Dylemat - studia w Krakowie czy w Lublinie?

[pheronike123]

Cześć dziewczyny

Przede mną matura w maju. Zdaje rozszerzoną geografię i rozszerzony angielski. Co później? Wybrałam kierunek - zarządzanie i inżynieria produkcji (tak, tak.. zarządzanie) na publicznej uczelni. Jestem osobą, która nie ma ulubionych przedmiotów, nie wiem do końca co chciałabym robić, dlatego nie chce wybierać konkretnego kierunku (np. chwaloną mechanikę i budowę maszyn, automatykę i robotykę...) - wiem, że męczyłabym się na takich studiach.

Mieszkam 30 km od Lublina - kocham to miasto. Z chęcią poszłabym na Politechnikę Lubelską (ciekawe specjalizacje, blisko domu..), jednak wiele osób powtarza mi, że lepiej wyrwać się stąd, skończyć studia w innym mieście.

Warszawa jest blisko, a jednak nie ma tam odpowiedniej uczelni... Na politechnice geografia liczy się na mniej więcej 3 kierunki, które mnie nie interesują.

Zostaje oddalony Kraków i AGH, które zajmuje wysokie miejsca w rankingach. Zostawiłabym rodziców samych, byłabym daleko od domu, jednak jeśli uczelnia ma znaczenie przeniosłabym się do Krakowa.

Czy warto wyjeżdżać i studiować na renomowanej uczelni?

[mm444]

Treść usunięta

[kawa_zmlekiem]

Rankingi to ściema. Wybierz to Cię najbardziej interesuje.

[pheronike123]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

źle się wyraziłam w swoim poście

Właśnie chodzi o to, że ziip to połączenie przedmiotów typowo inżynierskich z finansami/zarządzaniem, czyli taka 'odskocznia' od mechaniki, budowy maszyn itp.

Przejrzałam dokładnie zajęcia na ziipie na stronie Politechniki Lubelskiej, na AGH szybko zerknęłam. Patrzyłam również na zajęcia na MIBM oraz inżynierii materiałowej.

Ogólnie zastanawia mnie to, czy dla pracodawców liczy się ukończona szkoła, czy jednak większe znaczenie ma pierwsze wrażenie, ilość odbytych praktyk? Chciałabym znać wasze doświadczenia

[mia00]

Ojj tam wiele osób mówi, że chce się wyrwać z Lublina etc, ale jeżeli jest tutaj kierunek, który Cie tu interesuje na państwowej uczelni, to czemu nie studiować tu? Masz tu na pewno już znajomych, pokój wynająć w lbn'ie na pewno taniej niż w Krakowie. Zawsze na drugim stopniu możesz zmienić.

[nomissn]

Jeśli mieszkasz tak blisko Lublina to będziesz mogła mieszkać w domu i dojeżdżać na uczelnię, a to jest spora oszczędność. Z tym, że nie będziesz mogła tak pobalować jak osoby mieszkające na stancji.

[nicRu]

Jeżeli szukają pracy trafisz na absolwenta AGH bez doświadczenia, a Ty będziesz miała np praktykę mniej więcej na stanowisku, o które będziesz się starać oraz jakieś doświadczenie i wiedzę praktyczną przez to, to prawdopodobnie prędzej zostaniesz przyjęta.

Aha, Ziip na agh jest bardzo ścisły, jeśli chce się jakiejś odskoczni, to jest inzynierski ziip na uek.

[Kayko92]

Bardziej patrz na specjalizacje, bo to ona jest ważniejsza niż miasto w którym się studiuje.
Nie jesteś zainteresowana mechanika ani budową maszyn, to lepiej dobrze zastanów się nad tym kierunkiem, bo ja mam 60% przedmiot taki samych jak oni, tez mamy mechanikę, wytrzymałość, fizykę i matmę już 2 rok. Jeśli nie czuje się dobra z matmy czy fizyki to będzie Ci bardzo ciężko. Ważny też jest rysunek techniczny.
Ten kierunek przez to, że ma w nazwie zarządzanie uważany jest przez ludzi za łatwo, a wcale do takich nie należy. Liczy się z tym, że zawsze będziesz miałam około 11-12 przedmiotów, z czego są to później same laboratoria, na które musisz się sama przygotowywać.

