2015-04-03, 23:29 | #31 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 5
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Heh... Zawsze w dyskusji znajdą się dwie zupełnie przeciwne opinie ale dlaczego ZAWSZE pojawia się tyle złośliwości... Ja np nie zgadzam się z tym, że tak łatwo zorganizować sobie ciekawe życie "po pracy" Nie chodzi tu tylko o brak motywacji, chęci czy zapału ale w moim przypadku -brak siły.. Pracuję w fabryce, najpierw na dwie zmiany (dniówki i popołudniówki) teraz tylko dniówki i wierzcie mi, że po 8 godzinach stania mam ochotę jedynie na ..że się tak wyrażę.. wyłożenie się na kanapie z nogami najlepiej podwieszonymi pod sufitem... Pewnie ktos zaraz napisze "zmień pracę" tylko że to wcale nie jest takie proste. Zbyt dużo stresu kosztowała mnie poprzednia zmiana i nie czuję się gotowa na kolejne. Niezbyt to eleganckie ale prawdziwe stwierdzenie: "jest ch***wo ale stabilnie". Jeśli chodzi o dojazdy do pracy to jest to tutaj bardzo popularny problem, szczególnie jesli pracuje się w systemie zmianowym. To było głównym argumentem dla mnie zeby zrobic prawko, to takie absurdalne; nieśmiała, zakompleksiona dziewczyna, która w Polsce powtarzała, "to nie dla mnie", miała angielskiego instruktora, zdała teorię i praktykę po angielsku...kupiła SWÓJ samochód i sama dojeżdża do pracy... szok. I to jest mój prywatny plus emigracji
|
2015-04-04, 07:43 | #32 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 923
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Ja zmieniam prace ze tak powiem nałogowo nie cierpię pracy w customer service ogółem. Zostało mi 5 msc do rozpoczęcia Uni, nie wiem czy tyle wytrzymam w tym moim Tesco. Meczy mnie ta praca i nudzi strasznie... 6 godzin tam to jak 10 godzin gdzie indziej
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
2015-04-04, 09:14 | #33 | |||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 189
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Cytat:
Natomiast jeśli chodzi o pracę z agencji to u mnie w pracy wyglądało to tak, że po kilku miesiącach bycia "agencyjną" dostawało się kontrakt, wtedy godziny są stabilne, nadgodziny dobrze płatne, pełny wymiar godzin. Wiele osób pracujących w innych miejscach miały dokładnie tak samo. Często jak kontraktów nie chciano im dać to się zwalniali i szukali pracy, gdzie było to możliwe. Pamiętam pracę przez agencję - beznadzieja, nigdy człowiek nie wiedział ile zarobi. Nie wiedziałam wtedy o working tax credit ale jeśli pracujesz w niepełnym wymiarze godzin ale większym niż 16 to należy Ci się dopłata (oficjalnie musisz być singlem). Mój kolega dostaje tak 50f tygodniowo, moja koleżanka 20. Ja się o to nigdy nie ubiegałam. I osobiście dla mnie to jest kolejna idiotyczna kwestia. Ktoś pracuje 40h tygodniowo i zarabia XX, ktoś inny pracuje 30h tygodniowo, a ostatecznie po otrzymaniu benefitu wychodzi na to, że za mniej przepracowanych godzin obie osoby na koncie mają tyle samo. Dla mnie to paranoja bo job centre takim osobom powinien załatwiać dodatkową pracę aby miały możliwość dorobienia, a nie dawać pieniądze za darmo podczas gdy ktoś inny całą wypłatę sam sobie wypracowuje. No ale cóż, zaraz beneficiarze mnie zjadą. Co do bycia zmęczonym popieram. Wracam do domu wcześnie ale ciężko ruszyć gdzieś z domu tyłek. Ruszyłabym jakbym miała gdzie ale w mojej okolicy są dosłownie 2 puby i nic więcej, reszta jest niestety dość daleko, w przeciwieństwie do tego, jak to było w Polsce. Taka drobna różnica. ---------- Dopisano o 09:01 ---------- Poprzedni post napisano o 08:57 ---------- Cytat:
