2009-09-16, 10:56 | #1 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 105
|
Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Mam starego, dużego psa...13 lat.
Od jakiegoś czasu sika pod siebie i robi kupy na leżąco...w ogóle nie wychodzi z domu, nie chce. Moje mieszkanie jest dla niego toaletą. Po mieszkaniu jakoś się przemieszcza ale na dwór nie chce wyjść...... Nie mam sumienia go uśpić...ale z drugiej storny w moim mieszkaniu śmierdzi jak w oborze ... Co byście poradzili? Edytowane przez Lexie Czas edycji: 2009-09-22 o 20:08 Powód: odtworzenie oryginalnego posta |
2009-09-16, 11:19 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 8 485
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Mój jamnik był chory przez parę ostatnich lat - miał sprawne tylko przednie łapy, na tylnych kiepsko chodził. W domu łaził w pampersie, na zewnątrz był wynoszony na rękach.
Ale rozumiem, że u Ciebie to naprawdę duży pies? I nie możesz go nosić? Ale tak czy siak pomyśl nad pampersami, to trochę ułatwia sprawę. Naszego uśpiliśmy jak po prostu pewnego dnia się położył przy ścianie i tak leżał bez ruchu, nie chciał już jeść, ani pić. Pewnie sam by zdechł, gdybyśmy poczekali, no ale nie chcieliśmy żeby tak się dłużej męczył. W każdym razie widać było gwałtowną zmianę jego stanu na gorsze. Dopiero wtedy podjęliśmy taką decyzję. Trzymaj się. |
2009-09-16, 11:39 | #3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 680
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Mój pies zachorował nagle. Wyrosła mu wielka bania na brzuchu. Praktycznie trwało to tydzień. Przestał jeść, był osowiały,nie miał na nic siły. Pojechaliśmy do kliniki. Stwierdzono, że to rak. Weterynarz powiedział, że szanse na wyleczenie są nikłe,ale można próbować. Trzeby po prostu operować. Musieliśy podjąc decyzje czy staramy się ratować psa czy od razu usypiamy. Powiedział, że jeśli uda się ioperacje znów będzie sprawny, jak kiedyś. Zdecydowaliśmy się go operować.
Niestety, kiedy go otworzyli okazało się, że nowotwór zaatakował już za duży obszar. Po prostu nie wybudzili go z narkozy. Cała rodzina wyła jak bobry. To smutne gdy człowiek się przwiąże a potem nagle trzeba zdecydować czy oszczędzić psu cierpnienia czy trzymać go przy życiu dla własnego spokoju ducha.
__________________
Nie liczę dni, Sprawiam, że to dni się liczą... |
2009-09-16, 11:59 | #4 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 105
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
No tak ..moj pies waży ok 50 kg a jak chceliśmy go wyjnieść na kocu to rzucał się na nas ...
Ale z tymi pampersami to dobre rozwiązanie...w jaki sposób można je załtwic? |
2009-09-16, 12:02 | #5 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 8 485
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
no to 50 kg to sporo, faktycznie.
My mieliśmy dla jamnika po prostu normalne pampersy dla dziecka, były bardzo dobre. Ale dla takiego dużego psa będą za małe. A może jakieś pieluchomajtki dla dorosłych by się dla niego nadawały? |
2009-09-16, 12:11 | #6 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 105
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Dobry pomysł Dziękuję za radę ...dzisiaj spytam w aptece..dla mojgo pojszczy-psiora :P
|
2009-09-16, 12:24 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Pamiętajmy, że pies to jednak nie człowiek. Decydując się na uśpienie psa trzeba myśleć o tym, co najlepsze DLA psa, a nie dla nas. Pies cierpiący nie będzie szczęśliwy, dlatego warto mu tego oszczędzić.
|
2009-09-16, 12:47 | #8 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Cytat:
kupisz je na allegro albo w internetowych sklepach zoologicznych w stacjonarnych sklepach nie widziałam ja kupowałam dla swojego jednak ja kupowałam małe "2"
__________________
"Karzeł, który siedzi w człowieku, potrafił sklecić róże bez zapachu i trzęsące się pinczery, ale musiał pogodzić się, z chłodną odmową, jaką dały mu koty i lilie." Eugen Skasa - Weiss |
|
2009-09-16, 14:36 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 24 504
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
drusia mój pies też miał raka tlyko tę gule wielka miał koło odbytu.
nie chciałam żeby się męczył więc lepiej uspić. |
2009-09-16, 15:25 | #10 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 880
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
włączę się do wątku.
