Wątek plotkowy dla Fanek naturalnej pielęgnacji:)

[cloche]

Napisane przez fiolka85

Dziewczyny czy macie może jakieś pomysły na ciekawe studia i dobrą pracę w kierunkach ścisłych? ( moja siostra też maturzystka szuka dodatkowych inspiracji)

juz ci (a w sumie siostrze) dziewczyny zapodaly fajne pomysly - i jesli siostra interesuje sie czyms technicznym, to bylaby to dobra droga. ale obczaic by trza bylo, co w polsce ma najwiekszy sens.
ja studiowalam matematyke stosowana - ale po pierwsze nie w polsce, a po drugie matematyki stosowanej nie nalezy mylic ze zwykla matematyka... i takie porownanie teraz: moj kumpel z liceum, niesamowicie inteligentny chlopak, zaczal juz w 2.LO chodzic na studia (matma wlasnie). skonczyl odpowiednio szybciej, zrobil potem fizyke. nie mogl znalezc roboty, na uczelni marna kasa, to poszedl rownoczesnie jeszcze na informatyke. w rezultacie ukonczyl studia rok pozniej niz ja, aaaaaaaale... ta informatyka byla strzalem w dziesiatke! facet zarabia kupe kasy w szanghaju (nie mam pojecia jak to sie po polsku pisze ) w firmie, ktora kazdy zna - google i ma piekna, skosnooka zone
teraz moj przyklad: jeszcze na studiach podlapalam kontakt z ogromna firma, robilam tam praktyki, potem dorabialam sobie, a po ukonczeniu studiow mnie przejeli. tacy matematycy, ktorzy tworza modele, stosuja to na danych, robia analizy, oceniaja ryzyko - czyli matematycy z kontaktem z rzeczywistoscia, a nie ci zaszyci w swoim pokoiku przy biurku - to moga przy odrobinie szczescia zalapac sie do fajnej roboty i byc naprawde szczesliwi

[fiolka85]

hmm matematyka stosowana powiadasz... o tym nie pomyślałam zawsze mi się wydaje że matematyka sama w sobie to za mało, trzeba ją znać jako narzędzie do pracy ale trzeba mieć jeszcze pomysł do jakiej pracy....

dzięki za pomysły, przekaże siostrze. mam nadzieję że jej nie zrobimy jeszcze większego mętliku w głowie.
Gdybym była teraz na jej miejscu to też bym nie wiedziała na co się zdecydować

[Korah]

Aga, pisze tu, bo na wątku z naszymi zbiorami nie można. Czytałaś ten wątek, do którego link wrzuciła Lorri? Jeśli nic nie czujesz po peelingu migdałowym, może to jest wina Ph? Podwyższałaś? Im niższe, tym lepszy efekt złuszczający

---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:47 ----------

Napisane przez mhm0808

To, czy wychodzi sypki, w znacznym stopniu zależy od rodzaju kaszy - ta z Rossa bio jest dośc kleista.
Żeby był sypki, to trzeba mniej wody, za to dłużej trzeba parować

No ja właśnie pare razy kupiłam kuskus i nigdy mi sie nie udało zrobić zeby był sypki, zawsze mi wychodził kleik Ale kupuję tez mieszankę warzyw z kuskusem mrożoną i wychodzi sypka. Popróbuje w każdym razie z Kupcem, bo bardzo lubię inne kasze tej firmy

[Melya]

Napisane przez Korah

No ja właśnie pare razy kupiłam kuskus i nigdy mi sie nie udało zrobić zeby był sypki, zawsze mi wychodził kleik Ale kupuję tez mieszankę warzyw z kuskusem mrożoną i wychodzi sypka. Popróbuje w każdym razie z Kupcem, bo bardzo lubię inne kasze tej firmy

Mi kupcowy zawsze wychodzi sypki. Kiedyś kupiłam kuskus jakiejś dziwnej firmy, to zrobiła się niesamowita papka. Mogłabym kulę z niej ulepić.

[Korah]

Napisane przez Melya

Mi kupcowy zawsze wychodzi sypki. Kiedyś kupiłam kuskus jakiejś dziwnej firmy, to zrobiła się niesamowita papka. Mogłabym kulę z niej ulepić.

