2008-06-19, 05:38 | #1 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Usypianie zwierząt :(
Mam wielki problem, moja 17 letnia kotka ma wielkie narośla na brzuszku (guzy wypełnione płynem, które sobie gryzie i wygryza sierść) , takie zajmujące większy obszar brzucha, weterynarz powiedział, że to już starcze ale póki nie cierpi to nie będzie tego zaczepiał. Do tego kotka ma coraz częstsze ataki padaczki. Robi się coraz bardziej agresywna, wczoraj rzuciła mi się na twarz robiąc głębokie szramy, tak, że musiałam ją wyczepiać z policzków. Cud, że nie wydrapała mi oka. Potrafi się rzucić na mamę w nocy i nie wiadomo dlaczego podrapać ją. Boimy się jej po prostu i jesteśmy zmuszeni po 17 latach usunąć ją z domu, bo może stać się tragedia. Rodzice mówią o uśpieniu a ja mimo, że wczoraj o mało nie straciłam przez nią oka, nie mogę się pogodzić z planowanym jej odejściem Powiedzcie mi kochane czy dobrze chcemy zrobić? Jak wygląda usypianie zwierzęcia i czy jest to dla niego bolesne? Smutno mi bardzo i kocham moją kotkę, ale obawiam się, że ja lub ktoś z mojej rodziny może zostać kaleką przez jej niekontrolowane agresje
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
2008-06-19, 14:22 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 003
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
zwierzę usypia się podobnym lekiem, jak do narkozy, tylko w wiekszej dawce, to nie boli, oczywiscie jesli jest wykonane poprawnie, bo słyszałam juz o wetach, którzy z oszczędności celowali spirytusem w serce O_O
stare zwierze moze nie panowac do konca nad swoimi reakcjami, moze czuje bol i dlatego atakuje. Jest alternatywa jest- uspic albo wywalic z domu, to uspienie jest o wiele bardziej humanitarne. |
2008-06-19, 14:27 | #3 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
|
2008-06-19, 15:51 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Lokalizacja: ~.~.~.~
Wiadomości: 6 683
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
wspólczuję, kiedys tez przezylam uspanie psa, ale wiem, ze to bylo sluszne rozwiązanie. Mysle, że jesli masz wybierac między uspaniem jej a oddaniem, wybierz to pierwsze stary kot nie przywyknie juz do nowego miejsca...
__________________
~.~.~.~.~.~.~.~.~.~ |
2008-06-19, 17:43 | #5 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 003
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
poza tym stary kot już NIE poczuje się lepiej, tylko będzie z nim coraz gozrej. Może jeszcze nie teraz, ale za jakiś czas napewno uśpienie będzie lepszym wyjściem niż czekanie na naturalny koniec, gdy zwierze bedzie sie zalatwiac pod siebie, bedzie slepe, przygluche i cale schorowane
|
2008-06-19, 17:45 | #6 |
Raczkowanie
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Ja też przez to przechodziłam... Jakieś dwa lata temu mój kotek został potrącony przez samochód, przeżył, ale zrobił mu się jakiś krwiak na mózgu i miał niewładne tyle łapki. Próbował chodzić, ciągając za sobą cały tył i na bokach robiły mu się rany, robił pod siebie, aż żal było patrzeć. Jakieś dwa tygodnie daliśmy mu tak żyć ale widzieliśmy jak się męczy i zdecydowaliśmy się go uśpić. Ile ja wtedy dni przeryczałam Ale z perspektywy czasu ta decyzja okazała się jedyną słuszną, bo nie moglibyśmy mu przez całe dnie zapewniać opieki. Na Twoim miejscu chyba zdecydowałabym się na uśpienie. Wiem, łatwo się mówi, ale i Twoja rodzina będzie się męczyć, i kicia też. 17 lat to już dużo. |
2008-06-19, 18:07 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Ech, dziękuję kochane za słowa otuchy. Poczekam jeszcze parę dni, nie będzie lepiej, wiem, ale muszę być przekonana, że moje maleństwo na prawdę już dalej nie da rady
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
2008-06-21, 13:21 | #8 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Chrzanów (małopolskie)
Wiadomości: 1 124
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Ja uśpiłam swoją kotkę (miała 17 lat , u mnie 7 lat) 28 kwietnia 2008. Przez 5 dni zwlekałam z decyzją, bo wydawało mi się, że uda się jej zamknąć swoje oczka u mnie w domu. Jednak kot jest bardzo silny: nie jadła, nie widziała, a chodziła tyko w kółko po domu. Miała wylew. Wreszcie zdecydowaliśmy się jechać, by ją uśpić. Po co się miało kochane kocie tak bardzo męczyć.
