Perfumoholizm - kiedy trzeba zgłosić się do lekarza

[rachela]

Napisane przez mementos

to nie może być jogurt

Mi do perfumoholizmu daleko.
Tak jak Iwonka, Strachulec i Bjeata - kupuje rzadko, a jeśli już to hurtowo, najczęściej z jakichś okazji. Nie zarabiam (jeszcze; studia niestety pochłaniają za dużo czasu, żebym mogła dodatkowo pracować), więc może dzięki temu udaje mi się zapanować nad swoją perfumową miłością...

[mementos]

Moj perfumoholizm wzioł się zapewne stąd iż podobno mam w sobie coś z Angeliny Jolie (ładne usta :P ) tj wszytko co robie nosi miano obsesi. Tak mi oststnio zostało zacytowane i wypomniane :P

oto moje obsesje:

Chylińska, Chmielewska, Perfumy

nikt już znajomy niechce mnie słuchać w kwewstiach tych tematow

[rachela]

W końcu... każdy ma innego zakrętaska

[kropka75]

A ja mam jakoś problem z wyborem, rano kupiłam spodnie, przed chwilą kliknęłam Diesel Plus Plus. Suchy chleb będzie jak nic.

Napisane przez mementos

co tu sie czepiać
Lepszy perfumoholizm od palenia zdrowszy i w ogóle przyjemniejszy

A to, to święta racja.

Napisane przez mementos

Moj perfumoholizm wzioł się zapewne stąd iż podobno mam w sobie coś z Angeliny Jolie (ładne usta :P ) tj wszytko co robie nosi miano obsesi. Tak mi oststnio zostało zacytowane i wypomniane :P

oto moje obsesje:

Chylińska, Chmielewska, Perfumy

nikt już znajomy niechce mnie słuchać w kwewstiach tych tematow

A która Chmielewska, Joanna?

Napisane przez rachela

W końcu... każdy ma innego zakrętaska

Cudne.

[mementos]

Napisane przez kropka75

A która Chmielewska, Joanna?

.

no ba Master Joanna Chmielewska najlepsza kryminalistka wszechczasów mam wszystkie ksiazki no prawie :P ale to kwestia czsu :P (Kasy) :P

[kropka75]

Napisane przez mementos

no ba Master Joanna Chmielewska najlepsza kryminalistka wszechczasów mam wszystkie ksiazki no prawie :P ale to kwestia czsu :P (Kasy) :P

Ja uwielbiam poczucie humoru i ten wystylizowany cynizm tej pani. Jej "poradniki" o kobietach, facetach i związkach są boskie, najlepsza komedia świata.

[smerfeta01]

ostatnio staram się oduczyć od kupowania nowych flakoników, ale neistety coś mi nie wychodzi postanowiłam jednak wybrać 3 perfumy na każdą okazję i ich się trzymać zobaczymy czy mi wyjdzie moi faworyci to Burberry Brit Red ( przymierzam się do kupna ), Hugo Woman i truth.

[mementos]

Napisane przez kropka75

Ja uwielbiam poczucie humoru i ten wystylizowany cynizm tej pani. Jej "poradniki" o kobietach, facetach i związkach są boskie, najlepsza komedia świata.

hehe język ona ma boski polecam "wszytko czerwone" najlepsza ze wszystkich

[gramma]

Napisane przez mementos

hehe język ona ma boski polecam "wszytko czerwone" najlepsza ze wszystkich

O tak, ja też polecam Pochłonęłam od razu całą, bo nie mogłam skończyć nie wiedząc kto zabił

[mementos]

to może sobie wątek chmielewskoholikow zrobimy?

[Eenax]

Napisane przez mementos

to może sobie wątek chmielewskoholikow zrobimy?

Jestem ZA.

[rachela]

To sio na Kulturę

[kropka75]

Właśnie zostałam skutecznie wyleczona ze swojego holizmu.
To bardzo proste jest... wystarczy wybrać się z chłopem to Fotojokera albo innego MediaMarkt nie dla idiotów i pozamiatane...
Właśnie mnie chłop nakręcił na wymianę aparatu fotograficznego, a ja się durna dałam.