No mi tak samo, klejący glut zawsze wychodził i w smaku też bez rewelacji, ale jadłam parę razy dobrze przyrządzony kuskus i mi smakowal bardzo i zawsze sie zastanawiałam co robię źle. A jak robisz kupca? Tak jak na opakowaniu pisze?

[Melya]

Napisane przez Korah

No mi tak samo, klejący glut zawsze wychodził i w smaku też bez rewelacji, ale jadłam parę razy dobrze przyrządzony kuskus i mi smakowal bardzo i zawsze sie zastanawiałam co robię źle. A jak robisz kupca? Tak jak na opakowaniu pisze?

Kiedyś zalewałam bulionem, teraz zwykle wodą osoloną jakąś gotową mieszanką przypraw. Ostatnio kupiłam Vegetę Natur - bez glutaminianu sodu, sztucznych aromatów i barwników, ale jeszcze jej nie próbowałam. Poza tym przyrządzam tak, jak jest opisane na opakowaniu - zalewam ok. 0,5 cm nad poziomem kaszy i czekam mniej więcej 5 min, po czym mieszam. Jak dobrze nie nasiąknęła, to czekam jeszcze chwilkę.

[beeets]

Byłam w organicznej farmie na zakupach jedzeniowych.
Kupiłam pierogi, serek biały, makaron i sos pomidorowy z bazylią
Ceny tak ok. 100% droższe niż w normalnycm sklepie, choć i są o 300% np. banany - w zwykłym sklepie mam 6 zl / kg a w OF 17 zł / kg.

A ponadto mam do was pytanie.
Jak oszczędzacie pieniądze? Czy odkładacie na konto oprocentowane czy w coś inwestujecie (akcje itp.).
Ta opcja, że będziemy pracować do 67 zl roku jest przerażająca, więc szukam jakegoś najfajniejszego sposobu odkładania co miesiąc pieniędzy, by po prostu mieć na 'czarną godzinę'.

Fiolka, ja osobiście odradzam matematykę stosowną. Mam starszą koleżankę po tym i miała ogromny problem z pracą. w końcu zgodziła się na pracę nauczyciela matmy.
a dobrze pamiętam, że przez te studia wręcz życia nie miała, bo stale na korepetycje biegała i do dorywczej pracy, by na te korepetycje zarobić
ja też polecam informatykę

a tu kawał studencki
Przychodzi ojciec do Urzedu pracy i mowi:
- Dzień dobry, chcialbym zapytać się, czy są jakieś oferty pracy - dla mojego syna.
- A jakie syn ma wyksztalcenie?
- Khem, no podstawowe!
- Co my tu mamy... o jest! Pomocnik murarza, 6 h dziennie, placa: 2000 tys.
- Eee panie, a nie ma czegoś za mniej, i żeby dłuższe godziny pracy były? Wie pan, nie chcę, by syn chodził pić
- Hm... może więc to: Pomocnik pomocnika murarza: 10 h dziennie za 1500 zl!
- Eh... A nie ma czegoś do 900?
Urzednik wyraźnie zbulwersowany, mówi:
- Panie!!! żeby zarabiać 900 zl to trzeba studia skonczyć !!!

[mhm0808]

Dobry kawał, ale niestety prawdziwy:/

Co do oszczędzania to się w ogóle nie wypowiadam zupełnie nie moja działka ja nawet skarbnikiem klasy nie mogłabym być

[beeets]

Napisane przez mhm0808

Dobry kawał, ale niestety prawdziwy:/

Co do oszczędzania to się w ogóle nie wypowiadam zupełnie nie moja działka ja nawet skarbnikiem klasy nie mogłabym być

no niestety
u mnie w podstawówce przy wyborze szkoły średniej, gdy zapytano jednego z najzdolniejszych uczniów (olimpiady matematyczne, biologiczne), które liceaum wybiera, to on odpowiedział - idę do zawodówki, chcę być mechanikiem.
wszyscy się śmiali.
no to teraz on się śmieje z wykształciuchów, bo o takim domu i samochodach oraz poziomie życia jakie on ma niejeden może sobie pomarzyć

a koleżanka, która jest fryzjerką to też ma się świetnie
a ile się uwag i pogardy w młodości nasłuchała o zawodówce.