Dostała "głupiego jasia" - postanowiłam z nią zostać. Potem zastrzyk. Nic nie czuła. Była taka spokojna... Pocałowałam ją na koniec i wyszłam. U mnie można było zostawić uśpionego kotka. Dla mnie to było dobrym rozwiązaniem, bo mój 13 letni syn bardzo ją kochał i przeżywał rozstanie. Nie zwlekaj !!! To naprawdę dla kotka najlepsze wyjście.
__________________
MÓJ BLOG O LALKACH BLOG ROBÓTKOWY Moje topiki na Wizażu: SZYDEŁKOWE DLA LALEK BARBIE I TONNER Należę do Polskiego (zamkniętego) Forum Lalek DollPlaza Konsultantka AVON od 2000 roku do dziś |
2008-06-21, 14:05 | #9 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
|
2008-06-21, 18:52 | #10 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: na prawo od wisły
Wiadomości: 1 876
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
17lat to bardzo duzo jak na kota Naprawde mialas szczescie ze tyle czasu byla z Toba. PS.A nie mozna dac jej cos na uspokojenie ? |
|
2008-06-21, 19:35 | #11 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
No muszę spytać Weta co z tą jej agresją
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
|
2008-06-21, 19:56 | #12 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Chrzanów (małopolskie)
Wiadomości: 1 124
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
Niestety tak to jest i jest to bardzo przykre dla właściciela....idź jak najprędzej do weterynarza !!!! Kot nie będzie rozpoznawał czy jesteś przyjacielem czy wrogiem !!!!
__________________
MÓJ BLOG O LALKACH BLOG ROBÓTKOWY Moje topiki na Wizażu: SZYDEŁKOWE DLA LALEK BARBIE I TONNER Należę do Polskiego (zamkniętego) Forum Lalek DollPlaza Konsultantka AVON od 2000 roku do dziś |
|
2009-03-23, 17:18 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
I stało się... Moja koteńka przeżyła prawie jeszcze jeden rok, czyli miała 18 latek. Ale ostatnimi dniami już było z nią źle Widać, że bardzo cierpiała Ostatniej nocy miała atak padaczki za atakiem, widać było, że już nie jest sobą, że jakby już nie kontaktuje Zaniedbała się, nie panowała już nad pęcherzem, przestała sie myć i coraz częściej rozkładała już nienaturalnie łapki, jakby czekała na śmierć... Dziś rano, po ostatniej najcięższej nocy odeszła... Rodzice zawieźli ją do weterynarza, bo ja nie miałam siły Rano dostała swoje ulubione jedzonko i mleczko. Wszystko ładnie zjadła. Gdy tata ją brał na ręce była spokojna, jakby obojętna, choć zawsze wyrywała się jak gdzieś z nią szliśmy, tak teraz zupełnie nie reagowała. Dostała narkozę, po której zwymiotowała, później usnęła. Weterynarz polecił by rodzice wyszli jak już spała, wtedy dał jej drugi zastrzyk... Weterynarz spytał czy chcą ją zabrać czy za dopłata zostawić, by jej ciałko godnie pożegnało się z tym światem. Tak też się stało. Została u weterynarza. Lepiej tak niżby miały ją psy odkopać i zbeszcześcić.
Ulga miesza mi się z bólem, tak ciężko jest się pogodzić z jej odejściem, taka wielka pustka po niej została Mieliśmy ją od maleńkości, przyżyłam 3/4 swego życia właśnie z nią i tak bardzo ją kocham, ale wiem, że teraz już przynajmniej nie cierpi, że spokojnie i godnie przeszła na drugą stronę tęczowego mostu. Jednak nie wiem dlaczego, ale mam takie dziwne poczucie, że może nie zrobiłam dla niej wszystkiego co mogłam zrobić, że mogła jeszcze pożyć, że może podjęłam złą decyzję o jej eutanazji...
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
2009-03-23, 17:29 | #14 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 765
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Tereskaa..
