czy zrezygnować z płatnej praktyki w kancelarii?

[estra]

Dziewczyny,
jestem na III roku prawa dziennego. W tegoroczne wakacje wybrałam się na praktykę do kancelarii radcowskiej. Praktyka była płatna- dostałam 400 złotych za 2 miesiące, także całkowicie pokryło to koszty dojazdu. Pracowałam głównie w sekretariacie, szczątkowo dostawałam jakieś prawnicze kwestie do opracowania (bardzo odtwórcze, nic rozwijającego). Miesiąc po zakończonej praktyce mecenas odezwał się do mnie czy nie chciałabym kontynuować na umowę-zlecenie mojej przygody z kancelarią. Pomyślałam- studia raczej wymagające, chciałabym podszkolić języki obce, ale ok, możliwe że takiej oferty już nie dostanę. Jestem po 2 miesiącu pracy- 1 dzień w tygodniu jestem w kancelarii (6-7 godzin), a resztę dostaję do domu. Teoretycznie bardzo uczciwe rozwiązanie. A jednak mam problem z pogodzeniem pracy, którą wykonuję wielokrotnie w nocy, z nauką. Ponadto szef wymaga ode mnie nieskazitelnych ocen (sprawdza mi indeks), jak również wielokrotnie wypomina mi błąd, który popełniłam w 1 tygodniu praktyki, a który zrobiłam z braku zorientowania i z powodu zmęczenia- był to błąd usuwalny, który nie miał absolutnie skutków prawnych. Atmosfera jest raczej ciężka. Nie wiążę swojej przyszłości z zawodem radcy prawnego. Jeżeli wszystko się uda to chciałabym skończyć aplikację adwokacką.

I tu moje pytanie do Was. W grudniu kończy mi się umowa, która zostanie pewnie przedłużona. Nie podoba mi się to co robię, nie ciekawi mnie to, jest to głównie przepisywanie dokumentów, które nie jest chyba warte zawaleniu studiów. Pieniądze, które dostaję są bardzo niewielkie- ok. 70-100 złotych miesięcznie, które nie rekompensują nawet dojazdów do kancelarii. Rozumiem, że w dzisiejszych czasach bardzo ciężko znaleźć płatną praktykę w kancelarii, trzeba walczyć o patrona, ale zastanawiam się czy warto zaprzepaścić swoje marzenia o zawodzie adwokata tylko i wyłącznie z tego powodu, że udało mi się znaleźć alternatywę.
Kończąc napiszę po prostu, że chciałabym zrezygnować, ale bardzo boję się konsekwencji- tego, że rynek jest przesycony prawnikami, nie znajdę już innej kancelarii i będę na utrzymaniu rodziny do końca świata
Po prostu szukam porady- co zrobiłybyście na moim miejscu?

[Tutli]

No cóż, z opisu ewidentnie wynika, że mecenas znalazł tanią siłę roboczą i ochoczo z niej korzysta. Facet z dużą dawką prawdopodobieństwa jest toksyczny (sprawdzanie ocen w indeksie?! wypominanie głupiego błędu z PIERWSZEGO tygodnia praktyki?!) i dziwi mnie, że godzisz się na pracę w takiej atmosferze i to jeszcze za grosze. Twoim problemem jest brak wiary w siebie i na tej podstawie knujesz czarne i raczej mało realne scenariusze. Zostaw tę pracę czym prędzej i zajmij się tym, co Cię interesuje.

---------- Dopisano o 01:23 ---------- Poprzedni post napisano o 01:13 ----------


BTW Z tymi studiami prawniczymi jest coś, czego nie rozumiem.
Mianowicie: nie jest to pierwszy wątek, w którym pojawia się motyw "świat jest przesycony prawnikami, więc pracuję w jakiejkolwiek kancelarii w jakichkolwiek warunkach, bo inaczej zostanę na lodzie". Pojawia się u mnie pytanie: skąd zatem wybór takich studiów? Przecież to są studia w miarę wymagające, nie dostają się na nie ludzie z przypadku i zastanawiam się, co nimi kieruje, żeby na to prawo iść, skoro słyszy się tyle historii, które w skrócie opisałam. Jeśli rynek jest nasycony, to po co spędzać ponad 5 lat ucząc się i żyjąc w strachu, że to nie wypali, po drodze zarabiając grosze? Są przecież inne kierunki, po których można pracę w zawodzie zacząć od razu po studiach bez żebrania o praktyki etc. Naprawdę, wydaje się, że studia prawnicze są pewną drogą tylko dla dzieci z rodzin prawniczych i nie rozumiem, dlaczego wciąż są tak oblegane.

