pomoc w obliczeniu chi kwadrat- korelacja- praca mgr błagam

[alusiekmalutki89]

cześć dziewczyny!
blagam Was o pomoc. Piszę pracę mgr, do ankiety musze obliczyć korelację chi kwadrat do kilku pytań. przejrzałam cały internet, sama sobie z tym nie poradzę. Promotor też nie ma pojęcia jak to robić- odsyła do statystyka. Problem w tym, że takiego nie mam. Czy ktoraś z Was ma pojęcie jak to uczynić? mogę wysłac na pw tabelę
pomózcie

[etnografka]

Ściśle to nie ma korelacji chi-kwadrat. Albo statystyka chi-kwadrat, albo jakies miary oparte na niej, nazywane tylko potocznie korelacjami, albo któryś ze wspolczynnikow korelacji. Moze nie znalazłas, bo chciałaś mieć to wszystko "w jednym"?

Nie mieści mi się w głowie, jaki musiałby być promotor, ktory nie potrafi tego obliczyć.

Napisz PW to Ci podpowiem, co i jak.

[mpt]

"Statystyczny drogowskaz" i jedziesz. Łatwiej się nie da.

[pffe]

Napisane przez alusiekmalutki89

cześć dziewczyny!
blagam Was o pomoc. Piszę pracę mgr, do ankiety musze obliczyć korelację chi kwadrat do kilku pytań. przejrzałam cały internet, sama sobie z tym nie poradzę. Promotor też nie ma pojęcia jak to robić- odsyła do statystyka. Problem w tym, że takiego nie mam. Czy ktoraś z Was ma pojęcie jak to uczynić? mogę wysłac na pw tabelę
pomózcie

gdzie Ty byłaś przez 5 lat studiów? to na pierwszym stopniu jest!!! i później wypuszczamy na rynek takich "magistrów".

[mpt]

Napisane przez pffe

gdzie Ty byłaś przez 5 lat studiów? to na pierwszym stopniu jest!!! i później wypuszczamy na rynek takich "magistrów".

Magister bez chi-kwadrat to nie magister, nie? Daj spokój, skończyłam studia, umiem policzyć w SPSSie to, co potrzebuję, ale - zaskoczę Cię - nic nie potrzebuję w nim liczyć A większość osób u mnie na oku szła na układy, żeby liczył im to ktoś inny.

[6610e975c85461a73511d7b83bf3e01cd5d91d24_6487a38504e0b]

Napisane przez mpt

Magister bez chi-kwadrat to nie magister, nie? Daj spokój, skończyłam studia, umiem policzyć w SPSSie to, co potrzebuję, ale - zaskoczę Cię - nic nie potrzebuję w nim liczyć A większość osób u mnie na oku szła na układy, żeby liczył im to ktoś inny.

No tak, trzeba minimalizować nabywaną wiedzę, żeby przypadkiem nie wyskoczyć poza absolutne minimum A za liczenie w programie na zasadzie chińskiego pokoju należy się co najmniej nobel!

[mpt]

[1=6610e975c85461a73511d7b 83bf3e01cd5d91d24_6487a38 504e0b;46054076]No tak, trzeba minimalizować nabywaną wiedzę, żeby przypadkiem nie wyskoczyć poza absolutne minimum A za liczenie w programie na zasadzie chińskiego pokoju należy się co najmniej nobel![/QUOTE]
Nobel należy się za ręczne liczenie wyników do magisterki w momencie, kiedy jest do dyspozycji programAle co ja tam wiem, nie wyskakuję poza absolutne minimum.

[pffe]

Napisane przez mpt

Magister bez chi-kwadrat to nie magister, nie? Daj spokój, skończyłam studia, umiem policzyć w SPSSie to, co potrzebuję, ale - zaskoczę Cię - nic nie potrzebuję w nim liczyć A większość osób u mnie na oku szła na układy, żeby liczył im to ktoś inny.

ja nie mówię, że używanie programów jest złe ale już zlecanie komuś policzenia...wstyd i powinni się wstydzić tacy absolwenci. i Ty napisałaś, że Ty wiesz jak policzyć ale Ci nie potrzebne, widzisz różnicę? Autorka nie wie a co zabawniejsze jej promotor też a tacy magistrzy to nie magistrzy tylko...no.

[mpt]

Napisane przez pffe

ja nie mówię, że używanie programów jest złe ale już zlecanie komuś policzenia...wstyd i powinni się wstydzić tacy absolwenci. i Ty napisałaś, że Ty wiesz jak policzyć ale Ci nie potrzebne, widzisz różnicę? Autorka nie wie a co zabawniejsze jej promotor też a tacy magistrzy to nie magistrzy tylko...no.

Żeby wyjaśnić to zjawisko, trzeba by się cofnąć do zamierzchłych czasów szkoły średniej albo i gimnazjum/późnej podstawówki, kiedy to matematyka zaczęła być uznawana za wiedze tajemną, a liczenie najprostszych rzeczy urastało do miana talentu :P
Statystyka jest prosta i matematyka też, ale dobry nauczyciel w liceum jest w stanie naprodukować więcej genialnych studentów polibudy, niż niejeden magik Nagle okazuje się, że w klasie sami geniusze, a tak naprawdę geniusz jest jeden - dobry pedagog.

[pffe]

Napisane przez mpt

Żeby wyjaśnić to zjawisko, trzeba by się cofnąć do zamierzchłych czasów szkoły średniej albo i gimnazjum/późnej podstawówki, kiedy to matematyka zaczęła być uznawana za wiedze tajemną, a liczenie najprostszych rzeczy urastało do miana talentu :P
Statystyka jest prosta i matematyka też, ale dobry nauczyciel w liceum jest w stanie naprodukować więcej genialnych studentów polibudy, niż niejeden magik Nagle okazuje się, że w klasie sami geniusze, a tak naprawdę geniusz jest jeden - dobry pedagog.

zgadzam się w 100% ale tak czy siak uważam, że trzeba wkładać własną pracę, dobry nauczyciel to nie wszystko, na siłę nie wepchnie człowiekowi wiedzy do głowy.