Lingwistyka ang-fr czy filologia szwedzka z niemieckim od podstaw na UJ?

[linguaphile]

Dziewczyny, co wam się wydaje bardziej przyszłościowe - lingwistyka ang-fr czy filologia szwedzka z niemieckim od podstaw na UJ? Tylko bez uszczypliwych komentarzy, proszę


___________________
Przeniesione z wątku "Rekrutacyjne SOS - wątek zbiorczy!" ponieważ wątek ten ma służyć wyjaśnieniu kwestii technicznych podczas rekrutacji, takich jak terminy czy interpretacja progów punktowych, a nie rozmyślań nad wyborem kierunku studiów.
viva91

[201604130936]

Filo mimo wszystko. Jest ogrom ludzi znający francuski, o angielskim nie wspominajac nawet. A skoro myślisz o takich kierunkach to na pewno jakiś jezyk obcy nowożytny, z ktorego zdaje sie mature, masz mniej więcej opanowany. Rob ceryfikat z niego, a do tego szwedzki i super.

[linguaphile]

Problem jest taki, że UJ mam bardzo daleko od domu, a moi rodzice bardzo nieprzychylnie patrzą na filologię. Myślisz, że po lingwistyce naprawdę nie ma przyszłości? Myślałam o jakichś stażach w Unii, udzielaniu korepetycji...
Bo jeżeli faktycznie jest tak źle, to może postaram się ich przekonać z całej siły :P

[megamag]

Kiedyś widziałam raport o zarobkach absolwentów filologii i najlepiej wypadły skandynawskie. Przebiły nawet sinologię czy japonistykę. Także pod względem czysto praktycznym, wygrywa pewnie filologia szwedzka. Ale już z kolei lingwistyka to znacznie bardziej praktyczne studia niż filologia. Przedmioty powiedzmy ogólnorozwojowe typu historia, literatura itp. zostały tam okrojone na rzecz przedmiotów językowych i praktycznych, np. warsztatów tłumaczeniowych. Także po prostu lepiej przygotowują, jeśli być chciała na przykład zostać kiedyś tłumaczem przysięgłym. Chociaż tłumacz przysięgły szwedzkiego jest zdecydowanie bardziej dochodowy niż angielskiego niż francuskiego, bo takich jest po prostu na rynku mniej. A korki w trakcie studiów zawsze można dawać, na to jest popyt. i przestańcie z tą nierentownością filologii. Nawet jak nie będziesz uczyć języków czy tłumaczyć, to one otworzą ci wiele drzwi. Tyle jest w dzisiejszych czasach różnych korpoprac, w których nie wymaga się żadnej wiedzy związanej z konkretnym kierunkiem, za to znajomość języków bardzo tam pomaga i to nie na takim poziomie "coś tam dukam po liceum".

[201604130936]

Napisane przez linguaphile

Problem jest taki, że UJ mam bardzo daleko od domu, a moi rodzice bardzo nieprzychylnie patrzą na filologię. Myślisz, że po lingwistyce naprawdę nie ma przyszłości? Myślałam o jakichś stażach w Unii, udzielaniu korepetycji...
Bo jeżeli faktycznie jest tak źle, to może postaram się ich przekonać z całej siły :P

Myślę że jest, ale połączenie masz dosyć oczywiste dlatego ja bylabym za szwedzka.

[mell002]

Napisane przez megamag

Ale już z kolei lingwistyka to znacznie bardziej praktyczne studia niż filologia. Przedmioty powiedzmy ogólnorozwojowe typu historia, literatura itp. zostały tam okrojone na rzecz przedmiotów językowych i praktycznych, np. warsztatów tłumaczeniowych. Także po prostu lepiej przygotowują, jeśli być chciała na przykład zostać kiedyś tłumaczem przysięgłym.

Niekoniecznie. Studiuję dwie filologie, dostałam się też na lingwistykę i sama się wahałam, ale doszłam do wniosku, że szkoda było pieniędzy na rekrutację na tę lingwę. Skończyłabym ją z B2 z obu języków. Z B2 mogłabym co najwyżej pracować w help desku albo uczyć w podrzędnej szkółce językowej, ale na pewno nie tłumaczyć. Na filo są tłumaczenia prawnicze, ekonomiczne, techniczne, audiowizualne, konsekutywne, symultaniczne. Na lingwie miałabym historię kina włoskiego.

