|
Notka |
|
Wspólne odchudzanie Forum dla osób, które się odchudzają grupowo. Pamiętaj: diety muszą być zgodne z zasadami zdrowego odżywiania. Pisz o dietach powyżej 1000 kcal. |
|
Narzędzia |
2009-04-08, 14:26 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 18
|
Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rady.
Pisze, bo jest to chyba już ostatni krzyk tonącego.
Ostatni, tak zdecydowanie ostatni. Nie mam już siły walczyć ze sobą, z nadwagą, ze słabościami. Błagam o jakąś pomoc, wsparcie, nie wiem na co liczę. Nie wiem co mi może pomóc. Ale od początku... Mam 27 lat i cudownego męża (ślub niecały rok temu). Nigdy nie byłam szczupłym dzieckiem, zawsze było mnie więcej dlatego też wyrosłam w kompleksach. Nie lubiłam ćwiczyć na wu-efie, bo wstydziłam się rozstepów i tego, że nie jestem dość wygimnastykowana. Unikałam tego przedmiotu jak mogłam, zresztą samo zdrowie mi w tym pomagało (nawykowe skręcenia stawu skokowego i zwolnienie z ćwiczeń) i wpadłam w błędne koło. Im mniej się ruszałam tym byłam grubsza i mniej sprawna a to powodowało, że wstydziłam się ćwiczyć więc tego nie robiłam. W wieku 14 lat ważyłam 68 kg przy wzroście 159. W liceum jakoś samo się straciło i tak pewnie coś koło 62-64 było przy wzroście 164-166. Oczywiście walkę z wagą prowadziłam zawsze. Bezskutecznie. Nabawiłam się tylko efektu jo-jo i brzydkiej cery, wypadania włosów, rozstępów, itd. Studia... miłość... tęsknota Raz udało mi się bardzo ładnie zeszczupleć, ludzie mnie nie poznawali, bardzo się sobie podobałam, nabrałam chęci do wszystkiego. Niestety efekt krótkotrwały. cóż.. jak zwykle Z każdym nowym wyzwaniem mówiłam sobie, tak, to już ostatni raz, tym razem będę się mądrze odchudzała, raz na zawsze... i co? I nic... Koniec studiów poznałam mojego męża ( nie byłam chudzinka ale tez nie olbrzym, taka przy kości rubensowska blondynka). niemożność częstego spotykania się spowodowała, ze zeszczuplałam w kilka miesięcy, po prostu uschłam z tęsknoty do wagi 53-54 kg przy wzroście 167! I to był mój wymarzony czas. Ubrania w rozmiarze 36. We wszystkim wyglądałam ładnie, śmiałam się do własnego odbicia. To był najlepszy czas w moim życiu. Ale tęsknota się skończyła i przyszło codzienne szczęście, wspólne kolacyjki, wyjścia na miasto i szybciutko zaczęłam przypominać dawną siebie. W trakcie naszego związku już kilka razy tyłam i chudłam ok 10 kg. Zawsze bardzo szybko i jedno i drugie. Wiem, że niezdrowo, wszystko wiem. Przed ślubem ważyłam 74 i musiałam coś z tym zrobić. Pierwszy raz zaczęłam się ruszać. Trzy miesiące dzień w dzień na siłowni i dieta przyniosły efekty. Do ślubu ważyłam co najmniej 10 kg mniej. Myślałam, że już musi być dobrze, że to zostanie, ale znów się myliłam. Nawet ruch mnie nie ustrzegł przed efektem jo-jo. Mąż gotuje w domu i to wspaniale mu wychodzi. Niestety on nie tyje, ja przeciwnie, a wydaje mi się, ze nie jem bardzo dużo. Pierwsze załamanie przeżyłam w styczniu. Waga ponad 74. Najwięcej w życiu. W nic się nie mieściłam. Zaczęłam płakać, chodzić smutna i załamana. TŻ chciał mi pomóc bardzo i pomógł (zresztą on sam nigdy mi nie powiedział, że mu się mniej podobam, czuję się akceptowana w pełni, bo kocha mnie za to jaka jestem a nie jak wyglądam. Ale sama wiem ,ze na pewno wolałby mieć przy boku szczuplejszą mnie, taką, którą się pochwali, za którą ktoś się obejrzy i mnie z tym źle, bo chciałąbym taka być). Zapisywaliśmy wszystko co zjadłam. Przez półtora miesiąca 5 posiłków dziennie, mało węglowodanów dużo białka, dużo warzyw, nie łączenie, tylko drób i ryby. Gotował mi i bardzo wspierał. Kupiliśmy wagę - zeszło do 68 i ... pojechaliśmy w podróż poslubną do ciepłych krajow. A tam all inclusive i nie mogłam nie spróbować. Po powrocie nie wróciłam do diety. I tak doszliśmy do dnia dzisiejszego ,a raczej wczorajszego. Spojrzałam w lustro i odechciało mi się żyć. Nienawidzę siebie, tego jak wyglądam, tego jaka jestem beznadziejna, że nie potrafię nic z tym zrobić, tego, że zaprzepaściłam już tyle razy efekty, że już wyglądałam łądnie ale znów się zapuściłam. Nie mam siły znów walczyć, nie mam już motywacji. Nie wiem czego chcę i czego się spodziewam po wyzewnętrznieniu się na tym forum... Nie chcę tak żyć. Chcę być szczupłą wesołą kobietą. Jak to osiągnąć? Jak siebie zaakceptować? Pomóżcie mi schudnąć. |
2009-04-08, 15:07 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 407
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Najważniejsze to nie przechodzić na dietę a zmienić nawyki żywieniowe. Widzę, ze nie masz problemu ze schudnięciem, bo jak sama napisałaś schudłaś jedząc więcej ryb, białka, ograniczając węglowodany (które jedzone w nadmiarze odkładają się w postaci tłuszczu) i musisz się tego trzymać. Powrót do dawnych nawyków żywieniowych zawsze zakończy się jojo. Kup sobie parowar i gotuj na parze i więcej się ruszaj a efekty będą i gdy już dojdziesz do upragnionej wagi, to dalej się tego trzymaj, bo nie ma cudownego środka, który pozwoli nam jeść wszystko i nie tyć Powodzonka
|
2009-04-08, 15:31 | #3 |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Musisz zmienić swoje nawyki na stałe, a nie tylko na czas odchudzania. Nie ma innej drogi do trwałego schudnięcia!