zresztą wiele moich starszych znajomych z dyplomem mgr pracują jako kelnerka czy barman (jedna jest sprzątaczka w 5 gwiazdkowym hotelu), więc wcale dyplom nic nie gwarantuje

życie wszystko weryfikuje, bo rachunki trzeba opłacić i jedzenie za coś kupić

[mhm0808]

Dyplom uniwersytecki to czasem nawet jest przeszkodą, np. przy ubieganiu się o pracę w butiku... serio, znam takie historie.
Zresztą nie sięgając daleko: moja siostra po doktoracie (chemia na politechnice) w zasadzie została zmuszona do emigracji bo miała za wysokie kwalifikacje do podjęcia jakiejkolwiek pracy...
Po 5 latach (praktyka, patenty, doświadczenie) wróciła na politechnikę i pracowała za takie marne pieniądze, że szkoda gadać... to było parę lat temu, także już jakoś się jej polepszyło, ale na początku to były śmieszne pieniądze coś typu 1300zł, już nie pamiętam dokładnie - zupełnie nieporównywalne z tym, co za granica zarabiała...

[beeets]

Napisane przez mhm0808

Dyplom uniwersytecki to czasem nawet jest przeszkodą, np. przy ubieganiu się o pracę w butiku... serio, znam takie historie.
Zresztą nie sięgając daleko: moja siostra po doktoracie (chemia na politechnice) w zasadzie została zmuszona do emigracji bo miała za wysokie kwalifikacje do podjęcia jakiejkolwiek pracy...
Po 5 latach (praktyka, patenty, doświadczenie) wróciła na politechnikę i pracowała za takie marne pieniądze, że szkoda gadać... to było parę lat temu, także już jakoś się jej polepszyło, ale na początku to były śmieszne pieniądze coś typu 1300zł, już nie pamiętam dokładnie - zupełnie nieporównywalne z tym, co za granica zarabiała...

koleżanka po studiach nic nie mogła znaleźć, a żyć za coś trzeba, więc chciała pracować nawet w spożywczaku.
było ogłoszenie 'szukamy pracownika od zaraz'.
ona była gotowa przyjść nawet tego samego dnia.
a szef jej powiedział - że nie szukają po studiach, ale po zawodówce
w kebabach już nie przyznała się, że ma mgr i dostała pracę

[anula_ga]

Napisane przez beeets

no niestety
u mnie w podstawówce przy wyborze szkoły średniej, gdy zapytano jednego z najzdolniejszych uczniów (olimpiady matematyczne, biologiczne), które liceaum wybiera, to on odpowiedział - idę do zawodówki, chcę być mechanikiem.
wszyscy się śmiali.
no to teraz on się śmieje z wykształciuchów, bo o takim domu i samochodach oraz poziomie życia jakie on ma niejeden może sobie pomarzyć

a koleżanka, która jest fryzjerką to też ma się świetnie
a ile się uwag i pogardy w młodości nasłuchała o zawodówce.

zresztą wiele moich starszych znajomych z dyplomem mgr pracują jako kelnerka czy barman (jedna jest sprzątaczka w 5 gwiazdkowym hotelu), więc wcale dyplom nic nie gwarantuje

życie wszystko weryfikuje, bo rachunki trzeba opłacić i jedzenie za coś kupić

Częściwo sie zgadzam, ale uważam, że nie można tez popadac w przesadę.....
Wyższe wykształcenie nie oznacza od razu dziadowania i głodu
Owszem, ja równiez znam parę osób po zawodówce, którym się powiodło - ale myslę, że to nie jest wyłącznie zasługa niskiego wykształcenia. Po prostu wstrzeliły sie w potrzeby rynku i potrafiły poprowadzic biznes we własciwym kierunku.
Zdecydowana wiekszość moich znajomych, przyjaciół jest po studiach i jakos nikomu głód nie zagląda w oczy.......Radzą sobie lepiej, inni gorzej, ale daja radę. Z drugiej strony zaś wiele osób bez wykształcenia naprawdę kiepsko przędzie i ich perspektywy są moim zdaniem zdecydowanie gorsze.
Ja tez miałam w zyciu czas, kiedy brałam byle jaka robote, żeby zarobic na studia. Ale dzięki temu, że je skończyłam nie musiałam takich prac wykonywac stale. Nie uważam więc, aby wykształcenie przeszkadzało w życiu i w dostaniu dobrej pracy. Ale czasem to po prostu musi potrwać - fakt skończenia studiów nie daje gwarancji dostania świetnie płatnej pracy. Ale moim zdaniem zwiększa szanse na takową
Ja tam jakos nie narzekam a mam wyższe...........
Oczywiscie nie mam pałacu i 20 samochodów w garazu ale tez nigdy o tym nie marzyłam. Owszem, czasem chcialabym znaleźć na ulicy milion, ale na razie wystarcza mi na wszystko, czego potrzebuję i pomimo mozliwości dorobienia nigdy z tego nie skorzystałam (za bardzo cenie sobie swój wolny czas ).

