Do niczego się nie nadaję - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-02-08, 09:53   #1
Sweet Sue
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Nowy Świat
Wiadomości: 42

Do niczego się nie nadaję


Witam Wizażanki,

Na żadnym forum w necie nie znalazłam wątku, który poruszałby problem podobny do mojego. Dużo sie mówi i pisze o kompleksach i poczuciu własnej wartości. Ja też mam ten problem. Mam kompleks niższości od kiedy pamiętam, ale źródłem nie tyle są komplesy na punkcie wyglądu, czy figury, co brak zdolności. Wydaje mi się, że do niczego się nie nadaje. Już od podstawówki szukam hobby, czegoś w czym byłabym dobra, jakieś pasji. Jestem bardzo pracowita, udało mi się nauczyć kilku rzeczy, ale same wiecie, że pracowitość i dobre chęci nie zawsze wystarczą. Mam bardzo dużą wadę wzroku, stąd problemy ze zdolnościami manualnymi, brak koordynacji. Na WF zawsze byłam popychadłem, nie jestem sportowym typem. Nie umiem gotować, rysować, nie mam poczucia rytmu. Nie mogę znaleźć dla siebie żadnej niszy, w której bym się wykazała. Idąc na studia, wybrałam kierunek dla pasjonatów, coś z czegoś przez całą szkołę miałam same 6-tki. Jestem na trzecim roku i uzmysłowiłam sobie, ze to nie to, że jednak nie jestem w tym dobra. Jestem najsłabsza z grupy na specjalizacji. Nie mam szans na atrakcyjne praktyki. A zawsze myślałam, że jestem w tym dobra. Chciałabym znaleźc jakąś pracę, ale moje CV nie powala. W moim miesteczku można pracować albo w supermarkecie, albo w fabryce, w obu pracach się nie sprawdziłam i musiałam odejść. Cały czas próbuje, ale boje sie, że nic ze mnie nie będzie, że jestem nieudacznikiem. NIe mam już wielkich ambicji, co do pracy, ale boję się, że sprawdzę się w żadnej, kiedy pracodawca zobaczy, że ciężko się uczę i nie mam żadnych zdolności praktycznych. Tego mi właśnie brakuje. Ludzie mówią, że jestem inteligentna i oczytana, dużo wiem. Ale niczego praktycznego nie umiem! Bardzo zależy mi na pracy. Każda krytyka i uwaga bardzo mnie boli. A słyszę ostatnio takie uwagi codziennie Boje się wszelkiej rywalizacji i sytuacji w której miałby się wykazać nie wiedzą, ale zdolnościami.

Bardzo proszę nie radźcie mi wizyty u psychologa. Już byłam, pani kazała mi wypisać swoje wady i zalety, swoje zdolności, a ja włąśnie z tym mam problem, przez to nie mogę zbudować poczucia włąsnej wartości. To, co myślę o sobie, zależy nawet od zadań na studiach, jeśli zawalam, jestem dla siebie nikim. Jestem przez to bardzo znerwicowana i samotna. Boję się, że nikt nie chce się ze mną przyjaźnić, bo niczego sobą nie reprezentuje. Kiedy cos mi nie wychodzi, boję się, że nic już ze mnie nie będzie, że mam dwie lewe ręce do wszystkiego.

Bardzo proszę o wszelkie rady i sugestie. Jak mogę sobie pomóc? Przeczytałam już tyle poradników, psycholog mnie nie rozumie. Chciałabym polubić siebie i zaczać siebie cenić. Z góry dziękuję.
Pozdrawiam
Sweet Sue jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 10:37   #2
miczka21
Zadomowienie
 
Avatar miczka21
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 1 125
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Chyba nie każdy musi mieć jakieś zdolności i wielki hobby , ja np nie mam , ale znam osoby , które mają kilka takich hobby które przysłaniają im życie . Może nie trafiłyśmy na swoją dziedzinę . Też kiedyś się przejmowałam brak hobby , brak jakiś szczególnych zdolności , ale już mi przeszło . Skupiam się na drobnych sukcesach , bardziej cieszę się życiem , w sumie nie wiadomo jak długo potrwa .... Masz racje psycholog nic nie pomoże , ja się zastanawiam po co oni w ogóle są ... nic nie potrafią pomóc .
Powinnaś cieszyć się , że jesteś oczytana , bo w naszym społeczeństwie to dosyć rzadkie zjawisko
__________________
1.Odchudzam się
2.Nauka języków
miczka21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 10:49   #3
agniesiaa
Naczelna Wizażanka:)
 
Avatar agniesiaa
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 42 846
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Napisałaś, że jesteś oczytana, więc poszukaj ludzi, którzy np. uwielbiają czytać książki, są róznę kluby, kawiarnie, gdzie są organizowane wieczorki czytelnicze. Najważniejsze to wyjść do ludzi, poszukać raz jeszcze w sobie jakiejś pasji. Nie zamykać się na świat.
agniesiaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 10:50   #4
enter code
Zadomowienie
 
Avatar enter code
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Częstochowa
Wiadomości: 1 756
Dot.: Do niczego się nie nadaję

niestety nie każdy może mieć zdolności.jakieś wielkie. ale każdy jakies ma
ja sama wiele potrafię zrobić ale szczerze mówiąc, to oddałabym to wszystko za chociaż jedna dziedzinę w której mogłabym się rozwinąć. potrafię wszystko ale powierzchownie:/
też jestem 4 lata w plecy bo uczyłam się kopletnie nieprzydantych przeczy i dopiero dzisiaj mam odwagę się do tego przyznać.

ot co.

wiele osób ma podobne problemy jak ty, rzecz w tym żeby się zebrać do kupy, zrobić coś ze soba i naprawić swoje błedy


no i te książki to pasja - popieram koleżankę wyżej - jest sporo klubów, włącz się w to
__________________
Zacznij od tego co znasz, a potem wymyśl to na nowo. Nie zdziw się, gdy zobaczysz że niesamowite kwiaty rosną na zwykłej ziemi. S.King


Edytowane przez enter code
Czas edycji: 2011-02-08 o 10:52
enter code jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 12:19   #5
16igla
Raczkowanie
 
Avatar 16igla
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 371
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Książki to już jest hobby. Wykorzystaj to.
Może poszłabyś w tym kierunku? Zmieniłabyś studia na takie, które związane są właśnie z literaturą. Literaturoznawstwo, bibliotekoznastwo(czy jak to tam się nazywa)? Jeśli nie, to tak jak dziewczyny pisały, jakieś kluby czy coś takiego.
I popracuj trochę nad samooceną. Nikt nie jest idealny i Ty też nie musisz taka być. Grunt, żebyś uświadomiła sobie, że jesteś bardzo fajną, oczytaną laską. Ja osobiście znam mało takich osób, tyle tylko, co są u mnie w rodzinie.
Życzę powodzenia!
__________________
'You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one
I hope someday you'll join us
And the world will be as on'




Praca nad samoakceptacją w toku! ;D

16igla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 12:20   #6
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Mam problem podobny... Bo w sumie też nie było czegoś w czym jestem nadzwyczajna. zawsze zazdrościłam po cichu ludziom którzy od początku liceum wiedzieli że prawo, medycyna, asp czy awf. Nigdy nie byłam aż TAK ukierunkowana.
Poszłam na ekonomię. Obecnie mam 4 przedmioty do poprawki i wiem że no moja bajka to nie jest. Ale jestem już na IV roku i z szacunku dla rodziców którzy inwestowali w moją stancję, podręczniki itp., nie zostawię tych studiów.