Każdy ma tak, że jeśli na jadłospisie X tył, przeszedł na dietę i schudł na jadłospisie Y, to po powrocie do jadłospisu X utyje. Nie ma siły żeby było inaczej. Na pewno jesteś w stanie schudnąć, zresztą z tego co piszesz widać że wiele razy się udawało. Ostatnie podejście - dużo białka, mało węglowodanów, warzywa - było skuteczne i bardzo dobrze, to skuteczna dieta. Ale nie możesz traktować zmiany żywienia jako coś tymczasowego, co potrwa kilka miesięcy i się skończy. Jak się ma skłonność do tycia, to trzeba zwracać uwagę na to co się je i koniec. Oczywiście kiedy już się nie odchudza tylko utrzymuje wagę, można jeść więcej i nie odczuwa się tej zmiany tak bardzo - można w zasadzie jeść wszystko, byle z umiarem. W Twojej sytuacji to chyba najlepsze co mogę doradzić, musisz zmienić nastawienie do odżywiania i przestawić się na zdrowszy tryb życia. |
2009-04-08, 17:22 | #4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 18
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Ja wiem, że zmiana nawyków żywieniowych, tylk oco zrobić jak mi nie smakuje takie "zdrowe" jedzenie? Kiedy ja lubię makarony, kluski, pieczone ziemniaczki?
Jest mi źle psychicznie, bo inni mogą jesc normalnie i nie tyją, a inni tyją zawsze. Dodam ,ze mam niedoczynność tarczycy, co też wpływa na przemianę materii spowolnioną. Wypróżnienia standradowo raz na tydzień, czasem zdarzy się częściej. Masakra. A tu na forum liczę przede wszystkim na wsparcie psychiczne, bo w tej chwili ze mnie wrak. |
2009-04-08, 18:19 | #5 |
Nindżopesz
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Dom Latających Sztybletów
Wiadomości: 26 402
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Mamy ten sam wiek, podobny wzrost, to samo uwielbienie do węglowodanów (wolę białe pieczywo i naleśniki) i niechęć do w-fu, też od dziecka byłam papuśna, też na przemian chudłam/tyłam i mam (miałam?) ten sam problem z utrzymaniem wagi Chociaż ja tyję do 60-63 kg, na więcej sobie nie pozwalam.
Cóż, tak jak dziewczyny pisały powyżej - nie da rady przejść z diety X na Y, wrócić na X i nadal być piękną i szczupłą. Osoby ze skłonnościami do tycia zawsze będą musiały przeskakiwać z X na Y, z Y na X, rozregulowując sobie metabolizm ...albo znaleźć swoje własne Z Może Twoje zdrowe żarcie było zbyt radykalne i bezsmakowe? Może pokombinuj z przepisami SB w połączeniu z dużą ilością białka oraz przypraw? Ja zmieniłam nastawienie - nie, że jestem na diecie, jem wasę z sałatą, wpadam w anoreksję i cierpię za miliony.Teraz jem potrawy zdrowe, smacznie doprawione i "koszerne" I czasem pozwalam sobie na wyskoki. Nie ćwiczę z musu odliczając minuty, tylko tak jak lubię, znienawidzone ćwiczenia całkiem sobie darowałam. I nagle codzienny sport stał się moim hobby Na pocieszenie dodam, że od dwóch lat utrzymuję wagę w okolicach 53 kg (tylko uda mnie barrdzo denerwują i ostro nad nimi pracuję). Więc, kurcze, zamiast się załamywać trzeba zaakceptować pewne fakty, życie jest niesprawiedliwe, jedni mogą całymi dniami leżeć i jeść chipsy, inni muszą liczyć kalorie. Cóż. Dasz radę I zazdroszczę męża, mój czepia się każdej fałdki na brzuchu |
2009-04-08, 19:57 | #6 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 18
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Dziękuję za każde pozytywne słowo i wsparcie. Jak ja ważyłam ten krótki czas te 53 kg to wyglądałam bardzo chudo (przynajmniej tak mi się wydaje, w porównaniu z tym co było zawsze) i czułam się piękna i lekka. wspaniałe uczucie. Ale teraz gdybym nawet te 60 ważyła to będę bardzo zadowolona.