[mhm0808]

Anula, ja to mówię o wykształceniu uniwersyteckim typu: historia, pedagogika, zarządzanie i marketing
Teraz absolwenci maja naprawdę ciężko, po prostu nie ma gdzie się wstrzelić w ten rynek, jak to ładnie ujęłaś
A bardzo się tematem ostatnio interesowałam, bo wiesz... Joa do liceum ma iść to badam rynek

PS w przyszłym tygodniu wpadnę do Ciebie z szamponem, bądź gotowa raczej wtorek - piątek to będzie ale wcześniej się jeszcze umówimy, ok?

[beeets]

Napisane przez anula_ga

Częściwo sie zgadzam, ale uważam, że nie można tez popadac w przesadę.....
Wyższe wykształcenie nie oznacza od razu dziadowania i głodu
Owszem, ja równiez znam parę osób po zawodówce, którym się powiodło - ale myslę, że to nie jest wyłącznie zasługa niskiego wykształcenia. Po prostu wstrzeliły sie w potrzeby rynku i potrafiły poprowadzic biznes we własciwym kierunku.
Zdecydowana wiekszość moich znajomych, przyjaciół jest po studiach i jakos nikomu głód nie zagląda w oczy.......Radzą sobie lepiej, inni gorzej, ale daja radę. Z drugiej strony zaś wiele osób bez wykształcenia naprawdę kiepsko przędzie i ich perspektywy są moim zdaniem zdecydowanie gorsze.
Ja tez miałam w zyciu czas, kiedy brałam byle jaka robote, żeby zarobic na studia. Ale dzięki temu, że je skończyłam nie musiałam takich prac wykonywac stale. Nie uważam więc, aby wykształcenie przeszkadzało w życiu i w dostaniu dobrej pracy. Ale czasem to po prostu musi potrwać - fakt skończenia studiów nie daje gwarancji dostania świetnie płatnej pracy. Ale moim zdaniem zwiększa szanse na takową
Ja tam jakos nie narzekam a mam wyższe...........
Oczywiscie nie mam pałacu i 20 samochodów w garazu ale tez nigdy o tym nie marzyłam. Owszem, czasem chcialabym znaleźć na ulicy milion, ale na razie wystarcza mi na wszystko, czego potrzebuję i pomimo mozliwości dorobienia nigdy z tego nie skorzystałam (za bardzo cenie sobie swój wolny czas ).

szczególnie czas spędzany z nami na wizazu

u mnie w domu zawsze się mówiło - ważne w życiu zdrowie i łud szczęścia, reszta sama się znajdzie
ja od siebie uważam, że ważna jest własna zaradność (nie mylić z cwaniactwem i sprytem) i umiejętność odnalezienia się w danej sytuacji.

anula, milion? to ledwo ci starczy na nowe mieszkanie w warszawie. tu trzeba kilku milionów i to dolarów

[anula_ga]

Napisane przez mhm0808

Anula, ja to mówię o wykształceniu uniwersyteckim typu: historia, pedagogika, zarządzanie i marketing
Teraz absolwenci maja naprawdę ciężko, po prostu nie ma gdzie się wstrzelić w ten rynek, jak to ładnie ujęłaś
A bardzo się tematem ostatnio interesowałam, bo wiesz... Joa do liceum ma iść to badam rynek

PS w przyszłym tygodniu wpadnę do Ciebie z szamponem, bądź gotowa raczej wtorek - piątek to będzie ale wcześniej się jeszcze umówimy, ok?