[20160901857]

Szukaj innej praktyki. W tym roku jeszcze może być ciężko, bo aplikanci wciąż szukają patronów, ale rozglądaj się za czymś lepszym. Praca odtwórcza w tym przypadku nie ma sensu, niczego się nie nauczysz. No i to sprawdzanie ocen, lol

Tutli - wcale nieprawda, że ciężko się dostać. Na mniej oblegane wydziały biorą nawet z 60% matury. No i nie zgadzam się z ostatnim zdaniem, chociaż to już odrębna historia.

[Marwari]

Napisane przez estra

Dziewczyny,
jestem na III roku prawa dziennego. W tegoroczne wakacje wybrałam się na praktykę do kancelarii radcowskiej. Praktyka była płatna- dostałam 400 złotych za 2 miesiące, także całkowicie pokryło to koszty dojazdu. Pracowałam głównie w sekretariacie, szczątkowo dostawałam jakieś prawnicze kwestie do opracowania (bardzo odtwórcze, nic rozwijającego). Miesiąc po zakończonej praktyce mecenas odezwał się do mnie czy nie chciałabym kontynuować na umowę-zlecenie mojej przygody z kancelarią. Pomyślałam- studia raczej wymagające, chciałabym podszkolić języki obce, ale ok, możliwe że takiej oferty już nie dostanę. Jestem po 2 miesiącu pracy- 1 dzień w tygodniu jestem w kancelarii (6-7 godzin), a resztę dostaję do domu. Teoretycznie bardzo uczciwe rozwiązanie. A jednak mam problem z pogodzeniem pracy, którą wykonuję wielokrotnie w nocy, z nauką. Ponadto szef wymaga ode mnie nieskazitelnych ocen (sprawdza mi indeks), jak również wielokrotnie wypomina mi błąd, który popełniłam w 1 tygodniu praktyki, a który zrobiłam z braku zorientowania i z powodu zmęczenia- był to błąd usuwalny, który nie miał absolutnie skutków prawnych. Atmosfera jest raczej ciężka. Nie wiążę swojej przyszłości z zawodem radcy prawnego. Jeżeli wszystko się uda to chciałabym skończyć aplikację adwokacką.

I tu moje pytanie do Was. W grudniu kończy mi się umowa, która zostanie pewnie przedłużona. Nie podoba mi się to co robię, nie ciekawi mnie to, jest to głównie przepisywanie dokumentów, które nie jest chyba warte zawaleniu studiów. Pieniądze, które dostaję są bardzo niewielkie- ok. 70-100 złotych miesięcznie, które nie rekompensują nawet dojazdów do kancelarii. Rozumiem, że w dzisiejszych czasach bardzo ciężko znaleźć płatną praktykę w kancelarii, trzeba walczyć o patrona, ale zastanawiam się czy warto zaprzepaścić swoje marzenia o zawodzie adwokata tylko i wyłącznie z tego powodu, że udało mi się znaleźć alternatywę.
Kończąc napiszę po prostu, że chciałabym zrezygnować, ale bardzo boję się konsekwencji- tego, że rynek jest przesycony prawnikami, nie znajdę już innej kancelarii i będę na utrzymaniu rodziny do końca świata
Po prostu szukam porady- co zrobiłybyście na moim miejscu?

chyba jakiś żart....
uciekaj stamtąd


jest ciężko, ale bez przesady... a coś o tym wiem, bo aplikacja radcowska w toku...

[201705250955]

Nie jesteś niczyją niewolnicą. Pamiętaj, życie masz jedno. Ktoś może Ci mówić, że jesteś nienormalna, bo możesz się rozwijać, a Ty narzekasz. Skoro jednak to nie jest Twój tor to nie rób tego, bo później będzie jeszcze gorzej. Rzuć to.

