Avene TriAcneal - następca Diacnealu

[jofka]

Z wodą Najlepiej taką mineralną, a nie z kranu, chyba że masz dobrą w kranie

Ja jestem w trakcie pierwszego opakowania, a kurację zaczęłam 16 stycznia

[Ondiine]

Chyba sobie kupię hydrolat oczarowy z biochemii urody, bo czytałam, że z nim można mieszać

[jofka]

Nie ufasz wodzie?
Ja mam iw instrukcji mojej glinki żeby normalnie z wodą mieszać

[babcia_miecia]

Maseczkę można mieszać ze wszystkim: wodą, tonikami, hydrolatami, a także można dodawać trochę kwasu hialuronowego czy olejów. Hydrolatu byłoby mi szkoda do maseczki, najlepiej chyba po prostu zmieszać z wodą.

Stan cery trochę mi się poprawił Mam nadzieję, że to nie jest cisza przed burzą

Pierwszy raz nałożyłam dzisiaj filtr z SVR i moje pierwsze wrażenie jest inne niż Jofki. Podoba mi się konsystencja, ładnie się wchłonął, nie bieli jakoś szczególnie, a przecież jest to spf 50. Mam nadzieję, że się sprawdzi i będę mogła go Wam polecić Nie liczę na cud matowej, gładkiej skóry, ale mam nadzieję dotrwać do końca opakowania bez płaczu. Postaram się zminimalizować świecenie biodermą pore refiner, najchętniej chodziłabym z gołym filtrem, ale mam w zapasie trzy opakowania tego wydajnego dziada i muszę go jakoś zużyć. Już "zaczajam się" na krem na dzień sanoflore i obiecuję sobie, że nigdy, przenigdy nie będę robiła rocznego zapasu żadnego kosmetyku, bo to się zawsze źle kończy <głupia_ja>

[jofka]

Na początku stosowania SVR byłam zachwycona. Zachwyt minął, gdy po dłuższym stosowaniu skóra tak się przetłuściła, że świeciła na kilometr. Teraz mam emulsję z Vichy, która też ma swoje minusy, ale jest o niebo lepsza,faktycznie zapewnia mat. Jednak znalazłam sposób na SVR Przed jego aplikacją nakładam na krem żel hialuronowy i wtedy jest supcio Ale i tak już go nie kupię. Będę szukać dalej. Zobaczę jak będzie z Vichy, bo na razie użyłam go raz.

[Ondiine]

Napisane przez jofka

Nie ufasz wodzie?
Ja mam iw instrukcji mojej glinki żeby normalnie z wodą mieszać

To może jednak zaufam A jak generalnie maseczka się sprawdza?

[jofka]

Maseczka to mój niezbędnik. Bez niej w ogóle chyba bym nie pozbyła się tych wszystkich zanieczyszczeń.

[bulineek91]

Ja przymierzam się do małych zakupów. Obecnie testuję filtry, w aptece dostałam dość sporo próbek m.in Iwostin solecrin spf50, LP anthelios xl, i Bioderma photoderm akn mat spf 30(jutro idę po kolejne innych marek).

LP strasznie śmierdzi jakimś alkoholem i benzyną, bieli niemiłosiernie, twarz wygląda nieestetycznie, błyszczy się. Bioderma, fajnie matuje, lekko bieli. Iwostin, nie bieli, skóra jest fajnie nawilżona, daleko jej do matu ale w przeciwieństwie do LP podoba mi się ten efekt.
Na dzień dzisiejszy wybrałabym Iwostin albo Biodermę.

Co do Tri, obecnie stosuje co kilka dni. Co jakiś czas mam wysyp małych gdzieniegdzie dużych pryszczy. Zauważyłam sporą różnicę w spłyceniu zaskórników na nosie.
Przed chwilą zrobiłam sobie maseczkę z aspiryny. CUDO efekt

[popolka]

Napisane przez bulineek91

Ja przymierzam się do małych zakupów. Obecnie testuję filtry, w aptece dostałam dość sporo próbek m.in Iwostin solecrin spf50, LP anthelios xl, i Bioderma photoderm akn mat spf 30(jutro idę po kolejne innych marek).

