2018-07-19, 20:49 | #31 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Nie odświerzył mi się wątek i nie widziałam tamtego posta, już się doedukowywuje, dzięki!
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-19, 20:54 | #32 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Jak coś jeszcze to pytaj
|
2018-07-19, 21:50 | #33 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Najpierw muszę przebrnąć przez link, który tu dostałam, ale dziękuję, na pewno się zgłoszę
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-20, 21:55 | #34 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: moje miasto...?
Wiadomości: 21 441
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2018-07-21, 07:54 | #35 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Jak to się konkretnie przejawia? Rodzina chce wyciągnąć ich gdzieś na wyjazd w październikowy weekend i dziwi się, że każdy inny termin tak, a ten nie, czy jednak jakieś grubsze rzeczy?
|
2018-07-21, 17:19 | #36 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Linka25, czyli jednak mam trochę racji, sama miałam taki przypadek z siostrą mamy. Narazie u moich rodziców odsunięcia od rodziny nie obserwuje. Chociaż była parę razy taka sytuacja, że poszliśmy do moich rodziców, była też moja siostra (która jest we wspólnocie), a wszyscy mieli nas (mnie i męża) gdzieś - wyciągnęli gitary i ćwiczył sobie pieśni na następną liturgię. "Przyjdź z Libanu" czy jakoś tak do dzisiaj brzęczy mi w uszach....
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-21, 19:53 | #37 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: moje miasto...?
Wiadomości: 21 441
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8498069 6]Jak to się konkretnie przejawia? Rodzina chce wyciągnąć ich gdzieś na wyjazd w październikowy weekend i dziwi się, że każdy inny termin tak, a ten nie, czy jednak jakieś grubsze rzeczy?[/QUOTE]
Grubsze. To jest wielowymiarowe. Na co dzien unikanie kontaktu, nieoddzwanianie, nieodbieranie tel przez dlugi czas. Podczas spotkan z rodziną rozkojarzenie i kontakt internetowy z ludzmi ze wspolnoty. Wiele godzin tygodniowo poswiecanych na modlitwy, spotkania w kosciele, organizacje przeroznych uroczystosci, brak czasu na inne rzeczy. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-22, 15:03 | #38 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2018-07-22, 18:49 | #39 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Bardzo czasochłonne 'hobby'. No ale ci ludzie tym żyją, to jest dla nich ważne tak jak dla innych praca albo inne zainteresowania i w pewnym sensie* mnie to nie dziwi. To pewien styl życia, niektórym to pasuje.
* O tyle, o ile nie zaniedbuje się przy tym rodziny - zwłaszcza, jeśli nie wszyscy najbliżsi/domownicy są we wspólnocie. Coś takiego, o czym pisała Linka, to niestety patologia pokazująca niezrozumienie o co w tym wszystkim chodzi (i.e. wspólnota ma przybliżać do Boga i do drugiego człowieka - każdego! - uczyć bardziej kochać, a nie odcinać się od bliskich). IMHO, najgorsze jest to, co własnym dzieciom fundują niektórzy katechiści, albo rodziny jadące na misje. Dzieciaki (często w liczbie bardzo bardzo mnogiej) nie mają nic do gadania - rodzice mają 'powołanie', więc jak do czasu poświęcanego na własną wspólnotę dochodzi jeszcze organizacja i opieka nad kolejnymi, to ten czas dla własnych dzieci naprawdę strasznie się kurczy. Rodziny wyjeżdżające jak święci tureccy do innego kraju często bez języka, bez pracy, mający tyle, ile im wspólnota zbierze też mi średnio grają. Co prawda jedna, którą znam była zadowolona, ale raz, że dzieci już mocno starsze, dwa, popularny kraj europejski więc też inaczej niż jakieś stepy azjatyckie. |
2018-07-23, 09:23 | #40 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 1 339
|
Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Ja się zgłaszam. Moi rodzice i rodzeństwo jest w Neo od parunastu lat. Ja tez byłam. Pare lat temu kiedy powstawała nowa wspólnota i ja musiałam do niej dołączyć to byl koniec i powiedziałam rodzicom ze nie chce w tym uczestniczyć.