[szarri]

Hm, jak by to ująć - uczyłam się rok w Lublinie (jestem ze Świdnika), wcześniej dojeżdżałam tam do LO, a potem wyjechałam do Krakowa. Nie wiem, czy tu zostanę (mieszkam trzeci rok), ciągnie mnie do Gdańska, może wyląduję we Wrocławiu, może w Essen. Wiem jedno - NIGDY, przenigdy, za żadne skarby świata nie wrócę do Lublina. Z moich znajomych w Świdniku (tj na studiach w Lbnie) zostali w zasadzie tylko ci, których NAPRAWDĘ nie było stać na wyjechanie gdziekolwiek albo z bardzo ważnych przyczyn musieli zostać, typu chora mama albo coś w tym stylu.
W lutym br moja mama sprzedała mieszkanie i wyniosła się do Wrocławia. Mój tata nieśmiało rozgląda się za mieszkaniem gdzieś w okolicach Wawy.

Różnica jest taka, że Ty - jak piszesz - kochasz Lublin, a ja w nim się duszę, po dwóch godzinach zaczynam szaleć i mam myśli samobójcze. 30 km to jednak dość sporo - zastanawiam się, na ile znasz to miasto, a na ile bywasz w nim co parę miesięcy na zakupy i spacer po Krakowskim...

Uczelnia pewnie nie ma aż tak kolosalnego znaczenia (chociaż wiadomo, AGH to jednak marka), ja bym jednak na Twoim miejscu wyjechała z zupełnie innych przyczyn niż wybór uczelni.

[pheronike123]

Napisane przez szarri

Różnica jest taka, że Ty - jak piszesz - kochasz Lublin, a ja w nim się duszę, po dwóch godzinach zaczynam szaleć i mam myśli samobójcze. 30 km to jednak dość sporo - zastanawiam się, na ile znasz to miasto, a na ile bywasz w nim co parę miesięcy na zakupy i spacer po Krakowskim...

Przez ostatnie 2 lata w Lublinie bywałam co tydzień, nie na zakupy. Znam większość miejsc, ale oczywiście nie znam Lublina w 100%, bo nie mieszkam w tym mieście

W Krakowie nigdy nie byłam (jedynie przejazdem), dlatego nie mam pojęcia jak tam się żyje.

Życie jest jedno, a na dodatek krótkie.. Jako młoda osoba wiem, że mam wiele przed sobą i dlatego mam taki dylemat. Gdybym mogła zabrać rodziców ze sobą nie zastanawiałabym się ani chwili. Jednak jest to niemożliwe - tu mamy kupiony parę lat temu dom, rodzice są przywiązani do tego miejsca, chociaż rodziny nie mamy blisko.

Jeśli chodzi o wydatki na studenckie życie to nie byłoby większego problemu. Do Lublina mam 30 km - to nie jest dużo, a jednak dojazd na studia przez tyle lat byłby uciążliwy, więc na 90% wynajęłabym stancję, bądź zamieszkała w akademiku. I tu kolejny problem - skoro będę mieszkała w akademiku/na stancji to zamiast do Lublina mogłabym się wybrać do Krakowa. Jedyne co by mnie dzieliło to duża odległość od domu, ale za to nieduża odległość od 3 cioć na śląsku (znacznie bliżej niż do rodziców).

Na pewno prawie wszyscy moi znajomi zostaną w Lublinie, jednak są tacy, którzy planują wyjazd (w tym na AGH).

A ja chyba za dużo myślę...