Ponarzekałam ale podkreśliłam też plusy więc mój post to nie było tylko narzekanie zwłaszcza, że inne osoby potwierdził moje słowa. ---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 09:01 ---------- Cytat:
Co do Muzułmanów nie masz absolutnie moim zdaniem racji. Jak muzułmanie robili cyrki, wysadzali się to tu, to tam, ucinali ludziom głowy na ulicach, to pytałam w pracy - jaki wy macie do tego stosunek? Odpowiadali "nie wszyscy Musułmanie są tacy źli, to akurat byli ci niedobrzy, przecież oni są dobrymi ludźmi, to religia pokoju, to jest nowa religia i chrześcijanie na początku też mordowali nawracając pogan, Muzułmanie to biedni ludzie, którzy u nas dostali azyl" itd. Jak mówię, że żadna inna religia nie wyrządza na świecie tylu szkód, co muzułmanizm, to koledzy mnie krytykowali twierdząc, że to nie są typowi muzułmanie tylko terroryści. Szkoda tylko, że o tej religii nie wiedzą dosłownie nic najwyraźniej. U mnie w pracy nie ma ani jednego muslima. ZERO. Nie ma ani jednego hindusa. Jak pytam dlaczego to słyszę, że hindusi to głównie dentyści i lekarze i to dlatego ich nie ma w innych miejscach, bo oni są bardzo mądrzy i wykształceni i nie pracują w magazynach, fabrykach i nie mają fizycznej pracy. Czyli generalnie 100% imigrantów z Indii to lekarze Ciekawe tylko gdzie ci muzułmanie pracują skoro ja osobiście nie widziałam żadnego w bankach, sklepach, u mnie w pracy, u mojego chłopaka w pracy (zakład ma ok 1500 pracowników). O muzułmankach nawet nie wspomnę bo je widuję tylko jak robią zakupy albo w knajpach. Sama niedawno miałam sytuację, gdzie grzecznie stałam sobie na przystanku. Podeszła pani i zaczęła ze mną rozmawiać, rozmawiałyśmy dłuższą chwilę. Podeszła druga. Przez akcent zapytała mnie skąd jestem, powiedziałam, że z Polski. Zapytała, czy mam zamiar wracać na stałe do swojego kraju. Później niezadowolona dodała, że mają tu masę polskich sklepików. I odeszła w drugą stronę. I takich sytuacji miałam sporo. Z mojej strony wygląda to tak - Polaków (i pewnie inne narodowości też) traktują jak szarańczę. Swoją drogą jak już pisałam Polacy zachowują się jak świnie, są głośni, popisują się, negatywnie zwracają na siebie uwagę, są chamscy i prostaccy a na tle kulturalnych i spokojnych Anglików ich prostactwo jest bardzo widoczne. Tworzą swoje małe kolonie, skupiają się w osiedla i zamiast się wpasować w Anglię i dostosować to oni zmieniają niektóre jej rejony w swoje małe polskie miasteczka. A muzułmanie? Są uciekinierami z bombardowanych krajów, gdzie mogli stracić życie. I tak Anglicy do nich podchodzą - z takim myśleniem spotkałam się zbyt wiele razy, aby w to nie wierzyć. Oczywiście niektórzy wypowiadają się negatywnie na ich temat, ale bardzo bardzo rzadko. A odnośnie poprawności politycznej nie rozumiem jednego. Po Polakach można jechać i ich krytykować (sam Cameron powiedział, że wpuszczenie Polski do UE to był błąd bo teraz Anglia ma z tego tytułu masę problemów z imigracją) ale w stosunku do Muzułmanów należy zachować poprawność polityczną? Interesujące. Nawet jak człowiek odpali BBC i pojawia się temat "Problem z imigrantami" to pierwsze co pokazują to polskie sklepy. Do których de facto nigdy nie chodzę, bo wspieram tylko angielską gospodarkę Edytowane przez aleksandra_88 Czas edycji: 2015-04-04 o 10:10 |
|||
2015-04-04, 10:06 | #34 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-02
Lokalizacja: Münster
Wiadomości: 153
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Jesli chodzi o religie to z kolei ja sie z tym nie zgodzę...