[201605090958]

Czekam aż Pan Mecenas określi Ci sposob spędzania czasu, żeby Ci starczylo i na pracę wydajną i na uczenie się :P zwiewaj stamtąd

[estra]

Dzięki Dziewczyny. Bardzo mi pomogłyście w podjęciu decyzji- z końcem grudnia rezygnuję z kancelarii. Teraz tylko wytrzymać jeszcze ten miesiąc, bo pracy przybywa, a czasu coraz mniej

[mm444]

Treść usunięta

[Marwari]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

jak kiedyś szukaliśmy praktykanta do kancelarii to dostałam pytanie, czy zapewniamy wyżywienie, więc kto wie

[mm444]

Treść usunięta

[79 Marta]

ja mam wątpliwości juz czytając w tytule słowo "płatna". Jak można komuś płacić 70 zł i jeszcze mieć jakieś wymagania myślałam,że nie ma już niewolnictwa

[estra]

Dziewczyny,
ja przede wszystkim chciałam się czegoś nauczyć. Nie zależało mi na pieniądzach, złożyłam swoje CV z myślą, że będę pracować pro bono a te drobne kwoty, które otrzymuję za swoją pracę były miłym dodatkiem. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem na takim poziomie jak nasz aplikant i nie stworzę od podstaw skomplikowanego pisma procesowego. Jedynym powodem, dla którego chcę zrezygnować jest brak rozwoju oraz męcząca dla mnie atmosfera. Ja bardzo się cieszę, że ktoś angażuje się w sprawdzanie moich postępów na studiach, ale jestem już dużą dziewczynką i troszkę nie rozumiem sensu kręcenia głową na 4 w indeksie. Mam wrażenie, że oni są zadowoleni z mojej pracy, na co wskazuje chęć przedłużenia m umowy, a także współpracy na dalszych etapach mojej kariery prawniczej. Ale nie odpowiada mi sposób w jaki pokazywane mi są drobne potyczki (głównie chodzi o ten jeden błąd, który popełniłam na początku i nigdy więcej, a który nie wynikał do końca z mojej winy, bo to aplikant przez pomyłkę powiedział mi źle, a ja mu zaufałam i nie sprawdziłam w orzecznictwie jak to naprawdę wygląda- mea culpa, ale już nigdy nie powtórzona). W wakacje na czas nieobecności sekretarki i sprzątaczki wróciłabym znowu do kserowania/skanowania/odbierania telefonów /podawania kawy panu Mecenasowi/sprzątania itp. I tak rok rocznie aż do aplikacji. Ja chcę się rozwijać i o ile mogę takie prace wykonywać nawet przez cały czas praktyki to nie wyobrażam sobie, że robię li wyłącznie to.

EDIT:
Chciałam Was zapytać o jeszcze jedną radę. Kiedy dojdę do tego, że będę chciała aplikować do innych kancelarii to na rozmowie kwalifikacyjnej mam wspominać o chęci uzyskania skromnego wynagrodzenia? Chodzi mi tylko o to, żeby zwróciły się te dojazdy, a nadwyżka będzie zawsze miłym dodatkiem. Przyznam, że wszyscy moi znajomi z wyższych lat studiów praktykują za darmo. Mój mężczyzna zna jedną osobę, która dostawała ok. 500 złotych za praktykę w kancelarii. Większość ofert jest skierowana dla osób, które podejmą się pracy za darmo i trochę jestem w tym wszystkim zagubiona.

[201605090958]

Jeśli podoba Ci sie niezarabianie to oczywiście zostań w tej kancelarii. Zamiast docenić, że jesteś dobrą studentką pozwalasz Panu Mecenasowi na nierespektowanie prawa pracy, bo w Polsce za pracę należy sie zaplata. W zamian nie uczysz się tylko jesteś dziewczynką na posyłki? Naprawdę uważasz, że to jest ok? bo moim zdaniem nie. Nie jest ok pozostawac na utrzymaniu rodzicow bo Pan Mecenas łaskawie dal CI na dojazdy...

[mm444]

Treść usunięta

[estra]

Dziewczyny nie kpijcie. Ja nie chcę pracować za darmo i zapewne nikt nie chce. Tylko, że ja zdaję sobie sprawę w realiów rynku. Z kilkudziesięciu kancelarii, do których aplikowałam w tamtym roku odezwały się do mnie 3. Tylko w jednej dostałam możliwość zarobienia i do tej poszłam. Reszta kancelarii podziękowała mi za CV i zaproponowała zgłoszenie się po 5 roku studiów, a najlepiej już z rozpoczętą aplikacją.