To co mi się nie podoba to wywlekanie intymności publicznie na konwiwencjach. Ludzie płaczą a katechiści dalej wyciągają intymne szczegóły. Dla mnie to było oblesnie i nie do zniesienia Nie podoba mi się ze tam wszyscy mówią ze są „na drodze”. Wiem ze to może szczegół ale drażnił mnie. Kolejno- odnoszenie się z ogromna wyższością w stosunku do zwykłego chodzenia do kościoła. Krytykowanie i wyśmiewanie „zwykłych” księży którzy nie chcieli służyć na eucharystiach. Jak powiedziałam ze proszę mnie wypisać z tej wspólnoty bo już nie chodzę to mimo wszystko wydzwaniali do mnie i nakłaniali do przyjścia. Musiałam poblokowac numery. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 08:23 ---------- Poprzedni post napisano o 08:18 ---------- [1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8500263 1]Bardzo czasochłonne 'hobby'. No ale ci ludzie tym żyją, to jest dla nich ważne tak jak dla innych praca albo inne zainteresowania i w pewnym sensie* mnie to nie dziwi. To pewien styl życia, niektórym to pasuje. * O tyle, o ile nie zaniedbuje się przy tym rodziny - zwłaszcza, jeśli nie wszyscy najbliżsi/domownicy są we wspólnocie. Coś takiego, o czym pisała Linka, to niestety patologia pokazująca niezrozumienie o co w tym wszystkim chodzi (i.e. wspólnota ma przybliżać do Boga i do drugiego człowieka - każdego! - uczyć bardziej kochać, a nie odcinać się od bliskich). IMHO, najgorsze jest to, co własnym dzieciom fundują niektórzy katechiści, albo rodziny jadące na misje. Dzieciaki (często w liczbie bardzo bardzo mnogiej) nie mają nic do gadania - rodzice mają 'powołanie', więc jak do czasu poświęcanego na własną wspólnotę dochodzi jeszcze organizacja i opieka nad kolejnymi, to ten czas dla własnych dzieci naprawdę strasznie się kurczy. Rodziny wyjeżdżające jak święci tureccy do innego kraju często bez języka, bez pracy, mający tyle, ile im wspólnota zbierze też mi średnio grają. Co prawda jedna, którą znam była zadowolona, ale raz, że dzieci już mocno starsze, dwa, popularny kraj europejski więc też inaczej niż jakieś stepy azjatyckie.[/QUOTE] Po części się zgadzam. Jednak uważam ze nie do końca tak jest ze o miłość chodzi. Katechiści nie maja żadnego wykształcenia psychologicznego. Potrafią wyrządzić straszne krzywdy w psychice osób odpowiadających w kole. Publiczne potępianie i wypytywanie może różne być odebrane przez każdego. Ja wiem ze oni tworzą „wspólnotę” ale jeśli nie odpowiadają na wszystkie pytania to nie przejdzie taka osoba etapu, czyli cała wspólnota nie będzie mogła iść dalej. Jeśli jesteście czegoś ciekawe to pytajcie Wysłane z aplikacji Forum Wizaz Edytowane przez malgo96 Czas edycji: 2018-07-23 o 09:32 |
2018-07-23, 11:51 | #41 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Pogrubione - serio tak u Was było? Pojedynczych, którzy nie przeszli albo się zrzuca do młodszej wspólnoty, albo pozwala chodzić do własnej awansem i nadrobić etap za jakiś czas. Żeby całą wspólnotę cofnąć to duża grupa musi nie zaliczyć. |
|
2018-07-23, 12:11 | #42 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Jakbym o sobie czytala. Tyle że ja mam po prostu karnet na siłownię (płatny co miesiac, wpłata dobrowolna pod sankcją wywalenia ze wspólnoty w razie nieuiszczenia dobrowolnego) a nie do wspólnoty neokatechumenalnej. Zamiast modlitwy mam treningi. Ale od dawna sie zastanawiam, czy aby nie jestem ofiara nowej religii.