Ja wiem, ale wciąż uważam, że posiadanie dobrego wykształcenia nie wadzi w życiu zawsze łatwiej skończyc jakąś podyplomówke o bardziej chodliwym kierunku lub zaliczyć parę kursów niz zaczynać przygode z nauką od nowa. Poza tym nieraz kierunek wykształcenia ma mniejsze znaczenie niz samo jego posiadanie - jedna z moich pracownic była nawet po teologii

Super Małgosiu, będę czekać ale proszę Cię podpowiedz czym ja Ciebie moge uszczęśliwić

---------- Dopisano o 14:33 ---------- Poprzedni post napisano o 14:31 ----------

Napisane przez beeets

szczególnie czas spędzany z nami na wizazu

u mnie w domu zawsze się mówiło - ważne w życiu zdrowie i łud szczęścia, reszta sama się znajdzie
ja od siebie uważam, że ważna jest własna zaradność (nie mylić z cwaniactwem i sprytem) i umiejętność odnalezienia się w danej sytuacji.

anula, milion? to ledwo ci starczy na nowe mieszkanie w warszawie. tu trzeba kilku milionów i to dolarów

Tylko widzisz........ ja nie chce mieszkania w wawie
zreszta tego miliona tez nie.
Jedyne czego mi teraz potrzeba to zdrowia dla mojej córci - a tego za żadne pieniądze kupię. Więc na co mi one?????

[beeets]

Napisane przez anula_ga

Ja wiem, ale wciąż uważam, że posiadanie dobrego wykształcenia nie wadzi w życiu zawsze łatwiej skończyc jakąś podyplomówke o bardziej chodliwym kierunku lub zaliczyć parę kursów niz zaczynać przygode z nauką od nowa. Poza tym nieraz kierunek wykształcenia ma mniejsze znaczenie niz samo jego posiadanie - jedna z moich pracownic była nawet po teologii

Super Małgosiu, będę czekać ale proszę Cię podpowiedz czym ja Ciebie moge uszczęśliwić

---------- Dopisano o 14:33 ---------- Poprzedni post napisano o 14:31 ----------


Tylko widzisz........ ja nie chce mieszkania w wawie
zreszta tego miliona tez nie.
Jedyne czego mi teraz potrzeba to zdrowia dla mojej córci - a tego za żadne pieniądze kupię. Więc na co mi one?????

kochana, to był żart z tym milionem
trzymam mocno kciuki za zdrowie córeczki :kc iuki:

co do studiów - to ogólnie dla mnie to przedłużenie młodości, więc każdemu polecam i nikomu nie zabraniam. no i te wszystkie żniżki studencki

[anula_ga]

Napisane przez beeets

kochana, to był żart z tym milionem
trzymam mocno kciuki za zdrowie córeczki :kc iuki:

oj wiem przeciez, że żartowałaś
Dzięki, mam nadzieje, że będzie wszystko dobrze

[fiolka85]

Napisane przez beeets

no niestety
u mnie w podstawówce przy wyborze szkoły średniej, gdy zapytano jednego z najzdolniejszych uczniów (olimpiady matematyczne, biologiczne), które liceaum wybiera, to on odpowiedział - idę do zawodówki, chcę być mechanikiem.
wszyscy się śmiali.
no to teraz on się śmieje z wykształciuchów, bo o takim domu i samochodach oraz poziomie życia jakie on ma niejeden może sobie pomarzyć

a koleżanka, która jest fryzjerką to też ma się świetnie
a ile się uwag i pogardy w młodości nasłuchała o zawodówce.

zresztą wiele moich starszych znajomych z dyplomem mgr pracują jako kelnerka czy barman (jedna jest sprzątaczka w 5 gwiazdkowym hotelu), więc wcale dyplom nic nie gwarantuje

życie wszystko weryfikuje, bo rachunki trzeba opłacić i jedzenie za coś kupić

mój tż ciągle mi powtarza takie historie Ja jednak zgadzam się z Anulą lepiej mieć wykształcenie niż go nie mieć. Zawsze można pójść na podyplomowe i się dostosować do zapotrzebowania na rynku.

Ja mam taką fobię, że jeden kierunek studiów mi w życiu nie wystarczy i powinnam zrobić jeszcze coś innego na wszelki wypadek.