Dobre postąpiłaś, teraz przynajmniej kotka się nie męczy i może spokojnie przebywać po drugiej stronie Wiem, że teraz jest Tobie ciężko, ja też dorastałam z wieloma kotami, które już nie żyją (wiejskie pół-dzikusy więc zawsze były jakies wypadki ), zamiast wylewać łez można też pomyśleć o niej z innej perspektywy - te miłe, przyjemne chwile z nią spędzone, jej mruczenie i pieszczoty Trzymaj się! Pozdrawiam gorąco. |
2009-03-23, 21:39 | #15 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
|
2009-03-23, 22:28 | #16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-01
Wiadomości: 15 844
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Tereskaa lacze sie z Toba w bolu, bo przezywam obecnie to samo. wczoraj musialam uspic mojego kotka
mial powazna niewydolnosc watroby, chudl coraz bardziej, ciagle wymiotowal. przez ostatnie 2 tygodnie staralismy sie go intensywnie leczyc. najpierw przez tydzien dostawal zastrzyki z antybiotykiem i lykal tabletki odzywcze na watrobe. jednak jadl coraz mniej (swojej dietetycznej karmy w ogole nie chcial nawet wachac, odwracal glowke, az w pewnym momencie w ogole przestal jesc - zaczal wygladac jakby mial anoreksje. wlasciwie ciagle spal- najchetniej na kolanach, przez ostatnie dni swojego zycia codziennie spal ze mna pod koldra zeby mu bylo cieplej (mial obnizona temperature). w piatek zaczelismy z nim jezdzic na kroplowki zeby sie nie zaglodzil na smierc. w sobote godzine po polknieciu tabletki zaczal wymiotowac przez co dostal ataku padaczki. poobijal sie (atak mial na podlodze), przygryzl sobie jezyczek. wczoraj jeszcze o 9 bylismy z nim w klinice na kroplowce, jednak zaczal pod siebie siusiac zamiast chodzic do kuwety, wieczorem dostal tabletke, po 21 znow zaczal wymiotowac i znow atak... tak straszny atak, ze po nim kotek lezal juz w stanie agonalnym... dzis u weta mielismy podjac decyzje czy oszczedzamy mu dalszych cierpien... jednak decyzje podjelismy juz wczoraj wieczorem po ataku gdy lezal juz bezwladnie, z rozszerzonymi zrenicami, nie reagujac... to bylo straszne... ale dalsze trzymanie go przy zyciu na sile byloby czystym egoizmem z naszej strony, a jego nieustannym pasmem cierpien... pozegnalam sie z kotkiem, a tata z TZem pojechali z kitkiem na calodobowy dyzur do kliniki... ja nie bylam w stanie TZ z tata byli jeszcze przy nim i glaskali jak dostal znieczulenie. pozniej juz wyszli, a lekarka miala podac srodek usypiajacy. tez zostawili go w klinice, bo ja nie mialabym go gdzie przetrzymac (wszystko dzialo sie ok godz. 22), zakopac. lepiej niech to zostanie zrobione profesjonalnie (szczegolnie, ze ja sama nie chce po smierci lezec w ziemi, tylko chce byc skremowana) mial 11 lat pierwszy raz w zyciu stalismy przed taka decyzja. chcielismy czekac do poniedzialku zeby wet pomogl nam ja podjac (a wlasciwie zeby powiedzial co sam by zrobil na naszym miejscu, choc juz w sobote sugerowal delikatnie, ze kotek juz nie bedzie mial radosnego kociego zycia). jednak wczoraj kotek byl juz w takim stanie, ze nie bylo najmniejszego sensu zmuszac go do dalszych cierpien. cala noc przeplakalam... pewno jeszcze dlugo na sama mysl, wspomnienia, bede miala lzy w oczach... i rowniez pociesza mnie tylko to, ze kotek juz nie musi cierpiec... Edytowane przez lain Czas edycji: 2009-03-23 o 22:31 |
2009-03-24, 07:40 | #17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Lain tak mi przykro Nasze maluszki odeszły praktycznie w tym samym czasie, w podobnych męczarniach bo i moja miała już w noc przed śmiercią atak padaczki za atakiem i również bardzo cierpiała, wyła aż
Mi także na samą myśl, że jej już nie ma płyną łzy z oczu, a jak widzę reklamę karmy kociej w TV to mi serce rozdziera Cały czas mam moją kitkę przed oczami, mam wrażenie, że za chwilkę otworzy sobie łapką przymknięte drzwi i wejdzie do pokoju by z dumą pokazać jaka ona zdolna... Oj Boziu, Boziu, jak mi jej brakuje Trzymaj się kochana, musimy to jakoś przetrwać i żyć dalej. Choć to bardzo smutne i niezwykle bolesne dla nas przeżycie, to pocieszmy się tym, że nasze maluszki już nie cierpią, może teraz nawet ganiają sobie razem po kociej łączce, wolne ob bólu.