Wiem że część z was uważa że w takiej sytacji należy się sugerować tym co jest najlepsze dla psa nie dla nas. Ale wiem że to bardzo trudna decyzja. Ja mam psa, jamnika, nie wyobrażam sobie dnia w ktrym go zabraknie, po prostu cały czas żyję w przekonaniu że mój piesek jest nieśmiertleny. Wiem, wiem, jest to głupie ale nie mogę inaczej. Co do pampersów, to jak wcześniej któraś dziewczyna napisała, najepiej na allegro albo w jakimś tesco czy realu. |
2009-09-16, 19:38 | #11 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: zza kurtyny
Wiadomości: 867
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Widziałam na allegro takie pampersy.
Moja suczka po prostu pewnego dnia nie potrafiła wstać, miała całą sparaliżowaną lewą stronę ciała.... Wterynarz powiedział, że wypadł jej dysk z kręgosłupa i nie da rady nic zrobić... Kiedy tata z bratem wrócili bez niej ryczałam cały wieczór... |
2009-09-17, 19:44 | #12 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 18 915
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Cytat:
|
|
2009-09-17, 21:49 | #13 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 2 711
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Cytat:
Co prawda mialam kota a nie psa, lecz milosc do zwierzecia ta sama, wiec pozwolilam sobie napisac tutaj odpowiedz Uspilam swojego kota z powodu ropomacicza. Starosc nie radosc a wolalam zaoszczedzic mojemu ukochanemu zwierzeciu, towarzyszowi zycia przez 12lat, cierpienia. Smutek ogromny, żałoba - polroczna, jednak mimo wszystko cieszylam sie ze JUZ nie cierpi Zastanow sie neonek000 czy to cierpienie psa jest grą wartą świeczki?
__________________
Zaprzeczam stwierdzeniom, że kot to coś pomiędzy psem a paprotką. Psy są fajne. Czasem potrzebne. Ale koty to potęga. Co Wizaż robi z Kobietami? Odpowiedź: Farmaceutka
|
|
2009-09-18, 13:38 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Espania! ;D
Wiadomości: 5 695
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Witam
Ja swojego psa miałam 14 lat ... a ja mam 17.. miałam ją od małego .... Eh nagle zaczeła być przymulona zrobiła się ogromna jakby miała się oszczenić ... nie mogła na fotel doskoczyć ... ledwo co biegała nie mówiąc już o bieganiu, pojechałam z nią do weterynarza i okazało się że ma jakieś gule ropne i zostało jej góra od 3 do 7 dni i że bedzie sie coraz bardziej męczyć ;( i musiałam zadecydować nie chciałam żeby cierpiała jeszcze bardziej i do domu wróciłam już bez niej ;( do tej pory za nią tęsknie a minął już prawie rok ... ehh
__________________
-A jeśli kocha, to wróci?
-Jeśli kocha, to nie zostawi |
2009-09-20, 14:03 | #15 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: Lewobrzeże
Wiadomości: 2 661
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
mojego psa pogryzły inne psy i miał takie obrażenia wewnętrzne, że nie dało się go uratować i żeby się nie męczył.... ehh
|
2009-09-21, 01:08 | #16 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wrocław :*
Wiadomości: 13 926
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Cytat:
|
|
2009-09-23, 12:46 | #17 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Cytat:
;( moj też był stary, leżał już tylko taki wychudły się zrobił...zadzwoniłam po lekarza aby go wpadł obejrzeć i pow że tylko uśpienie mu przyniesie ulgę...coż chyba lekarz wie co robi jakiś czas potem wzięłam ze schroniska piękną kundelkę i jestem happy |
|
2009-09-23, 13:12 | #18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wrocław :*
Wiadomości: 13 926
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
[1=f36f09c64670dbbf8506d7b 7195631196fb4f2ce_65c2c81 98d77a;14393174];( moj też był stary, leżał już tylko taki wychudły się zrobił...zadzwoniłam po lekarza aby go wpadł obejrzeć i pow że tylko uśpienie mu przyniesie ulgę...coż chyba lekarz wie co robi
jakiś czas potem wzięłam ze schroniska piękną kundelkę i jestem happy[/QUOTE] Ja bym chciala psa, ale niestety nie da rady. Ja pracuje, moj tato pracuje i nie mialby kto z nim sieddziec w domu. |
2009-09-23, 15:34 | #19 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Wejherowo
Wiadomości: 1 478
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
ja miałam pieska zaledwie rok młodszego ode mnie...i dwa tygodnie temu odszedł.. był przy mnie 17 lat i był naprawde najlepszym przyjacielem.