LP strasznie śmierdzi jakimś alkoholem i benzyną, bieli niemiłosiernie, twarz wygląda nieestetycznie, błyszczy się. Bioderma, fajnie matuje, lekko bieli. Iwostin, nie bieli, skóra jest fajnie nawilżona, daleko jej do matu ale w przeciwieństwie do LP podoba mi się ten efekt.
Na dzień dzisiejszy wybrałabym Iwostin albo Biodermę.

Co do Tri, obecnie stosuje co kilka dni. Co jakiś czas mam wysyp małych gdzieniegdzie dużych pryszczy. Zauważyłam sporą różnicę w spłyceniu zaskórników na nosie.
Przed chwilą zrobiłam sobie maseczkę z aspiryny. CUDO efekt

ja dzięki jednej z wizażanek kupiłam Aknicare Sun SPF 30 i jest cudowny, w ogóle nie czuć ze mam go na twarzy wchłania sie bardzo szybko, w ogole nie jak filtr tylko lekki krem i jeszcze zapach

[karmazynka99]

Napisane przez popolka

ja dzięki jednej z wizażanek kupiłam Aknicare Sun SPF 30 i jest cudowny, w ogóle nie czuć ze mam go na twarzy wchłania sie bardzo szybko, w ogole nie jak filtr tylko lekki krem i jeszcze zapach

szkoda że nie 50 ;p

[popolka]

Napisane przez karmazynka99

szkoda że nie 50 ;p

też zaluje ale mysle ze na wiosne da rade

[Ondiine]

Napisane przez jofka

Maseczka to mój niezbędnik. Bez niej w ogóle chyba bym nie pozbyła się tych wszystkich zanieczyszczeń.

Właśnie mi przyszła A na ile minut ją nakładasz i jak często?
Mnie nareszcie (kurde, jak to brzmi!) wysypało, ale cieszę się, bo widzę, że coś się dzieje. Z twarzą mam generalnie spokój, pod brodą strasznie mnie zsypało..

[babcia_miecia]

Pytanie nie do mnie, ale pozwolę się wtrącić.
Zaopatrz się w butelkę z atomizerem i przelej do niej tonik lub wodę mineralną i spryskuj twarz tak, aby maseczka nie zasychała. Tylko wilgotne maseczki działają, bez skraplania twarzy wodą to po prostu krecia robota Będzie dużo lepiej jeśli użyjesz toniku o ładnym, delikatnym zapachu

Mnie się wydaje, że wystarczy dwa razy w tygodniu, ewentualnie co trzeci dzień. Maski mogą wysuszać, więc co drugi dzień to stanowczo za dużo. Najlepiej jest się odprężyć w wolnej chwili: kawa, wizaż czy książka, przewietrzony pokój. Chodzi o to, że samo w sobie to nie jest zbyt przyjemne, ale dobrze jeśli budzi pozytywne skojarzenia z chwilą relaksu. Robione na szybko maseczki dużo gorzej na mnie działały.

Co do czasu, to chyba zależy od rodzaju glinki. Trzeba uważać, żeby nie przesuszyć twarzy, ale jednocześnie jeśli będziesz trzymać za krótko, to nie pomoże tak bardzo. Optymalnie jest chyba około 20-25 minut.

[popolka]

Napisane przez babcia_miecia

Pytanie nie do mnie, ale pozwolę się wtrącić.
Zaopatrz się w butelkę z atomizerem i przelej do niej tonik lub wodę mineralną i spryskuj twarz tak, aby maseczka nie zasychała. Tylko wilgotne maseczki działają, bez skraplania twarzy wodą to po prostu krecia robota Będzie dużo lepiej jeśli użyjesz toniku o ładnym, delikatnym zapachu

Mnie się wydaje, że wystarczy dwa razy w tygodniu, ewentualnie co trzeci dzień. Maski mogą wysuszać, więc co drugi dzień to stanowczo za dużo. Najlepiej jest się odprężyć w wolnej chwili: kawa, wizaż czy książka, przewietrzony pokój. Chodzi o to, że samo w sobie to nie jest zbyt przyjemne, ale dobrze jeśli budzi pozytywne skojarzenia z chwilą relaksu. Robione na szybko maseczki dużo gorzej na mnie działały.