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
2009-03-24, 10:02 | #18 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-05
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 2 207
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Tereskaa, Lain - bardzo Wam współczuję.
Ja jestem teraz na etapie podjęcia decyzji o uśpieniu suczki - Afry. Ma niecałe 13 lat, ale jest już bardzo schorowana. Praktycznie nie widzi, ma duże problemy z chodzeniem, nie panuje nad zwieraczami (praktycznie robi pod siebie). Ale właściwie nie widać, żeby cierpiała. Dzisiaj idzie do weterynarza, który ma ją zbadać i powiedzieć jak on to widzi z punktu widzenia weterynarii. Ja wiem, że eutanazja to czasem jedyne wyjście, skrócenie cierpienia, ale ja ciągle nie widzę (albo nie chcę widzieć), że to już jest ten moment. Mój mąż twierdzi, że tak, ja nie jestem przekonana. Kiedy on mi mówi, że Afercia wywróciła się na spacerze i musiał ją przynieść do domu, mnie się wydaje, że on wyolbrzymia problem, bo przecież dzisiaj całkiem żwawo przyszła do mnie się przywitać. Jestem w rozterce. Mam wciąż wątpliwości czy to nie za wcześnie. Z drugiej strony nie chcę przedłużać jej cierpienia z powodu własnego egoizmu . |
2009-03-24, 15:04 | #19 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-01
Wiadomości: 15 844
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Aferka ja tez mialam mnostwo watpliwosci. mowilam sobie: przeciez wskakuje na kolana, chodzi sam do kuwety... nie wiem czemu porownywalam sobie to z ludzmi - przeciez przy zyciu trzyma sie takich ktorzy sami do toalety nie sa w stanie isc, ktorzy wlasciwie wegetuja... a moj kotek jeszcze tyle sam umie zrobic. dopiero ten atak i stan po nim byly impulsem do decyzji. choc pewno kotek i tak juz zdazyl duzo wycierpiec do tego momentu. bo mielismy nadzieje, ze sie jeszcze uda go uratowac i ze jeszcze pozyje.
wetka powiedziala, ze niektorzy ludzie trzymaja zwierzeta na kroplowkach, ale ze oni - weterynarze - nie sa tego zwolennikami. bo to juz nie jest zycie moj kicio bez kroplowki predzej czy pozniej umarlby z glodu Cytat:
ja mam jeszcze jednego kotka. tez 11letniego (brat tamtego). w tych smutnych chwilach jest takim radosnym promyczkiem. szkoda, ze zostal sam. myslimy o sprawieniu mu nowego kompana do zabawy, a tym samym zapewnieniu domu jakiemus potrzebujacemu kitkowi. jeszcze jest tyle kotkow na swiecie, ktore mozna obdarowac miloscia. Edytowane przez lain Czas edycji: 2009-03-24 o 15:12 |
|
2009-03-24, 15:29 | #20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Aferko dziękuję za słowa empatii Łączę się również z Tobą w bólu z powodu sytuacji z pieskiem. Zobaczysz co powie wet o stanie zdrowia Twojej suni, to jego opinia jest najważniejsza, bo to on zna lepiej funkcjonowanie organizmu pieska Jednak jeśli mogę Ci coś doradzić, to zdaj się też na własną intuicję, bo wet może chcieć najzwyczajniej w świecie jeszcze "podoić" Was z kasy, a sunia będzie cierpiała. To Wy z mężem musicie podjąć tą decyzję na podstawie obserwacji suni. Wiem, że człowiek próbuje sam siebie oszukiwać, że może jeszcze nie jest tak źle, że może coś da się jeszcze zrobić. Ale gdy wszystkie sposoby zawodzą nie zostaje nam nic innego jak tylko oddać naszemu zwierzaczkowi tą ostatnią przysługę W przypadku mojej kici podjęcie takie decyzji było tym łatwiejsze, że wet nawet nie proponował jej leczenia, jej stan już był tak zły, że szkoda było dłużej ją męczyć A teraz ta okropna pustka w domu, miseczki z resztką jedzenia i mleka, których nikt nie ma siły sprzątnąć, wyczekiwanie przyzwyczajeń pupila, które były a już ich nie ma... taka ogromna pustka. I myśl, czy aby w momencie śmierci nie cierpiała jeszcze dodatkowo, czy wet zrobił wszystko jak należy, czy jej nie dołożył dodatkowego bólu... Z takimi myślami musisz się liczyć I później przychodzi myśl, że ją już nie boli, że już ciało nie jest dla niej ciężarem, że nie widzę jak się męczy a ja z bezradności nie wiem co zrobić... To są bardzo ciężkie chwile, a podarowanie jej śmierci jest paradoksalnie najlepszym co możemy jej podarować za te wszystkie lata, które była z nami.