musieliśmy go uśpić.. pewnego wieczora zaczął piszczeć z bólu.. okazało się, że jego nerki przestały pracowac.. 4 dni później juz go nie było - próbowaliśmy go ratować, ale nie mogliśmy nic zrobić.. wiem , co czujecie dziewczyny.. |
2009-09-23, 16:25 | #20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Wrocław:)
Wiadomości: 4 215
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Mojemu psu wyrosła taka gula na szyi i też stwierdzono, że to rak.
Ustaliliśmy z rodzicami, że go uśpimy gdy przestanie jeść, ruszać się itp. Nie chcemy, żeby niepotrzebnie się męczył...
__________________
Nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz częścią mojego świata... ... jesteś jego całością. |
2009-09-23, 16:26 | #21 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Cytat:
Ale można tego uniknąć sterylizując suczkę czy kotkę. Zwierzę bardzo szybko dochodzi do siebie po zabiegu. Jedna z moich suk jest wysterylizowana. |
|
2009-09-24, 10:28 | #22 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wrocław :*
Wiadomości: 13 926
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Cytat:
|
|
2009-09-24, 15:54 | #23 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 152
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
W niedzielę odeszła ode mnei moja suczka. Miała 3,5 roku, od pół roku walczyliśmy z chłoniakiem o podwyższonej złośliwości (rak) [postać wieloogniskowa, zaatakowane węzły chłonne na całym ciele. Podczas chemioterapii nie cierpiała, wyglądała jak zdorowy pies. W końcu leki przestały działać, węzły urosły. Widziałam, że jest zmęczona, zaczeły się problemy z oddychaniem, już nie było nadziei na wyzdrowienie,ale na spacery chciała jeszcze wychodzić. Uśpiłam ją, gdy jeszcze się ruszała, nawet kopała dziury w lesie, ale w domu tylko leżała, nie chciała już jeść. Uśpiłam ją wtedy, bo nie mogłam pozwolić na to, by zalatwiała się pod siebie i cierpiała.. Kochałam ją bardzo i nie mogę się z tym pogodzić, jednak wyjścia nie było - ostatnie trzy noce nie spałam, tylko leżałam z nią, podawałam jej zastrzyki, by mogła swobodnie oddychać (jeszcze daliśmy jej 72 h na zadziałanie b. silnego leku przeciwnowotworowego). Nie mogłabym patrzeć, jak cierpi.
Dlatego dla mnie osobiście, jeśli pies nie chce chodzić na spacery (a dla niego to przecież największa radość..), ciągle leży, a do tego nie trzyma moczu i załatwia się pod siebie, a wyleczyć go nie można, to jest już nawet jakby za późno na uśpienie - trzeba było to wcześniej zrobić, bo teraz to musi już bardzo cierpieć.. ja bym nie czekała i go uśpiła. Nie mogłabym pozwolić mu cierpieć dlatego, że boję się rozstania. Nawet nie wiecie, jak bardzo tęsknię za moją kochaną suczką, ale trzeba podjąć tę decyzję, nawet tak cholernie bolesną. Na tym polega odpowiedzialność, a nie czekanie, aż sam umrze.. bo skoro tyle dni/tygodni się tak męczy.. Ech brak słów.. |
2009-09-24, 19:31 | #24 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 583
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Współczuję ci Miyo. Miesiąc temu odeszła moja sunia, miała 18 lat...