Dużo mówicie, że ważne są specjalizacje - na Politechnice Lubelskiej bardzo mi odpowiada komputerowa integracja wytwarzania, natomiast na AGH nie widzę nic interesującego.. jedynie zarządzanie przedsiębiorstwem na wydziale górnictwa i geoinżynierii.

[szarri]

Hm, powiem Ci, że poza jakimiś baaardzo rzadkimi przypadkami niezależnie od odległości kontakty z rodzicami zupełnie zmieniają swój charakter, kiedy się idzie na studia, serio. To taki wiek, że I TAK się opuszcza rodzinne gniazdko, rodzice przeżywają drugą młodość itd. Jeśli nie są po siedemdziesiątce albo nie wymagają całodobowej opieki, to się nie przejmuj i wierz mi, że z Krakowa będziesz jeździć do domu tak samo często, jak jeździłabyś z Lublina . Są telefony, skype, no i można liczyć na uruchomienie połączeń krajowych z lotniska w Śdku, więc być może za jakiś czas znalezienie się w domu będzie Ci zajmowało 1,5 godzinki.

Kraków jest droższy pod względem wynajmu mieszkań i TYLKO pod tym - jedzenie, usługi, komunikacja miejska to jest ten sam koszt. No i przede wszystkim COŚ się tu dzieje - pewnie pamiętasz najgorętszy w Lublinie czas, kiedy jeszcze liczyli na ESK2016 i wciąż były jakieś imprezy - Kraków tak działa poza sezonem Poznasz mnóstwo nowych osób, z uczelni i pewnie nie tylko, więc tym się nie martw

No ale jak już mówiłam - wyjazd z Lublina był jedną z najlepszych decyzji mojego życia, więc nie jestem obiektywna i może nie potrafię na to spojrzeć zdroworozsądkowo... tak że powiem Ci tak - RZUĆ MONETĄ. Jeśli zdecydujesz się na drugi rzut z trzech, to znaczy, że wolisz to drugie rozwiązanie - to najprostszy sposób podejmowania KAŻDEJ decyzji

[Mileva_]

Kraków - inna atmosfera, lepsze uczelnie, miasto sprzyja ogólnemu rozwojowi. I zupełnie inna kultura.

Aha, i nie sugeruj się znajomymi - te kontakty w czasie studiów i tak zmienią swój charakter.

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez pheronike123

Dużo mówicie, że ważne są specjalizacje - na Politechnice Lubelskiej bardzo mi odpowiada komputerowa integracja wytwarzania, natomiast na AGH nie widzę nic interesującego.. jedynie zarządzanie przedsiębiorstwem na wydziale górnictwa i geoinżynierii.

No to nad czym się zastawiasz Miałam możliwość wyjazdu na studia do Krakowa ale odpuściłam - ciężko byłoby mi się tam wybić z tego motłochu. Zostałam, i nie żałuję. Kolega z klasy wyjechał, rok wytrzymał, wrócił.

[Mileva_]

Napisane przez kawa_zmlekiem

ciężko byłoby mi się tam wybić z tego motłochu

Nie masz widocznie pojęcia o mieście, a już motłochem nazywasz?

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez Mileva_

Nie masz widocznie pojęcia o mieście, a już motłochem nazywasz?

Czemu tak twierdzisz? Miałam na myśli specyfikę mojego kierunku (prawo), ilość osób jaka tam jest na roku - oscylująca w granicach 1 tys., i wydział będący tylko maszynką do produkowania kolejnych pokoleń prawników. Tam można skończyć te studia będąc w ogóle niezauważonym.

[nicRu]

Co do prawa to się zgadzam, przy czym w Polsce w ogóle wypuszcza się obecnie zbyt wiele absolwentów tego kierunku (ten tysiaczek często rozjeżdża się częściowo po kraju).

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez nicRu

Co do prawa to się zgadzam, przy czym w Polsce w ogóle wypuszcza się obecnie zbyt wiele absolwentów tego kierunku (ten tysiaczek często rozjeżdża się częściowo po kraju).