Już dawno stwierdziłam, że po prostu chrześcijanie wyszli ze średniowiecza, a muzułmanie próbują od lat.... Przecież ta ich wojna jest porównywalna z krucjatami, z tym ze maja lepsza broń... Może część ich przyjeżdża, żeby siać zamęt, ale uważam, że reszta chce tak naprawde lepszego życia, tak jak i Polacy... Nawet dobrze, że przyjeżdżają, bo przynajmniej nauczą sie innego życia. A co do Polaków, nie wiem jak to wyglada w UK, ja jestem w innym kraju, ale u mnie to wygląda tak, że przyjeżdża wiele osob, żeby sobie dorobić, na kilka miesięcy, a potem wyjeżdżają wydawać w pl... Problem w tym, ze ja np się tu zadomowiłam, przystosowałam, a oni żyją chwilowo, mają gdzieś język i jakieś dobre wrażenie, jakie można po sobie pozostawić... Więc sie nie dziwię, że mogą być źle kojarzeni... Chociaż u mnie nigdy się nie spotkałam z jakimkolwiek przejawem nietolerancji... Wręcz przeciwnie, słyszałam wielokrotnie, że Polacy są dobrymi pracownikami |
2015-04-04, 10:35 | #35 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 592
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Ja jestem krotko w UK, widze wiecej plusow, niz minusow, ale sa rzeczy, ktore mnie wkurzaja. Tylko prawda taka, ze w Polsce wkurzaly mnie te same rzeczy, czyli smieciowe kontrakty i sluzba zdrowia :P Tak poza tym zyje mi sie lepiej. Gdyby jeszcze tylko mieszkania byly tansze w Londynie. No i na jakosc budownictwa tez by mozna ponarzekac. Ale te wady nie sa takie straszne w porownaniu do tego, jak w UK latwo sie rozwijac, zdobywac kwalifikacje itp. Trzeba tylko chciec wycisnac te cytryne
|
2015-04-04, 10:41 | #36 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 5
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Co do polskich pracowników to wiele razy spotkałam się z tym, że są jak najbardziej pozytywnie oceniani. W mojej fabryce np zanim oficjalnie ogłoszono, że potrzebują kilku nowych osób do pracy, szefowa najpierw pytała pracujących tam Polaków czy może mają jakichś znajomych bo chętnie by ich przyjęła. Natomiast nigdy, w żadnym z moich dotychczasowych miejsc pracy nie spotkałam Hindusa czy Muzułmanina, z innych narodowości byli to tylko Rosjanie, Ukraińcy, Czesi, Hiszpanie..
Jeśli chodzi o opinię o Polakach w mojej okolicy to jest jak najbardziej pozytywna. Mieszkam w małej mieścinie i nie ma tu żadnych innych Polaków, przynajmniej w promieniu 10km mam wspaniałych sąsiadów (oczywiscie nie wszystkich) i kilku angielskich znajomych, na których zawsze moge liczyć, niespecjalnie szukam polskich znajomosci bo te prędzej czy pozniej kończą sie w nieciekawy sposób. Moje zdanie jest takie: jestesmy tu gośćmi i zawsze trzeba o tym pamietać, mamy swoje prawa ale przede wszystkim powinnismy sie DOSTOSOWAĆ. |
2015-04-04, 10:44 | #37 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 592
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Cytat:
Ja mam kilku znajomych z Polski, ale na szczescie nie pracuje z Polakami. Pracuje z Anglikami i dzieki temu moj jezyk poprawil sie o 100%. Edytowane przez b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e Czas edycji: 2015-04-04 o 10:47 |
|
2015-04-04, 13:59 | #38 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 923
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Przeciez kupowanie w polskim sklepie w Anglii tez wspiera angielska gospodarkę. Pracownicy tam odprowadzają podatek. Wszystko idzie w funtach, z angielskimi podatkami. Taki sam zysk dla Anglii co kupowanie w angielskim sklepie czegokolwiek co nie było wyprodukowane w Anglii. Np. Niektóre jabłka itd w Tesco sa z polski. To mam ich nie kupić bo nie sa z Anglii?