Dziś pierwszy dzień (znów) diety (zmienienia nawyków żywieniowych?) 2 jogurty, pół jabłka, pół banana, pół kiwi, pół pomarańcy, 2 kromki wasy, zupa jarzynowa zabielona jogurtem bez ziemniaków i twarożek wiejski z bazylią i 5 oliwkami. Nie umiem liczyć kalorii. Nie wiem czy to dużo, mało, czy dobrze dobrane pod względem witamin i innych skłądników odżywczych. Myślicie, że jest na forum jakiś dietetyk, żeby się poradzić? |
2009-04-08, 20:03 | #7 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 867
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Dziewczyno!Jak można mając cudownego faceta niecierpieć siebie?Nie boisz się,że któregoś dnia on będzie miał dość i to nie twojego wyglądu,ale twojego nieustannego marudzenia?Życie jest niesprawiedliwe,ale przecież nikt nie mówił,że bedzie!A może zamiast bezbłędnej figury masz niesamowite oczy,albo piękne zęby?Właśnie takie szczegóły kręcą facetów,a ci którzy są zainteresowani wieszakami,z reguły chętniej wiążą się z kimś,kto nie narobi im siniaków swoimi odstającymi kościami!Weż się w garść i skup na dopieszczaniu swojego faceta,bo wykazał się dużą dozą cierpliwości i zasługuje na to!A Ty przestań patrzeć na brzuch czy uda tylko zacznij szukać dobrych szczegółów,bo przecież w nich tkwi diabeł!Trzymam kciuki za ciebie i gorąco pozdrawiam(173cm wzrostu,83kg wagi)
|
2009-04-08, 20:33 | #8 | |
Nindżopesz
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Dom Latających Sztybletów
Wiadomości: 26 402
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Cytat:
Hmm, jak na mój gust zjadłaś niewiele, ja bym na takiej diecie umarła z głodu Jogurty naturalne? Jeśli na śniadanie to dorzuć otręby, błonnik, płatki owsiane. Owoce ok, z bananami ostrożnie. Wasa ani nie zapycha ani nie ma specjalnych wartości odżywczych, zamień ją na pieczywo pełnoziarniste, dodaj warzywa, jakieś białko - jajka, mięso. Twarożek na kolację ok, na zupach w ogóle się nie znam bo nie jadam - nie lubię. I dorzuć do obiadu białko - ryby, pierś z kurczaka. Ale ja specjalistką nie jestem więc najlepiej zajrzyj do linka, który podrzuciłam |
|
2009-04-08, 20:58 | #9 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 391
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Nie wiem czy Ci dam dobrą radę, ale dla mnie to było wyjście z sytuacji.
ZELIXA. Musisz pójść do lekarza, opowiedzieć mu o problemie i poprosić o wypisanie recepty. I upewnić się, że lekarz wie, co robi i zlecił Ci wcześniej stosowne badania. Bo zelixa nie jest dla każdego. Jest trochę przeciwskazań do jej stosowania. Dlatego absolutnie nie radzę kupować jej na "czarnym rynku". Zelixa powoduje, że bardzo szybko sie nasycasz bardzo małą ilością jedzenia. Jedzenie w ogóle przestaje być czymś atrakcyjnym i zupełnie o nim nie myślisz. A po jakimś czasie organizm przyzwyczaja się do takiego stanu rzeczy i nawet po odstawieniu leku nie wracasz do złych nawyków. Oczywiście tabletki za Ciebie nie schudną jeżeli nie będziesz miała odpowiedniego nastawienia i nie zmienisz stylu życia. Zelixa tylko pomaga w bezbolesnym przestawieniu się na zdrowsze tory i jest polecana w przypadku długotrwałego odchudzania bez efektów i przy spadku motywacji. Nie jesteś sama w walce z wiatrakami. Moje nazywają się pozostałość po ciąży. Nie masz pojęcia jak się ten diabelski metabolizm wtedy rozleniwia. Po roku od porodu miałam nadal 10kg nadwyżki. I była to nadwyżka niewrażliwa na diety i ćwiczenia. U mnie zelixa podziałała jak katalizator. Coś jakby się odblokowało i kilogramy zaczęły się kurczyć. Nie poddawaj się i nie wyobrażaj sobie, że jesteś w sytuacji bez wyjścia. Nikt nie rzucił na Ciebie klątwy kilogramów. One są wynikiem Twoich działań z przeszłości. A skoro doprowadziłaś do swojej obecnej wagi to możesz także doprowadzić do jej zmiany. Powodzenia! |
2009-04-09, 04:09 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 21 806
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
VERDINA za tego posta powinnaś dostać BANA
Zelixa to lek dla osób z poważna nadwagą trochę rozsądku!!!!!!!!!!!!!!
__________________
Całkowite lekceważenie wszelkich zagrożeń sprawiało jakoś, że zagrożenia zniechęcały się, rezygnowały i znikały.Terry Pratchett Doświadczenie jest szkołą, w której lekcje drogo kosztują Fuksjowa Roma S. Pilewicz szuka nowego domu Tous Rosa karmel i pomarańcz też szukają nowego domu |
2009-04-09, 06:11 | #11 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 583
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
heh no tak bo trzeba by uwierzyć, ze piękno leży w środku, a nie na zewnątrz to ja może napisze o sobie, mam 162cm wzrostu, w życiu ważyłam rożnie, jako nastolatka 52-61, zawsze porównywałam sie z chudszymi koleżankami i wydawało mi się, ze powinnam mniej i mniej, potem matura, studia spadłam do 46-48 no tak to było super z tym, ze jakoś kompleksy i pewność siebie nie przeszły i nie przyszły wraz ze zmianą wagi... a pewnego dnia pomyślałam sobie czas się zmienić, zrzucić bojówki, trampki i stać się kobitą, więc kupiłam but na obcasie, spódnice, bluzkę z dekoltem, zapuściłam włosy i zmieniłam styl o 180st, dodam, ze w miedzy czasie 2 razy rzucałam papierochy i w związku z tym przybyło mi jakies 13kg , nigdy w życiu nie nasłuchałam się tylu komplementów co wtedy, dookoła słyszałam, ze się chyba zakochałam
Teraz jest tak mam 31 lat mam pierwsze zmarszczki, rozstępy, celulit i biust 10 cm nizej niz 10 lat temu , ale nigdy nie czułam sie tak fajnie jak czuje sie teraz... Musisz zacząć wierzyć, że jesteś piękna, zadbać o siebie, fryzjer, pazurki, dopasować sobie strój do figury i jeżeli myśleć o jedzeniu to w kategorii, żeby lepiej się czuć, być zdrowszą, mieć ładne paznokcie i włosy... Pamiętaj chudość nie zapewni Ci dobrego samopoczucia... i pamiętaj Twój TŻ widzi cię przez różowe okulary, nie wmawiaj mu, ze jest inaczej, bo po co, jeżeli Ci mówi, ze masz świetny tyłek i kocha go to to jest FAKT koniec i kropka !!!! uffff uszy do góry zacznij szukać drobnych pozytywów dookoła jest wiosna, słoneczko, po co zawracać sobie głowię bzdurami Edytowane przez Isenia Czas edycji: 2009-04-09 o 06:13 |
2009-04-09, 08:05 | #12 |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Ja też bym umarła z głodu przy takim jadłospisie Nie rzucaj się na głęboką wodę, bo po pierwsze nie ma potrzeby, po drugie wtedy łatwiej się z diety rezygnuje bo jest za ciężko.