[casus_belli]

Napisane przez linguaphile

Myślałam o jakichś stażach w Unii, udzielaniu korepetycji...

Kuzynka pracowała w KE, żeby się załapać na jakikolwiek staż trzeba mieć oblatane tematy "unijne" i język perfect. Jeśli studia mają się kończyć na b2/c1 to szkoda czasu. Na filo grupy zaawansowane od tego b2 często zaczynają.

[megamag]

Napisane przez mell002

Niekoniecznie. Studiuję dwie filologie, dostałam się też na lingwistykę i sama się wahałam, ale doszłam do wniosku, że szkoda było pieniędzy na rekrutację na tę lingwę. Skończyłabym ją z B2 z obu języków. Z B2 mogłabym co najwyżej pracować w help desku albo uczyć w podrzędnej szkółce językowej, ale na pewno nie tłumaczyć. Na filo są tłumaczenia prawnicze, ekonomiczne, techniczne, audiowizualne, konsekutywne, symultaniczne. Na lingwie miałabym historię kina włoskiego.

A to ciekawe. A gdzie studiujesz? Widać to jednak różnie bywa na różnych uczelniach.

[linguaphile]

Chodzi mi o lingwistykę na UW, tam chyba poziom jest nieco wyższy niż to B2. Ogólnie jestem też dobra z matematyki i zastanawiałam się, czy nie zrobić sobie certyfikatów, a jednak spróbować z ekonomią. Niestety zdawałam tylko podstawę, ale wynik będzie oscylować w granicach 95%. Myślicie, że z takim wynikiem i 100% z R z angielskiego (laureatka) mam szanse na jakąkolwiek dobrą uczelnię kształcącą młodych ekonomistów?
Edit: Zdawałam też rozszerzony wos, ale tu kiepsko - z 50% będzie raczej. Rozszerzony fr na 100% i polski - wielka enigma. Myślałam też sobie nad lingwistyką ang-jap na UW. To byłby dopiero 2. rok, gdy uczelnia "wypuszcza" absolwentów tego kierunku, więc na pewno mniejsza konkurencja niż po oklepanej ang-fr. Zależy mi także na tym, by uczyć się czegoś ciekawego, a języki wschodnie od zawsze mnie fascynowały i czułabym się dobrze na takich studiach również.

[201604130936]

Złote czasy japońskiego niestety minęły. Dalej jestem za szwedzka. A co do ekononii, niech odpisze ci maciek. On studiuje i fir i filologie to ci opowie.

---------- Dopisano o 08:50 ---------- Poprzedni post napisano o 08:48 ----------

Zwłaszcza jal widzę, ze o tych wschodnich to pojęcie masz niewielkie i się mozesz srogo rozczarowac.

[megamag]

Napisane przez linguaphile

Chodzi mi o lingwistykę na UW, tam chyba poziom jest nieco wyższy niż to B2. Ogólnie jestem też dobra z matematyki i zastanawiałam się, czy nie zrobić sobie certyfikatów, a jednak spróbować z ekonomią. Niestety zdawałam tylko podstawę, ale wynik będzie oscylować w granicach 95%. Myślicie, że z takim wynikiem i 100% z R z angielskiego (laureatka) mam szanse na jakąkolwiek dobrą uczelnię kształcącą młodych ekonomistów?
Edit: Zdawałam też rozszerzony wos, ale tu kiepsko - z 50% będzie raczej. Rozszerzony fr na 100% i polski - wielka enigma. Myślałam też sobie nad lingwistyką ang-jap na UW. To byłby dopiero 2. rok, gdy uczelnia "wypuszcza" absolwentów tego kierunku, więc na pewno mniejsza konkurencja niż po oklepanej ang-fr. Zależy mi także na tym, by uczyć się czegoś ciekawego, a języki wschodnie od zawsze mnie fascynowały i czułabym się dobrze na takich studiach również.