Co do czasu, to chyba zależy od rodzaju glinki. Trzeba uważać, żeby nie przesuszyć twarzy, ale jednocześnie jeśli będziesz trzymać za krótko, to nie pomoże tak bardzo. Optymalnie jest chyba około 20-25 minut.

a to już wiem czemu jak mialam maseczke ze spiruliny na twarzy i mi zaschła, skórki mi sie ukazały

[babcia_miecia]

Zapomniałabym. Najlepiej stosować maskę po kąpieli lub "parówce", odblokowują się wtedy pory i twarz lepiej się oczyszcza. Nie jest to jednak niezbędne.

Ze swojej strony polecam maskę Queen Helene Mint Julep Masque ze względu na rewelacyjny skład. Nie podoba mi się jej konsystencja i szybkie zasychanie, ale muszę przyznać, że działa rewelacyjnie. Na początku mnie podrażniała, ale postanowiłam dać jej szansę i nie żałuję. W tubce znajduje się aż 226gram,

Skład: Distilled Water, Kaolin, Bentonite, Glycerin, Zinc Oxide, Propylene Glycol, Sulfur, Chromium Oxide Greens, Fragrance, Methylparaben

Osobiście nie lubię masek w saszetkach: za dużo zabawy z rozcinaniem, a i cena w przeliczeniu na 100g nie wychodzi korzystnie. Często mają też dużo gorsze składy. Lepiej wydać te kilkadziesiąt złotych i mieć spokój na dłuższy czas,

[jofka]

Napisane przez Ondiine

Właśnie mi przyszła A na ile minut ją nakładasz i jak często?
Mnie nareszcie (kurde, jak to brzmi!) wysypało, ale cieszę się, bo widzę, że coś się dzieje. Z twarzą mam generalnie spokój, pod brodą strasznie mnie zsypało..

Ja właśnie pozwalam wyschnąć maseczce na twarzy, bo tak się zaleca dla skóry bardzo przetłuszczonej i to pomaga uregulować mi sebum i uzyskać mat, np. przed wielkim wyjściem lub na co dzień. Cery normalne, mieszane powinny zwilżać maseczkę. Taka moja wiedza, po buszowaniu w internecie i tak postępuję o ho ho dłuuugo.
Teraz jak miałam problemy z mega świeceniem to nakładałam, co drugi dzień na ok. 23 min- do pierwszej przerwy serialu
Tak to nakładam ją dwa razy w tygodniu, po kąpieli, po peelingu.
Moja skóra jest taka tłusta, że nigdy nie uświadczyłam na niej suchej skórki chyba, więc nie wymaga później nawilżenia.

Również używam czystej glinki albo glinki z jojobą, ta jest lepsza , bo nawilża i nie robi takiej skorupy, więc co kto lubi

[babcia_miecia]

Napisane przez jofka

Ja właśnie pozwalam wyschnąć maseczce na twarzy, bo tak się zaleca dla skóry bardzo przetłuszczonej i to pomaga uregulować mi sebum i uzyskać mat, np. przed wielkim wyjściem lub na co dzień. Cery normalne, mieszane powinny zwilżać maseczkę. Taka moja wiedza, po buszowaniu w internecie i tak postępuję o ho ho dłuuugo.

Mnie się wydaje, że trzeba odróżnić zaschnięcie finalnie, od zasychającej maski. Moja Queen Helene zasycha całkowicie w ciągu około 4 minut, po nałożeniu na zwilżoną twarz. Po wyschnięciu maska zwyczajnie nie działa. Zużyłam chyba z pół opakowania zanim się dowiedziałam, że zielona glinka po prostu mysi być wilgotna. Nagle maska zaczęła rewelacyjne działać. Jeśli ktoś ma maskę, która zasycha po 15-20 minutach to nie ma żadnego problemu. Na koniec można jej pozwolić wyschnąć, ale w moim przypadku twarz jest wtedy przesuszona.

[jofka]

Dzięki za podpowiedź, następnym razem będę pilnować, by nie wyschła. Hm tylko ja ani wody termalnej, ani hydrolatu nie mam

[babcia_miecia]

ehh... Myślałam, że się ze mną nie zgodzisz, powstanie spór w doktrynie, zaczniemy się obrzucać inwektywami, a na koniec będę musiała przestać Cię lubić.