Ja pracowałam i pracuje z ludźmi z Indii, Pakistanu itd. W większości sa juz tutaj urodzeni wiec nie widzę w nich nic dziwnego. Trzeba tylko uważać bo niektórzy faceci sa czasem nachalni w ich podrywaniu itd. Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
2015-04-04, 19:22 | #39 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 4 648
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
|
2015-04-05, 15:42 | #40 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 189
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Cytat:
Tak, ja polskiej gospodarki nie wspieram. A to co napisałaś, to połowiczna prawda - taki polski sklepikarz sprowadza sobie produkty z Polski i zostawia tam pieniądze kupując te towary więc polską gospodarkę wspiera. Ja z Polski wyjechałam bo nie żyło mi się tam dobrze i wydaję w miarę możliwości swoje pieniądze poza Polską. Za polskimi produktami nie tęsknię i kupować ich nie będę., Raz już pisałam jak zachowywali się polscy sklepikarze w dwóch sklepach w Anglii i to mi wystarczy aby pamiętać o różnicy kultury osobistej Polaków i Anglików oraz o podejściu do klienta, i na pewno do polskich sklepów chodzić więcej nie będę. Ale co wy robicie to wasz wybór. [1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;50924029]O moj Boze, nie wyobrazam sobie dac bana na polski sklep, żeby wspierać angielską gospodarkę To jakiś absurd, żeby nie kupić ulubionego produktu[/QUOTE] Ja nie mam żadnych ULUBIONYCH polskich produktów więc nie mam takich problemów, jak ty. I nie wyjechałam z Polski po to aby na każdym kroku podniecać się swoim pochodzeniem Doceniam angielskie produkty a owszem, polskiej gospodarki NIE-WSPIE-RAM Nie moja droga, to kwestia pamiętania o tym, z jakiego powodu opuściło się ojczysty kraj Nie wyjechałam do innego kraju aby prowadzić tu marne polskie życie wśród Polaków, polskiego jedzonka, osiedli zamieszkałych przez Polaków czy polskich sklepików. Właśnie takich ludzi tu nie lubią - przyjeżdżają i zamiast się wkomponować to na każdym kroku się afiszują swoją polskością. Żyję w innym kraju to żyję zgodnie z zasadami w nim panującymi, celebruję możliwość poznawania nowej kultury i nie muszę kupować polskich pasztecików czy makreli w puszce, bo tu jest to samo Kupić od czasu do czasu polskie mleko łaciate czy prince polo to jedno, ale wynosić tonami ogórki kiszone, kapustę kiszonką, serki danio, dżemy łowicza i parówki morlinki to dla mnie za wiele a niestety znam osobiści zagorzałych patriotów, którzy tak robią i to nie przez jakość ale "bo to polskie" Edytowane przez aleksandra_88 Czas edycji: 2015-04-05 o 15:53 |
|
2015-04-05, 16:20 | #41 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 923
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Nie rozumiesz chyba o czym mówimy. Nie chodzi o to czy ja ci każe chodzic do polskiego sklepu czy nie tylko ze twoje argumenty sa z kosmosu. No ale nie bede sie kłócić bo to w sumie nie ma znaczenia. Ale twojego pogardliwego stosunku do polski i uważania ze kupienie szynki w polskim sklepie to zdrada Anglii nie rozumiem i wydaje mi sie bardzo dziwne. Polska zapewniła mi opiekę medyczna i darmowa edukacje wiec jestem jej całkiem wdzięczna.
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
2015-04-05, 17:57 | #42 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 592
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
No nie, takiej osoby to dawno na forum "emigrantki" nie było Dzięki za poprawienie humoru, Aleksandro.