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
2018-07-23, 14:05 | #43 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 1 339
|
Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8501331 1]No tak, tylko zauważ, że ja nigdzie nie twierdzę, że wszyscy katechiści sami rozumieją o co w tym ma chodzić Niektórym uderza i wtedy faktycznie dość łatwo o coś sektopodobnego.
Pogrubione - serio tak u Was było? Pojedynczych, którzy nie przeszli albo się zrzuca do młodszej wspólnoty, albo pozwala chodzić do własnej awansem i nadrobić etap za jakiś czas. Żeby całą wspólnotę cofnąć to duża grupa musi nie zaliczyć.[/QUOTE] U mnie nie bo ja się wypisałam ale u siostry i rodziców. Ostatnio było pare lat czekania na etap bo kilka osób „coś”. Z mojego punktu widzenia i An podstawie doświadczeń po prostu uważam ze nie powinno to tak wyglądać, ze jacyś katechiści pełnia role psychologów i wyciągają wszystko publicznie. Nie maja w tym wiedzy i doświadczenia. Myśle ze wiesz o co chodzi. To nie tylko wspólna modlitwa. To właśnie tez takie odpowiadanie na intymne pytania. Ja miałam bardzo ciężko z tym. Rodzice mieli ogromne pretensje i żal, ze jestem jedynym dzieckiem co nie będzie tam chodziło. Potrzebowali bardzo dużo czasu by zrozumieć albo się przyzwyczaić. Na początku mówili ze jeśli będę jeździć w soboty to będziemy chodzić na jakieś wypas jedzenie właśnie. Mówili ze jak nie będę we wspólnocie to spotkają mnie złe rzeczy i chłopak mnie zostawi. I wiele innych przykrych. Do dziś mam żal. W samej wspólnocie nie dosc ze wydzwaniali do mnie mimo stanowczego NIE, to od początku bardzo mocno nakłaniali mnie do grania na gitarze i śpiewów. Kolejne to jak kogos nie ma bo sesja bo coś, od razu pretensje dzwonienie co i dlaczego i ze powinnaś być!! Bóg ma być przecież na 1 miejscu! Mimo ze znam wiele osób fajnych z Neo to ja sama jestem na nie. Norine a znasz dużo osób z neo? Nie masz wrażenia ze w zwykłej rozmowie potrafią oni wypytywać i sugerować ze się „źle” postępuje? Np. Mieszkanie razem, albo ze powinno się szybko zaręczać. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz Edytowane przez malgo96 Czas edycji: 2018-07-23 o 14:11 |
2018-07-23, 14:40 | #44 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Wiem, że Duch Święty, łaska itd., no ale jednym z darów Ducha jest rozum tak że ten To, co dalej piszesz to jakaś masakra. Współczuję IMHO, to pokazuje jak bardzo ci ludzie nie rozumieją o co chodzi i ze wspólnoty zrobili sobie bożka. A wspólnota w założeniu jest tylko drogą do celu - do dojrzałej wiary i miłości. Bardzo mi przykro, że tyle niefajnych rzeczy Cię spotkało - i to od najbliższych. Cytat:
Sama nigdy nie spotkałam się z takim włażeniem z butami w moje życie, natomiast jak najbardziej wierzę, że to się zdarza. |
||
2018-07-23, 15:13 | #45 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 1 339
|
Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8501753 1]Z jednej strony rozumiem, że skrutinium, czyli badanie [dojrzałości wiary] to inherentna część tej rzeczywistości. Z drugiej, absolutnie uważam, że nie powinno się tego powierzać pierwszym lepszym osobom, które "poczuły Ducha", tylko powinien być jakiś sensowny proces wyboru osób, które faktycznie się do tego nadają. Żeby nie było tak, że jeden poraniony, ślepy człowiek prowadzi drugiego "i obaj w dół wpadną".
