Jakie studia z takimi wynikami matury

[alaninaa]

Hej,
Kochana z Waszego doświadczenia bardzo proszę napiszcie czy dostanę się na jakieś sensowy kierunek stacjonarny/niestacjonarny z takimi wynikami matury? Na co Wy poszłyście i czy żałujecie tego wyboru czy jednak praca po tym kierunku jest raczej pewna? Jestem trochę w kropce w życiu, muszę zacząć coś nowego z jakimiś perspektywami - tylko czy takie coś w ogóle istnieje?
pp polski 75% pp angielski 67% pp matematyka 43% pr chemia 40 pr biologia 45

Co lubię? Od zawsze w moim życiu były zwierzęta i początkowo dość długo myślałam o weterynarii jednak jak wiadomo patrząc na wynik zabrakło mi punktów (przyznam, że do matury nie uczyłam się prawie w ogóle i wiem, że pretensje mogłam i mogę mieć tylko do siebie). Dlatego poszłam na technika wet i do pracy (jestem instruktorem jeździectwa) by poznać lepiej zawód, trochę zarobić i przy okazji mieć czas na poprawę matury. Jednak nie jestem do końca przekonana czy to jest to co chcę robić w żcyiu... Nie wiem czy w moim przypadku pasja pasją a praca pracą bardziej by się nie sprawdziło. Jestem osobą aktywną, łatwo łapię nowe rzeczy ale gdy coś mi nie przypadnie do gustu to zaraz się zniechęcam.

Mam dość dominujący charakter, lubię pracować z kalendarzem (planowanie, gospodarowanie czasem itd), lubię słuchać ludzi i dzielić się z nimi jakimiś przemyśleniami na dany temat. Łatwo nawiązuje kontakty, jestem dość otwartą osobą, raczej cechuję się tym, że nie potrafię długo usiedzieć na miejscu bo jednak muszę coś robić, działać itd Lepiej wychodzi mi pracowanie poza domem coś w stylu praca zostaje w pracy jednak nie mówię, że to nie możliwe pracować w domu w moim przypadku Matematyka nigdy nie była moją ulubioną dziedziną - o wiele bardziej zawsze lubiłam chemię jednak w LO poziom nauki zarówno chemii jak i matematyki był żenujący dlatego podupadłam na obu tych przedmiotach. Ze względu na to, że mi zawsze uczyło się lepiej i chętniej gdy nauczyciel był tzw kosą - mega wymagający na jasno określonych zasadach. Ja wtedy wiem co mam robić i robię to z dużo większą przyjemnością niż np gdy mam dużo luzu to i ja odpuszczam. W LO popadłam w dość mocne kompleksy, podupadłam mocno psychicznie idąc do takiego jak moje z świadectwem z paskiem, perspektywami, marzeniami a po zetknięciu z rzeczywistością nagle z osoby, która lubiła się uczyć powstało coś nijakiego - nie myślałam o sobie a o innych, nie zmieniłam szkoły, nie zaparłam się wystarczająco... Muszę przyznać, że chętnie bym nadrobiła te 3 lata bo było one bardzo nijakie w moim życiu.
Dlatego mam teraz taki mętlik. Raz myślę o tej weterynarii ale z drugiej strony marketing/zarządzanie (czy w moim przypadku jest to w ogóle możliwe?) czy w ostateczności inżynieria np materiałoznawstwo, technologia żywności.... Sama nie wiem i to jest główny problem

[maacieek]

A musisz iść na studia skoro sama nie wiesz czego chcesz? To że robiłaś lo nie znaczy, że musisz mieć wyższe wykształcenie. Policealne, kursy, szkolenia itp. i też można pracować.
Nikt nie napisze tutaj, że z takimi wynikami dostaniesz się na uczelnie X kierunek Y.

[micraneska]

Jak będziesz naprawdę chciała studiować weterynarię to co szkodzi na przeszkodzie poprawić maturę? Żaden wstyd zaczynać studia później.
Tylko na weterynarii trzeba mieć dużo wytrwałości i samozaparcia (inaczej szybko się poddaje) - zwykle nie ma się ochoty uczyć dzień w dzień i szybko można znienawidzić swoje studia.

[casus_belli]

Zastanowiłabym się, czy w ogóle jakiekolwiek studia. Jeśli do jakiejkolwiek mobilizacji musisz mieć nad sobą bat, to blado widzę skończenie czegokolwiek na porządnej uczelni. Wbrew pozorom nawet łatwy kierunek można zawalić, a zapewniam, nikt nie będzie za Tobą latał i dopytywał co chwilę, czy aby na pewno się uczyłaś.