Powiem Ci jednak że dziś byłam na rozmowie kwalifikacyjnej do działu HR i kobieta z rekrutacji powiedziała że bardziej bym im się nadała do działu handlu do kontaktów z partnerami. Jak głębiej się nad tym zastanowiłam to stwierdziłam że ma rację i odkryła moją zaletę której sama nie dostrzegłam - wygadanie mam to po tacie, który piasek na pustyni by sprzedał

Dlatego poszukaj w sobie jakiegoś talentu, bo każdy coś w sobie ma, ale jedni szybko to znajdują a inni długo szukają swojej drogi

Głowa do góry
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 15:50   #7
Sweet Sue
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Nowy Świat
Wiadomości: 42
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Ślicznie dziękuje za te kilka rad, podniosły mnie trochę na duchu. Problem też w tym, ze ja właśnie studiuje kierunek związany z ksiażkami - polonistykę. I mimo życiowego przeświadczenia, że to jest to, nie sprawdziłam się. Nie jestem taka dobra jak bym chciała, mimo że się bardzo staram. Polonistyka jest raczej uważana, za nieprzyszłościowy kierunek. Karierę robią tylko nieliczni. Ja chyba jej nie zrobię, więc musze poszukać niestety czegoś innego
Sweet Sue jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-02-08, 18:24   #8
kreolkaa
Rozeznanie
 
Avatar kreolkaa
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 953
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez Sweet Sue Pokaż wiadomość
Witam Wizażanki,

Na żadnym forum w necie nie znalazłam wątku, który poruszałby problem podobny do mojego. Dużo sie mówi i pisze o kompleksach i poczuciu własnej wartości. Ja też mam ten problem. Mam kompleks niższości od kiedy pamiętam, ale źródłem nie tyle są komplesy na punkcie wyglądu, czy figury, co brak zdolności. Wydaje mi się, że do niczego się nie nadaje. Już od podstawówki szukam hobby, czegoś w czym byłabym dobra, jakieś pasji. Jestem bardzo pracowita, udało mi się nauczyć kilku rzeczy, ale same wiecie, że pracowitość i dobre chęci nie zawsze wystarczą. Mam bardzo dużą wadę wzroku, stąd problemy ze zdolnościami manualnymi, brak koordynacji. Na WF zawsze byłam popychadłem, nie jestem sportowym typem. Nie umiem gotować, rysować, nie mam poczucia rytmu. Nie mogę znaleźć dla siebie żadnej niszy, w której bym się wykazała. Idąc na studia, wybrałam kierunek dla pasjonatów, coś z czegoś przez całą szkołę miałam same 6-tki. Jestem na trzecim roku i uzmysłowiłam sobie, ze to nie to, że jednak nie jestem w tym dobra. Jestem najsłabsza z grupy na specjalizacji. Nie mam szans na atrakcyjne praktyki. A zawsze myślałam, że jestem w tym dobra. Chciałabym znaleźc jakąś pracę, ale moje CV nie powala. W moim miesteczku można pracować albo w supermarkecie, albo w fabryce, w obu pracach się nie sprawdziłam i musiałam odejść. Cały czas próbuje, ale boje sie, że nic ze mnie nie będzie, że jestem nieudacznikiem. NIe mam już wielkich ambicji, co do pracy, ale boję się, że sprawdzę się w żadnej, kiedy pracodawca zobaczy, że ciężko się uczę i nie mam żadnych zdolności praktycznych. Tego mi właśnie brakuje. Ludzie mówią, że jestem inteligentna i oczytana, dużo wiem. Ale niczego praktycznego nie umiem! Bardzo zależy mi na pracy. Każda krytyka i uwaga bardzo mnie boli. A słyszę ostatnio takie uwagi codziennie Boje się wszelkiej rywalizacji i sytuacji w której miałby się wykazać nie wiedzą, ale zdolnościami.

Bardzo proszę nie radźcie mi wizyty u psychologa. Już byłam, pani kazała mi wypisać swoje wady i zalety, swoje zdolności, a ja włąśnie z tym mam problem, przez to nie mogę zbudować poczucia włąsnej wartości. To, co myślę o sobie, zależy nawet od zadań na studiach, jeśli zawalam, jestem dla siebie nikim. Jestem przez to bardzo znerwicowana i samotna. Boję się, że nikt nie chce się ze mną przyjaźnić, bo niczego sobą nie reprezentuje. Kiedy cos mi nie wychodzi, boję się, że nic już ze mnie nie będzie, że mam dwie lewe ręce do wszystkiego.

Bardzo proszę o wszelkie rady i sugestie. Jak mogę sobie pomóc? Przeczytałam już tyle poradników, psycholog mnie nie rozumie. Chciałabym polubić siebie i zaczać siebie cenić. Z góry dziękuję.
Pozdrawiam
Kochana, w życiu wielokrotnie przekonasz się, że ważniejsze od zdolności są wiara w siebie i pozytywne nastawienie Znam sporo osób, które osiągnęły sukces, mimo, że ich zdolności są poniżej przeciętnej. U mnie na studiach, najsłabsza jednostka miała największe ambicje i poprawiała każdy egzamin po 5 razy, byleby nie odstawać średnią od reszty. Grupa dowcipkowała z niej, ale suma sumarum, dziewczynie udało się ukończyć studia i zdobyć dobrą pracę Równie dobrze, mogłaby myśleć o sobie, w takich barwach jak ty to robisz, poddać się i odpuścić sobie studia, bo przecież była najsłabsza.

Z taką samooceną, jaką obecnie posiadasz, rzeczywiście ciężko będzie ci się wybić w jakiejkolwiek dziedzinie. Powinnaś się cenić, niezależnie od twojej obecnej sytuacji na studiach. Popracuj nad nastawieniem, bo swoją postawą możesz nadrobić za to, czego ci brak
kreolkaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 18:53   #9
nieposkromionaa
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 289
Dot.: Do niczego się nie nadaję

x

Edytowane przez nieposkromionaa
Czas edycji: 2011-02-18 o 19:02
nieposkromionaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 19:11   #10
miczka21
Zadomowienie
 
Avatar miczka21
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 1 125
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez Sweet Sue Pokaż wiadomość
Ślicznie dziękuje za te kilka rad, podniosły mnie trochę na duchu. Problem też w tym, ze ja właśnie studiuje kierunek związany z ksiażkami - polonistykę. I mimo życiowego przeświadczenia, że to jest to, nie sprawdziłam się. Nie jestem taka dobra jak bym chciała, mimo że się bardzo staram. Polonistyka jest raczej uważana, za nieprzyszłościowy kierunek. Karierę robią tylko nieliczni. Ja chyba jej nie zrobię, więc musze poszukać niestety czegoś innego
A to jak studiujesz polonistykę to wcale się nie dziwie , że tak Ci studia idą . Słyszałam o tym ile trzeba czytać , i ile napracować , żeby w ogóle zdać . Te studia to jakiś koszmar , ciężko dostać dobrą ocene , bo materiału jest bardzo dużo i nigdy nie wiadomo jakie pytanie można dostac na egzaminie .
__________________
1.Odchudzam się
2.Nauka języków
miczka21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 20:09   #11
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Psycholog ci twoim zdaniem nie pomoże, ale wizażanki już tak?
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-02-08, 20:29   #12
blaskskonca
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 400
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Doskonale Cie rozumiem, mam podobnie.
Nie mam żadnego talentu, ani muzycznego, ani plastycznego(tu juz w ogole jest masakra i nie moge isc na studia, gdzie trzeba projektowac, rysowac bo to jest jedna z rzeczy z ktorej jestem najgorsza na swiecie ) ani nie potrafię gotować, śpiewać, nie jestem dobra z nauk ścisłych, nie mam dobrej pamięci, nie jestem wybitna w językach, podobnie w sportach etc. etc.
Pasji jako takiej rowniez zadnej nie mam. Owszem mam psa z ktorym wychodze na 3 godzinne spacery, szkole etc. ale to wszystko... tak to raz sobie poczytam ksiązki, raz obejrzę film, innym razem wyjdę ze znajomymi, na imprezę i inne tego typu codzienne rzeczy. Nie mam czegoś co napędza moje zycie, coś bez czego nie potrafie zyc. Mozna powiedziec, ze zyje z nia na dzien. Co z tego, ze kocham podrózować jak nie mam na to kasy.

