Uczulenie na farbę, ŁZS, czy coś innego?

[amisu]

Witajcie! Zakładam ten watek, bo już zgłupiałam i nie wiem właściwie co o tym wszystkim myśleć.
Od lat rozjaśniam włosy rozjaśniaczem, nigdy nie miałam większych problemów ze skórą głowy. Na początku sierpnia zeszłego roku postanowiłam przerzucić się na farbę, wybrałam profesjonalną Alfaparf. Użyłam.

We wrześniu zaczęły bardzo wypadać mi włosy, do tego miałam świąd i krostki na skalpie, skóra była zaczerwieniona, trochę łuszcząca. Początkowo nie bardzo się przejęłam, zaczęłam stosować apteczny szampon przeciwłupieżowy, wcierkę z kozieradki, Jantar w nadziei, że włosy przestaną lecieć a skóra się uspokoi.
Niestety, było coraz gorzej, włosy leciały, grubo ponad 100-200 dziennie. Dodam, ze zawsze wypadało mi bardzo mało włosów, może kilkanaście dziennie. Byłam załamana. Po miesiącu poszłam w końcu do dermatologa, przepisał mi steryd Belosalic, zalecił szampon dziegciowy. Doktor wyraźnie nie była pewna co mi jest ale stawiała na ŁZS. Dodam, ze nie miałam bardzo typowych dla ŁZS objawów - łuski było niewiele, włosy nie były dużo bardziej tłuste (mogłam myc co 2-3 dni), nie było charakterystycznego smrodku. Miałam natomiast (i miewam czasem nadal) łuszczenie w małżowinach usznych, w tych zakamarkach.
Stosowałam Belosalic, szampon dziegciowy, zaopatrzyłam się w półprodukty takie jak panthenol, niacyna, aloes i tuningowałam tym kosmetyki (min. balsam Seboradin), robiłam płukanki. Skóra trochę się uspokoiła ale włosy nadal leciały.
Po 2 m-cach, w grudniu, poszłam do innego dermatologa, prywatnie. Stwierdził, że to pewnie od farby. Dostałam Alpicort, steryd Elocom (z zaznaczeniem żeby stosować go tylko doraźnie). Pomogło, po 3 tyg. włosy przestały wypadać, skóra się uspokoiła, chociaż dalej swędziała czasami i pojawiały się pojedyncze krostki. Stan taki utrzymuje się do tej pory, nie jest źle. Po ponad 5 miesiącach rozjaśniłam stosowanym przeze mnie od lat rozjaśniaczem, nie mogłam już na siebie patrzeć... Nie zauważyłam zaostrzenia się po tym objawów, nie zauważyłam żadnego związku, lekki świąd i krostki raz są, raz nie ma.

REASUMUJĄC: czy farba może dać takie skutki po przeszło miesiącu? I to utrzymujące się tyle czasu? Początkowo trzymałam się tej teorii ale mam coraz większe wątpliwości. Chciałabym wrócić do tej farby, jednak boje się.
A może macie inne pomysły na to, co mi się przytrafiło? Może jakieś wskazówki co do pielęgnacji kapryśnego teraz skalpu?

[kruella_de_mon]

wydaje mi się, ze tak . Niektórych uczula od razu, a niektórzy mają spowolnioną reakcję,

[amisu]

Hm... ale wypadanie i swędzenie utrzymujące się przez 4 miesiące? Może ktoś jeszcze ma podobne doświadczenia?

[kruella_de_mon]

Najlepiej iść zrobic testy alergiczne naskorkowe, po 48 godzinach bedzie wiadomo co cie uczula włosy u wypadają jak sa osłabione lub na zmianie por roku, okres grzewczych itp