Wiem, że Duch Święty, łaska itd., no ale jednym z darów Ducha jest rozum tak że ten To, co dalej piszesz to jakaś masakra. Współczuję IMHO, to pokazuje jak bardzo ci ludzie nie rozumieją o co chodzi i ze wspólnoty zrobili sobie bożka. A wspólnota w założeniu jest tylko drogą do celu - do dojrzałej wiary i miłości. Bardzo mi przykro, że tyle niefajnych rzeczy Cię spotkało - i to od najbliższych. Sporo, bardzo, bardzo różnych. Od normalnych, z którymi do dzisiaj mam normalne relacje, chociaż na tej płaszczyźnie różnimy się bardzo, do takich, którzy odlecieli po pierwszej katechezie i ich słownik zamknął się na "odwagi" i "Bógciękocha". Sama nigdy nie spotkałam się z takim włażeniem z butami w moje życie, natomiast jak najbardziej wierzę, że to się zdarza.[/QUOTE] Dziękuje Dokładnie to nie powinny być pierwsze lepsze osoby. Moi rodzice teraz na przykład są katechistami, czego szczerze współczuje nowym Ale mi przypomniałaś o tej odwadze. Nie wszyscy są skrzywieni to na pewno, nie będę generalizować. Wszystko co uważam o tej wspólnocie to przez pryzmat moich, No mocno negatywnych doświadczeń. Zapomniałam dopisać ze nie uważam tego za sektę. Mimo wszystko założenia są w porządku. Może akurat w tych wspólnotach co jeździłam tak było. A jeszcze do autorki: mogą cie namawiać do niedzielnych lałdesów ( chyba tak się pisze?). Czyli modlitwy wspólnej z czytaniami itd. Co do wyciągania pieniędzy- pierwsze słyszę o takich praktykach. Rodzice zawsze się składają do worka, każdy wrzuca ile można, jeśli nie wystarczy to robią jedna rundę dodatkową przy następnej okazji. Ale żeby wyciągać kasę? Szok Wysłane z aplikacji Forum Wizaz Edytowane przez malgo96 Czas edycji: 2018-07-23 o 15:17 |
2018-07-23, 16:35 | #46 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 16:35 ---------- Poprzedni post napisano o 16:31 ---------- Malgo96, póki co jeszcze na nic mnie nie wyciągają. Parę razy padł tekst o sobotniej Eucharystii, ale średnio - grzecznie odmówiłam. Moich rodziców też namawiali do bycia Kantorami. Tzn. Ojca, bo umie i lubi grać na gitarze. Teraz siedzi prawie codziennie po południu i ćwiczy... Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2018-07-23, 16:38 | #47 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Z jednej strony rozumiem Twoje obawy po tym, co się naczytałaś, ale z drugiej wydaje mi się, że trochę szukasz problemów na siłę tam, gdzie ich nie ma. |
|
2018-07-23, 16:45 | #48 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Problem jest w tym, że teraz nie ma już czasu na nic i dla nikogo. Nie jest fajne gdy przychodzisz do niego, a On teraz gra i i tak nawet nie ma jak pogadać. Denerwuje mnie to i jest mi przykro.