Napisane przez anula_ga

Tylko widzisz........ ja nie chce mieszkania w wawie
zreszta tego miliona tez nie.
Jedyne czego mi teraz potrzeba to zdrowia dla mojej córci - a tego za żadne pieniądze kupię. Więc na co mi one?????

dokładnie zdrowie jest najważniejsze.
Jak się jest zdrowym to można wszystko w życiu zmieniać i ewentualnie zaczynać od nowa

[anula_ga]

Napisane przez fiolka85

mój tż ciągle mi powtarza takie historie Ja jednak zgadzam się z Anulą lepiej mieć wykształcenie niż go nie mieć. Zawsze można pójść na podyplomowe i się dostosować do zapotrzebowania na rynku.

Ja mam taką fobię, że jeden kierunek studiów mi w życiu nie wystarczy i powinnam zrobić jeszcze coś innego na wszelki wypadek.



dokładnie zdrowie jest najważniejsze.
Jak się jest zdrowym to można wszystko w życiu zmieniać i ewentualnie zaczynać od nowa

Proponuję studia podyplomowe - mnie zaspokoiły
Ale rozmiem

[beeets]

Napisane przez fiolka85

mój tż ciągle mi powtarza takie historie Ja jednak zgadzam się z Anulą lepiej mieć wykształcenie niż go nie mieć. Zawsze można pójść na podyplomowe i się dostosować do zapotrzebowania na rynku.

Ja mam taką fobię, że jeden kierunek studiów mi w życiu nie wystarczy i powinnam zrobić jeszcze coś innego na wszelki wypadek.



dokładnie zdrowie jest najważniejsze.
Jak się jest zdrowym to można wszystko w życiu zmieniać i ewentualnie zaczynać od nowa

to nie fobia to życie.
mój kolega ciągnie 3 kierunki jednocześnie. ciężko ma, ale jakoś daje radę.

ja też uważam, że lepiej mieć mgr itp. niż nie mieć.
w razie potrzeby zawsze można się nie przyznać do mgr
gorzej jak trzeba mgr, a tu brak

---------- Dopisano o 15:15 ---------- Poprzedni post napisano o 15:13 ----------

Napisane przez anula_ga

Proponuję studia podyplomowe - mnie zaspokoiły
Ale rozmiem

patrzyłam niedawno na podyplomówki, które mnie interesują, ale cena 8000 zł

[margoltka]

Dziewczyny wiem, że wyskakuję ze zmianą tematu, ale wróciłam właśnie z mojej pracy. Zaczynam się przygotowywać do mojego wrześniowego powrotu. Ależ mam energii w sobie. Milion pomysłów na lekcje, książki itd. Spotkałam znajomych z pracy i moich uczniów. Dosłownie rozwala mnie, mogłabym już jutro wrócić Strasznie lubię moją pracę

Co do wykształcenia, zdecydowanie warto je mieć. Okres studiów szczególnie w czasie sesji, nie powiem, ciężka praca, ale ogólnie wspominam bardzo dobrze. Studiowałam z pasją i zainteresowaniem, imprezowałam jak każdy student, cudowny czas. Podobnie jak w przypadku Anuli w zasadzie wszyscy znajomi po studiach prędzej, czy później znaleźli pracę i mają się całkiem dobrze. Ponadto wielu wyjechało do USA, Niemiec, Kanady, Chin, Australii itd. i tam wykształcenie bardzo się przydało.

[beeets]

Napisane przez margoltka

Dziewczyny wiem, że wyskakuję ze zmianą tematu, ale wróciłam właśnie z mojej pracy. Zaczynam się przygotowywać do mojego wrześniowego powrotu. Ależ mam energii w sobie. Milion pomysłów na lekcje, książki itd. Spotkałam znajomych z pracy i moich uczniów. Dosłownie rozwala mnie, mogłabym już jutro wrócić Strasznie lubię moją pracę

Co do wykształcenia, zdecydowanie warto je mieć. Okres studiów szczególnie w czasie sesji, nie powiem, ciężka praca, ale ogólnie wspominam bardzo dobrze. Studiowałam z pasją i zainteresowaniem, imprezowałam jak każdy student, cudowny czas. Podobnie jak w przypadku Anuli w zasadzie wszyscy znajomi po studiach prędzej, czy później znaleźli pracę i mają się całkiem dobrze. Ponadto wielu wyjechało do USA, Niemiec, Kanady, Chin, Australii itd. i tam wykształcenie bardzo się przydało.