Prawda, niestety... Mimo, że i tak część osób po drodze odpada, to i tak część wydziałów bez mrugnięcia okiem powinno się zlikwidować. Tysiąc w Krakowie, jeszcze więcej w Warszawie.

[nicRu]

W Krakowie więcej niż tysiac, jest jeszcze prawo na byłym KSW.

[tosiajola]

Wiesz, ranking jak ranking, nawet najlepsze uczelnie mają słabe kierunki, dlatego bardziej bym się zorientowała konkretnie pod kątem, tego co chcesz studiować.
Ja studiuję w Lublinie, ale na studia II stopnia raczej wybiorę inne miasto, podejrzewam że właśnie Kraków, ale z tego względu, że zawsze marzyłam o tym mieście, a Lublin... to bardziej ,,przypadek''.

Niemniej, nie narzekam i nie żałuję. Ty masz blisko do Lublina, ja ponad 120km. I jak sama piszesz lubisz to miasto. Sama musisz podjąć decyzję, cięzko stwierdzić co wyjdzie Ci na dobre i gdzie Ci się bardziej spodoba.

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez pheronike123

źle się wyraziłam w swoim poście

Właśnie chodzi o to, że ziip to połączenie przedmiotów typowo inżynierskich z finansami/zarządzaniem, czyli taka 'odskocznia' od mechaniki, budowy maszyn itp.

Przejrzałam dokładnie zajęcia na ziipie na stronie Politechniki Lubelskiej, na AGH szybko zerknęłam. Patrzyłam również na zajęcia na MIBM oraz inżynierii materiałowej.

Ogólnie zastanawia mnie to, czy dla pracodawców liczy się ukończona szkoła, czy jednak większe znaczenie ma pierwsze wrażenie, ilość odbytych praktyk? Chciałabym znać wasze doświadczenia

TŻ skończył I stopien na AGH, MiBM i przy przyjęciu do pracy najbardziej liczyła się specjalizacja i doświadczenie; pracuje z ludźmi z PŁ i PŚ i zarabiają oni nieco lepiej ze względu na większe doświadczenie i jeszcze bardziej konkretną specjalizację, znajomość programów itp. Poza tym zarządzanie na AGH nie poraża poziomem- kierunki stricte techniczne owszem.

[Mileva_]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Czemu tak twierdzisz? Miałam na myśli specyfikę mojego kierunku (prawo), ilość osób jaka tam jest na roku - oscylująca w granicach 1 tys., i wydział będący tylko maszynką do produkowania kolejnych pokoleń prawników. Tam można skończyć te studia będąc w ogóle niezauważonym.

Już napisałam - nazywasz motłochem mieszkańców miasta, które z motłochem ma najmniej wspólnego w tym kraju Chyba, że miałaś na myśli moloch, ale molochem to ono jest chyba przy Medyce (przepraszam mieszkanki Medyki).

Co do konkretnie prawa - ściśle w temacie tej dziedziny nie jestem, ale raczej lepiej skończyć je na UJ niż UMCS/KUL? W Lublinie też sporo osób je studiuje, więc dlaczego szansa wybicia się tam miałaby być większa? Z doświadczenia znajomych natomiast - po skończeniu AGH czy nawet PK traktowani byli w miastach typu Lublina właśnie o klasę wyżej niż przedstawiciele teoretycznie słabszych uczelni.

[szarri]

Napisane przez Mileva_

Już napisałam - nazywasz motłochem mieszkańców miasta, które z motłochem ma najmniej wspólnego w tym kraju Chyba, że miałaś na myśli moloch, ale molochem to ono jest chyba przy Medyce (przepraszam mieszkanki Medyki).