Może masz i rację, ale nie wydaje mi się, że to szukam problemów na siłę. Gro ludzi wypowiada się pozytywnie o wspólnotach, ale nawet tu są przykłady, że jednak nie wszystko jest takie kolorowe. Boję się tego wszystkiego bo moi rodzice mają taki charakter, że mają serce na talerzu. A na ogół jest tak, że gdy to serce na talerzu dają, to jeszcze ktoś je wypluje i powie, że żylaste. Do tego i oni i siostra są podatni. Obawiam się, że zostaną manipulowani i będą robić coś wbrew sobie bo katechisci wymagają bądź bo co inni ze wspólnoty powiedzą. To jeszcze to stare pokolenie, które nie jest asertywne i przyjmuje się tym jak będą postrzegani. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-23, 16:54 | #49 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Po drugie, może to Cię jakoś pocieszy, taka wielka gorliwość neoficka często po pewnym czasie mija. Na początku ludzie się mocno wkręcają, bo to coś nowego, fajnego, dużo się dzieje, podoba im się, jest fajnie. Za jakiś czas to spowszednieje, może się znudzi. Naprawdę MASA ludzi odchodzi, ciągle. U mnie liczba wspólnot na stałe nie przekracza pięciu, chociaż droga jest od ponad dwudziestu lat i katechezy są dwa razy w roku. Szóste i siódme, które się tworzą topnieją i są łączone ze starszymi. Za 'moich' czasów połączono nawet dwie najstarsze, bo i stamtąd tyle osób poodchodziło, że nie miało to sensu. Natomiast uważam, że tego typu wspólnoty nie są dobre dla ludzi niezbyt pewnych siebie, niezbyt mocnych, podatnych na wpływy. Edytowane przez 3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80 Czas edycji: 2018-07-23 o 16:56 |
|
2018-07-23, 16:54 | #50 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Ja troszkę rozumiem obawy autorki. Doświadczeń z neo nie mam, ale to brzmi trochę jak wspólnoty ewangeliczne u protestantów, a martwiłabym się gdyby ktoś bliski wstąpił do nich.
Kilka osób w rodzinie męża należy do tych wspólnot i... nie wiem. To znaczy - nie dzieje się nic złego czy kryminalnego. Natomiast wszystkie zajęcia, życie towarzyskie, rozrywki dla dzieci są wspólnotowe. Pomijając już msze, co tydzień są spotkania misyjne, spotkania ojców/mężów, spotkania żon/matek, kółka modlitewne w domach. Bo idą wspólną drogą, przez życie razem, mają wspólny język. A znajomi czy rodzina poza wspólnoty zostają zepchnięci na drugi plan, bo nie pasują do tego stylu życia. Oczywiście stosunki są poprawne, modlą się za nas, mają nadzieję że też będziemy kiedyś mieć osobistą relację z Jezusem... ale dla nich "brat w Chrystusie" jest ważniejszy niż rodzony brat który nie kroczy "drogą". I pewnie, niech każdy robi co chce. Ale dla osób spoza wiary jest to smutne, bo wspólnotowy członek rodziny żyje w hermetycznym świecie, mówi specjalnym żargonem, a priorytetem jest dla nich właśnie wspólnota i jej potrzeby. Tworzy to pewien mur.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato. https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0 |
2018-07-23, 17:27 | #51 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 1 339
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
No jest wyciągana prywatność ale może im to będzie odpowiadało. Z gitara spoko skoro twój tata chciał to nie widzę problemu. Zgadzam się z Norine, spokojnie. Z tego co mówisz narazie nic złego się nie stało. Zawsze możesz spróbować zagadać do taty. Dopiero zaczynaja i mogą być po prostu podekscytowani. Ja nie chciałam cie straszyć. U mnie to tak wyglądało. Nie do końca winie same wspólnoty co moich rodziców, bo to ich wybory były jak będą się zachowywać. Pomysł o tym. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2018-07-23, 18:33 | #52 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Mój tata nie bardzo chciał być kantorem, bo co innego gra na gitarze przy ognisku, albo dla siebie wieczorkiem, a co innego tam. Jednak okazało się, że kantora nie ma u nich we wspólnocie, a jedynie On i moja siostra potrafią grać więc go w sumie namówili.... Jak pewnie jeszcze na nie jedną rzecz.