margo, super praca czeka

moje 2 starsze koleżanki (choć mają świetne zawody, wykształcenie i miały wysokie pozycje w pracy) zrezygnowały z pracy na rzecz wychowywania dzieci. jednej urodziły się bliżniaki i miała już 2 letniego synka.
po kalkutacjach (z nianią czy żłobkiem itp) doszli z mężem do wniosku, to lepiej będzie jak zostanie w domu.
jest przeszczęśliwa, że ma dzieci przy sobie, że nikt obcy ich nie pilnuje i nie zamartwie się w pracy o nie.
gdyby jej mąż miał nędzną pracę, to nigdy nie mogłaby sobie pozwolić na taki luksus.
a tak dzięki temu, że on jest informatykiem (dzięki studią) ma tak fajnie

[fiolka85]

Napisane przez anula_ga

Proponuję studia podyplomowe - mnie zaspokoiły
Ale rozmiem

Zrobiłam ale w tym samym kierunku, więc chęć posiadania innego fachu nie została zaspokojona

8000 to nie tak dużo. Ja płaciłam dwa razy tyle

margoltka satysfakcjonująca praca to jest to

[Korah]

Napisane przez beeets

A ponadto mam do was pytanie.
Jak oszczędzacie pieniądze? Czy odkładacie na konto oprocentowane czy w coś inwestujecie (akcje itp.).
Ta opcja, że będziemy pracować do 67 zl roku jest przerażająca, więc szukam jakegoś najfajniejszego sposobu odkładania co miesiąc pieniędzy, by po prostu mieć na 'czarną godzinę'.

a tu kawał studencki
Przychodzi ojciec do Urzedu pracy i mowi:
- Dzień dobry, chcialbym zapytać się, czy są jakieś oferty pracy - dla mojego syna.
- A jakie syn ma wyksztalcenie?
- Khem, no podstawowe!
- Co my tu mamy... o jest! Pomocnik murarza, 6 h dziennie, placa: 2000 tys.
- Eee panie, a nie ma czegoś za mniej, i żeby dłuższe godziny pracy były? Wie pan, nie chcę, by syn chodził pić
- Hm... może więc to: Pomocnik pomocnika murarza: 10 h dziennie za 1500 zl!
- Eh... A nie ma czegoś do 900?
Urzednik wyraźnie zbulwersowany, mówi:
- Panie!!! żeby zarabiać 900 zl to trzeba studia skonczyć !!!

Dowcip bardzo życiowy

Co do oszczędzania, to sama nie jestem dobra w te klocki, lubię wszystko, co zarobie inwestować w siebie, w dziecko i w rzeczy materialne Lokata założona z myślą o synu, poza tym pieniądze się mnie nie trzymają w ogóle, niestety dlatego wolę je wydać od razu np na nieruchomość, niż operować żywą gotówką, bo z z moją łapczywością skończylibyśmy pewnie na ulicy.

Napisane przez mhm0808

Dobry kawał, ale niestety prawdziwy:/

Co do oszczędzania to się w ogóle nie wypowiadam zupełnie nie moja działka ja nawet skarbnikiem klasy nie mogłabym być

[Melya]

Napisane przez margoltka

Dziewczyny wiem, że wyskakuję ze zmianą tematu, ale wróciłam właśnie z mojej pracy. Zaczynam się przygotowywać do mojego wrześniowego powrotu. Ależ mam energii w sobie. Milion pomysłów na lekcje, książki itd. Spotkałam znajomych z pracy i moich uczniów. Dosłownie rozwala mnie, mogłabym już jutro wrócić Strasznie lubię moją pracę

Margoltko, zazdroszczę pasji.

Zmieniając temat, mam do Was pytanie. Czy któraś podcina sobie lub domownikom włosy i ma do tego celu nożyczki fryzjerskie? I mam na myśli raczej profesjonalne, a nie te z drogerii (które podobno są bardziej tępe od biurowych i niszczą końcówki). Ceny takich nożyczek wahają się od kilkudziesięciu złotych do kilku tysięcy (!) i zastanawiam się, ile faktycznie opłaca się zainwestować. Chciałabym w końcu zrobić coś z moimi końcówkami. Mam dużo krótszych włosów (baby hair lub urwanych), więc rozdwojenia powstają na całej długości. Dlatego zwykłe podcinanie u fryzjera nie daje zadowalających efektów. W związku z tym planuję sama włos po włosie pozbywać się tych paskud. Żmudna praca, ale chyba nie mam innego wyjścia...