WIem co czujesz... Moja sunia miała kilka operacji, w tym wyciętą macicę, wycinane guzy nowotworowe, wycinane sutki zaatakowane przez nowotwór. Operacje były co kilka lat, ostatnia 4 lata temu. Trzymala się do końca. Była dzielna i miała ogromną wolę życia. Wet powiedział, że po takich przejściach zdrowotnych to wręcz cud, że tyle przeżyła... Niestety miała wielkiego jak piłka golfowa guza w klatce piersiowej, na oskrzelach. Uciskał on oskrzela i powodował straszny kaszel. Słabła z dnia na dzień, do tego doszły problemy z nerkami. Reanimowaliśmy ją, podłączaliśmy kroplówki, z nadzieją, że moje jeszcze z tego wyjdzie...tak przez 4 tygodnie, raz było lepiej, raz gorzej. Wyszliśmy z założenia, że nie będziemy usypiać jej dopóki się nie męczy (kaszel wyeliminiwalismy).... Pod koniec byla już bardzo słaba, schudła 5 kg (a ważyła wcześniej tylko 15), siusiała w domu , jeśli nie wychodziła na spacer do godzina. Potem już nie miała siły zejść po schodach. Potem nie miała siły chodzić. Na ostatnim spacerze przewróciła się. Wrocila do domu i zasnęła.... CIeszę się , że nie uśpiliśmy jej, dla mnie taka eutanazja to ostateczność. Nie mogłabym tego jej zrobić. Rozumiem, że często stan zdrowia wymusza eutanazję. Ale z drugiej strony zdarza się, że do lecznicy na uśpienie przyprowadzane są psy w całkiem dobrej kondycji, które przy odpowiedniej opiece mogłyby żyć jeszcze rok-dwa....ale właścicielom się nie chce, rłumaczą, że nie mają kasy, że pies cierpi.....raz widziałam taką sytuację. Pies o własnych siłach z merdającym ogonem przyprowadzony został do lecznicy. Na uśpienie. Ja się spytałam wlascicielki - jk to na uśpienie - przecież wygląda zdrowo. Ona na to - no tak, ale jest już stary. TO CO KURNA - UŚPIĆ 0 BO STARY??? To co, starych ludzi też się powinno usypiać, jak im skoczy 80 siątka??? Wtedy wkurzyłam się na maksa, wet powiedział, że ta włąścicicielka już sobie kupiła szczeniaka i się jej śpieszyło.... Myślę, że pieska trzeba uśpić jak cierpi. Jak nie ma siły sam chodzić, załatwia się pod siebie, piszczy, nie je (moja sunia nie chciała jeść), nie pije.
__________________
pij mleko bedziesz wielki |
2009-09-25, 19:06 | #25 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Valhalla
Wiadomości: 1 024
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Ja sobie nawet nie wyobrażam uśpienia mojego zwierzęcia. Zdecydowałabym się na to jeżeli byłoby to konieczne... Raz tylko pojechałam z kotem babci do uśpienia(kochałam tego kota, znałam go od lat), gdyby nie moja koleżanka to bym się tam zaryczała na śmierć. Do samego zastrzyku poszedł mój ojciec, bo ja z samochodu bym nie wyszła ;( Jak byłam młodsza to przy szczepieniu kota ryczałam jak bóbr, bo to nietykalna kicia, ją to boli, a weterynarz nie potrafi szczepić i kot miauczy, a to, a tamto. Miałam wtedy jakieś 6 lat
|
2010-01-02, 11:54 | #26 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 474
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
W dniu kiedy mój pies nie mógł wstać postanowiliśmy go uśpić.
Miał raka 2 łap. Niestety męczysz psa.
__________________
W życiu nie chodzi o czekanie, aż burze minie… chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu - Vivian Green Kobiety są prawdziwymi architektkami społeczeństwa - Harriet Beecher Stowe |
2010-06-02, 10:25 | #27 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 38
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Wiele ludzi zbyt szybko podejmuje tą decyzje. To jest bardzo trudne określić ten moment, ale ja uważam, że trzeba do końca walczyć.