I tak jak ty mam wrażenie, ze do niczego się nie nadaje, a na dodatek wszystkiego sie boje... boje się isć do pracy do biura, bo nie znam obsługi maszyn biorowych(takich przyklad akurat.. ), boj:e się isc do hipermarketu, bo obawiam sie, ze nie naucze się obslugi kasy fiskalnej... itd. itd. A co tu mowic o ambitniejszej pracy. :O wiem, ze to sa czesto bezpodstawne lęki, bo nie jestem takim tępakiem, aby tego nie ogarniać... tylko to siedzi w psychice i caly czas chodzi po glowie: "DO NICZEGO SIE NIE NADAJESZ"
Jaką ja walkę musialam przejsc ze sobą, aby sie na prawo jazdy zapisać. Po pierwszej strasznej lekcji stwierdzilam, ze to rzuce, ze sie nie naucze jezdzic, ze sie nie naucze obslugiwać biegów. Zdalam za pierwszym, dobrze teraz jezdze, ale zeby dojsc do tego myslenia musialam przezyć wiele. I tak jest ze wszystkim.
Sensu zycia rowniez brak.
blaskskonca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 21:39   #13
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez Elfir Pokaż wiadomość
Psycholog ci twoim zdaniem nie pomoże, ale wizażanki już tak?
bo wiara czyni cuda
__________________
"Wiem,że jak każda kobieta,mam więcej siły niż na to wygląda"
/Evita
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 22:53   #14
DO SKUTKU
Rozeznanie
 
Avatar DO SKUTKU
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: pomorskie
Wiadomości: 589
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Za wysoko stawiasz sobie poprzeczke.Jesli cos Ci sie nie uda,czujesz sie do niczego.Przestan tak myslec.Drobnostki powinny dawac Ci satysfakcje.Skoro jestes na studiach,to juz jest sukces,nie kazdy przeciez daje rade studiowac.Jest ciezko,ale nie poddawaj sie,poradzisz sobie.Jestes ambitna,wiec ciesz sie z tego,bo to duzo. Jesli nie robisz czegos na tip top,nie martw sie, jestes sumienna,pracowita.A kto powiedzial,ze musisz byc nadzwyczajna?Nie ma ludzi doskonalych,i zeby w zyciu cos osiagnac,trzeba byc wytrwalym ,a to co robisz ,starac sie robic dobrze.Pamietaj tez o tym,ze o inteligencji nie mowia tylko celujace oceny w szkole.Mozesz byc bardziej wartosciowa osoba niz niejedna sliczna,szostkowa dziewczyna.Wazne jak myslicz,hmmmmmmmmmm i czym myslisz I jeszcze jedno,nigdy nie martw sie do przodu,ze wszystkim sie udaje ,tylko nie Tobie.By sie udawalo,uwierz,musisz o sobie pozytywnie myslec i troche na luziku z usmiechem na twarzy do wszystkiego podchodzic.Jesli zas chodzi o psychologa ,to uwazam ,ze powinnas zmienic i udac sie ponownie do innego.Po co sie samej martwic,wierzyc trzeba ,ze tylko moze byc lepiej.Pozdrawiam Cie milutko i glowa do gory.
__________________
"Chcąc odnaleźć siebie, muszę choć trochę z siebie zrezygnować."
Emile Victor Duval
DO SKUTKU jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-09, 10:50   #15
KaEs
Wtajemniczenie
 
Avatar KaEs
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 318
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez Sweet Sue Pokaż wiadomość
Ślicznie dziękuje za te kilka rad, podniosły mnie trochę na duchu. Problem też w tym, ze ja właśnie studiuje kierunek związany z ksiażkami - polonistykę. I mimo życiowego przeświadczenia, że to jest to, nie sprawdziłam się. Nie jestem taka dobra jak bym chciała, mimo że się bardzo staram. Polonistyka jest raczej uważana, za nieprzyszłościowy kierunek. Karierę robią tylko nieliczni. Ja chyba jej nie zrobię, więc musze poszukać niestety czegoś innego
Przestań tak myśleć!

Inteligentna, oczytana - polonistyka to właśnie strzał w dziesiątke - nawet jeśli tak nie myślisz, ponieważ jestes słaba na roku. Może akurat trafiłaś na wyjątkowo zdolną grupe.. Sama taką mam... Dorównać im jest niezwykle ciężko i mimo tego, że raz jest lepiej, raz gorzej nie poddaje się!

Skoro na samym początku zakładasz, że nie znajdziesz pracy, to po co Ci te studia? Rzuć je najlepiej w cholere, skoro i tak jesteś nieudacznikiem, niczego w życiu nie osiągniesz... Są przecież lepsi... Najlepiej siedzieć i płakać. ....... Jednak problem sam się nie rozwiąże, dlatego uważam że powinnać składać cv wszędzie gdzie chcesz pracować. Przecież to nic nie kosztuje, a nóż się uda A nawet gdyby jednak się nie udało, to chociaż pozostaniesz z myślą, że próbowałaś. I utwierdzisz się, czy to zawód dla Ciebie, czy nie. Same korzyści dostrzegam tutaj Poza tym wiele kierunków uważanych jest za 'nieprzyszłościowy kierunek' i przeważnie ludzie z takim myśleniem lądują w supermarketach... a skoro nie chcesz tego dla siebie to przestań tak myśleć i weź się za sibie dziewczyno! Polonistyka uważam, że jest przyszłościowym zawodem i zawsze nim będzie. Może nie za wielkie pieniądze, ale w końcu ktoś musi uczyć języka ojczystego Poza tym wiesz na ile fatalnych polonistek w życiu trafiłam... Założe się, że jestes 100 razy lepsza od nich!!

Jeżeli u Ciebie nie ma pracy to hmm wyjedź. To dopiero będzie test wytrzymałości. U mnie w mieście równiez nie ma pracy, dlatego za pół roku wyjeżdżam do Warszawy. Nie oczekuje, że zaraz jak przyjade dostanę super satysfakcjonującą mnie prace. Nawet nie wiem czy kiedykolwiek taką dostanę, ale wyjade. Może i Ty powinnaś tak zrobić?

Jesteś bardzo wartościowym człowiekiem: inteligentna, oczytana (szczególnie w czasach gdzie czytanie książek schodzi na dalszy tor), PRACOWITA.. Sama miałam firmę (przez rok) i uwierz mi, że czasami jest tak, że pracodawcy stawiają właśnie na pracowitość, niż na osobę ze zdolnościami, której nie chce się pracować, bo jest na tyle wyjątkowa, że za przeproszeniem ma wszystko w dupie.