Powtarzam jeszcze raz- ja nie chcę pracować za darmo, ale na chwilę obecną mam taką sytuację, że nie muszę walczyć o każdy grosz na swoje utrzymanie. Dlatego chcę to teraz wykorzystać, zdobyć doświadczenie, aby później po skończeniu studiów, na ewentualnej aplikacji zarabiać już takie pieniądze, aby umieć się samodzielnie utrzymać.

Problemem jest to, że kancelarie przyzwyczaiły się do tego, że studenci pracują u nich za darmo. Znam aplikanta, który kiedyś chodził po kancelariach i chciał płacić, żeby znaleźć patrona. Ja uważam, że to jest niepoważne, ale dopóki nie zmieni się myślenie osób, które dopiero chcą być prawnikami to ja nie spodziewam się, że na rynku pojawią się kancelarie, które będą chciały płacić mi tyle, aby starczyło na samodzielne utrzymanie się. Po prostu na moje miejsce jest tysiące studentów, a zaoczni wiodą w tej materii prym, bo oni są dyspozycyjni przez cały tydzień.

Ja jestem zadowolona z tego, że wybrałam ten kierunek studiów. Mam tylko problem z tym jak zorganizować sobie zdobywanie doświadczenia i o rady w tym zakresie bardzo Was proszę

---------- Dopisano o 11:38 ---------- Poprzedni post napisano o 11:35 ----------

Napisane przez danusiaes

Jeśli podoba Ci sie niezarabianie to oczywiście zostań w tej kancelarii. Zamiast docenić, że jesteś dobrą studentką pozwalasz Panu Mecenasowi na nierespektowanie prawa pracy, bo w Polsce za pracę należy sie zaplata. W zamian nie uczysz się tylko jesteś dziewczynką na posyłki? Naprawdę uważasz, że to jest ok? bo moim zdaniem nie. Nie jest ok pozostawac na utrzymaniu rodzicow bo Pan Mecenas łaskawie dal CI na dojazdy...

Za umowę-zlecenie może, ale nie musi przysługiwać wynagrodzenie.

[201605090958]

735 kc tak, o ile Zleceniobiorca się na to godzi lub wynika to z umowy. Tak naprawdę Twoj post jest odbiciem tego, co się dzieje. Już słyszałam o zatrudnianiu aplikantów za darmo. I się właśnie zastanawiam jak ludzie uczący prawa mogą tak zgrabnie prawo omijać. Są przewidziane w ramach studiow praktyki i mogę sobie wyobrazic, że ludzie nie dostawaja za nie wynagrodzenia, to w końcu czas do miesiąca i da się przeboleć ten czas. Ale regularna praca odtwórcza z połączeniem "słusznych" uwag o błędzie i sprawdzanie indeksu to jest przegięcie...

[estra]

Bezpłatne praktyki powinny trwać 3 tygodnie. I rozumiem, że są za darmo, bo są przynajmniej na mojej uczelni elementem zapoznania się z funkcjonowaniem danej instytucji i są wpisywane do indeksu. Wiele osób z mojego otoczenia przechodzi tylko te praktyki, nie chce iść gdzieś na dłużej. A reszta chce pracować nawet za darmo. Mam wrażenie, że są dwie skrajności i nie wiem jak to pogodzić przy szukaniu dalszej perspektywy.
Wielu moich znajomych uważa, że ja wygrałam los na loterii, że dostaję cokolwiek. Wielokrotnie pojawiają się docinki o załatwieniu tych praktyk przez znajomości I ja trochę pod wpływem tych opinii wahałam się co zrobić.

[20160901857]

Dlaczego nie jesteś w stanie napisać skomplikowanego pisma procesowego? I w ogóle jakie to jest skomplikowane pismo według ciebie? Prosty pozew byś napisała czy niekoniecznie?
Ja uważam, że oni cię tam niczego nie uczą. Po 3 miesiącach to już całkiem sprawnie powinnaś pisać większość pism, zwłaszcza że w takich sytuacjach praktykant zazwyczaj pracuje na schemacie swojego mecenasa i to nie jest żadna filozofia się nauczyć. Do pisania pozwów wbrew pozorom wystarczy lekkie pióro i znajomość przepisów/orzecznictwa. Mam wrażenie, że jednak jesteś tam od brudnej roboty - wiadomo że czasami trzeba taką wykonywać nawet jak się jest już poważnym mecenaskiem, ale darmową siłą roboczą tylko do odwalania najgorszej pracy to ja nie chciałabym być.
Skoro pieniądze nie są aż takie ważne w tym momencie to może lepiej poświęcić trochę czasu na znalezienie czegoś bardziej sensownego? Nawet za te 500 zł i żebyś chociaż była traktowana poważnie to już się bardziej opłaca.