[jofka]

No way! Babcia miecia to nie byle kto, mam sentyment
Zresztą nie jestem ekspertem i jeśli coś Ci służy to i ja chętnie sprawdzę

[Ondiine]

Dzięki dziewczyny! Szkoda, że tak późno przeczytałam, bo jestem już po pierwsze maseczce Pozwoliłam jej wyschnąć, ale teraz będę zwilżać. A co do maseczki to ja kupiłam zwykłą, czystą zieloną glinkę w proszku, którą się miesza z wodą i nakłada. Jeszcze powtórzę swoje pytanie wcześniejsze, bo nie uzyskałam odpowiedzi
Czy jeżeli mam ciemną karnację i moja skóra twarzy nigdy nie była podatna na zaczerwienienia, oparzenia słoneczne to wystarczy mi SPF 15 czy jednak jest za słaby ?

[babcia_miecia]

Moim zdaniem za słaby. Najlepszy byłby apteczny spf 50, ale 30 ponoć też może być.

Nie warto oszczędzać na tych filtrach, bo tu nie chodzi tylko o ochronę przeciwsłoneczną, ale także o komfort psychiczny. Z własnego doświadczenia wiem, że wysoki filtr sprawia, że czuję się lepiej. Gdy nie wychodzę na dwór smaruję się kremem nawilżającym z filtrem spf 15 i strasznie się tym stresuję. Mam zasłonięte zasłony, ale ciągle uważam z tym słońcem, co wręcz przybiera formę absurdu.

Nie warto smarować się niższym filtrem i ciągle zachodzić w głowę, czy może nie robisz źle.

Choć tak naprawdę jestem sceptyczna, co to stosowania filtrów jako leku na każde zło. Niektórzy przyjęli za dogmat informacje/badania, że filtry są takie wspaniałe i cudowne, a przecież to tylko jakaś tam teoria. Kilka lat temu słońce było znakomitym źródłem witaminy D, a za dekadę okaże się, że coś innego jest istotne. Ja stosuję te wszystkie kremy, gdy nie jestem w trakcie kuracji kwasowej, głównie po to, by uspokoić swoje sumienie.

[jofka]

Oj oj za słaby, za krótko chroni.
Ja używam spf 50 cały rok.
Chociaż teraz w zimę przejdę może na spf 30

[Ondiine]

Żartujecie ?! Ja NIGDY nie używałam filtrów ! Nawet w lecie a co dopiero w zimie! Jak mówiłam, mam ciemną karnację, nigdy nie miałam problemów z przebarwieniami, oparzeniami, nigdy mnie coś takiego nie spotkało.
A co myślicie o filtrach:
- Clarena Bloker 50+ (numer aukcji: 2161271055)
- Flos-Lek (2171594741)
- Loreal UV Perfect (2212645148)

W coś zainwestuję, bo mnie nastraszyłyście

[fossa]

Napisane przez babcia_miecia

Moim zdaniem za słaby. Najlepszy byłby apteczny spf 50, ale 30 ponoć też może być.

Nie warto oszczędzać na tych filtrach, bo tu nie chodzi tylko o ochronę przeciwsłoneczną, ale także o komfort psychiczny. Z własnego doświadczenia wiem, że wysoki filtr sprawia, że czuję się lepiej. Gdy nie wychodzę na dwór smaruję się kremem nawilżającym z filtrem spf 15 i strasznie się tym stresuję. Mam zasłonięte zasłony, ale ciągle uważam z tym słońcem, co wręcz przybiera formę absurdu.

Nie warto smarować się niższym filtrem i ciągle zachodzić w głowę, czy może nie robisz źle.

Choć tak naprawdę jestem sceptyczna, co to stosowania filtrów jako leku na każde zło. Niektórzy przyjęli za dogmat informacje/badania, że filtry są takie wspaniałe i cudowne, a przecież to tylko jakaś tam teoria. Kilka lat temu słońce było znakomitym źródłem witaminy D, a za dekadę okaże się, że coś innego jest istotne. Ja stosuję te wszystkie kremy, gdy nie jestem w trakcie kuracji kwasowej, głównie po to, by uspokoić swoje sumienie.