Słuchaj, odchudzając się wcale nie musisz rezygnować z chleba czy makaronu. Możesz je zamienić na lepsze odpowiedniki (razowy chleb, razowy makaron) i jadać je w odpowiednich porach (makaron na kolację odpada ). Ja robiłam sobie takie obiadki jak razowy makaron i mięsny sos z chudziutkiej mielonej wołowiny i pomidorów (nie dawałam tam żadnego tłuszczu), robiłam sobie porcję średniej wielkości i uzupełniałam sałatką, brokułami, jakimiś warzywami. I w ten sposób mogłam jeść makaron i chudłam! Moja mama też próbowała i jej smakowało Chleb jem właściwie codziennie, zwykle na 2 śniadanie. Pieczone ziemniaczki mi się gdzieś tam po drodze przytrafiły, jak się raz na jakiś czas zgrzeszy to dieta nie przepada Po prostu brałam tych ziemniaczków niedużo, dla smaku Akurat mnie ziemniaki tak nie ciągną, ale były urodziny mamy i nie chciałam wybrzydzać w jedzeniu Ogólnie jestem gorącą zwolenniczką dopasowania diety bardzo indywidualnie, tak żeby nie była męczarnią i można było na niej wytrwać dowolnie długo. Jeśli ktoś nie znosi owsianki, tak polecanej, to nie ma sensu go zmuszać do jej jedzenia Niech zjada coś innego, co mu bardziej pasuje Byle było dobrze i "dietujący" się nie głodził. Jak się zje pizzę raz na miesiąc to też nie tragedia, szczególnie jak się ją zrobi samodzielnie i postara "odchudzić" i dać dużo warzyw |
2009-04-09, 08:17 | #13 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 18
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Isenia
Dziękuję bardzo za Twój jakże pozytywny post. Dodałaś mi otuchy. Rzeczywiście zapadam się w brzydotę. Zaniedbałam się. Chodziłam w dresach, nieumalowana, bo skoro i tak jestem gruba, to po co mam się stroić. Nie miałam się w co ubrać. Nie chcę kupować ciuchów w rozmiarze 44 bo chcę schudnąć. I tak nie kupiłam sobie nic nowego od kilku lat!!! Ale przemogłam się. W zeszłą sobotę poszłam do fryzjera i skróciłam włosy, zrobiłam balejaż (o balejaż akurat zawsze dbam, chodze co trzy miesiące regularnie) i kupiłam kilka większych rzeczy (na ciuchach, bo szkoda wydać mi masę pieniędzy na super rzeczy, które będą w szafie jak schudnę - nie ma jak czarny optymizm, chyba jeszcze nadal wierzę, że mi się uda!!) I co? Odmalowałam się, ubrałam wreszcie w coś nowego, super fryzurka, pomalowane paznokcie ... i dopiero wtedy przyszedł ten największy kryzys. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam nie to, co chciałam zobaczyć. Zobaczyłam grubą, starą babę. Jak byłam szczuplejsza to wyglądał również na młodziutko. na 22 lata maksymalnie, teraz wyglądam na 35!! Wyszliśmy wcześniej na miasto i spotkaliśmy znajomego. Na mój widok wykrzyknął - ale się odpacykowałaś. To nie było w stylu - ale ładnie wyglądasz, tylko właśnie, że wyglądam nienaturalnie... ale nieważne. Było minęło. rzeczywiście postaram się bardziej o sobie dbać. Zawsze się malować i ubierać ładniej. może poczuję się lepiej. Ale dietę zaczęłam już wczoraj. Wiem, że to bez sensu przed świętami, ale muszę sobie udowodnić, że w święta dam radę się oprzeć pokusie. Jeśli nie dam... to już nic mi nie pomoże chyba. Zapiszę się na siłownię po świętach i przesiadam się na rower (do pracy mam 30 minut w jedną stronę wolną jazdą) Będzie dobrze. mam do zrzucenia ponad 20 kg. i chcę w pół roku ,czyli ok 3 kg miesięcznie. Dam radę. Nikt za mnie tego nie zrobi. Tylko już nie moge patrzeć na gotowane warzywa i gotowanego kurczaka, na tunczyka i jogurty... |
2009-04-09, 08:32 | #14 |
Rozeznanie
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Hej ja mam niecałe 19 lat, 163 cm wzrostu i ważę prawie 73 kg. I ja też wciąż się odchudzam i odchudzam, tylko bezskutecznie. Za miesiąc mam maturę, której się cholernie boję i przez ten stres od stycznia przytyłam ponad 5kg.
Fajnie, że założyłaś ten wątek, jako osoba dojrzała i świadoma swojego problemu. Czekałam na kogoś takiego tutaj
__________________
Badania dowiodły, że szczęścia nie daje miłość, bogactwo czy władza, tylko dążenie do nieosiągalnych celów: a czymże jest dieta, jeśli nie tym? |
2009-04-09, 10:16 | #15 |
Podróżniczka
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 9 826
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Magdusik82....widzę,że mamy podobny problem. Z tą roznica , ze Ty masz przy sobie kochajacego faceta i masz wsparcie ... a ja niestety po przesciach zyciowych, sama i z kiepska samooceną.
