|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2011-04-11, 12:52 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 3
|
Jak walczyć...?
Wątek ten kieruję głównie do osób, które poradziły sobie z ed bądź walczą i wiedzą, jak.
Nie lubię jedzenia. Przeraża mnie. Boję się go, kiedy czasem kusi, bo mam wygłodzony organizm, mógłby polec, a wtedy kończę w toalecie i tracę resztki szacunku do samej siebie. Schudłam ponad 15kg w dwa miesiące, teraz jem coraz mniej, odkładam jedzenie, bo głos mówi: "Za dużo...", karmię pieska pod stołem, omijam posiłki. To silniejsze, brzydzę się samej siebie, bo miałam się za silną. Muszę przytyć, aby odzyskać okres, ale nie chcę tyć. Nie potrafię... Głos mówi: "Nie jedz więcej, bo przytyjesz" i kawałek jedzenia ląduje obok. Mój dzienny jadłospis od kilkunastu dni nie przekracza 1000kcal, coraz mniejszych ilości potrzebuję, by być syta, a nie znoszę uczucia sytości. Muszę ćwiczyć, ruszać się po każdej zjedzonej ilości, bo wyobrażam sobie, jak jedzenie "odkłada się" we mnie. A tycie...? Czy ktoś wie, na czym polega jego mechanizm? Efekt jo-jo? Ile zjeść w nadmiarze, by zacząć tyć? Nie wiem... Boję się... Jest coraz gorzej, bo dziś nie czuję już sił do walki. |
2011-04-11, 13:02 | #2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 654
|
Dot.: Jak walczyć...?
Mam podobny problem, ale na szczęście w duużo mniejszej skali. Szacuję, że dziennie zjadam ok. 2500 kcal. Nie mam zbytnich oporów przed zjedzeniem normalnego posiłku. Wciąż jednak brakuje mi odpowiedniego dystansu, myślę o kaloriach, odpowiedniej ilości tłuszczu, białka, węglowodanów. Tyć już na szczęście nie muszę, bo dobiłam do wagi bezpiecznej w stosunku do mojego wzrostu. Coraz mniej sobie wyrzucam, bo trzeba przecież znaleźć złoty środek pomiędzy dbałością o zdrowe odżywianie a bezgranicznym obżarstwem- to na prawdę jest do uchwycenia.
Tutaj jednak jest chyba dużo poważniejszy problem. Bez pomocy psychologa się nie obejdzie. Staraj się przed nim maksymalnie otworzyć, analizuj swoje emocje. Bez tego ani rusz. Pamiętaj też, że psycholog wszystkiego za Ciebie nie zrobi, większość pracy musisz włożyć ty sama. Trzymaj się. A co do tycia: jeśli ci na nim zależy, musisz dostarczać organizmowi więcej kalorii, niż potrzebuje. Wtedy nadwyżka energetyczna odłoży się w postaci tkanki tłuszczowej. Pomogą też produkty o wysokim IG- wyroby z białej mąki na przykład. Warto też spożywać sporo białka i ćwiczyć z ciężarami- wtedy wzrośnie masa, ale mięśniowa, a to też ważne. Edytowane przez kikimora_6 Czas edycji: 2011-04-11 o 13:05 |
2011-04-11, 13:18 | #3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 3
|
Dot.: Jak walczyć...?
Dziękuję. Chodzę do psychologa, jutro mam z nim podpisać "kontrakt o jedzeniu".
Wiem, że nie dam rady przytyć. Wiem, że ciągle spadam i dno coraz bliżej. To, co kiedyś było dla mnie ważne (pasje, przyjaciele), odchodzi na dalszy plan. A zaczęło się od "niewinnej" diety Dukana... Odczuwam absurdalny lęk przed powrotem do dawnego jedzenia, tzn. sprzed ponad dwóch miesięcy. Np. pudełko lodów 2500kcal po kolacji, jedzenie tylko po to, by jeść, przegryzanie, wielkie porcje, pięć tostów na kolacje, mało ruchu. W porównaniu z tym teraz jem jak myszka. Ale lęk jest, głos w kółko powtarza: "Za dużo, przytyjesz...'' |
2011-04-11, 15:34 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 654
|
Dot.: Jak walczyć...?
Przede wszystkim przestań sobie mówić: "nie mogę". Kiedyś jadłaś w inny sposób, potem go zmieniłaś. Teraz też więc możesz, to logiczne. Nie musisz wcale się objadać bez sensu, jeśli tego nie chcesz. Masz przecież cel: chcesz być zdrowa, żeby żyć jak najlepiej i najdłużej. Wola życia jest chyba cechą każdej istoty. Rób to dla siebie i dla Twoich bliskich, bo im na pewno też nie jest z tym łatwo.