Ja uzywam kawsow juz sporo lat, byl czas kiedy wogole nie uzywalam zadnych filtrow (bo nie wiedzialam, ze "trzeba"). Mowiac szczerze wogole sie tym nie przejmuje . Nie wiem nawet jakie komplikacje ze skora ma wywolac ten brak filtrow. W kazdym razie oprocz tych zaskornikow nie mam zadnych problemow ze skora zmarszczki itp. Teraz uzywam spf 6 i dobrze mi z tym. Choc moze jak mi skonczy kupie chociaz spf 15.

W lato mam zamiar zrezygnowac z Tri, choc tu pojawia sie problem. Kupilam ostatnio dwa opakowanie T, dzis patrze ze ich data waznosci to 7/2013. Boje sie, ze to tego czasu nie zdaze zuzyc tych dwoch opakowan plus to co mam jeszcze ( juz 2 tyg temu myslalam, ze starczy mi na raptem tydzien, a on ciagle jest). Zamiast uzywac wtedy kiedy potrzeba i robic sobie przerwy, ja bede sie martwic, ze zdazyc je zuzyc do konca daty waznosci. Absurd. Oj jak glupio sie wkopalam

[withi_as]

Co do filtrów, chciałam dzisiaj zmieszać moją emulsję OLAY SPF15 z LPR SPR30 i zrobiły się takie białe grudki, generalnie - nic specjalnego. Jako że wyszło słońce, przerzucam się na moment z mojej kochanej emulsji OLAY na filtr LPR mieszany z kremem z dzikiej róży z Weledą, żeby za bardzo nie ryzykować (czyli powrót do korzeni).

Ja również SPF50 nie używam - ewentualnie na wakacjach, w Chorwacji np - wiadomo, słoneczko grzeje po buźce porządnie. Ale żeby na codzień? Nie miałabym i cierpliwości i bałabym się że buźka zacznie mi się za bardzo świecić.

Ja kiedyś też filtrów nie używałam - jak 99% społeczeństwa, jak nie więcej - jakoś mały procent z nich chodzi z poparzoną i brzydką skórą. Nie ma co na siłę świrować, skóra się starzeje i to czy jedna zmarszczka wyjdzie nam 5 lat wcześniej czy później - bez różnicy, uroki wieku. Ja, patrząc na moją mamę, która ma 45 lat i buzię tak ładną, pozbawioną przebarwień czy widocznych zmarszczek - wierzę w moc genetyki (podobnie jak spory spadek wagi po dwóch ciążach ). Dodam że praktycznie nie używa kosmetyków, dla niej coś takiego jak podkład nie istnieje - czasami przypudruje sobie buźkę, ale to tylko na wyjście do teatru czy na jakieś imprezy, a tak to nic. Rano jakiś krem, wieczorem kremy Vichy, które jej kupuję i daje radę - naprawdę chcę tak wyglądać w jej wieku (dodam, że to nie zasługa tego, że np jest pulchna, bo na przekór jest dość koścista i drobna, a twarz na tym o dziwo nie ucierpiała ). Ot, tak sobie o mamci popisałam, może to dlatego, że przed chwilą z nią rozmawiałam na Skype i mi się zatęskniło

Także dziewczyny - podczas kuracji filtr jest w zasadzie konieczny. W lecie również. Ale jeżeli komuś ewidentnie SPF50 nie służy - to nie ma sensu na siłe nic w siebie wcierać. Trzeba czasami posłuchać swojej skóry i zobaczyć czego ona tak naprawdę od nas chce (często nic, a my na przekór swojemu organizmowi - wcieramy w nią po kilkanaście różnych specyfików)

[babcia_miecia]

Napisane przez fossa

Kupilam ostatnio dwa opakowanie T, dzis patrze ze ich data waznosci to 7/2013. Boje sie, ze to tego czasu nie zdaze zuzyc tych dwoch opakowan plus to co mam jeszcze ( juz 2 tyg temu myslalam, ze starczy mi na raptem tydzien, a on ciagle jest). Zamiast uzywac wtedy kiedy potrzeba i robic sobie przerwy, ja bede sie martwic, ze zdazyc je zuzyc do konca daty waznosci. Absurd. Oj jak glupio sie wkopalam