Tez bylam zawsze pulchniejszym dzieckiem. Potem jak poszłam na studia udalo mi sie schudnac do 47 kg (przy wzroscie 156 ). Po jakims czasie nadrobilam kilkanascie kg z nawiazka...i od tamtej pory tyje, chudne, tyje chude. Udawalo mi sie juz kilka razy...ale waga wciaz mi wracala jak bumerang. Od jakis blisko dwoch lat waga stala mi w miejscu... ok 65 kg ( przy moim niskim wzroscie to duzo ) i od stycznia postanowilam zmienic swoje nawyki zywieniowe. Nie odchudzam sie juz na sile, bez glodzenia , diet cud itd....wiecej ruchu. Udalo mi sie do tej pory zrzucic 5 kg. Jakos specjalnie duzo to nie jest, miewam tez ciagle kryzysy ...mniejsze badz wieksze grzeszki...ale wierze ,ze mi sie w koncu uda. Dołącz do jakiegoś watku z odchudzaniem, od razu lepiej. Nie ma to ja wsparcie |
2009-04-09, 12:48 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 443
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
twoja waga nie decyduje o tym, kim jesteśto ty decydujesz - fajna z ciebie babka i nie wiem dlaczego szukasz dziury w całym???ok źle się czujesz i masz prawo, a kilka kg więcej to nie koniec świata!!!dwa albo trzy miesiące i dasz radę zrzucić zbędne kgja widzę większy problem niż waga, a mianowicie samoakceptacja. pokochaj siebiewtedy czy będziesz ważyc 50kg czy 80kg na wszystko inaczej spojrzysznie oceniaj siebie po wyglądzie. nawet nieznajonych tak nie powinno się oceniać, a co dopiero siebie???
ja mam 170cm i waże 87kg. od dwóch mięsięcy jestem na diecie.nie oczekuję cudu i tego że będę ważyć 50kg, bo tyle to ważyłam jak miałam 12lat...ale jak będzie 70-75kg to będzie ok. nie odchudzam sie dla męża (on nawet protestował ), dla rodziców, dla dziecka. odchudzam się dla swojego zdrowia - rózne rzeczy przy wadze 98-100kg mi się zdarzałynie liczę na to, że schudnę w 3 mięsiące.nastawiam się na długa pracę, bo na wszystko trzeba sobie zapracowaća jak schudnę powoli to mniejsze prawdobodobieństwo jojo. we wszystkim są plusy. tabletki sobie daruj, bo to co masz do zrzucenia to pestkaa zastanów się czy gdzie indziej nie ma problemu, który zrzucasz na wagę???
__________________
start - 98 cel 1 - 83 cel 2 - 72 meta - 63 givenchy ange ou demon tendre wymianka https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=513746cel realizuje się poprzez działanie machina ruszyła
|
2009-04-09, 19:53 | #17 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 583
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
bo do tego potrzebny uśmiech na twarzy i pewność siebie, wiadomo nie zobaczysz Klaudii Schiffer w lustrze, ale spójrz na siebie na fajna zadbaną babkę i zobaczysz, ze tak spojrzą na ciebie inni sprawdziłam i działa
a co do komentarza dlaczego wychodzisz z założenia, że kolega był nie miły, może średnio potrafi prawic kobietom komplementy, a widać różnice zobaczył, a wtedy się odpowiada z uśmiechem od ucha do ucha "dziękuję" i wychodzi z założenia, że to było na plus a po za tym zabijjj ich swoją pewnością ja jak zmieniałam styl to tez przez moment czułam się przebrana, ale to mija bedzie dobrze Z teo co pamietam to 44 to rozmiar merlin Monroe, a za nia to naprawdę szalały miliony facetów |
2009-04-10, 01:53 | #18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 3 330
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Zmień nawyki żywieniowe.
Pisałaś o wypróżnieniach raz na tydzień. To zdecydowanie za mało. Siedzą ci w organizmie toksyny.To wręcz groźne dla zdrowia, życia.Nie żartuję.Medycyna zna przypadki tzw.wstrząsu toksykologicznego czyli zatrucia całego organzmu z tego powodu.Skutki bywają wstrząsające,z wydalaniem kału przez przełyk włącznie. Radzę jeść np. suszone śliwki lub morele,rano jeść najpierw prawdziwe pełnoziarniste musli z jogurtem np.Sante (takie z płatkami owsianymi a nie z praktycznie bezwartościowymi kukurydzianymi). Lubisz produkty mączne? Wybieraj te razowe.Ciemny chleb, makaron razowy np.Lubella, nie zagęszczaj potraw mąką. Lepiej i zdrowiej zrobisz to przegotowaną i zmieloną białą fasolą. Czujesz głód? Zrób sobie koktajl owocowy-polecam truskawki z bananem. Pyszne, zdrowe i ponieważ koktajle są puszyste to niezwykle sycące. Zamiast jeść cały tydzień mięso wybierz czasem ryby, krewetki. Skoro mąż lubi gotować odkryjecie nowe smaki.Jako zdrowe polecam kuchnie azjatyckie-chińską,wietnamską,japońs ką, tajską i śródziemnomorską. Jedz częściej ale mniejszymi porcjami.Na upały zrób sobie sałatkę owocową i włóż do lodówki i sięgaj po nią a nie po chleb gdy najdzie cię ochota na przekąski. Lubisz słodycze? Unikaj czekolad pełnomlecznych.Wybieraj ciemne robione kakao,lody,czekoladę gorzką i deserową. Nie jedz ziemniaków z tłustym mięsem. Jedz dużo drobiu i chudej wołowiny z ryżem.Zrezygnuj z wieprzowiny-jest tłusta, niezdrowa (świnia jest żywicielem pośrednim większości ludzkich pasożytów i można się od niej nimi zarazić), jedz polędwicę