Zobacz ile ludzi jest podobnych do Ciebie, nawet czytając tutaj te wpisy... To pomyśl sobie, że może właśnie o stanowisko w pracy rywalizujesz właśnie z taką osobą może wówczas będzie Ci lepiej Ja sama telentu do niczego nie mam chociaż ostatnio wynalazłam u sibie jeden... Talent do denerwowania wszystkich

Ale rozumiem czemu czujesz się 'przegrana'... Nikt o zdrowych zmysłach nie czułby się dobrze z taką samooceną. Pamiętaj, że nikt nie jest idealny i przykro mi nie jesteś wyjątkowa, bo ten problem ma tak naprawdę większość polaków... Wyjdź naprzeciw swoim problemom.

Nawet przypomniało mi się o chłopcu, który miał problem z nieśmiałością i zobacz czego dokonał: http://mamtalent.plejada.pl/108,4435...deo_detal.html a ma dopiero kilkanaście lat.

...
KaEs jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-09, 14:10   #16
roxyroxy
Zadomowienie
 
Avatar roxyroxy
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 1 413
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Mialam podbnie jak Ty, nie nie umialam, nic mi nie wychodzilo, zadnych talentow czy uzdolnien. Do czasu,az tz opowiedzial mi o ksiazce ktora przczytal ( nie pamietam tytulu)

Malo kto ma wrodzony talent , czy uzdolnienia. Wszyscy zas maja mozliwosc ciezkiej pracy, determinacji, poswiecenia. Wiadomo , ze ktos moze miec predyspozycje do czegos konkretnego np biegania. Jednak nie stanie sie maratonczykiem sam z siebie, musi wlozyc w to czas, wysilek , ciezka prace i poswiecenie

Najleszym przykladem sa wlasnie sportowcy. Latwo myslec, jaki ci tensisci/pilkarze maja talent, jak im dobrze w zyciu. Czesto jednak zapominany ile pracy i poswiecenia trzeba wlozyc w treningi.

Ja dawniej czesto cos zaczynalam aby po pierwszej ekscytacji stwierdzic ,ze nie umiem, nie potrafie , to jest dla mnie za trudne. I szybo sie poddawalam.
Kazde hobby jest na poczatku eksytujace, chce sie to robic, jestes zafascynowana. Niestety z czasem okazuje sie,ze nawet w hobby trzeba wlozyc wysilek i ciezka prace.
Co mi po tym ,ze moglabym malowac jak nie chce mi sie poswiecac czasu aby uczyc sie technik malarstwa, aby wstac o 5 i isc na plener itd?
Co mi po tym ,ze plywam niezle skoro nie chce mi sie chodzic na basen 3 razy w tyg?

Ja sobei uswiadomilam, ze wiele zaintereowan rzucalam w momencie gdy zaczynala sie ciezka praca. I tlumaczylam sobie ,ze nie potrafie czegos zrobic bo jestem za glupia, nie mam zdolnosci czy talentu, to nie dla mnie. A tak naprade nie chcialo mis sie!!!

Odkad to zrozumialam jest mi o wiele lepiej w zyciu i o wiele wiecej osiagam.. Wazne aby sie nie poddawac

nie posiadania talentu czy zdolnosci w jakims konkretnym kierunku jest wymowka tych , ktorzy nie chca nad niczym pracowac.
Szkoda marnowac zycie czekajac na moment w ktorym odkryjemy jakis nieziemski talent ( 1. watpie zeby sie zdarzylo 2. talent i tak tzreba rozwijac)

Wiem,ze humanista nigdy nie zostanie ekspertem fizyki kwantowej. Jednak moze byc w niej dobry. Bo kazdy ma w sobie potencjal!
Musisz tylko uwierzyc,ze nic Ci samo nie przyjdzie i potrzeba pracy i wysilku

Pamietaj, malo kto rodzi sie z talentem a i ten kto sie rodzi z talentem, nie zwasze umie / chce mu sie go wykorzystac

---------- Dopisano o 15:10 ---------- Poprzedni post napisano o 15:06 ----------

Cytat:
Napisane przez blaskskonca Pokaż wiadomość
Doskonale Cie rozumiem, mam podobnie.
Nie mam żadnego talentu, ani muzycznego, ani plastycznego(tu juz w ogole jest masakra i nie moge isc na studia, gdzie trzeba projektowac, rysowac bo to jest jedna z rzeczy z ktorej jestem najgorsza na swiecie ) ani nie potrafię gotować, śpiewać, nie jestem dobra z nauk ścisłych, nie mam dobrej pamięci, nie jestem wybitna w językach, podobnie w sportach etc. etc.
Pasji jako takiej rowniez zadnej nie mam. Owszem mam psa z ktorym wychodze na 3 godzinne spacery, szkole etc. ale to wszystko... tak to raz sobie poczytam ksiązki, raz obejrzę film, innym razem wyjdę ze znajomymi, na imprezę i inne tego typu codzienne rzeczy. Nie mam czegoś co napędza moje zycie, coś bez czego nie potrafie zyc. Mozna powiedziec, ze zyje z nia na dzien. Co z tego, ze kocham podrózować jak nie mam na to kasy.

I tak jak ty mam wrażenie, ze do niczego się nie nadaje, a na dodatek wszystkiego sie boje... boje się isć do pracy do biura, bo nie znam obsługi maszyn biorowych(takich przyklad akurat.. ), boj:e się isc do hipermarketu, bo obawiam sie, ze nie naucze się obslugi kasy fiskalnej... itd. itd. A co tu mowic o ambitniejszej pracy. :O wiem, ze to sa czesto bezpodstawne lęki, bo nie jestem takim tępakiem, aby tego nie ogarniać... tylko to siedzi w psychice i caly czas chodzi po glowie: "DO NICZEGO SIE NIE NADAJESZ"
Jaką ja walkę musialam przejsc ze sobą, aby sie na prawo jazdy zapisać. Po pierwszej strasznej lekcji stwierdzilam, ze to rzuce, ze sie nie naucze jezdzic, ze sie nie naucze obslugiwać biegów. Zdalam za pierwszym, dobrze teraz jezdze, ale zeby dojsc do tego myslenia musialam przezyć wiele. I tak jest ze wszystkim.
Sensu zycia rowniez brak.
Nakrecasz sie kochana ( sama tak mialam)

jak tylko sie stresujesz takimi rzeczami to od razu staraj sobie przemyslec czy ten problem jest realny. Nikt nie wie jak obslugiwac maszyny dopoki nie zacznie pracowac w biurze . Wystarczy poprosic kolege aby pokazal ci jak obsluzyc kopiarke itd. nie ma w tym nic dziwnego! to samo z kasa fisklana.

Wszystko jest do nauczenia!
ja ciagle mysle,ze sie nie naucze kierowac. Ale mowie sobie, ze przeciez jest tyle osob ktore sa takie jak ja nauczylo sie jesdzic samochodem

Skoro ktos inny mogl , to ja tez moge!!!!