Dobrze, że zdążyłam upolować Dieselka Plus Plus.

[Eenax]

Napisane przez rachela

To sio na Kulturę

Hmm. Ale.. ale... kulturą to ja nie grzeszę.

[201701020941]

Napisane przez poissonivy

Pasja ta (ja nie przyznam się do tej choroby, prawie jak alkoholik) przenosi się też przez kabelki Najfajniej jest, gdy przychodzi (na nogach listonosza oczywiście) paczka, szybko staram się do niej dostać (szału dostaję) i jest flakonik i już się psikam. Suuuper uczucie. Też tak macie?

Taaak!

[justynaneyman]

Myslę, że, jak w każdym "uzależnieniu" (cudzysłów bo nie wiadomo), o tym, czy jest problem, czy nie, świadczy tzw. dno- dla każdego może być na różnym poziomie. Dno- czyli poważne konsekwencje, których nie jest się w stanie ponieść i przede wszystkim świadomość, że się nie chce "tego" robić, a nie można przestać.
Jeśli komuś z tym dobrze- to dobrze
A jak źle- to źle i niech się leczy

W alkoholiźmie jest taka opowiastka terapeuty- przyszedł gość i mówi "nie wiem, chyba nie jestem alkoholikiem, bo jak się zawezmę, mogę nie pić i dwa miesiące", na co terapeuta stwierdził "ale PO CO pan nie pił te dwa miesiące, skoro wszystko gra?"

Wydaje mi się, że odgórnie nie da się stwierdzić, co jest pasją, a co chorobą. Można mieć 200 flaszek, normalnie funkcjonować i to jest ok, a można 20, ale wciąż np kupować i sprzedawać i nie być w stanie myśleć o niczym innym

Myslę, że każdy wie, czy powinien szukać porady specjalisty, czy nie. A jak nie wie (choć z zewnątrz wszystko wskazuje na to, że problem jest) to powiedzą mu wspomniane konsekwencje

Trochę za poważnie wyjechałam z tym postem chyba

[beyza]

Napisane przez justynaneyman

Myslę, że, jak w każdym "uzależnieniu" (cudzysłów bo nie wiadomo), o tym, czy jest problem, czy nie, świadczy tzw. dno- dla każdego może być na różnym poziomie. Dno- czyli poważne konsekwencje, których nie jest się w stanie ponieść i przede wszystkim świadomość, że się nie chce "tego" robić, a nie można przestać.
Jeśli komuś z tym dobrze- to dobrze
A jak źle- to źle i niech się leczy

W alkoholiźmie jest taka opowiastka terapeuty- przyszedł gość i mówi "nie wiem, chyba nie jestem alkoholikiem, bo jak się zawezmę, mogę nie pić i dwa miesiące", na co terapeuta stwierdził "ale PO CO pan nie pił te dwa miesiące, skoro wszystko gra?"

Wydaje mi się, że odgórnie nie da się stwierdzić, co jest pasją, a co chorobą. Można mieć 200 flaszek, normalnie funkcjonować i to jest ok, a można 20, ale wciąż np kupować i sprzedawać i nie być w stanie myśleć o niczym innym

Myslę, że każdy wie, czy powinien szukać porady specjalisty, czy nie. A jak nie wie (choć z zewnątrz wszystko wskazuje na to, że problem jest) to powiedzą mu wspomniane konsekwencje

Trochę za poważnie wyjechałam z tym postem chyba

Czy ja wiem czy poważnie, moim zdaniem bardzo racjonalnie to ujęłaś. Ja stwierdzam, że dopóki nie kupuję flach kosztem innych rzeczy- jest ok. Nawet jeśli obsesyjnie przeglądam allegro i nosi mnie za nowym zakupem 'czegoś nowego' 20 godzin na dobę Jeśli któregoś dnia pożyczę pieniądze na perfumy- będzie trzeba powiedzieć sobie stop. Ale to tylko moja prywatna sprawa, jeśli ktoś pożycza- nic mi do tego, nie krytykuje, nie oceniam, nie interesuje mnie to.