z indyka zamiast ze świni, smażone ziemniaczki jedz z rybą i z ziołowym sosem na bazie jogurtu a nie śmietany. Używaj prawdziwych korzennych przypraw i ziół.Nie żadne kucharki (bo to sama sól),ani syntetyczne ziarenka smaku.Zioła.Polecam Kamis.Zioła prowansalskie są świetne na trawienie,poza tym niektóre zioła korzenne usuwają z organizmu toksyny i dzięki temu i działaniu rozgrzewającemu wspomagają odchudzanie.Pij zieloną i czerwoną herbatę.Polecam BIO Cla z zieloną herbatą jako dopalacz odchudzania. Masz za duże łaknienie to do apteki po chrom organiczny.Na pewno nie zaszkodzi. Jedz śniadania,wysypiaj się bo brak snu sprzyja tyciu. Odchudź się nie ze względu na wygląd ale na własne zdrowie-gdy tyjemy nasze serce,wątroba, nasze tętnice a nawet mózg wołają o ratunek (bo mózg może się otłuszczać).Jeśli nie reagujemy to potem lądujemy w szpitalu z bardzo poważnymi schorzeniami. I kupcie sobie z mężem po rowerze i jedzcie sobie w weeekend na przejażdżkę.Może być połączona z piknikiem na łące ze smacznym,zdrowym jedzeniem. ---------- Dopisano o 02:40 ---------- Poprzedni post napisano o 02:17 ---------- I jeszcze ważne-nie rób sobie drakońskich,monotematyczn ych diet bo będzie efekt jojo i awitaminoza oraz zaburzenie równowagi elektrolitowej w organizmie. Ostrzegam przed dietą kopenhaską-koleżanka nawet nie przeszła całej a skończyło się na konieczności uzupełniania elektrolitów kroplówką.Ta dieta naprawdę rujnuje zdrowie. Nie licz tylko i wyłącznie kilogramów.Chudnąć w samych kilogramach można przytyć,szczególnie uprawiając sport bo tkanka mięśniowa jest cięższa od tłuszczowej. Także jeśli coś chcesz mierzyć to kup wagę z pomiarem tłuszczu w organizmie i patrz na ilość tłuszczu w ciele.Bo to decyduje o twoim zdrowiu, o kondycji serca i tętnic, o tym jak sprawnie myślisz i jaki masz nastrój. Wybieraj rzeczy zdrowe,niekoniecznie musisz liczyć kalorie -poczytaj o indeksach glikemicznych, o tym jakich pierwiastków i witamin potrzebuje mózg, mięśnie,cera i włosy.Zanotuj w jakich produktach je znajdziesz i staraj się włączać je do codziennych posiłków.Gorąco polecam ci brokuły i kiwi. I jedz cytrusy-wspomagają odchudzanie. A na zmniejszanie apetytu i bólu głowy polecam wąchanie zielonych jabłek. ---------- Dopisano o 02:45 ---------- Poprzedni post napisano o 02:40 ---------- I może to cię zmotywuje- walcząc z otyłością brzucha i bioder zmniejszasz ryzyko zachorowania na raka trzonu szyjki macicy u siebie (i jeśli będziesz je mieć ) także u swoich córek.Natomiast mając nadwagę przed ciążą przekazujesz zaczątki nadwagi, wyższe ryzyko zachorowalności na raka (szyjki macicy,jelita grubego) i ryzyko wystąpienia cukrzycy własnym dzieciom.A chyba chcecie mieć zdrowe, szczęśliwe dzieci? ---------- Dopisano o 02:53 ---------- Poprzedni post napisano o 02:45 ---------- Nie ma nigdy nie tyjących.Mam hipermetabolizm (wcale nie jest mi z tym do śmiechu-biust w zaniku,tam gdzie chcę nigdy nie mogę przytyć) ale nawet ja jeśli się obżeram i prowadzę zbyt siedzący tryb życia to tyję.Co prawda wyłącznie w tyłku ale tyję. I ponieważ zimą zawsze ciut w tej części ciała przytyję to wiosną zawsze staram się zrzucić.Wiosną nasz organizm naturalnie zwiększa spalanie więc to najlepsza pora na odchudzanie.Warto się zdrowo odżywiać ale ludzie jak wszystkie ssaki zimą zawsze ciut tyją.Grunt to pozostać przy niewielkich wahnięciach wagi i spalać to sadło wiosną.Wtedy jest wszystko ok. A co do tycia w ciąży-to skutek złej diety i niekarmienia piersią.Tak to natura urządziła,że tyjemy po to by karmić piersią, by mieć laktację.Jak tego nie robimy to tyjemy i poniekąd same jesteśmy sobie winne. Jak chcemy być szczupłe po ciąży,pracować i mieć ładny biust to trzeba kupić pompkę,regularnie odciągać pokarm i karmić tym pokarmem potomstwo i wszyscy na tym skorzystają.My będziemy mieć zgrabną figurę, a dziecko lepszą odporność i wyższy iloraz inteligencji. |
2009-04-10, 07:02 | #19 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 136
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Hej!
Polecalabym Ci wizyte i dietetyka, schudniesz powoli, bez jakiejs glodowki, bedziesz miec wszystko dokladnie ustalone, łatwiej sie chudnie pod okiem specjalisty, polecam Ja tez zawsze bylam pulchnym dzieckiem, pulchnym podlotkiem, pulchna nastolatka i tak dalej. W koncu wybralam sie do dietetyka i pufff, jak do tej pory schudlam 14 kg i chociaz ostatnio sobie troche popuscilam i balam sie ze zaczne tyc, dalej chudne. Chodzi o to zeby wyrobic w sobie dobre nawyki, jesli sie do tego przyzwyczaisz to nie bedzie to dla Ciebie meczarnia, poprostu nowy sposob odzywniania, cos naturalnego. Trzymaj sie i nie poddawaj Sciskam |
2009-04-10, 07:42 | #20 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 1
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
hej ja jestem Aga i mam podobna historie jak Ty.