Edytowane przez b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e Czas edycji: 2015-04-05 o 18:20 |
2015-04-05, 19:30 | #43 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 4 648
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Aleksandro, to ten angielski wiatr Ci przeszkadza czy nie? I cygańskie angielskie domki? Bo już nie mogę się połapać no marność na marnościami, ot żywot Polaka
Edytowane przez 201609062117 Czas edycji: 2015-04-05 o 19:31 |
2015-04-05, 20:16 | #44 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: z pieknego kraju
Wiadomości: 758
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Nie ma to jak bycie bardziej brytyjskim od Brytyjczyka, i to po roku mieszkania w UK
ja kupuje od czasu do czasu polskie produkty (kupowalabym czesciej ale ceny sa wysokie), czyli podniecam sie byciem Polka i wiode marne zycie wsrod Polakow co dziwne moj chlopak Norweg tez lubi POLSKIE produkty, jakis wariat a o wspomaganiu polskiej gospodarki - przeciez sklepikarz placi podatek w UK. Mam nadzieje, ze chinskich ciuchow w HM tez nie kupujesz, tylko angielskie. co do emigracji - mieszkam w Norwegii niecaly rok i czuje sie obco, ale wiem, ze jak naucze sie norweskiego to bedzie inaczej. Wazna jest dla mnie praca, a kluczem do tego ponownie jest jezyk. Jest tu duuuuzo Polakow, mam kilku znajomych, wiecej nie potrzebuje, bo nigdy nie bylam super towarzyska. Mam kilku znajomych Norwegow, nie sa to wielkie przyjaznie ale czujemy sie dobrze w swoim towarzystwie. Poczatki sa ciezkie i nie poddam sie nie lubie braku wyboru w norweskich supermarketach. W moim osiedlowym supermarkecie w PL jest wiekszy wybor produktow (wedliny, warzywa, srodki czystosci) norweska TV wydaje sie nudna, malo ciekawych programow, jest sporo programow zagranicznych z napisami lubie nature, usmiech i pomoc Norwegow, ich milosc do spacerow |
2015-04-05, 22:52 | #45 | |
zielony stworek
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: z miasta Łodzi kot pochodzi :D
Wiadomości: 16 977
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Cytat:
Przyzwyczaiłam się do rzeczy,które mnie z początku irytowały jak sklepy i knajpy/kawiarnie zamknięte w niedziele,nie ma raczej piekarni poza marketami,a brak polskich produktów dokucza mi tylko przed świętami (tu nie ma polskich sklepów jak w UK). Nie wiem jaką masz sytuację rodzinną, kontakty,bo to może mieć duże znaczenie na Twoje nastawienie do emigracji. Ja się cieszę,że odcięłam się w pewien sposób od niektórych osób, nie muszę się oglądać na innych i możemy żyć po swojemu. |
|
2015-04-06, 10:00 | #46 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 7 136
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Na emigracji jestem juz kilka lat. Pierwszy rok to był koszmar, drugi był minimalnie lepszy, w trzecim nagle zaczęło się wszystko układać i tak jest do teraz. Jestem osobą która potrzebuje ludzi wiec początek był ciężki ze względu na barierę językowa i kulturalną. Ale teraz mam znajomych z wielu narodowości, w lecie idę na wesele irlandzkiej koleżanki, bo zależało jej żeby mnie zaprosić. Mam koleżanke filipinke, szwajcarke, irlandke, oczywiście też polki. Bardzo lubię tą różnorodność, ten kontakt z innościa i otwartość i tolerancję Irlandii (tak generalnie). Tęsknię za Polską (rodzina, ludźmi, czasem jedzeniem, swoboda wypowiedzi i tym samym obszarem kulturowym który wszyscy rozumieją i którego nie trzeba tlumaczyc), za polskim słońcem, za lasami. Za to kiedy jestem w Polsce tęsknię za Irlandią, uśmiechniętymi ludźmi, życzliwością, czystymi miasteczkami, brakiem reklam, piękna przyrodą a nawet za moją praca która pomimo że odpowiedzialna jest pozbawiona stresu bo ludzie tu sobie pomagają i nie podkładają "swin", nie reagują agresywnie.