Ta specjalność z japońskim okazała się bardzo popularna, ale z takimi wynikami z języków to Ciebie powinni prosić, żebyś przyszła. Żałuję, że nie jestem młodsza, bo sama bym na to startowała. :p Jednak japoński też zawsze gdzieś mi się marzył. No ale teraz, to mogę tylko wystawić dobrą rekomendację lingwistyce na UW i powiedzieć, że poziom jest tam dobry, a zajęć praktycznych odpowiednio dużo. (Bo jak widać nie wszędzie tak jest). Wypowiadam się tu o lingwistyce na ILS (czyli tam, gdzie teraz mają japoński), bo lingwistykę prowadzi teraz też Instytut Komunikacji Specjalistycznej i Interkulturowej, ich kierunek istniał wcześniej i nazywał się tłumaczenia specjalistyczne. No ale tam, zdaje się, nie mają francuskiego, a co najwyżej włoski od podstaw.

O ekonomii nic nie wiem, ale wydaje mi się, że takie SGH to chyba jednak wymagało rozszerzeń...

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

No właśnie, pewni jesteście tych opinii o orientalnych filologiach? Sama wybieram się na japonistykę, ale nie bardzo chce mi się wierzyć w zapewnienia o kosmicznych zarobkach japonistów, których jest sporo, a popyt na tłumaczenia nie wydaje się niesamowity. Właściwie to ze słów absolwentów wynika, że wielu z nich nie ma nawet okazji popracować z językiem. Oczywiście wiem, że wiele zależy od wysiłku włożonego w studia i własnej inicjatywy, ale są też ogólne tendencje, które nie wydają się aż tak optymistyczne, jak zwykło się mówić. Chociaż chciałabym, żeby tak było.

[201604130936]

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;51374512]No właśnie, pewni jesteście tych opinii o orientalnych filologiach? Sama wybieram się na japonistykę, ale nie bardzo chce mi się wierzyć w zapewnienia o kosmicznych zarobkach japonistów, których jest sporo, a popyt na tłumaczenia nie wydaje się niesamowity. Właściwie to ze słów absolwentów wynika, że wielu z nich nie ma nawet okazji popracować z językiem. Oczywiście wiem, że wiele zależy od wysiłku włożonego w studia i własnej inicjatywy, ale są też ogólne tendencje, które nie wydają się aż tak optymistyczne, jak zwykło się mówić. Chociaż chciałabym, żeby tak było. [/QUOTE]

Pewna swojej powyzej opinii. Ja finalnie wybralam sino, a tez jestem niedoszlym japonista. Z tym, ze moje zainteresowania krążą w okol calego dalekiego, a lektorat z jp zaspokaja moje japońskie ambicje okazało się. No i u mnie sino to drugi kierunrk, z pasji, plan na życie mam zgoła inny.

[linguaphile]

Nawet nie chodzi mi o SGH, a np. o WNE na UW. Jestem też ciekawa, jak wyglądałaby pozycja na rynku takiego lingwisty, który pójdzie również na kursy z księgowości. Wiadomo, że to nie to samo co bycie ekonomistą, ale jednak ma się tę językową przewagę. Czy można wtedy liczyć na ciekawe oferty pracy w stolicy?

[Leseratte93]

Napisane przez linguaphile

Nawet nie chodzi mi o SGH, a np. o WNE na UW. Jestem też ciekawa, jak wyglądałaby pozycja na rynku takiego lingwisty, który pójdzie również na kursy z księgowości. Wiadomo, że to nie to samo co bycie ekonomistą, ale jednak ma się tę językową przewagę. Czy można wtedy liczyć na ciekawe oferty pracy w stolicy?

Świetnie wyglądałaby na pewno w stolicy, ale także w Trójmieście, Krakowie i Wrocławiu. Nie wiem jak w Poznaniu.

[Takion94]

Napisane przez Leseratte93

Świetnie wyglądałaby na pewno w stolicy, ale także w Trójmieście, Krakowie i Wrocławiu. Nie wiem jak w Poznaniu.

Znam osobę, która skończyła filologię angielską i pracuje w korporacji międzynarodowej w Krakowie.