[pola49]

Ja myślę, że do puki kolekcjonowanie flaszek nie szkodzi tj nie wpuszcza nas w długi, nie powoduje, że kłamiemy bliskim i znajomym dotąd jest ok. A każdy już sam wie najlepiej na co wydane pieniądze cieszą go najbardziej. a przecież uciechę z życia trzeba mieć nie?

[Parabelka]

Jeżeli uzależnienie przejmuje kontrolę nad naszym życiem - trza się leczyć . Jeżeli jest to "uzależnienie" z przymrużeniem oka czyli wielka pasja - to co innego . Pasjonat będzie oszczędzał trzy miesiące żeby kupić coś , na czym mu zależy , ale nie wyniesie z domu stołu , żeby go sprzedać i mieć na flaszki jak nałogowiec i to jest decydująca różnica .

[anka_res]

Napisane przez beyza

Ja stwierdzam, że dopóki nie kupuję flach kosztem innych rzeczy- jest ok. Nawet jeśli obsesyjnie przeglądam allegro i nosi mnie za nowym zakupem 'czegoś nowego' 20 godzin na dobę .

Ja przechodziłam okres zakupoholikowo-perfumowy jakiś czas temu i in hinsight nie do końca mi to pasowało. Oczywiście nie popadłam w długi ani nic takiego ale zaczęłam się czuć źle z tym, że kupowałam więcej perfum niż butów, ubrań...i jakoś czułam że kolekcja wychodzi mi spod kontroli. Zaryzykuję że zabrzmię jak stara pierdoła i powiem, że w moim przypadku doskonałym lekarstwem okazało się max. zajęć i absorbująca praca. Nie mam czasu i nie ciągnie mnie tak do kupowania perfum. Bo bądźmy szczerzy - albo przynajmniej w moim przypadku tak było - przy pewnej ilości flaszek użyteczność kolejnej jest minimalna. Ja czuję się dobrze z ilością ok. 50. Dla kogoś może to brzmieć jak wariactwo, ale z perspektywy osoby która kiedyś hodowała 150 + flakonów na półce - jestem z siebie dumna. Przynajmniej mam szansę je użyć / zużyć, wcześniej gwarantowane było że odsprzedam lub spleśnieją

W tym miejscu pozostaje mi jeszcze podziękować losowi za tolerancyjnego męża, który nawet przy flaszce nr 150. złego słowa nie powiedział

To ja mu teraz nie marudzę jak sobie kupił gitarę elektryczną i piec ;o

[behemotkot]

Wcześniej, kiedy odkrywałam perfumy też tak miałam, upatrzyłam sobie jedną butelkę, to zaraz "do koszyka" poleciała 2 i 3. i nie ważne było czy starczy mi na coś innego, na co koniecznie musiałam mieć. Ale teraz bardziej zastanawiam się nad tym czy to mi oby potrzebne. Pewnie, chciałabym wypróbować, kupić multum nowych zapachów, ale zdaje sobie sprawę z tego, że tym się nie najem. Także, zrezygnowałam z Marca Jacobsa- czerwona Daisy, zadowoliłam się mgiełką z The Body Shop i co? i kurczę jestem zadowolona. Nie planuję na przyszły miesiąc żadnych perfumiarskich zakupów.

[lexxi]

Ja się opamiętałam i już nie szaleję z perfumowymi zakupami tak jak kiedyś jak byłam na odwyku to sprzedałam część flaszek, z których rzadko korzystałam ale i teraz większość stoi nie używana, chociaż już z żadną nie mam serca się rozstać Mam teraz 32 flakony, do tego 2 nowe w drodze. Teraz jak wróciłam na wizaż to mnie znów korci, żeby testować i kupować, ale przynajmniej kupowanie w ciemno już sobie darowałam (a robiłam to notorycznie na początku mojej perfumowej przygody ). Więc mogę stwierdzić, ze pefrumoholizm mam jako tako pod kontrolą Jestem niestety osobą ze skłonnościami do wpadania w zbieractwo i nadmiernego wydawania pieniędzy więc oprócz manii perfumowej jest u mnie jeszcze: ksiązkowa, ubraniowo-butowo-torebkowa i zegarkowa już nie pamiętam kiedy ostatnio udało mi się coś zaoszczędzić, konto wiecznie puste