Co do konkretnie prawa - ściśle w temacie tej dziedziny nie jestem, ale raczej lepiej skończyć je na UJ niż UMCS/KUL? W Lublinie też sporo osób je studiuje, więc dlaczego szansa wybicia się tam miałaby być większa? Z doświadczenia znajomych natomiast - po skończeniu AGH czy nawet PK traktowani byli w miastach typu Lublina właśnie o klasę wyżej niż przedstawiciele teoretycznie słabszych uczelni.

Przecież dziewczyna napisała, że chodzi jej o konkretny kierunek w kwestii "motłochu", a nie o całe miasto Poza tym - "najmniej" ? Ok, też mieszkam w Krakowie, ale stwierdzenie, że ma on najmniej wspólnego z motłochem jest DOKŁADNIE tak samo prawdziwe jak to, że ma najwięcej.

Oczywiście, że przy dokładnie takich samych parametrach CV typu równe doświadczenie itd. absolwenci UJ będą traktowani inaczej niż absolwenci KULu, chociażby dlatego, że UJ ma x-set lat. Jest to prawdopodobnie spowodowane brakiem jakiekolwiek wiedzy na temat obydwu uczelni, bo jako studentka UJ i ex-studentka UMCS mogę stwierdzić, że przeświadczenie, że UJ jest w czymkolwiek lepszy jest po prostu śmieszne - przynajmniej na moim kierunku, na który trafia się w 70% z przypadku.

Natomiast jako osoba, której największą życiową aspiracją jest nienapisanie nigdy w życiu własnego CV stwierdzam, że Kraków dał mi o wiele więcej niż mógłby mi kiedykolwiek dać Lublin - ale uczelnia nie ma tu nic do rzeczy. Świeże spojrzenie na życie, świadomość tego, że w życiu istnieje cokolwiek poza szarością egzystencji i ciężką depresją, sens posiadania jakichkolwiek aspiracji, nadzieja na to, że mając jakieś marzenia nie zdechnę z głodu po pierwszym tygodniu bez alimentów - to zasługa Krakowa. W Lublinie skończyłabym na kasie w Tesco z siódemką niechcianych bachorów, tego jestem pewna.

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez Mileva_

Już napisałam - nazywasz motłochem mieszkańców miasta, które z motłochem ma najmniej wspólnego w tym kraju Chyba, że miałaś na myśli moloch, ale molochem to ono jest chyba przy Medyce (przepraszam mieszkanki Medyki).

Co do konkretnie prawa - ściśle w temacie tej dziedziny nie jestem, ale raczej lepiej skończyć je na UJ niż UMCS/KUL? W Lublinie też sporo osób je studiuje, więc dlaczego szansa wybicia się tam miałaby być większa? Z doświadczenia znajomych natomiast - po skończeniu AGH czy nawet PK traktowani byli w miastach typu Lublina właśnie o klasę wyżej niż przedstawiciele teoretycznie słabszych uczelni.

Przeczytałaś mój późniejszy post? Kraków znam bardzo dobrze - nic osobiście do tego miasta nie mam . Ja osobiście po prostu nie wyobrażam sobie studiowania, bytowania na kierunku tak oblężonym, przeciążonym wręcz. Mając do wyboru UMCS (o KULu nawet nie myślałam, z tego co zdążyłam się zorientować to jakaś porażka) UJ i UW, wybrałam UMCS. Jestem zadowolona - poziom ok, możliwości rozwoju w trakcie studiów też, staże, kursy, praktyki etc, nie widzę powodu, dla którego miałabym uciekać na drugi koniec Polski skoro (subiektywnie) bardziej optymalne warunki studiowania miałam pod nosem. Prestiż? E tam. Na nic mi się nie zda, jak sama się nie 'ogarnę'.

Prawo ma to do siebie, że studia to tak naprawdę dopiero początek (jeśli się myśli o aplikacji). Trzeba mieć przede wszystkim dużo, dużo samozaparcia i chęci - tego Ci ŻADNA, nawet najlepsza uczelnia nie zagwarantuje.

Kończę offtop.