Życzę Ci kochana dużo siły w podjęciu najlepszej, dla Twojego pieska, decyzji. Oby stał się cud i Twoja Afka stanęła na łapki i nie cierpiała. Trzymaj się kochana, łączę się z Tobą, bo wiem jakie to trudne
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
2009-03-25, 20:45 | #21 |
Marudziara
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Z Krainy Kota ...
Wiadomości: 9 061
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Ja ostatnio musiałam uśpić moją 11 letnią jamniczke straszne to było ale nie było innego wyjścia dostała wylewu i paraliżu a później doszedł krwotok wewnętrzny weterynarz powiedział że nie ma szansy na wyleczenie
__________________
|
2009-03-26, 07:05 | #22 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-05
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 2 207
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
mandragona bardzo Ci współczuję.
Lain, Tereskaa- dzięki za słowa otuchy. Czytając Wasze posty oczywiście się spłakałam. Sytuacja wygląda tak, że wet dał Afrze zastrzyk ze sterydem, i faktycznie przez dwa dni chodziła lepiej, ale sikała bez opamiętania. Dziś znów z chodzeniem jest gorzej. Sęk w tym, że ten steryd powinien działać koło tygodnia, a tu wszystko wskazuje na to,że już przestaje. W każdym razie weci stoją na stanowisku, że mamy się przygotowywać na podjęcie decyzji o uśpieniu, bo jej już więcej nie można pomóc. |
2009-03-26, 17:11 | #23 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
Cytat:
Jeśli już staniesz przed tą najtrudniejszą decyzją, to po zastrzyku z narkozy tul ją i głaszcz tak jak ona to lubi, to dla niej w tym momencie jest najważniejsze, uśnie w Twoich ramionach i tylko to zapamięta. Dopilnuj by dobrze usnęła i nie opuszczaj jej do momentu aż nie zobaczysz, że śpi mocno. Wtedy masz gwarancję, że wet się nie pospieszy i nie zrobi drugiego zastrzyku za szybko Życzę Ci kochana bardzo dużo siły, trzymaj się
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
||
2009-10-12, 14:10 | #24 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Pszów
Wiadomości: 18
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Ja za chwile jade z moim kociskiem do weterynarza ma ucho zarazone gronkowcem i juz mu skora z glowy schodzi a jest taki żywy, chetny do pieszczot, je i wszystko jest OK tylko te straszne uszko...Jest z nami od 13 lat i tez jest mi ciezko...
Nie chce zeby mi sie szczeniak zarazil wiec uspienie to jedyne rozwiązanie... |
2009-10-12, 14:15 | #25 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 8 221
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
__________________
Jem mniej, bramy raju są wąskie |
|
2009-10-12, 14:54 | #26 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: dwie ryby przebite srebrnym mieczem
Wiadomości: 5 297
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
Ale jeszcze raz powtórzę - jeśli to tylko zakażenie gronkowcowe to daj kotu szansę - tym bardziej, że jest taki żywy i chętny do pieszczot!!! Takie zakażenia się leczy i często z powodzeniem!!! A na czas leczenia kota odizolujcie od szczeniaka i sami też uważajcie (bo zakażenie gronkowcowe to zoonoza!). |
|
2009-10-12, 18:28 | #27 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Ja uśpiłam mojego 16 letniego kota 23 lipca... Największy dramat jaki do tej pory przeżyłam... Pierwszy raz miałam prawdziwego doła. Teraz mam dwa nowe koty, ale i tak nigdy nie zapomne o moim kochanym staruszeczku
__________________
wymiana: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=757166 [/COLOR][/SIZE] [/COLOR][/COLOR][/COLOR][/COLOR][/B] [/I][/COLOR] |
2009-10-13, 15:20 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 12 954
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
ja dwa tygodnie temu pozegnalam mojego siersciucha... mial 12 lat i niestety od paru miesiecy raka... strasznie sie obawialam tego momentu ... ale nie chcialam zeby maz sam przez to przechodzil wiec pojechalam z nim... polozylam kotka na kocu a poniewaz ogolnie byl juz slaby to grzecznie lezal na stole... lekarka wstrzyknela mu duza dawke narkozy... i po okolo 2 minutach bylo juz po... kicia zasnela na zawsze... i pociesza mnie tylko to, ze teraz nie musi cierpiec... i na pewno jest mu dobrze tam gdzie teraz jest...