Moja psinka -collie miała 12 lat jak zaczęły jej rosnąć na brzuchu guzki, kilka się wchłonęło (tzw wodniaki chyba) dwa zostały w tym jeden duży wystający. Lekarz powiedział, że to rak i albo ryzykujemy i operujemy, albo nic z tym nie robić. Suczka nie miała jeszcze wtedy żadnych objawów choroby. Ze względu na jej wiek baliśmy się że nie przeżyje operacji, dlatego postanowiliśmy "co będzie to będzie" i nic z tym nie zrobiliśmy. Po ok pół roku sunia zaczęła się dziwnie zachowywać, przestała jeść, cały czas sapała i miała trudności z poruszaniem się (nie mogła się położyć, a jak już leżała to trudno było jej wstać) Było widać gołym okiem że pies bardzo cierpi. objeździliśmy chyba z 4 weterynarzy. Każdy mówił, że to już koniec - uśpić!!! Nie mogliśmy się z tym pogodzić. Tata zadzwonił do znajomego weterynarza z innego miasta, powiedział przez telefon jaki lek kupić. Po tygodniu pies odżył, zaczęła nawet biegać na spacerach, gdzie dawno jej się to nie zdarzało Teraz sunie ma 14 lat i ma się dobrze, chociaż o bieganiu już nie ma mowy, ale żyje i widać że cieszy się życiem. Dlatego przestrzegam przed podejmowaniem zbyt pochopnych decyzji i zabiciu swojego ukochanego psa, BO WETERYNARZ TAK POWIEDZIAŁ! Większość z tych lekarzy to konowały (Już jeden zabił mi poprzedniego psa, ponieważ nie zważył psa i dał za małą dawkę leku przy chorobie kleszczowej, miała 2 lata jak zdechła na moich rękach) Trzeba walczyć tak długo jak to tylko możliwe! Aż boję się pomyśleć kiedy znowu nadejcie ten kryzysowy dzień i stanę przed wyborem... |
2010-07-02, 21:04 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 3 227
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Uspienie psa to coś strasznego, niestety nieraz nie ma innego wyjścia:/
Ja uspienie mojej suczki strasznie przezywałam, ale neistety nei było innego wyjscia. weterynarz i tak powiedzial, ze tylko tego psa niepotrzebnie męczyliśmy, ze powinien juz dawno być uspiony bo tylko cierpiał;( i faktycznie tak bylo,ale tak mi bylo szkoda jej uspic ze to odwlekalam jak sie tylko dało. A pies meczył sie z dnia na dzien coraz bardziej, kasłała, dusiła sie i wymiotowała |
2010-07-02, 21:48 | #29 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 272
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Ja w zeszłym tygodniu musiałam uśpić psiaka i to jest straszne (założyłam nawet wątek bo nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić), ale wiem że się nie męczy i to jedynie mnie pociesza że nie cierpi nie wyobrażam sobie żeby go trzymać na siłę nie zawsze da się walczyć do końca bo to się wiąże z cierpieniem zwierzaka Ja nadal płaczę ale on przynajmniej ma spokój
__________________
|
2010-07-21, 16:21 | #30 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: poznań
Wiadomości: 20
|
Dot.: Uśpienie psa...kiedy ten moment?
Ja też jestem właśnie po utracie mojego pieska malutkiego. była to suczka jamnika szorstkowłosego. nie radze sobie z tym ze juz jej nie ma:( od 5 dni chodzę pół przytomna! ciągle płacze a szczególnie jak przychodzę do domu i widzę pusty fotel na korytarzu( to było jej legowisko). nie mam na razie sumienia go wyrzucić. ciągle słyszę jak szczeka, widzę jak sie cieszy jak przychodzę do domu. byłam przygotowana do tego ze w końcu i tak sie to stanie. Moja Sara miała już 14 lat i z jej sprawnością fizyczną było coraz gorzej. ale duchem nadal była małym szczeniaczkiem który merdał ogonem jak sie przychodziło do domu, który gonił gołębie na podwórku i szczekał bez opamiętania gdy zadzwonił domofon. miałam 8 lat gdy rodzice kupili mi psa. w domu jest teraz tak smutno bez niej. dwa tygodnie temu w sobotę wyjechałam z chłopakiem. Sara została z rodzicami. w niedziele pojechali z nią na działkę i rodzice myśleli ze jest zmęczona przez upał. w poniedziałek nie miała juz siły wstać, nie chciała jeść ani pić. Rodzice pojechali z nią do weterynarza. lekarz powiedział ze ma jakieś guzy w brzuszku i ze juz nie będzie dobrze. dostała narkozę a potem dwa zastrzyki i juz jej nie było. odeszła..;( rodzice zabrali jej małe ciało i pochowali na działce. o wszystkim dowiedziałam sie dopiero jak wróciłam w sobotę. od tego czasu nie radze sobie sama ze sobą. jestem przybita. ciągle śpie albo płacze. ból jest ogromny.nie potrafie uciszyć włlansych myśłi i uganić bólu jaki jest po jej utracie... ;(
__________________
"Przyjaciel to jedna dusza w dwóch ciałach" |
Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:30.