[pheronike123]

Dziękuję bardzo za odpowiedzi

Na AGH są beznadziejne specjalizacje (poszłabym na wydz. górnictwa i geoinżynierii, co też nie jest mi na rękę), na Politechnice Lubelskiej są przynajmniej 2 specjalizacje, które mi odpowiadają.

Jeśli chodzi o szkołę to wolałabym pójść na PL, zwłaszcza, że po waszych odpowiedziach wnioskuję, iż specjalizacja i praktyka jest ważniejsza

Oo.. teraz weszłam na stronę PL i w kierunkach kształcenia jest Inżynieria Produkcji * (studia w trakcie organizacji)

Ciekawe, czy na rok 2013/2014..

[Mileva_]

Napisane przez szarri

Przecież dziewczyna napisała, że chodzi jej o konkretny kierunek w kwestii "motłochu", a nie o całe miasto Poza tym - "najmniej" ? Ok, też mieszkam w Krakowie, ale stwierdzenie, że ma on najmniej wspólnego z motłochem jest DOKŁADNIE tak samo prawdziwe jak to, że ma najwięcej.

Oczywiście, że przy dokładnie takich samych parametrach CV typu równe doświadczenie itd. absolwenci UJ będą traktowani inaczej niż absolwenci KULu, chociażby dlatego, że UJ ma x-set lat. Jest to prawdopodobnie spowodowane brakiem jakiekolwiek wiedzy na temat obydwu uczelni, bo jako studentka UJ i ex-studentka UMCS mogę stwierdzić, że przeświadczenie, że UJ jest w czymkolwiek lepszy jest po prostu śmieszne - przynajmniej na moim kierunku, na który trafia się w 70% z przypadku.

Natomiast jako osoba, której największą życiową aspiracją jest nienapisanie nigdy w życiu własnego CV stwierdzam, że Kraków dał mi o wiele więcej niż mógłby mi kiedykolwiek dać Lublin - ale uczelnia nie ma tu nic do rzeczy. Świeże spojrzenie na życie, świadomość tego, że w życiu istnieje cokolwiek poza szarością egzystencji i ciężką depresją, sens posiadania jakichkolwiek aspiracji, nadzieja na to, że mając jakieś marzenia nie zdechnę z głodu po pierwszym tygodniu bez alimentów - to zasługa Krakowa. W Lublinie skończyłabym na kasie w Tesco z siódemką niechcianych bachorów, tego jestem pewna.

Nie szkodzi, wystarczy, że nie sprecyzowała na początku Trochę się trzeba zastanawiać, co się właściwie pisze; widocznie nie wszędzie tego uczą.

Dokładnie o to, co napisałaś na szaro, chodzi

Napisane przez kawa_zmlekiem

Ja osobiście po prostu nie wyobrażam sobie studiowania, bytowania na kierunku tak oblężonym, przeciążonym wręcz. Mając do wyboru UMCS (o KULu nawet nie myślałam, z tego co zdążyłam się zorientować to jakaś porażka) UJ i UW, wybrałam UMCS. Jestem zadowolona - poziom ok, możliwości rozwoju w trakcie studiów też, staże, kursy, praktyki etc, nie widzę powodu, dla którego miałabym uciekać na drugi koniec Polski skoro (subiektywnie) bardziej optymalne warunki studiowania miałam pod nosem. Prestiż? E tam. Na nic mi się nie zda, jak sama się nie 'ogarnę'.

Prawo ma to do siebie, że studia to tak naprawdę dopiero początek (jeśli się myśli o aplikacji). Trzeba mieć przede wszystkim dużo, dużo samozaparcia i chęci - tego Ci ŻADNA, nawet najlepsza uczelnia nie zagwarantuje.

Jakoś trudno mi sobie wyobrazić osobę, która przekłada UMCS nad UJ, jednocześnie wyzywając uczelnię na poziomie od porażek Tych wyzwisk (motłoch, porażka) to też na umcs uczą? Prestiż - a czy tylko o prestiż chodzi? Jest jeszcze coś takiego jak atmosfera i lepsze lub gorsze środowisko, ale jak widać nie każdy chce piąć się wyżej. Może i lepiej.