i tak jest w wiekszosci sytuacji.
roxyroxy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-10, 12:30   #17
Agnieszka-S.
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 13
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Ty po prostu startujesz do każdego zadania ze złym nastawieniem... jestem do niczego.... nie uda mi się.... nie podołam.....
To jak samosprawdzająca się przepowiednia. Już od początku nie dajesz sobie szansy.
Ja jestem gdzieś na drugim biegunie poczucia własnej wartości niż Ty... ale to nie jest tak, że zawsze byłam pewna siebie, swoich umiejętności... Takie przekonanie trzeba w sobie ukształtować, a jak wykiełkuje to je pielęgnować po prostu...
Bądź dla siebie dobra Kochana.... otaczaj się ludźmi, którzy Cię doceniają i chłoń ich sympatię, karm się nią. Musisz być swoim najlepszym przyjacielem, bo tak naprawdę świat patrzy na Ciebie Twoimi oczami. Myślisz że jesteś nieudacznikiem? wszyscy inni podchwycą od Ciebie to przekonanie!
aaa.... i ciesz się z małych sukcesów....drobnostek pozornie.... jesteś nieśmiała ale się do kogoś odezwiesz jako pierwsza? i super... jeden mały sukces za Tobą.... i tak małymi kroczkami zbudujesz wiarę w siebie....
powodzenia
Agnieszka-S. jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-05-28, 14:17   #18
marta12386
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 36
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Trochę czasu już mineło od ostatniego postu, ale chciałam wznowić ten temat. Mam dokładnie ten sam problem. Mój codzienny poranek wygląda jak z dnia świra, niezależnie od pogody, jakbym nie miała po co żyć, po co wstawać. Od dwóch lat szukam pracy, ale wiem że nie jestem w niczym dobra. Widze że po studiach jej nie znajdę bo sa nieprzydatne, mam wyuczony fach gastronomię, ale jak szukam pracy to widze że nie mam szans, bo nie mam doświadczenia. Pozatym słyszę ciąglę w swojej głowie: DO NICZEGO SIĘ NIE NADAJESZ! CO Z CIEBIE BĘDZIE! Już chyba sobie to wmówiłam, tak mówi mój partner, kiedyś moi rodzice, i to zostało w mojej psychice. Dodatkowo widzę że moja nieprzydatnośc do niczego i względem nikogo, już się uwidoczniła, choć w życiu na ogól sie staram , ale chyba za mało. Pracowałam w sklepie, ale mnie wyrzucili, powód manka. Środowisko , znajomi mi ostrzegali, nie idź tam pracować, ale ja już nie wiem czy faktycznie ja robiłam te manka z własnej głupoty, pomomo tego że sie starałam, czy też specjalnie kazano mi je płacić. Długo tam nie popracowałam. Po dwóch tygodniach poszłam pracować na produkcję, odeszłam sama, nie poradziłam sobie tam. Potem na jeszcze gorszą produkcję , ale tam nie dałam rady fizycznie i odeszłam po dwóch tygodniach. Długo nie mogłam pracy znaleźć, natrafiła sie okazja do pracy w moim fachu, za grosze , ale zrezygnowałam sama. Powód: boje się że sie nie nadam. Zresztą własciciel wyczuł że mogę być powolna. Fakt jestem rozleziona, ale nie powolna. Wiem że urokiem osobistym, oraz śmiałością do ludzi nie nadrobie doświadczenia, ale wychwaliłam się rodzinie że tam idę pracować niepotrzebnie. Więc zrezygnowałam bo bałam sie ośmieszenia, kiedy mnie wyrzucą, może uprzedziłam fakty i sama się skreśliłam. Obciach troche pracować w swoim zawodzie , a potem zostać wyrzuconym. Nie znam takiej wartości jak wiara w siebie, we własne możliwości, za szybko wiele rzeczy odpuszczam, wlecze sie to za mną jak cień życie całe. Na rodzinę, znajomych nie mam co liczyć, bo każdy patrzy siebie. Zwierzać ssię znajomym nie widzę sensu, zaraz zacznie sie krytyka, wypominanie błędów przeszłosci. Nie wiem jak wybrnąć z tego marazmu. :help :
marta12386 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-05-28, 16:02   #19
coffee
and cigarettes
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 6 965
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Wiem że urokiem osobistym, oraz śmiałością do ludzi nie nadrobie doświadczenia
A czym nadrobisz? Nie masz doświadczenia, to sama musisz przekonać pracodawcę, że jesteś dobra. Dopóki nie będziesz tego pewna i na pytania "czy poradzi sobie pani?" będziesz odpowiadała "yyy... no... nie wiem... pewnie nie..." pewnie doświadczenia nie zdobędziesz.
Gdybyś nawet miesiąc popracowała w zawodzie - już miałabyś co wpisać w cv. Już zdobyłabyś doświadczenie. Może byś wyciągnęła wnioski z niepowodzenia, a może zdobyła świetną pracę na lata. Nie wiesz tego.
coffee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-05-29, 09:24   #20
marta12386
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 36
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Do coffe: Zgadzam się z twoim stwierdzeniem, masz rację, ale powiem ci jeszcze jedno. Nie raz w rozmowach z pracodwcami przekonywałam do siebie, logicznie uzasadniałam to że powierzone stanowisko jest własnie dla mnie. Nie wywyższałam się , ze nie wiadomo czego nie potrafiei że jestem super, ale mówiłam w ten sposób że potrzebuję kogoś to dał by mi szansę, przekonał się do mnie, mówiłam ze potrzebuję doswiadczenia, i nie mam wygórowanych wymagań co do pensji, niż najniższa krajowa. Dam z siebie wszystkożeby tylko ktoś sie do mnie przekonał. I powiem ci droga coffe , że słowami życzliwym uśmiechem nie zwojowałam nic. Jeśli chodzi o pracę , to przerobiłam miesiąc ponad w sklepie spoż, i na produkcji drugi miesiąc. Ale jak widzę to marne doświadczenie. Raz poszłam na rozmowe do właściciela sklepu, stwierdził że marne mam to doświadczenie. Więc pojęcia nie mam jak kogoś do siebie przekonać. Z praktyki szukana pracy wiem że jeśli zostawie tylko cv, i się ulotnie, nie będzie z tego nic. Zaczęłam sie dosłownie wpychać na rozmowy, za wszelką cenę spotkać się z pracodawca i też widzę że nic nie zwojowałam
marta12386 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-05-29, 10:08   #21
Auksencja
Rozeznanie
 
Avatar Auksencja
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 552
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez marta12386 Pokaż wiadomość
Do coffe: Zgadzam się z twoim stwierdzeniem, masz rację, ale powiem ci jeszcze jedno. Nie raz w rozmowach z pracodwcami przekonywałam do siebie, logicznie uzasadniałam to że powierzone stanowisko jest własnie dla mnie. Nie wywyższałam się , ze nie wiadomo czego nie potrafiei że jestem super, ale mówiłam w ten sposób że potrzebuję kogoś to dał by mi szansę, przekonał się do mnie, mówiłam ze potrzebuję doswiadczenia, i nie mam wygórowanych wymagań co do pensji, niż najniższa krajowa. Dam z siebie wszystkożeby tylko ktoś sie do mnie przekonał. :
Serio tak mówiłaś pracodawcom? Też bym Cię nie zatrudniła po takich wyznaniach. Wiesz dlaczego? Stawiasz siebie w pozycji ofiary losu, osoby której nikt nie chce i żebrzesz o pracę. Pamiętaj - nie wolno Ci wzbudzać litości u pracodawcy. Takie zagrania odnoszą wręcz odwrotny skutek. Mówisz "Jestem taka biedna, nikt mnie nie chce, daj mi pan pracę za najniższą krajową". Rób tak dalej, to nikt Cię nie zatrudni, tzn. być może zatrudni Cię wyzyskiwacz, krętacz, który każe Ci pracować po 12 godzin na dobę na umowę zlecenie. Masz być pewna siebie i iść na rozmowę z uśmiechem, a nie robić z siebie cielę.
Auksencja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-05-29, 10:33   #22
201708160922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 10 444
Odp: Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez miczka21 Pokaż wiadomość
Masz racje psycholog nic nie pomoże , ja się zastanawiam po co oni w ogóle są ... nic nie potrafią pomóc .
Uwazam, ze to, co piszesz jest niesprawiedliwe. Znam wielu ludzi, ktorym psycholog pomogl. Psycholog, nie patafian.