[lalibelle]

Ja bym zrezygnowała i zaparła się znaleźć coś lepszego.Nie masz pustego CV ,żeby brać,co popadnie.To,że nie brakuje Ci kasy ,to dobrze,ale przez to,że osoby godzą się na takie warunki to ci szefowie mają większe używanie.Ja bym się tam czuła wykorzystywana,naprawdę:e hem:
A to,że ktoś chce nawet płacić,byle tylko go przyjęli,to przegięcie całkiem...

[estra]

Napisane przez nouvelle90

Dlaczego nie jesteś w stanie napisać skomplikowanego pisma procesowego? I w ogóle jakie to jest skomplikowane pismo według ciebie? Prosty pozew byś napisała czy niekoniecznie?

Moja praca w domu polega na uzupełnianiu danych, np. imię, nazwisko, pesel, adres, znalezienie właściwości sądu, wpisywanie dużej liczby dat. Jest to tylko i wyłącznie praca na jednym schemacie pozwu o zapłatę, powodem jest jedna i ta sama osoba. Nie pisałam sama uzasadnienia pozwu, ale myślę, że spokojnie bym sobie z prostą sprawą poradziła. Wiem jak wyglądają zawiadomienia, wnioski różnego rodzaju, przy czym wiem to tylko dlatego, że w wakacje w kancelarii przeglądałam jak powinny wyglądać takie pisma z własnej woli. Natomiast w dni, w które jestem w kancelarii zajmuję się- odbieraniem telefonów, porządkowaniem dokumentacji, kserowaniem, podawaniem napojów w trakcie spotkań Mecenasa z klientami. W tym czasie sekretarka ma wolne. Zauważyłam tendencję, że ona przez cały tydzień nie wykonuje tej pracy na bieżąco, tylko zostawia to dla mnie. Nie mam nic przeciwko gdybym to robiła oprócz rzeczy typowo prawniczych. Ale nie podoba mi się, że wykonuję to zamiast.

[20160901857]

No to nie wiem nad czym się jeszcze zastanawiasz. Szukaj kancelarii, w której dadzą ci zadania merytoryczne i będą traktować jak normalnego pracownika, a nie panią od serwowania kawy. Ta praktyka NIC ci nie da w kontekście przyszłej pracy, bo gdzie nie pójdziesz tam będą pytać jakie pisma umiesz napisać. Nie mówiąc o tym, że od aplikanta zazwyczaj wymaga się tej podstawowej wiedzy, wyniesionej z praktyk właśnie.

[monachee]

estra, jeśli mogę dodać coś od siebie to mam ciut podobną sytuację, teoretycznie księgowych na rynku zatrzęsienie a osób po studiach rachunkowości i finansów jeszcze więcej, ale mimo to wybrałam zawód, który z różnych względów zaczynam od nowa i powiem Ci, że jeśli chodzi o wykształcenie kierunkowe to jest cała masa osób lepszych ode mnie a mimo to udało mi się znaleźć staż, który zamieni się za trzy miesiące w zatrudnienie. Po prostu trzeba trafić na uczciwą osobę. Mało tego, rozsyłając zapytania do biur rachunkowych z zapytaniem o trzymiesięczny bezpłatny staż w ramach przyuczenia do zawodu to osoba, u której właśnie "pracuję" powiedziała mi od razu - w Polsce żadna umowa, prócz wolontariatu, nie przewiduje pracy bez wynagrodzenia. Nawet osoby przyjmowane na staż poniżej 30 roku życia mają płacone, najczęściej przez urząd pracy, ale jednak. Podpisałyśmy więc umowę na symboliczną kwotę - mój staż obejmuje dwa dni w tygodniu. Natomiast od marca to będzie normalne wynagrodzenie i właściwe zatrudnienie.

Także moim zdaniem powinnaś zadbać o siebie i nie bać się - nawet jeśli na sto kancelarii, do których się odezwiesz, odpowie Ci jedna - Twój osobisty sukces. Poza tym, nie musisz zawężać się tylko do kancelarii - wiele firm ma własne, wewnętrzne działy prawne, do których też warto się odezwać.