Co do jedzenia to lubie różnorodność wiec czasem coś kupie w polskim sklepie ale głównie kupuje w najbliższym markecie. Dużo gotuje, jem mnóstwo warzyw, nie kupuje chleba, wędlin, serów, mleka, wiec nie czuje tak bardzo różnicy w smaku. Za to uwielbiam kuchnie azjatyckie a takie składniki można tu kupić wszędzie. Wszędzie są tez różne restauracje prowadzone przez różnych szefów kuchni. Ogólnie to przywiazalam się do "mojej" Irlandii juz I wiem ze będę zawsze trochę jedna noga tu a trochę w Polsce. Ale teraz coraz częściej czytam tutejsze newsy, czytam ich reportaże, ich historię, staram się zrozumieć jakim są narodem i dlaczego. I ciesze się tym. Bo są częściowo do nas podobni ale znacznie bardziej tolerancyjni i otwarci, w pewien sposób mądrzejsi. Uczę się od nich współpracy, uwaznosci na drugiego człowieka. I to mnie cieszy. |
2015-04-06, 21:48 | #47 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Na poczatku emigracji bylo ciezko bo dopiero z czasem nauczylam sie selekcjonowac znajomych i unikac pewnych ludzi. Pozniej tez przyzwyczailam sie do ich wad narodowych, docenilam zalety. Akurat kuchnie francuska bardzo lubie, ale nie czuje sie tylko na nia zdana, bo umiem gotowac. Mentalnosc tubylcow jest specyficzna, przede wszystkim sa znani z zadzierania nosa i przechwalania. Dlatego nie nalezy wierzyc we wszystko co mowia bo czesto ubarwiaja rzeczywistosc na swoja korzysc. Oni tu wszyscy sa dyrektorami, piekni niczym Apollo, madrzy jak Salomon, etc etc. O ile kogos nie znam to zawsze slucham z przymruzeniem oka. Pierwszy kontakt z tubylcem jest zazwyczaj trudny, potem im mija i mozna nawiazac jakies porozumienie.
|
2015-04-09, 22:34 | #48 |
Dzik
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 722
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Ja od "mojej" Norwegii dostałam na początku tak po pysku...że żyć mi się odechciało, serio. Podobnie jak Rena, miałam problem w selekcji znajomości a deprecha, samotność i wycie w duszy dodatkowo mi utrudniały rozeznanie i łapałam się na róże wstrętne sytuacje, niestety najczęściej z Polakami w rolach głównych, jak głupia mucha na lep.
Teraz, po dwóch latach, jest inaczej. Dużo lepiej. Okazało się, że fajnych rodaków na emigracji nie brakuje a i tubylcy nie zjadają nas na śniadanie Generalnie nie spotykam się z jakimiś mega negatywnymi opiniami na temat Polaków, choć wiadomo, że moje pojedyncze doświadczenia nie mogą robić za probkę dla całej emigracji. Mówię coraz lepiej i coraz więcej i to mnie też uskrzydla, bardzo, bo widzę jak mi to zmienia odbiór świata. Faktycznie wtedy dzieje się inaczej na linii ja-tutejsi. Milej. I nauczyłam się tu pewnej pokory i czekania: już mnie nie przeraża, że coś tam nie będzie na cito, bo wiadomo, że alt har sin tid, szczególnie w Norwegii Wiem już też, że wszystko ichnie jest najlepsze ale konsumpcyjnie uważam, że mogliby mieć lepsze wzornictwo i większy wybór jeśli idzie o buty tzw.wyjściowe. Do tego, że nabiał tylko z Tine już się przyzwyczaiłam i nie tęsknię za tysiącami firm z Polski, bo tu wreszcie robię zakupy ekspresowo I ogólnie lubię baaaardzo tą "moją" Norwegię. |
2015-04-12, 16:39 | #49 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-05
Lokalizacja: Trochę tu i tam
Wiadomości: 14 980
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Mieszkam w UK i wiem, że wrócę do Polski. Może kiedyś zdecyduję się na emigracje ale na pewno nie UK