[/COLOR]
Cytat:
Napisane przez KaEs Pokaż wiadomość
1. Polonistyka uważam, że jest przyszłościowym zawodem i zawsze nim będzie. Może nie za wielkie pieniądze, ale w końcu ktoś musi uczyć języka ojczystego

2. Poza tym wiesz na ile fatalnych polonistek w życiu trafiłam... Założe się, że jestes 100 razy lepsza od nich!!
1. Rzeczywiscie, szanse na prace jako nauczyciel-polonista sa ogromne. Rodzi sie wiecej dzieci, tworzy sie nowe szkoly, stawia sie na mloda kadre [ironia]

2. Totalnie nie rozumiem sensu takiego pisania. Fajnie, ze chcesz podbudowac jej ego, ale niech to bedzie sensowne. Nie masz zadnych podstaw, zeby myslec, ze chce uczyc. Skad pewnosc, ze bylaby taka super. Moze nie lubi dzieci? A moze lubi, ale mialaby problem z ogarnieciem klasy, z wystepem publicznym? Jak juz trzeba radzic, to w granicach rozsadku.

Cytat:
Wszystko jest do nauczenia!
ja ciagle mysle,ze sie nie naucze kierowac. Ale mowie sobie, ze przeciez jest tyle osob ktore sa takie jak ja nauczylo sie jesdzic samochodem

Skoro ktos inny mogl , to ja tez moge!!!!

i tak jest w wiekszosci sytuacji.
Porownywanie sie z innymi nie zawsze jest jednak dobre.
_________________________ ___________

Fajnie, naprodukowalam sie czytajac po kolei, zeby w trakcie zorientowac sie, ze to watek odswiezany. Bombowo
_________________________ __________

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Edytowane przez 201708160922
Czas edycji: 2013-05-29 o 10:42
201708160922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-05-29, 11:55   #23
marta12386
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 36
Dot.: Do niczego się nie nadaję

W takiem razie zapytam się was: JAKIE JEST POŚREDNIE STANOWISKO?

skoro:
robienie ze siebie, oczywiście tylko dla celów rozmowy bidulke i weź się pan zlituj jest niewłaściwe. Zresztą kto będzie chciał wykorzystać to i tak to zrobi.
Albo:
być pewnym siebie, swoich umiejętnosci, choć doświadczenia w cv brak, ale są chęci i zaangazowanie, co stwierdzic moze pracodawca: a wyzej s...a niz tyłek ma, nic nie umie a uważa sie za Bóg wie co i kłapie jak najęta.

W mojej miejscowości mam tylko takie możliwości: chodzić do znudzenia po sklepach po kilka razy na kwartał jednych i tych samych, albo nieustająco chodzić po pizzerniach restauracjach, do których ciężko się jest dostać. Raz miałam fuksa . Chciałam pracowac w restauracji. Po czasie dowiedziałam sie od szwagra że nie płacą . Żatrudniają na 3 mies i wypad jak nie pasuje. Pieniędzy do ręki nie dają. Na szczęście nie wybrali mnie na swoją ofiarę. Potem natrafiłby mi sie okazja pracować w knajpie niedaleko domu. Na rozmowie było ok. Zapowiadała sie robota co drugi dzień po 12 ok. Moze być. Ale kolejne rozmowy z pracodawcą nie wygądały juz różowo.: To chce pani etat? Tak? Na początek? Nie za dużo to. Po kilku dniach miało być szkolenie, ktgóre nie wyszło , zaniedbanie pracodawcy ( dodam że interes dopiero startował) Na dzień dobry usłyszałam ze włascicielowi brakło pieniędzy. Aha...... W rozmowie ze mną wścieka sie o nie wiem co, pije piwo, któreś z kolei, cieżko mu się zając interesem i na rozmowe ze mną nie ma ochoty. Mieli zadzwonić, nie dzwonili tydzień, do dziś nie wiem czy otwarli ten interes, ale zaangażowanie w to mieli powolne. Wolałam się w to nie bawić choć cały czas słyszałam w głowie słowa właściciela: Pani wie jak jest z pracą? - moje rozumowanie: zgódź się na byle co, bo i tak nie masz szans na inną prace i dobrze o tym wiesz. Nie chciałam się godzić , bo na kilometr mi to pachniało wykiwaniem mnie.
I tak wygląda poszukiwanie pracy w moim fachu.

Lub : zgodzić sie na wytyrówkę, po 12 przy produkcji: gdzie syf , smród , bez ubezpieczenia, najlepiej żeby było się zarejestrowanym w up. Dla ludzi mieszkających w moim okręgu to zarąbista praca, dla mojego męża także, nawet dziwił się że nie chciałam tak robić. Oczywiscie spróbowałam tak pracować nie dałam rady. Meczy mnie robienie w kołko tej samej rzeczy.

Pytam się was ; jakie postępowanie w poszukiwaniu pracy jest najlepsze, bo moze jak popełniam błąd? Prosze o szczerą odpowiedź nie zamierzam się na nikogo obrażać .

Oraz na co się ukierunkować , szukać do znudzenia po fachu, co mnie bardzo cieszyłaby ta praca, mam trochę wątpliwosci ze sobie nie poradzę ale wiem ze musze się w końcu odważyć, bo mam na to czas chodzić pytać szukać, czy zgodzić się na wytyrówkę , tłumacząc sobie że i tak nic nie znajdę .
marta12386 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-10-25, 22:35   #24
Marzycielka_Rita
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 1
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Hej!

Pociągnę wątek, mój wątek, tym razem.
Mam taki sam problem, jak autorka tego posta, a raczej w połowie taki sam problem. Z jednej strony też mam wrażenie że jestem do niczego, że nic mi się nie uda itp itd. Ale z drugiej strony, jak mam pewien komfort psychiczny, potrafię czynić cuda. naprawdę. Wiem, że to nawet nie ode mnie samej zależy, tylko od pozytywnego nastawienia i motywacji. Też dlatego że mam szczeście. Właśnie. od jakiegoś czasu utrzymuję, że szczęście Wszechświata mi sprzyja, zas ludzie nie. I właśnie w tym tkwi moja tragedia.