[Mileva_]

Autorko - najpierw musisz wiedzieć, co dokładnie chcesz robić i do tego dopasować swoje dalsze działania. Uwierz mi, selekcja negatywna w stylu "a, na weterynarię się nie dostanę..." to bardzo zła droga, w ten sposób się produkuje ludzi, którzy w wieku czterdziestu paru lat budzą się z ręką w nocniku, bo żałują, że kilkanaście lat wcześniej czegoś tam nie zrobili.

Jeśli nie lubisz matmy - nie pchaj się w to, nic na siłę. Jest takie przysłowie, że z niewolnika nie ma pracownika.

Jeśli do matury w ogóle się nie uczyłaś, to wcale nie są takie złe wyniki. Technik weterynarii - bez urazy, ale teraz znaczy niewiele, jest po prostu za dużo weterynarzy. Były już wątki na ten temat i tam wypowiadały się osoby, które dość dobrze w tym siedzą. Moim zdaniem warto albo rozwijać się dalej w kierunku jeździectwa, albo - jeśli masz na to ochotę, wiesz, że to to - napisać jeszcze raz maturę i próbować z weterynarią. Powodzenia

Napisane przez casus_belli

Zastanowiłabym się, czy w ogóle jakiekolwiek studia. Jeśli do jakiejkolwiek mobilizacji musisz mieć nad sobą bat, to blado widzę skończenie czegokolwiek na porządnej uczelni. Wbrew pozorom nawet łatwy kierunek można zawalić, a zapewniam, nikt nie będzie za Tobą latał i dopytywał co chwilę, czy aby na pewno się uczyłaś.

Jakiekolwiek studia w tej chwili może skończyć każdy. Każde studia w pewnym sensie polegają na trzymaniu bata nad głową, studiujesz ty w ogóle, że tego nie zauważyłaś? A żeby zawalić łatwy kierunek, trzeba wyjątkowo tego chcieć, być wyjątkowym pechowcem lub nie pojawiać się na zajęciach ani razu.

[wanitatywna]

W Gdańsku na farmację niestacjonarną (8 tys. semestr) byś się chyba dostała z takimi wynikami - ewentualnie musiałabyś poprawić o 5% jeden z przedmiotów. Ostatnio właśnie ktoś w mojej grupie przeżywał, że takie niskie wyniki były w tym roku...

[casus_belli]

Mileva_ "fajną" musisz mieć uczelnię skoro Was za rączkę prowadzą. Na zasadzie "każdy zaliczy" u mnie na pierwszym roku poleciało jakieś 40 osób, do tego warunki i specjaliści, którzy oblali pierwsze terminy ze wszystkiego. Jakbyś nie zauważyła, to mówiłam o uczelniach, nie o bazarach z dyplomami

[wanitatywna]

Napisane przez casus_belli

Mileva_ "fajną" musisz mieć uczelnię skoro Was za rączkę prowadzą. Na zasadzie "każdy zaliczy" u mnie na pierwszym roku poleciało jakieś 40 osób, do tego warunki i specjaliści, którzy oblali pierwsze terminy ze wszystkiego. Jakbyś nie zauważyła, to mówiłam o uczelniach, nie o bazarach z dyplomami

Ale Mileva_ nie mówiła o prowadzeniu za rączkę, tylko o tym, że "każde studia w pewnym sensie polegają na trzymaniu bata nad głową" - i wydaje mi się, że miała tu na myśli m.in. wspomniane przez Ciebie warunki.

[casus_belli]

Dla mnie wyznaczenie w lutym terminu egzaminu w czerwcu to nie żaden bat. To informacja, a co się z nią zrobi, to już kwestia indywidualna.
Skoro dla autorki do robienia czegokolwiek konieczny jest stojący nad głową nauczyciel, to wystarczy, ze przedmiot będzie miał tylko wykład, ewentualnie ćwiczeniowiec będzie luźny i przedmiot przestanie istnieć. Na wecie to pewnie mało prawdopodobne, ale na zarządzaniu w sesji może wyjść "lekkie" zaskoczenie.
Poza tym, cały ten opis to chaos: dominujący charakter i myślenie tylko o innych i kompleksy, gospodarowanie czasem, planowanie a z drugiej strony bez przymusu olewanie. materiałoznawstwo i bardzo słaba matematyka P.
Szamotanie się bez jakiegokolwiek pomysłu, dlatego powtórzę to, co napisałam wcześniej: na tę chwilę, żadne studia.

[sylwia290]

Możesz poprawić mature i iść za rok na weterynarie. A z takimi wynikami dostaniesz się na zootechnike- jeśli Cie to interesuje. Znam pare osób które z powodu niedostania się na wete poszły na zootechnike i poprawiły mature i są na weterynarii.
Więc można- w dodatku jeśli wybierzesz tą samą uczelni to za rok będziesz mogła pewnie przepisać kilka ogólnych przedmiotów więc może będzie nieco lżej