__________________
|
2009-10-24, 12:39 | #29 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: to tu,to tam.
Wiadomości: 705
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Przyszłam do Was po zwykłe wsparcie.
Założyłam już dwa wątki o mojej kici,która miała ropomacicze a potem rozpoznanego tłuszczaka,a nagle wetkę olśniło,że to nowotwór. Odbyły się dwa zabiegi,kicia przeżyła,mimo wielkich obaw i podpisanego oświadczenia o świadomości zagrożenia życia(przez masę i wiek kotki,dziś ma 14 lat). Mija trzeci miesiąc od ostatniego zabiegu i niestety,nowotwór odrasta.Co gorsza kicia zaczęła dziwnie śmierdzieć,na co wetka stwierdziła,że są to przerzuty na nerki(chociaż trochę mnie to martwi,bo diagnozę postawiła przez telefon gdy mama powiedziała,że kicia śmierdzi moczem). I teraz 'decyzja należy do nas'. Łzy mi leca strumieniami jak o tym myślę.Nie wyobrażam sobie powiedzieć 'uśpijmy ją',ani patrzeć jak zasypia na stole na zawsze.Nie jestem zwolenniczką katolicyzmu i nie jestem przekonana,że tam gdzie pójdzie vedzie jej lepiej.Jedyne co wiem,to że jej nie będzie,że już nie będzie spała wtulona w kołdrę,nie będzie łazić po ogródku,że już nie będzie stworzenia które kocham nad życie. Nie ukrywam,że jest dla mnie członkiem rodziny i to tym,który mnie nie zostawiał w trudnych chwilach i nigdy nie udawał,że nie widiz moich łez tylko szorstkim językiem zmiatał je z policzka. Jak do takiej decyzji dorosnąć,jak to przeżyć?To się w ogóle da?
__________________
intro.blog tu się otwieram. |
2009-10-24, 12:59 | #30 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 12 954
|
Dot.: Usypianie zwierząt :(
Cytat:
ja nie dalam mojego kota operowac i jak czytam przez co obie przechodzicie to utwierdza mnie, ze sluzsznie zrobilam... zaoszczedzilam Eliotowi wiele cierpienia a ostatnie miesiace byl rozpieszczany i byl to dla niego mimo wszystko szczesliwy czas... i zeby nie bylo... nie oceniam tego co jest sluszne co nie... kazdy podejmuje decyzje dla siebie ale wiem co czujesz ... mojego Eliota juz nie ma ... juz prawie miesiac minal... straszny byl moment, gdy siedzielismy w poczekalni... dookola ludzie z kotami, wamieniali historyjki o swoich pociechach... a ja siedzialam i plakalam ... ale wiedzialam, ze musze dac Eliotowi odejsc... nic juz nie jadl od paru dni... i powoli mial problemy z oddychaniem... balam sie tego momentu... balam sie, ze Eliot bedzie sie bal, ze bedzie sie bronil... ale on chyba wiedzial... lezal grzecznie na kocyku (bo nie chcialam zeby lezal na tym zimnym stole) ... dal sobie ogolic bez problemu lapke bo juz mial na tyle slabe cisnienie krwi, ze lekarka nie mogla znalezc zylki... i po minucie spokojnie zasnal... tam gdzie teraz jest... jest mu na pewno lepiej... na pewno ma jeszcze pare kocich zyc przed soba... najgorsze sa pierwsze dni... ciagle go szukalam ... patrzylam automatycznie na jego ulubione miejsca do leniuchowania... za kazdym otwarciem drzwi... bo zawsze zanim sie drzwi otworzylo juz wciskal mordke w szpare... bardzo mi go brakuje... to jest straszna decyzja... ale nie mozna zapomniec, ze trzeba zrobic to co dla kotka jest najlepsze... zaoszczedzic mu cierpienia... tym bardziej gdy wlasciwie nie ma nadziei...
__________________
|
|
Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:58.