Po prawie dziesięciu latach pracy na polskim rynku wiem, że polski pracodawca to jeden z gorszych pracodawców, ale naprawdę zdarzają się wyjątki i to są te perełki dla których warto się nie poddawać.

Powodzenia

[20160901857]

Napisane przez monachee

osoba, u której właśnie "pracuję" powiedziała mi od razu - w Polsce żadna umowa, prócz wolontariatu, nie przewiduje pracy bez wynagrodzenia. Nawet osoby przyjmowane na staż poniżej 30 roku życia mają płacone, najczęściej przez urząd pracy, ale jednak.

Nieprawda. Jest ustawa o praktykach absolwenckich, jest umowa zlecenia - jak najbardziej bez wynagrodzenia. Staż z UP, a staż studencki/absolwencki to dwie różne sprawy.

Zgadzam się, że trzeba po prostu trafić na uczciwego pracodawcę.

[monachee]

W życiu nie spotkałam się z umową zlecenia bez wynagrodzenia w przypadku pracy pod kierownictwem pracodawcy, w miejscu i czasie przez niego wskazanym, która nosi znamiona regularnego zajęcia.
Ustawa o praktykach absolwenckich - zgadzam się, tyle, że ja już absolwentką dawno nie jestem i się pod nią nie podczepiam zwyczajnie za stara jestem A przykład o płatny stażu z UP był tylko po to, by pokazać, że za pracę należy się wynagrodzenie, nawet studentowi rozpoczynającemu karierę zawodową. Jasne, można umówić się z potencjalnym pracodawcą na jakiś krótki okres bezpłatny, coś w stylu próbnego, ale nie powinien on trwać dłużej imo niż dwa-trzy miesiące, bo to już jest wyzyskiwanie takiej osoby.

[20160901857]

w Polsce żadna umowa, prócz wolontariatu, nie przewiduje pracy bez wynagrodzenia - Autorka nie pracuje tylko praktykuje, a to różnica. Jej sytuacja jest chyba trochę inna niż twoja. Tak, wynagrodzenie się należy, ale według prawa tylko jeżeli pracodawca wykaże dobrą wolę. To, że coś powinno być i to, że darmowe praktyki są wyzyskiem to oczywiście prawda, ale w tej sytuacji totalnie bez znaczenia, bo prawo na to pozwala.

[monachee]

powinno się z tym walczyć, O! no ale odbiegłyśmy od tematu.

[Kurakin]

Zdecydowanie należy poszukać innego miejsca do praktykowania. Jeżeli już za darmo lub "pól-darmo", to w takiej Kancelarii, w której adwokat czy też radca prawny albo nauczy Cię praktykowania prawa na wysokim poziomie, albo też złapiesz kontakty biznesowe, które będą procentować w przyszłości. Studia prawnicze niestety bez dobrej praktyki do niczego nie przygotowują. Warto również już na tym etapie zastanowić się, jaka dziedzina prawa Cię interesuje, najlepiej wybrać jakąś niszę (prawo wodne np.) i pod tym kątem szukać praktyki nawet za darmo i nawet kosztem ocen. Oczywiście to wszystko, jeżeli chcesz w przyszłości pracować jako praktyk (radca prawny lub adwokat, bo notariusz, sędzia, prokurator, komornik, to trochę inna bajka i inne moim zdaniem podejście). Natomiast sprawdzanie ocen z indeksu, to naprawdę dziwna przypadłość - z całą pewnością klient nie będzie Ciebie o to pytał, gdy przyjdzie ze sprawą.

[skara]

Uważam, że w obecnym miejscu praktyk nie warto zostawać. Jesteś tam recepcjonistką i panią od parzenia kawy a nie przyszłym prawnikiem.
Jestem za to za bezpłatnymi praktykami jeśli dają szansę na rozwój. To dużo cenniejsze niż zapłata. Ale taki opiekun powinien być z Tobą w ciągłym kontakcie, wyznaczać Ci nowe zadania, sprawdzać ich wykonanie, służyć radą i dobrym słowem, zapoznawać ze środowiskiem, dawać zadania rozwijające. Wiem, że trudno o takie praktyki, ale na pewno się da.
Idąc na rozmowę w sprawie praktyk warto omówić własną wizję oraz napomknąć o możliwości zwrotu za dojazdy. Wydaje mi się, że dla większość praktykodawców będzie to brzmiało uczciwie i masz sporą szansę na wynegocjowanie tych paru stówek.