Rok temu zaczełam się odchudzać bo ważyłam za dużo 65kgprzy wzroście 160 czułam się z moja wagą fatalnie nic nie mogłam na siebie włożyć,..pewnie to znasz No i zaczeło się wielkie odchudzanie przez 3 czy 4 miesiące schudłam do wagi 49k.O mało co a zostałabym anorektyczką zresztą już zaczełam mieć takie objawy było mi zimno kontrolowałam każdy posiłek straciłam miesiaczkę oj naprawde byłam nie rozsadna.Potem zaczełam jeść jeść i jeść ale nie tak normalnie ale w dużych ilościach do przesady i w końcu przytyłam do wagi 78kg!!! nie potrafiłam zapanować nad jedzeniem jadłam zwłaszcza kiedy miałam kiepski humor słodycze byłam od nich uzalezniona.Na szczęście miesiąc temu się opanowałam i zmieniłam swoja dietę na zdrową.Teraz staram sie jeśc normalnie czyli wyeleminowałam samę nie zdrowe jedzenie.Moja rada dla Ciebie to zmiana swojej diety na zawsze wiem ze to się tylko tak łatwo powie bo zaczynać wszystko od nowa jest trudne ale myślę ze dasz radę ,może niech motywacją dla Ciebie będzie to jak wyglądałaś kiedys jaką byłaś wtedy osobą szczęśliwą.Zmiana diety powinna być raz na zawsze wtedy są trwałe efekty i nie występuje efekt jo jo.Ja trzymam za ciebie kciuki bardzo mocno pisz jak bedziesz chciałą pogadaća i pochwale się ze schudłam już 4kg pozdrawiam |
2009-04-10, 08:10 | #21 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 18
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Wszystkie piszecie tak pozytywnie i mądrze. Jak tego słucham to nabieram optymizmu, Że uda się, że nie jest to takie straszne
Dietetyk odpada. Za duża kasa. Muszę sama sobie coś dopasować. Strasznie mnie ucieszyło to, że mówicie, że można zjeść makaron. Nieważne, ze razowy. Makaron to makaron z tynczykiem, albo z łososiem i brokułami ii jogurtem. Myślicie, że to light by było? A wiecie w czym jest problem? Jak mam coś pysznego na talerzu to jem aż pęknę. Na diecie jem niezbyt smaczne potrawy to wtedy zjem ich zdecydowanie mniej. w mózgu coś musze zmienić. Za waszą radę na kolację (ok 19) jem twarożki wiejskie. Samo białko na noc. węglowodanów ogólnie mało, ale pewnie za długo tak nie pociągnę. Wiosna to rzeczywiście dobra pora na odchudzanie. Mamy rowery i zamierzamy jeździć co weekend gdzieś, a ja dodatkowo codziennie do pracy (ok półgodziny w jedną stronę), może na tą siłownię się zmuszę, bo mięśnie podbudować też bym chciała. Nie mam ich praktycznie wcale. Zrobiliśmy z TZ w zeszłym roku ( przed ślubem byłam zdecydowanie bardziej fit) kurs skałkowy. On chce teraz na weekendy jeździć w skały się wspinać, a ja przecież dupy na górę nie wciągnę!!! Trochę mi już lepiej. To załamanie było trzy dni temu. Pomogłyście mi bardzo. Zaczęłam bardziej dbać o siebie. Wczoraj dostałam komplement, że ślicznie mi wnowej spódniczce. Maz zawsze zauważał ,ze coś nowego mam, nawet jak tylko rzęsy pomaluję to już widzi i się zachwyca. Wczoraj jak wróciłam z pracy podane mi zostały zioła wspomagające odchudzanie ( takie wpływające na wypróżnianie, oczyszczające, od ojców bonifratrów). Zakupił także witaminy - suplement diety i dostaje je do kazdego obiadku, żebym nie zapomniała. Pomaga mi bardzo i wspiera, a ja już się boję, ze jak kolejny raz nie wytrwam to będzie mi tak wstyd i przed nimi przed sobą. Nie chcę się już zawieść. Musze być zdrowa, wysportowana i zgrabna. Nie musze być patykiem, zresztą nie będę bo po rodzinie mam zdecydowanie kobiece kształty (pupa, biodra, duze wcięcie w talii). mogę być zgrabną babką w rozmiarze 38. Daleko droga do tego, ale dam radę |
2009-04-10, 08:56 | #22 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Hejka
magdusik82, mam nadzieję, że nie padniesz z nudów czytając mojego posta Mam 22 lata 164 cm wzrostu i ważę 58 kg 2,5 roku temu było mnie 30 kilo więcej. Też nie cierpiałam w-fu, i tak samo jak Ty, niesamowicie często miałam nogi w gipsie. W sumie to miałam chyba 6-7 skręceń i jedno złamanie. Nie wiem sama, co było impulsem do odchudzania. Przyzwyczaiłam się do ciągłego dokuczania (bolało okrutnie), zupełnie o siebie nie dbałam, a o modnych ciuchach to mogłam pomarzyć. Powiem Ci, że odchudzanie to było coś wspaniałego Nauczyłam się gotować zdrowe dania, pokochałam zioła (szczególnie zioła prowansalskie i pieprz ziołowy), pożegnałam się z solą i tymi przeklętymi słodyczami (no dobra, mam słabość do czekolady Lindt, tam jest najmniej tych różnych ulepszaczy), przekonałam się do nabiału; i przeszła mi też ochota na mięso, w sumie to nigdy za nim nie przepadałam. Ale miałam też jeden poważny kryzys. Przez pół roku miałam zastój Mało mnie wtedy szlag nie trafił Ale jakoś to przetrwałam Przekonałam się też do cwiczeń Najpierw przez rok chodziłam do fitness klubu - pilates i aeroby. Kondycja się poprawiła. Potem kupiłam stepper, ale dość szybko mi się znudził Mam też hula hop i ćwiczyłam z Tamille Weeb. No, kobita daje wycisk, że hej Prawdziwym strzałem w dziesiątkę okazał się rower. Teraz jak na to wszystko patrzę, to nie ma dla mnie nic lepszego od jednośladu. Można powiedzieć, że jest to moja miłość Kochana, na pewno uda Ci się schudnąć Potrzebujesz tylko silnej woli i trochę cierpliwości. I pamiętaj, że to jest stała zmiana nawyków żywieniowych