Żadne pieniądze nie są warte tego. Po za tym aż tak kolorowo z finansami nie jest aczkolwiek zawsze lepiej niż w naszym kraju. Do klimatu się nie przyzwyczaję Wiatry i deszcze. Nigdy nie wiemy czym pogoda nas zaskoczy. Wystarczy, że zawieje i słońce nas nawet nie ogrzeje. Brak prawdziwego lata, jezior z kąpieliskami nie widziałam jeszcze tutaj nigdzie ...Małe, ciasne domki z cienkimi ścianami przez które wszystko słychać. I te malutkie ogródki Ja bardzo tęsknie za ogrodem, owocami i warzywami z własnej działki. Brakuje mi tutaj tej przestrzeni..... Parki, lasy? U mnie tego jest jak na lekarstwo, po za tym wszędzie boiska i psy na nich z właścicielami zbierającymi kupy. Z domu wyjdę to wszystko do siebie jest podobne, drogi, ronda i nic więcej. Czasami współczuje dzieciom, które nie mają nawet gdzie pobiegać. Brak gór, jakieś atrakcje do zwiedzania tutaj są ale w ogóle się nie równają do tego co mamy w PL Generalnie jest dużo farm i często śmierdzi nawet w centrum miasta. Dużo mogłabym wymieniać. UK mnie rozczarowało. |
2015-04-14, 18:13 | #50 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Kraków/Piemonte
Wiadomości: 272
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Zgadzam się z Wami dziewczyny. Kiedy się ma kogoś jest trochę inaczej, trochę łatwiej przetrwać trudne początki, a potem zacząć normalnie żyć. Ważna jest też znajomość języka. Wiem coś o tym, bo sama wyjechałam z mężem do Włoch bez znajomości języka. Trudność sprawiało mi to o czym normalnie nawet się nie myśli. Zakupy, fryzjer, siłownia, wyjście do baru.
Będzie dobrze, trzeba tylko myśleć pozytywnie. |
2015-04-14, 18:37 | #51 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 7 136
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Dziewczyny to jeszcze raz ja właśnie zmieniłam pracę i male miasteczko na stolicę. Pracuje nadal jako specjalista. Ale moje początki były bardzo trudne, jak każdego chyba. To co mogę wam poradzić to się nie uprzedzac, nie szukać na sile negatywów, ćwiczyć cierpliwość i pozytywne nastawienie do wszystkiego i wszystkich. Nie zrazac się tym że coś jest inne. I starać się widzieć w tubylcach po prostu ludzi z ich własnymi historiami, nie oceniać od razu.
No i wiadomo, jeśli jest na miejscu ktoś bliski to wielka pomoc, tak z 50 lub więcej procent ale tylko jeśli ta osoba ma pozytywne nastawienie. Kolejna ważna rzecz to nie zamykać się w polskim środowisku, w domu, w tym co znajome. Otwierać się, starać jak najwięcej zrozumieć i co najważniejsze powoli pracować z własnym kompleksem polskości, bo uważam ze coś takiego w nas istnieje. Jeśli ten kompleks jest duży i nie uświadomiony to potem właśnie można spotkać naszych rodaków, którzy osmieszaja tubylców, wytykaja wszystko co złe za granicą itp. Z drugiej strony jeśli ma się w sobie dużo nie uświadomionego żalu i jednocześnie tęsknoty za krajem to potem właśnie pisze się takie posty jak Aleksandra. Także więcej dystansu do wszystkiego i pozytywnego nastawienia (a my Polacy lubimy narzekać i drążyć ) |
2015-04-14, 20:14 | #52 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 4 648
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Cytat:
|
|
2015-04-16, 23:06 | #53 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Ja mam juz dość słuchania tutaj rodaków jaka to Anglia obleśna, zła do kitu i w ogole to oni juz kupili bilety do polski po raz ósmy w tym roku. Trzeba było w Polsce siedziec.