Zacznę może od początku. Zostałam wychowana w aspołecznym duchu, dlatego nie odnajduję się wśród ludzi. Z pewnych względów mi to nie przeszkadza, bo lubię samotność, ale z drugiej strony... Ale na aspołecznośći się nie kończy. W zasadzie to nic. to bardziej efekt niż przyczyna. Moje problemy tkwią w przeszłości, w dzieciństwie. Miałam straszne dzieciństwo - dopiero jak wyszłam do ludzi (do liceum, do pracy za granicą, na studia) zdałam sobie sprawę jaka jestem dziwna i inna. nie umiem posługiwac się podstawowymi rzeczami, bo nigdy ich w domu nie miałam (serio. Miałam biedny dom, a rodzice byli zbyt aspołęczni żeby to zmienić. Nie wiem jak się używa wielu rzeczy, nie wiem jak się zachowuje w towarzystwie, więc paniecznie unikam tego typu kontaktów --> stąd pewnie moja aspołeczność). Ale to nic. Naprawdę, tego się uczę z yt
Gorsze jest to w jakim stanie jest moja psychika. Kiedyś się jąkałam. jakbyłam mała, dzieci się śmiały. Pierwszy powód żeby nienawidzić ludzi. Byłam biedna, dzieci mi dokuczały. Drugi powód by nienawidzić ludzi. I chyba najgorsze - zostałam wychowana w bardzo negatywnej aurze,nigdy nie słyszałam od swoich rodziców słowo "kocham", nigdy nie zdążyłam się z nikim zaprzyjaźnić. Dzieci się naśmiewały to jedno, ale też jedno z rodziców... Nie chce mieć do nikogo pretencji ale po prostu za dziecka wmówiono mi że się do niczego nie nadaję. jak dostałąm piątkę, szóstkę, czerwony pasek, Tato z Bratem mówili że wypłakałam (racja, bardzo dużo płakałam, bo miałam słaby charakter, ale też się uczyłam), jak próbowałam pisać prozę, Tata z Bratem naśmiewali się z moich tworów. Gdy próbowałąm wziąć się za gotowanie, pranie, sprzątanie, prasowanie - uwaga. byłam jednocześnie nagabywana że to źle robię i żebym to zostawiła bo popsuję, a kiedy rzeczywiście nic nie robiłam, obrażana że nic nie robię, że do niczego się nie nadaję. Studia były ucieczką od przykrej atmosfery domowego ogniska i socjalizacji pierwotnej. Były też wymarzoną opcją! Prawo - marzyłam zawsze. Jak zwykle, wszyscy mówili że nie dam rady. Właśnie obroniłam się na dwóch komisach. jeden zdałam na cztery, drugi jako jedyna zaliczyłam. Dwa lata za mną, a spędziłam je w stanie depresji. Dwa lata prawa zmarnowane. Ostatnia sesja była jakąś porażką. Przed egzaminami wmówiłam sobie, że tego nei zdam. I nie zdałam. ALe przed komisem tak się wkurzyłam, że obiecałam sobie, że pokażę na co mnie stać. Taką siebie lubię. Ale ona jest bardzo rzadko obecna w moim życiu. I właśnie z tego powodu piszę tu do Wizażystek i może Wizażystów. Proszę pomóżcie. Jak mogę się uwolnić od przeszłości? Teoretycznie wiem, że nie jestem do niczego, ale utrzymuję, że jestem do niczego. Bo tak non stop słyszałam w dzieciństwie. Zapadło mi to w pamięć i determinuje moje życie aż do teraz. Nie mam pretensji do rodziny ani do tamtych dzieciaków. Ale chyba nie wybaczyłam sobie. bo nie potrafię sobie wybaczyć.
Do psychologa raczej nie pójdę - bo to człowiek i musiałabym stanąć oko w oko z człowiekiem i wyjawić mu całą prawdę (tu wyjawiam jej część i robię to anonimowo). I wcale to nie jest tak, że nienawidzę ludzi. Nie nienawidzę ich. Ja się ich boję. Panicznie się ich boję. Prosze, pomóżcie!

Chcę coś osiągnąć w życiu, ale nie wiem jak na dłuższą metę wmówić sobie, że przecież i ja mogę dać radę.
Marzycielka_Rita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-10-26, 14:31   #25
PsycheKrakow
Raczkowanie
 
Avatar PsycheKrakow
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 30
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez Marzycielka_Rita Pokaż wiadomość
Hej!

Pociągnę wątek, mój wątek, tym razem.
Mam taki sam problem, jak autorka tego posta, a raczej w połowie taki sam problem. Z jednej strony też mam wrażenie że jestem do niczego, że nic mi się nie uda itp itd. Ale z drugiej strony, jak mam pewien komfort psychiczny, potrafię czynić cuda. naprawdę. Wiem, że to nawet nie ode mnie samej zależy, tylko od pozytywnego nastawienia i motywacji. Też dlatego że mam szczeście. Właśnie. od jakiegoś czasu utrzymuję, że szczęście Wszechświata mi sprzyja, zas ludzie nie. I właśnie w tym tkwi moja tragedia.

Zacznę może od początku. Zostałam wychowana w aspołecznym duchu, dlatego nie odnajduję się wśród ludzi. Z pewnych względów mi to nie przeszkadza, bo lubię samotność, ale z drugiej strony... Ale na aspołecznośći się nie kończy. W zasadzie to nic. to bardziej efekt niż przyczyna. Moje problemy tkwią w przeszłości, w dzieciństwie. Miałam straszne dzieciństwo - dopiero jak wyszłam do ludzi (do liceum, do pracy za granicą, na studia) zdałam sobie sprawę jaka jestem dziwna i inna. nie umiem posługiwac się podstawowymi rzeczami, bo nigdy ich w domu nie miałam (serio. Miałam biedny dom, a rodzice byli zbyt aspołęczni żeby to zmienić. Nie wiem jak się używa wielu rzeczy, nie wiem jak się zachowuje w towarzystwie, więc paniecznie unikam tego typu kontaktów --> stąd pewnie moja aspołeczność). Ale to nic. Naprawdę, tego się uczę z yt
Gorsze jest to w jakim stanie jest moja psychika. Kiedyś się jąkałam. jakbyłam mała, dzieci się śmiały. Pierwszy powód żeby nienawidzić ludzi. Byłam biedna, dzieci mi dokuczały. Drugi powód by nienawidzić ludzi. I chyba najgorsze - zostałam wychowana w bardzo negatywnej aurze,nigdy nie słyszałam od swoich rodziców słowo "kocham", nigdy nie zdążyłam się z nikim zaprzyjaźnić. Dzieci się naśmiewały to jedno, ale też jedno z rodziców... Nie chce mieć do nikogo pretencji ale po prostu za dziecka wmówiono mi że się do niczego nie nadaję. jak dostałąm piątkę, szóstkę, czerwony pasek, Tato z Bratem mówili że wypłakałam (racja, bardzo dużo płakałam, bo miałam słaby charakter, ale też się uczyłam), jak próbowałam pisać prozę, Tata z Bratem naśmiewali się z moich tworów. Gdy próbowałąm wziąć się za gotowanie, pranie, sprzątanie, prasowanie - uwaga. byłam jednocześnie nagabywana że to źle robię i żebym to zostawiła bo popsuję, a kiedy rzeczywiście nic nie robiłam, obrażana że nic nie robię, że do niczego się nie nadaję. Studia były ucieczką od przykrej atmosfery domowego ogniska i socjalizacji pierwotnej. Były też wymarzoną opcją! Prawo - marzyłam zawsze. Jak zwykle, wszyscy mówili że nie dam rady. Właśnie obroniłam się na dwóch komisach. jeden zdałam na cztery, drugi jako jedyna zaliczyłam. Dwa lata za mną, a spędziłam je w stanie depresji. Dwa lata prawa zmarnowane. Ostatnia sesja była jakąś porażką. Przed egzaminami wmówiłam sobie, że tego nei zdam. I nie zdałam. ALe przed komisem tak się wkurzyłam, że obiecałam sobie, że pokażę na co mnie stać. Taką siebie lubię. Ale ona jest bardzo rzadko obecna w moim życiu. I właśnie z tego powodu piszę tu do Wizażystek i może Wizażystów. Proszę pomóżcie. Jak mogę się uwolnić od przeszłości? Teoretycznie wiem, że nie jestem do niczego, ale utrzymuję, że jestem do niczego. Bo tak non stop słyszałam w dzieciństwie. Zapadło mi to w pamięć i determinuje moje życie aż do teraz. Nie mam pretensji do rodziny ani do tamtych dzieciaków. Ale chyba nie wybaczyłam sobie. bo nie potrafię sobie wybaczyć.
Do psychologa raczej nie pójdę - bo to człowiek i musiałabym stanąć oko w oko z człowiekiem i wyjawić mu całą prawdę (tu wyjawiam jej część i robię to anonimowo). I wcale to nie jest tak, że nienawidzę ludzi. Nie nienawidzę ich. Ja się ich boję. Panicznie się ich boję. Prosze, pomóżcie!