[beeets]

Napisane przez Melya

Margoltko, zazdroszczę pasji.

Zmieniając temat, mam do Was pytanie. Czy któraś podcina sobie lub domownikom włosy i ma do tego celu nożyczki fryzjerskie? I mam na myśli raczej profesjonalne, a nie te z drogerii (które podobno są bardziej tępe od biurowych i niszczą końcówki). Ceny takich nożyczek wahają się od kilkudziesięciu złotych do kilku tysięcy (!) i zastanawiam się, ile faktycznie opłaca się zainwestować. Chciałabym w końcu zrobić coś z moimi końcówkami. Mam dużo krótszych włosów (baby hair lub urwanych), więc rozdwojenia powstają na całej długości. Dlatego zwykłe podcinanie u fryzjera nie daje zadowalających efektów. W związku z tym planuję sama włos po włosie pozbywać się tych paskud. Żmudna praca, ale chyba nie mam innego wyjścia...

ja mam, kupione w sklepie z artykułami fryzjerskimi, nie pamiętam ile dokładnie za nie dałam, ale coś ok. 150 zł.
jestem z nich bardzo zadowolona

---------- Dopisano o 18:14 ---------- Poprzedni post napisano o 18:12 ----------

Napisane przez fiolka85

Zrobiłam ale w tym samym kierunku, więc chęć posiadania innego fachu nie została zaspokojona

8000 to nie tak dużo. Ja płaciłam dwa razy tyle

płaciłaś 16 tys za 1 rok studiów

no chociaż skoro w Polsce są podyplomówki nawet za 112 000 zł
http://praca.gazetaprawna.pl/artykul...y_i_czasu.html

[fiolka85]

Napisane przez beeets

płaciłaś 16 tys za 1 rok studiów

za 2 lata
( chociaż normalny koszt tych studiów to ok 60tyś zł, na szczęście dostaliśmy spore dofinansowanie z uni )

na nożyczkach się nie znam niestety

[beeets]

Napisane przez fiolka85

za 2 lata
( chociaż normalny koszt tych studiów to ok 60tyś zł, na szczęście dostaliśmy spore dofinansowanie z uni )

na nożyczkach się nie znam niestety

to luz
ty dostalaś dofinansowanie z unii 60 tys, czy twoja szkoła?

a jak mialas z platnością?
ja czytam, że oni 1 rok chcą platność z góry, a potem 2 rok można rozłożyć na 3 raty.

[margoltka]

Też chciałabym podjąć studia podyplomowe, muszę jednak najpierw wrócić do pracy i wszystko nadgonić. Po trzech latach w domu, nie będzie to łatwe. Tyle się zmieniło. Czuję się jak po ukończeniu studiów. Nowe książki, nowy program, nowe egzaminy. Wszystko nowe Będzie znów dużo pracy, dużo wydatków na nowe podręczniki, repetytoria itd., więc na studia nie mogę sobie pozwolić. Może na kurs językowy. Zobaczymy

[aga89s]

Napisane przez Korah

Aga, pisze tu, bo na wątku z naszymi zbiorami nie można. Czytałaś ten wątek, do którego link wrzuciła Lorri? Jeśli nic nie czujesz po peelingu migdałowym, może to jest wina Ph? Podwyższałaś? Im niższe, tym lepszy efekt złuszczający

-

czytałam ten wątek zanam kupiłam kwas, wiem, że przy niższym pH jest silniejsze działanie. chodziło mi o to, że część dziewczyn z naszego wątku robi kwasy w niższym stężeniu, reguluje pH i do tego używa migdała, a łuszczy się bardziej niż ja. ale to pewnie indywidaulne predyspozycje skóry. tyle lat męczyłam skórę, że mi się pewnie skorupa stworzyła odporna nawet na kwasy

ach praca, ja studiuję i wierzę że znajdę pracę. i będę dobra w tym co robię, bo studia to nie tylko moja przyszła praca ale też pasja. a zarobki się nie liczą. mąż mnie będzie utrzymywał jak go znajdę