[nicRu]

Ej, ale prawo to ogólnie przeciążony kierunek, który corocznie wytwarza niczym fabryki tysiące zbędnych absolwentów - więc co za różnica, czy marnuje się czas na UJ czy na UMCS ? Jeśli chce się iść dalej - praktyki, praktyki, staże, wolontariaty itp. - a jak chodzi o to, to np. moja wizażowa znajoma rozwinęła się w obleganej Warszawie, a nie u siebie na mniejszym uniwersytecie, gdzie hipotetycznie "nie ginęła w motłochu".

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez Mileva_

Jakoś trudno mi sobie wyobrazić osobę, która przekłada UMCS nad UJ, jednocześnie wyzywając uczelnię na poziomie od porażek Tych wyzwisk (motłoch, porażka) to też na umcs uczą? Prestiż - a czy tylko o prestiż chodzi? Jest jeszcze coś takiego jak atmosfera i lepsze lub gorsze środowisko, ale jak widać nie każdy chce piąć się wyżej. Może i lepiej.

1. Nie przedkładam UMCS nad UJ. To, która uczelnia jest 'lepsza' a która 'gorsza' to sprawa czysto subiektywna - jak wspomniałam wyżej - rankingi (gdyby je ze sobą porównać) nic nie wnoszą. Nigdzie nie napisałam że UJ jest be - po prostu moim zdaniem mając te same możliwości rozwoju bliżej - wybrałam optymalne rozwiązanie. Samo skończenie 'prestiżowej' uczelni nic tak naprawdę nie daje - ważne jest doświadczenie zdobywane podczas studiów, staże, praktyki.
2. Że w Lublinie jest niby gorsza atmosfera, gorsze środowisko? A to czemu? To też kwestia wyłącznie subiektywna.
3. KUL - jako jedna z nielicznych uczelni w Polsce, jest 'poniżej poziomu' (jakiś czas temu porównywano poziom polskich uczelni z poziomem europejskim). Oceny za chodzenie do kościoła itp - no ale to tylko moja opinia.

[Anna_O2]

zdecydowanie w Krakowie

[szarri]

Napisane przez kawa_zmlekiem

3. KUL - jako jedna z nielicznych uczelni w Polsce, jest 'poniżej poziomu' (jakiś czas temu porównywano poziom polskich uczelni z poziomem europejskim). Oceny za chodzenie do kościoła itp - no ale to tylko moja opinia.

http://www.kurierlubelski.pl/artykul....html?cookie=1

[elisee15]

Napisane przez kawa_zmlekiem

1. Nie przedkładam UMCS nad UJ. To, która uczelnia jest 'lepsza' a która 'gorsza' to sprawa czysto subiektywna - jak wspomniałam wyżej - rankingi (gdyby je ze sobą porównać) nic nie wnoszą. Nigdzie nie napisałam że UJ jest be - po prostu moim zdaniem mając te same możliwości rozwoju bliżej - wybrałam optymalne rozwiązanie. Samo skończenie 'prestiżowej' uczelni nic tak naprawdę nie daje - ważne jest doświadczenie zdobywane podczas studiów, staże, praktyki.

Niezupełnie masz rację. Wszystko zależy od tego jakie przyjęto kryteria oceniania w danym rankingu. Jeśli np. głównym kryterium jest ilość studentów, którzy dostali się na aplikację w stosunku do ogólnej liczby studentów wydziału, to moim zdaniem jest to źródło, które pozwala w miarę obiektywnie stwierdzić, która uczelnia ma wysoki poziom kształcenia, a która nieco niższy. I tak dla przykładu: dla WPiA UJ wskaźnik ten wynosi 71,78%, dla UMCS 50,14% - łatwo zauważyć, że UJ wypada bez porównania lepiej.