Chcę coś osiągnąć w życiu, ale nie wiem jak na dłuższą metę wmówić sobie, że przecież i ja mogę dać radę.
Mimo że to bardzo trudnei, jak piszesz, boisz się stanąć oko w oko z człowiekiem - warto rozważyć psychoterapię. Być może to decyzja, która przywodzi na myśl wielki strach i cierpienie, ale prawdopodobnie sytuacja, w której od wielu lat tkwi się bez zmiany to lęk i cierpienie o wiele gorsze, w dodatku pozostawiające w samotności cierpiącego. Podczas psychoterapii można mówić terapeucie o tym, jak bardzo boimy się terapii i drugiego człowieka. Psychoterapeuta nie ocenia moralnie, nie wyśmiewa i jest wsparciem także w tych momentach, w których podczas terapii pojawia się cierpienie. Psychoterapia to nauka relacji z drugim człowiekiem, a każda relacja jest bolesna. Ale jest też przede wszystkim piękna, pomocna, sycąca. Brak dobrych relacji skazuje na samotne cierpienie, a próby podejmowania relacji dają nadzieję, że kiedyś uda się nauczyć znosić strach przed ludźmi.
PsycheKrakow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 14:02   #26
MaggieP
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 10
Dot.: Do niczego się nie nadaję

Cytat:
Napisane przez Sweet Sue Pokaż wiadomość
Witam Wizażanki,

Na żadnym forum w necie nie znalazłam wątku, który poruszałby problem podobny do mojego. Dużo sie mówi i pisze o kompleksach i poczuciu własnej wartości. Ja też mam ten problem. Mam kompleks niższości od kiedy pamiętam, ale źródłem nie tyle są komplesy na punkcie wyglądu, czy figury, co brak zdolności. Wydaje mi się, że do niczego się nie nadaje. Już od podstawówki szukam hobby, czegoś w czym byłabym dobra, jakieś pasji. Jestem bardzo pracowita, udało mi się nauczyć kilku rzeczy, ale same wiecie, że pracowitość i dobre chęci nie zawsze wystarczą. Mam bardzo dużą wadę wzroku, stąd problemy ze zdolnościami manualnymi, brak koordynacji. Na WF zawsze byłam popychadłem, nie jestem sportowym typem. Nie umiem gotować, rysować, nie mam poczucia rytmu. Nie mogę znaleźć dla siebie żadnej niszy, w której bym się wykazała. Idąc na studia, wybrałam kierunek dla pasjonatów, coś z czegoś przez całą szkołę miałam same 6-tki. Jestem na trzecim roku i uzmysłowiłam sobie, ze to nie to, że jednak nie jestem w tym dobra. Jestem najsłabsza z grupy na specjalizacji. Nie mam szans na atrakcyjne praktyki. A zawsze myślałam, że jestem w tym dobra. Chciałabym znaleźc jakąś pracę, ale moje CV nie powala. W moim miesteczku można pracować albo w supermarkecie, albo w fabryce, w obu pracach się nie sprawdziłam i musiałam odejść. Cały czas próbuje, ale boje sie, że nic ze mnie nie będzie, że jestem nieudacznikiem. NIe mam już wielkich ambicji, co do pracy, ale boję się, że sprawdzę się w żadnej, kiedy pracodawca zobaczy, że ciężko się uczę i nie mam żadnych zdolności praktycznych. Tego mi właśnie brakuje. Ludzie mówią, że jestem inteligentna i oczytana, dużo wiem. Ale niczego praktycznego nie umiem! Bardzo zależy mi na pracy. Każda krytyka i uwaga bardzo mnie boli. A słyszę ostatnio takie uwagi codziennie Boje się wszelkiej rywalizacji i sytuacji w której miałby się wykazać nie wiedzą, ale zdolnościami.

Bardzo proszę nie radźcie mi wizyty u psychologa. Już byłam, pani kazała mi wypisać swoje wady i zalety, swoje zdolności, a ja włąśnie z tym mam problem, przez to nie mogę zbudować poczucia włąsnej wartości. To, co myślę o sobie, zależy nawet od zadań na studiach, jeśli zawalam, jestem dla siebie nikim. Jestem przez to bardzo znerwicowana i samotna. Boję się, że nikt nie chce się ze mną przyjaźnić, bo niczego sobą nie reprezentuje. Kiedy cos mi nie wychodzi, boję się, że nic już ze mnie nie będzie, że mam dwie lewe ręce do wszystkiego.

Bardzo proszę o wszelkie rady i sugestie. Jak mogę sobie pomóc? Przeczytałam już tyle poradników, psycholog mnie nie rozumie. Chciałabym polubić siebie i zaczać siebie cenić. Z góry dziękuję.
Pozdrawiam

Witam Cie kochana!
Na poczatku zaczne Ci tak, ze miewam rowniez tak jak jak Ty, mimo ze ja mam prace..Pracuje zawodowo od ponad 10 lat, w tym od 9 lat niezmiennie w tym samym miejscu...Oczywiscie doceniam to, ze ja mam jednak jest to praca ciezka i wymagajaca mocnych nerwow - jestem opiekunem dzieci i doroslych gleboko uposledzonych w domu pomocy spolecznej...Od jakiegos czasu rowniez poza podopiecznymi, takze atmosfera daje sie we znaki...Od listopada szukam czegos pokrewnego, ale "normalniejszego" np. pracy w osrodku dziennym jako opiekun lub terapeuta i tu niestety okazuje sie ze nie mam.......WYKSZTALCENIA (haha, bingo)...Widzisz jak jest jedno to nie ma drugiego...a w moim wypadku juz dalsza nauka nie wchodzi w gre z wielu powodow..Swoja edukacje zakonczylam na policealnym studium dla opiekunow w dps..Tez nie nadaje sie do wielu a w zasadzie wiekszosci rzeczy, a czasem mam wrazenie ze nie nadaje sie po prostu do zycia (samego w sobie)..:-( No ale mam wsparcie dwoch bliskich mi osob i kilku "dalszych"...wiec dlatego chyba jeszcze zyje...Ponad to jestem plastykiem i cos tam tworze, choc tez nie jest to wybitne..Grywam na gitarze, mam smak muzyczny, troche talent jezykowy..I to jest w zasadzie to, co jeszcze w miare mi wychodzi...:-( w dodatku mieszkam na wsi a w okolicy same male miasteczka z bryndza a nie z robota...:-( Mam mame i narzeczonego i dzieki nim i dla nich zyje i troche dla tych hobby...Mialam miec wystawe prac teraz w kwietniu, no ale niestety musi zostac przeniesiona na jesien z przyczyn niezaleznych ode mnie...I tak to jest...Nie czuje sie przystosowana dobrze do zycia i nigdy nie czulam..Wiare w siebie mam od czasu do czasu jak wyjdzie mi jakas praca, a jak juz ja odzyskuje to wtedy na maksa, a jesli ktos nagle sprowadzi mnie na Ziemie, to znow upadam i rycze ...Moze to nasze pokolenie rzeczywiscie jest jakies slabsze czy cos...Jednak widzisz, zakasuje rekawy i pracuje, bo zycie to nie bajka.Czasem uwazam sie za dzielna, ze tam wytrzymuje i moja rodzina tez, ale w sumie to....narazie nie mam wyjscia..Ciebie serdecznie pozdrawiam i mam nadzieje, ze sie udalo znalezc prace Bo widze ze post z 2013 r...

Edytowane przez MaggieP
Czas edycji: 2017-03-07 o 14:03
MaggieP jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-03-07 14:02:01


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:47.