Jak ja tego nienawidzę
Niby wszystko jest w porządku, bo data ważności nie upłynęła, ale nie ma szans, żeby zużyć przed końcem terminu. Ponoć nie ma sensu wyrzucać kosmetyków od razu po terminie, bo jest to data do której producent gwarantuje, że dobrze przechowywany produkt nie straci swoich właściwości. Konserwanty działają prawidłowo dłużej, a wyrzucać powinno się kosmetyki dużo po terminie, podrażniające skórę albo gdy zmieniły konsystencję czy zapach.

Lepiej jednak dmuchać na zimne, tym bardziej, że to krem z kwasami, a nie żel pod prysznic.

Jeśli masz możliwość, to spróbuj zwrócić jeden do sklepu. Może powiedz, że otworzyłaś jeden i bardzo cię podrażnił, dlatego nie chcesz ich używać. Tamten masz zamiar komuś oddać, ale chciałabyś zwrócić nieotwarte opakowanie. Znaczy nie podżegam do kłamstwa (), ale nie jestem przekonana czy zechcą przyjąć kosmetyk dlatego, że w twoim mniemaniu ma za krótką datę ważności i nie zdążysz go zużyć.

[MilkyQueen]

Dziewczyny, za późno zobaczyłam ten wątek.
Stosuję triacneal od końca listopada, z przerwą w styczniu. Nie używałam w tym czasie regularnie filtrów, jednak większość czasu spędzałam w pokoju, sesja, złamana noga, itd. Teraz gdy słońce zaczęło świecić, znowu zaczęłam używać filtrów, jednak zauważyłam że w miejscu gdzie stosowałam krem w okolicach ust skóra trochę ściemniała, prócz tego nie widzę prawie żadnej poprawy cery. Będę teraz cierpieć za swoją głupotę, ale czy mogę teraz coś zrobić, prócz stosowania wysokich filtrów? Nie liczę na jakiś cud, nie chcę tylko pogorszenia sytuacji.

[babcia_miecia]

Nic nie możesz zrobić. Nie przejmuj się, teraz stosuj filtry i się nie nakręcaj za bardzo

[fossa]

Napisane przez babcia_miecia

Jak ja tego nienawidzę
Niby wszystko jest w porządku, bo data ważności nie upłynęła, ale nie ma szans, żeby zużyć przed końcem terminu. Ponoć nie ma sensu wyrzucać kosmetyków od razu po terminie, bo jest to data do której producent gwarantuje, że dobrze przechowywany produkt nie straci swoich właściwości. Konserwanty działają prawidłowo dłużej, a wyrzucać powinno się kosmetyki dużo po terminie, podrażniające skórę albo gdy zmieniły konsystencję czy zapach.

Lepiej jednak dmuchać na zimne, tym bardziej, że to krem z kwasami, a nie żel pod prysznic.

Jeśli masz możliwość, to spróbuj zwrócić jeden do sklepu. Może powiedz, że otworzyłaś jeden i bardzo cię podrażnił, dlatego nie chcesz ich używać. Tamten masz zamiar komuś oddać, ale chciałabyś zwrócić nieotwarte opakowanie. Znaczy nie podżegam do kłamstwa (), ale nie jestem przekonana czy zechcą przyjąć kosmetyk dlatego, że w twoim mniemaniu ma za krótką datę ważności i nie zdążysz go zużyć.

Powiem Ci, ze kupilam to chyba ponad 2 tyg temu. Dzis mnie cos tknelo i sprawdzilam date waznosci. Wczesniej bylam przekonana, ze pewnie to rok 2014 i wogole sobie tym glowy nie zawracalam.

To jedno opakowanie, ktore teraz uzywam mam juz od grudnia czyli ponad 3 m-ce. Przy czym na poczatku uzywalam sladowe ilosci, teraz smaruje sie "bardziej obficie".

Mam nadzieje, ze na styk zdążę 60ml zuzyc do maja 2013.
Nie wiem czy tylko moj Triacneal ma taka "krotka" date waznosci, ale nie ma sensu na zapas go kupowac.