co mam zrobić??

[reggae woman]

Tydzień temu wydarzyła się pewna sytuacja z której nie wiem jak wybrnąć, ale do rzeczy... Skończyły się zajęcia na uczelni, miałam jechać do koleżanki na noc, ale autobus miałam stosunkowo późno wiec miałam dużo wolnego czasu. Wyszłam z uczelni razem z kolegą z roku (znamy się bardzo krótko, wiec nic o sobie nie wiemy) Ja nie miałam co ze sobą zrobić w tym czasie, a on gdy go zapytałam co robi odpowiedział ze idzie do domu. Niewiele myśląc poszłam razem z nim (nie pytając go o zgodę). Próbowałam jakoś rozkręcić rozmowę, ale momentami widziałam, że mu się nudzi. Końcowy efekt był taki, że ja ciągle gadałam a on chyba słuchał. Po drodze miałam już kilka razy zamiar powiedzieć mu że pójdę już, ale jakoś nie wiedziałam jak to zrobić. Jednak po jakimś czasie to zrobiłam. Pożegnałam się i poszłam. Powiecie, że nie widzicie problemu, ale ja widzę, ponieważ wyszła z tego bardzo niezręczna sytuacja. Wyszło to trochę tak jakbym ja się mu narzucała, a tak nie miało być. Chciałam po prostu pogadać po koleżeńsku. Czuję, że źle zrobiła, że z nim poszłam choć on wcale mnie nie "zapraszał". Poradźcie mi coś, proszę. W poniedziałek pewnie się z nim zobaczę na uczelni, bo teraz przez tydzień byłam chora i nie uczęszczałam na zajęcia. Nie wiem jak mam się zachowywać Nie chcę żeby miał do mnie jakiś uraz. Wolałabym żeby tamta sytuacja w ogóle nie miała miejsca. Może powinnam go przeprosić?...

[ViLLeMkA]

Ja tam bym się nie przejmowała - skoro nie wpakowałaś mu się do domu tylko kawałek z nim szłaś to raczej chyba nie powinien tego potraktować jakoś dziwnie. Jeśli teraz dasz mu względny spokój to wszystko będzie ok

[Lexie]

Powiedz mu "cześć" jak go zobaczysz i tyle I nie przejmuj się, nie ma czym.

[Fresa]

Dlaczego usunęłaś pierwszego posta?

[martynusia222]

Nie przejmuj się, nic strasznego przecież nie zrobiłaś, powiedz mu cześć i tyle

[Fresa]

Lexie, dziękuję

Napisane przez reggae woman

Tydzień temu wydarzyła się pewna sytuacja z której nie wiem jak wybrnąć, ale do rzeczy... Skończyły się zajęcia na uczelni, miałam jechać do koleżanki na noc, ale autobus miałam stosunkowo późno wiec miałam dużo wolnego czasu. Wyszłam z uczelni razem z kolegą z roku (znamy się bardzo krótko, wiec nic o sobie nie wiemy) Ja nie miałam co ze sobą zrobić w tym czasie, a on gdy go zapytałam co robi odpowiedział ze idzie do domu. Niewiele myśląc poszłam razem z nim (nie pytając go o zgodę). Próbowałam jakoś rozkręcić rozmowę, ale momentami widziałam, że mu się nudzi. Końcowy efekt był taki, że ja ciągle gadałam a on chyba słuchał. Po drodze miałam już kilka razy zamiar powiedzieć mu że pójdę już, ale jakoś nie wiedziałam jak to zrobić. Jednak po jakimś czasie to zrobiłam. Pożegnałam się i poszłam. Powiecie, że nie widzicie problemu, ale ja widzę, ponieważ wyszła z tego bardzo niezręczna sytuacja. Wyszło to trochę tak jakbym ja się mu narzucała, a tak nie miało być. Chciałam po prostu pogadać po koleżeńsku. Czuję, że źle zrobiła, że z nim poszłam choć on wcale mnie nie "zapraszał". Poradźcie mi coś, proszę. W poniedziałek pewnie się z nim zobaczę na uczelni, bo teraz przez tydzień byłam chora i nie uczęszczałam na zajęcia. Nie wiem jak mam się zachowywać Nie chcę żeby miał do mnie jakiś uraz. Wolałabym żeby tamta sytuacja w ogóle nie miała miejsca. Może powinnam go przeprosić?...

Nie masz za co go przepraszać. Rozmowa się nie kleiła, więc się pożegnałaś. Przecież mogliście iść razem w jednym kierunku jak znajomi z roku. Nie masz czym się przejmować.

[sheimage]

luz...nic się nie stało, nie przejmuj się tak wszystkim bo popadniesz w stany depresyjne.

[kenio26]

Pewnie,po prostu się nie znacie,gadaliście jak znajomi z roku,nie pasujecie do siebie rozmową i już to wiecie:d
Gdybyś wiedziała,jakie ja gafy popełniałam do gości z roku to byś się martwiła

[Ayati]

Ja bym powiedziała chociaż koledze " chyba idziemy w jedną stronę albo odprowadzę cię kawałek". Sama bym się zdziwiła jakby ktoś tak się do mnie "przyczepił" i ze mną szedł..
Właściwie to nic takiego nie zrobiłaś, sytuacja jak sytuacja. Ja bym z nim gadała normalnie jak do tej pory i tyle