Narazie czekam na rozwój sytuacji. Zresztą, kolejne problemy zaczną się gdy się dowiedzą, że dziecko, które zamierzamy mieć nie będzie ochrzczone, bo chcemy żeby samo, świadomie, zdecydowało się na wiarę w cokolwiek. Oczywiście niczego nie zabraniając i pokazując "możliwe opcje". Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-23, 18:36 | #53 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Dotychczas Twoi rodzice 'akceptowali' to, że jesteś niewierzące, nie namawiali Cię intensywnie na chodzenie do kościoła itd.? |
|
2018-07-23, 19:17 | #54 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8502244 6]Uważasz, że nie mieliby z tym 'problemu', gdyby nie wspólnota? Znam masę ludzi nawet bardzo, hm, letnich w wierze, którym coś takiego się w głowie nie mieści. Zresztą Ty sama pewnie też znasz takie osoby.
Dotychczas Twoi rodzice 'akceptowali' to, że jesteś niewierzące, nie namawiali Cię intensywnie na chodzenie do kościoła itd.?[/QUOTE] Oczywiście, że znam takie osoby. Wiem, że dla większości katolików to nie do pomyślenia. Problem był już gdy brałam ślub. Po poinformowaniu, że zamierzamy wziąć cywilny było wielkie rozczarowanie i poruszenie w całej rodzinie, z rodzicami na czele. W domu atmosfera była struta i setki pytań czy zamierzamy teraz cywilny, a za jakiś czas kościelny. Mieli pretensje też chyba do siebie, że nie przekazali mi dobrego przykładu życia w wierze. Jednak po jakimś czasie wszystko przycichło, na naszym ślubie i uroczystości po nim bawili się świetnie, więcej komentarzy nie było. Ale to było parę lat temu. Wtedy do religii podchodzili bardziej "na luzie", że tak to ujme. To jeszcze były czasy, gdy pomimo zadeklarowanego katolicyzmu, zdarzało im się nie pójść do kościoła w niedzielę bo np. goście w domu albo są nad jeziorem, oraz tych, w których na siostrze mamy nie pozostawili suchej nitki z racji tego, że od wielu lat należała do wspólnoty i odsunąła się od rodziny. Teraz wszystko się odwróciło. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-23, 20:10 | #55 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2018-07-23, 20:19 | #56 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;85024371]Jako ateistka uważam, że trzeba się pogodzić z takim stanem rzeczy. Bardzo wierząca osoba nigdy nie zaakceptuje twojego światopoglądu, niezależnie czy należy do jakiejś specjalne wspólnoty czy nie. Katolik szybciej dogada się z Muzułmaninem, bo całkowite zaprzeczenie wiary dla osoby wierzącej, bezwzględu w jakiego Boga, to kompletna abstrakcja. Oczywiście da się utrzymywać poprawne stosunki, ale rozluźnienie więzi przy tak odmiennych światopoglądach jest nieuniknione.
[/QUOTE] Byłam po obu stronach barykady i kompletnie się z tym nie zgadzam. |
2018-07-23, 20:41 | #57 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 100
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Nie zgadzasz z tym, że nastąpi rozluźnienie więzi czy, że wierzący w jakiegokolwiek Boga i ateiści mają małe szanse na wzajemną akceptację?
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-07-23, 20:44 | #58 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Rodzina w neokatechumenacie, ja ateistka. Wątpliwości.
Sorry, nie ucięłam cytatu tak jak należy. Miałam na myśli ostatnie zdanie "Oczywiście da się utrzymywać poprawne stosunki, ale rozluźnienie więzi przy tak odmiennych światopoglądach jest nieuniknione."
Zresztą nawet teraz mam w bliskiej rodzinie osoby bardzo wierzące, mniej gorliwe, agnostyków i całkiem niewierzących. Nie ma to najmniejszego wpływu na nasze relacje i bliskość. Nikt się nikomu nie wtrynia w to, ile czasu ktoś spędza w kościele albo czy ktoś z kimś mieszka bez ślubu. Edytowane przez 3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80 Czas edycji: 2018-07-23 o 20:46 |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:18.