__________________
All around the faithless wait full of expectations
They will never see the beauty in the imperfections The more I show The less they know |
2009-04-10, 10:40 | #23 | ||
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Cytat:
W ogóle to przypomniałaś mi jakiego dobrego łososia jadłam jakiś czas temu i teraz mnie kusi żeby kupić znowu, bo naprawdę był pyszny Z odrobiną masła, plasterkiem cytryny i posypany rozmarynem, zapieczony w folii - pycha! Cytat:
Poza tym to tylko pozazdrościć męża, skoro naprawdę wspiera i stara się pomóc Mój chłopak co prawda cieszy się ze mną jak schudnę kolejny kilogram, ale sam zjada przy mnie kanapki z szaloną ilością majonezu albo ciastka... |
||
2009-04-10, 18:18 | #24 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 391
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Cytat:
Wiem, że to lek, a nie suplement diety i dlatego napisałam o tym lekarzu. I przecież nikogo tu nie namawiam do zelixy. Długo się zastanawiałam czy o tym napisać, ale przypomniałam sobie jak sama czułam się jak w potrzasku w trakcie walki z kilogramami. Dlatego podzieliłam się tą informacją. Nie wiem co to jest "poważna nadwaga". Ja ważyłam 80kg przy wzroście 168cm i lekarz zapisał mi zelixę. Najmniejszą dawkę na jeden miesiąc. Myślę, że dobrze zdiagnozował problem, bo tyle wystarczyło i problem (jak na razie) nie powraca. Jestem ostatnią osobą, która by kogoś namawiała do walki z nadwagą, która istnieje tylko w jego wyobraźni , więc apeluję o nieprzypisywanie mi niecnych intencji. |
|
2009-04-10, 21:03 | #25 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 583
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
magdusik82 od razu rozsądniej mówisz i pamietaj im bardziej będziesz zadowolona i uśmiechnięta tym będziesz chudsza i ładniejsza w oczach innych i przede wszystkim w swoich
co do łososia jak najbardziej bo jest zdrowy i ma dużo białka jedz śmiało Ja jeszcze zarzucam sobie te piosenkę http://www.youtube.com/watch?v=nmK5X...eature=related , tańczę, śpiewam i od razu humor wraca Edytowane przez Isenia Czas edycji: 2009-04-11 o 08:51 |
2009-04-15, 00:16 | #26 |
BAN stały
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
reklama
Edytowane przez vadi Czas edycji: 2009-04-15 o 00:23 |
2009-04-15, 13:25 | #27 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Świnoujście
Wiadomości: 1 109
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
To jeszcze ja sie dopisze, bo tak sobie czytam o niedobrym zdrowym jedzeniu...
To nieprawda - zdrowe jedzenie moze byc bardzo dobre. Ja dzis zjadlam na obiad pizze - ciasto ma mace razowej, pomidorki, chuda wedlinka, pieczarki, cebulka, odtluszczony ser zolty, sos pomidorowy bez cukru - miod w gebie. Ja jadalam raz dziennie - od popoludnia do wieczora non stop. Mozna sie przestawic na nowe zdrowe nawyki zywieniowe - zreszta jak sama piszes z- potrafisz to zrobic. Ale tak jak dziewczyny pisza - nie wraca sie do tego, co bylo. Teraz jem 5 razy dziennie, zdrowe rzeczy, ale na Świeta objadalam sie ciastem i co... od wtorku znowu grzecznie sobie jem. Metabolizm podkrecil mi sie niesamowicie, a widac, ze z tym masz problem. Trzymam kciuki, zeby sie udalo, zebys sama przed soba potrafila sie przemoc i zadbac o to, by czuc sie dobrze we wlasnej skorze. To co zjadlas wola o pomste do nieba - takim sposobem nigdy nie schudniesz, bo efekt jo jo masz murowany. Zajrzyj na watek z jadlopisami oraz na watek przepisowy SB https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=196551 Mozna naprawde smacznie i do syta jesc i chudna, a do tego bardzo zdrowo!!!
__________________
Czasami trzeba pogodzic sie z tym, ze wiecej schudnac sie nie da ...i wtedy zaczyna sie chudnac... ot cala tajemnica |
2009-06-26, 09:29 | #28 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 18
|
Dot.: Załamana - walka z wiatrakami a nie z nadwagą. Pomocy, bo sama już nie daje rad
Od kwietnia minęło już trochę czasu. Ja nadal na diecie. Schudłam 12 kg i zdecydowanie lepiej wyglądał i lepiej się czuję Jem w oparciu o dietę SB ale nie stosuje się rygorystycznie. Po prostu korzystam z ich przepisów,ale nie przechodziłam na I fazę, więc jestem jakby w II nieustannie. Ograniczam węglowodany albo jem lepsze czyli pełnoziarniste. Waga leci i ciuchy też.
Mój wzrost 167 moja waga 64 |
Nowe wątki na forum Wspólne odchudzanie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:33.