U mnie na emigracji same pozytywy choć nie lubię tego słowa. Czuję się tu jak u siebie, nie mam dołów, mam super pracę, poznałam świetnych ludzi, mam duże perspektywy no przykładowo pracuję bez doświadczenia na programie, gdzie w Polsce jego kurs to ok 15-20 tys złotych. Niedługo bede miec tutaj swojego pieska itd itd. Zyc nie umierać. No tylko te pajaki Wysłane przez tapatalk |
2015-04-17, 11:09 | #54 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: na zachód od HollyŁódź
Wiadomości: 4 399
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Wyjechałam kilka lat temu. Najpierw mieszkałam w Austrii teraz są to Niemcy. Bez problemu mogę się przenieść do każdego niemiecko lub anglojęzycznego kraju. Lubie zmiany, chociaż przeprowadzki same w sobie nie należą do przyjemności. Nie tęsknie za Polska, nie oglądam polskich serwisów informacyjnych, z sentymentu czytam niekiedy wiadomości o Lodzi. Bardzo rzadko tęsknię za rodzina, czy przyjaciółmi. Z bliskimi ludźmi nawet jeśli nie widzę się długo podczas kolejnego spotkania tego nie odczuwam, tak jakbyśmy podejmowali nasze relacje, rozmowy w miejscu w którym skończyliśmy ostatnim razem. Zawsze będą dla mnie ważni. Wielu z nich zresztą również wyjechało za granice. Mam w większości pozytywne doświadczenia z miejscowymi. Co naturalne w nowym miejscu znalazłam nowych znajomych i przyjaciół. Nie czuje się samotna, nie szukam kontaktu z innymi Polakami. Emigracja zacznie mieć gorzki smak dopiero kiedy rodzice się zestarzeją i będą wymagali pomocy.
|
2015-04-18, 07:46 | #55 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
|
2015-04-18, 10:17 | #56 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-05
Lokalizacja: Trochę tu i tam
Wiadomości: 14 980
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Cytat:
Ale więcej minus także długo tu nie pobędziemy. Ja to bym chciała do Niemiec... |
|
2015-04-18, 12:04 | #57 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Fi
Wiadomości: 567
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Finlandia - koszmar, nie polecam.
Za dwa tygodnie wracamy do domu Ja i mój fiński narzeczony. Znaleźliśmy super prace, w jednym z najfajniejszych miast Polski. W końcu będzie lato, smaczne owoce, ludzie, wydarzenia, słońce! |
2015-04-18, 14:41 | #58 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: z pieknego kraju
Wiadomości: 758
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Cytat:
ja teraz jestem w Polsce i do Norwegii wracac mi sie nie chce, a moj norweski chlopak to juz w ogole, strasznie polubil Trojmiasto, osiedlowy supermarket i bistro. Juz planuje kolejna wyprawe do Polski, chociaz jeszcze tu jestesmy. |
|
2015-04-18, 17:38 | #59 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 592
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
Tez mnie to wkurza strasznie, och jakie tutaj wszystko złe, warzywa bez smaku, chleb gumowy, lekarze beznadziejni, kierowcy autobusu jeżdżą, jakby wozili ziemniaki itp... No i oczywiście słynne "leniwi Angole", chociaż się z żadnym nie pracuje, ani nie ma się znajomego tej narodowości. Jeszcze mnie wkurza przeliczanie na złotówki, wieczne porównywanie do cen w Polsce, tak jakby to miało znaczenie. Idąc tym tokiem myślenia, to by człowiek w życiu mieszkania tutaj nie wynajął.
Edytowane przez b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e Czas edycji: 2015-04-18 o 17:42 |
2015-04-18, 20:43 | #60 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
|
Dot.: Słodko-gorzki smak emigracji
No dla mnie akurat Anglicy uchodzą za leniwych i znam nie tylko z pracy, ale mam tez angielskich znajomych.
Wysłane przez tapatalk |
Nowe wątki na forum Emigrantki |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:57.