Pomaga też jakieś hobby, pasja, która odciągnie od tej sytuacji Twoje myśli. Ważne, żeby znalazło się coś, co sprawi, że Twój świat nie będzie się wokół jedzenia kręcił. |
2011-04-12, 11:09 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
|
Dot.: Jak walczyć...?
Przede wszystkim zastanów się jakie masz cele/ marzenia/priorytety w życiu i jak sobie wyobrażasz siebie i swoje życie za jakiś czas. Chodzi o to żebyś miała jak gdyby szerszy horyzont aniżeli tylko fizjologia własnego organizmu. Pudełko lodów...hm...łakomczuch jesteś i tyle i nie sądzę żeby zjadanie takich ilości było zdrowe, ale na pewno jest to dużo zdrowsze niż głodzenie się. A anoreksja to takie dziadostwo, że niestety bez względu na wagę chorej i ilości jakie ona je/pije zawsze rodzi obawy "czy to nie za dużo...." Zaakceeptuj się i w ramach oswajania z normalnością pooglądaj sobie zdjęcia kobiet które nie są wychudzone a wyglądają przecież tak pięknie i jest ich dużo więcej niż tych wychudzonych...
|
2011-04-12, 15:40 | #6 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 459
|
Dot.: Jak walczyć...?
Cytat:
A przy okazji, wydaje mi się, że ważne jest też, żeby mieć w życiu cel, wtedy jedzenie staje się podrzędną czynnością, która ma nam dać siłę na kolejne wyzwania, a nie przysłaniać wszystko wokół. Warto go odkryć, bo przecież każda z nas ma zapisany na górze jakiś los, nie tylko walkę z kaloriami...
__________________
"Du musst nur die Laufrichtung ändern, sagte die Katze zur Maus und fraß sie." (Franz Kafka) |
|
2011-04-24, 22:04 | #7 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 827
|
Dot.: Jak walczyć...?
Cytat:
Edytowane przez Alejka Czas edycji: 2011-04-24 o 22:12 |
|
2011-04-30, 22:11 | #8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Jak walczyć...?
każda chora musi prowadzić wewnętrzne dialogi i wprowadzić swoje myśli na tory osoby wolnej od kontroli... wierzę, że jest to możliwe... ale zobaczymy, czy u mnie się sprawdzi
|
2011-05-01, 07:35 | #9 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 654
|
Dot.: Jak walczyć...?
Podrzucę jeszcze jeden dobry sposób, aby przestać tak się przejmować jedzeniem- miłość, kochana Będziesz miała tak zajęty mózg, że nawet nie zdążysz pomyśleć "czy to przypadkiem nie za dużo"...
|
2011-05-01, 17:25 | #10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Jak walczyć...?
z tą miłością to bym uważała, bo jeszcze jakaś niespełniona będzie i sobie dokopie :<
|
2011-05-02, 00:07 | #11 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 827
|
Dot.: Jak walczyć...?
Nie można się zadręczać pytaniem 'ojej , a co jak nie ten (?) Wpadnę w jeszcze większe stany depresyjne'. No nie można tak myśleć , ale ja jestem zwolenniczką stwierdzenia , że jak coś ma się wydarzyć , to się wydarzy. Bez poszukiwań , od tak - naturalnie. Gorzej , gdy całą chorobę skupiamy na tej drugiej osobie , to już nie jest fair w stosunku do tej osoby , a my się przywiązujemy do tego stopnia , że gdy uczucie wygasa , nie kończymy relacji , tylko w niej tkwimy , bo tak jest wygodniej.
|
2011-05-02, 00:18 | #12 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 286
|
Dot.: Jak walczyć...?
Cytat:
A tak na poważnie to nie wmuszaj w siebie jedzenia,staraj się jeść kaloryczne rzeczy,na krótko będzie wrażenie "sytości",szybko minie i znowu przyjdzie ochota na coś do zjedzenia. Białko takie,jakie kulturyści biorą pomaga (znajdziesz w marketach i w siłowniach) Staraj się stopniowo zwiększać ilość kalorii,o 200 na tydzień na przykład,aż wrócić do "normy" |
|
2011-05-02, 16:32 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Jak walczyć...?
ale też uważaj by nie jeść dietetycznie - jogurty urozmaicaj np orzechami i suszonymi owocami - są niewielkie, pyszne i podniesiesz trochę kaloryczność
|
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:03.