2009-05-17, 21:04 | #31 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Gołotczyzna
Wiadomości: 33
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
Najaważniejsze w której Ty się lepiej czujesz Chociaż 2 ma w sobie to "coś"
|
2009-05-18, 11:13 | #32 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 890
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
Mnie się bardziej podoba nr 1
__________________
|
2009-05-19, 18:19 | #33 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: lubelskie
Wiadomości: 26
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
Cytat:
|
|
2009-05-19, 18:50 | #34 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: lubelskie
Wiadomości: 26
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
może jeszcze coś takiego może cos ci się spodoba, pozdrawiam
|
2009-05-19, 22:12 | #35 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Wiadomości: 3 352
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
Moim zdaniem pierwsza wiedzie prym
|
2009-05-24, 17:09 | #36 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 497
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
1 śliczna
__________________
"Początek może być tam gdzie tylko zechcemy"
|
2009-06-09, 15:52 | #37 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 16
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
prosze o dorade która suknia jest ładniejsza, ponieważ nie wiem na która się zdecydować a jest mi w nich tak samo dobrze, mam dylemat i dlatego prosze o opinię która Wam się bardziej podoba
http://emmimariage.pl/index2.html kolekcja 2009, strona 4 ostatnia sukienka, oraz http://www.annaisbridal.pl/pl/kolekcja_2009.php?k=moon bardzo prosze o opinie bo musze sie do jutra zdecydowac |
2009-06-12, 12:06 | #38 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Wiadomości: 3 352
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
Cytat:
Obie piękne I na którą się zdecydowałaś? |
|
2009-06-12, 12:47 | #39 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 18
|
Dot.: Która suknię wybrać? I jaki bukiet..
Numer 1
|
2012-08-09, 10:01 | #40 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 14
|
Dot.: Ktora suknie wybrac? i jaki bukiet..
Witam wszystkie forumowiczki
W związku z sytuacją, która miała miejsce przed moim ślubem czuję się w obowiązku ostrzec wszystkie przyszłe panny młode przed salonem MORI LEE na Kijowskiej w Warszawie. Wyobraźcie sobie, że 2 tygodnie przed ślubem idziecie na przymiarkę swojej wymarzonej sukni, zamówionej prawie 6 miesięcy wcześniej specjalnie dla Was i okazuje się, że jest ona co najmniej 2 rozmiary za duża, panie w salonie sugerują, że to Twoja wina bo tyle schudłaś (niekoniecznie w miły sposób), a ty wiesz, że to pomyłka salonu. Prosisz więc o pobranie z Ciebie miary. Okazuje się, że zamówiona sukienka powinna idealnie na Ciebie pasować - co w takim wypadku robi właścicielka salonu ślubnego, który się pomylił ? Wyzywa Cię i krzyczy na Ciebie przez słuchawkę (bo oczywiście nie ma czasu stawić się w salonie co zdecydowanie podkreśla: "nie będę na Panią tracić czasu, mamy wiele Panien Młodych", "co Pani myśli, że będę się do Pani dostosowywać")! ! Tak, to niestety możliwe i jest to prawdziwa historia. I to wcale nie był koniec mojego koszmaru. Poprosiłam by Pani zaproponowała jakieś rozwiązanie w tej sytuacji. Dowiedziałam się, że przecież sukienka zostanie dopasowana i nie powinnam mieć jakichkolwiek pretensji. Dodałam, że sukienka typu"rybka", w oryginale z mocno dopasowanym gorsetem, specjalnie wyprofilowanymi fiszbinami na biust... zmniejszona o 2 rozmiary wzdłuż bocznych szwów nie jest w stanie zachować fasonu. Pani oburzona spytała sarkastycznie czy może chcę jeszcze jakiś rabat. Odpowiedziałam, że byłoby to jakieś rozwiązanie (na sprowadzenie nowej sukienki niestety zostało za mało czasu) i od tego momentu zrobiło się tylko gorzej, oto kilka cytatów z rozmowy, dodam, że wypowiedzianych BARDZO niemiłym tonem: "miała Pani zbyt duże ambicje, zamówiła sobie drogą suknię, a teraz nie ma kasy by za nią zapłacić to szuka sposobu by ode mnie tę kasę wyłudzić" "Pani wychodzi za mąż, a zachowuje się jak 15-latka" "może Pani odstąpić sobie od umowy jak się Pani nie podoba, mnie to nie obchodzi" "Nic Pani nie dopasujemy, ma Pani do wyboru: przyjść do salonu i odebrać sobie sukienkę w takim stanie w jakim jest, albo odstąpić od umowy i się z nami pożegnać" Oczywiście Pani dobrze wiedziała, że odstąpić od umowy nie mogę, bo nie znajdę sukni (już było tylko 1,5 tygodnia). Sposób odzywania się do mnie był po prostu chamski i prostacki, czułam się traktowana jak śmieć, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Odpowiedziałam, że jak Pani będzie to tak dalej załatwiać i tak się do mnie odzywać, to przecież chyba nie myśli, że to w dobie internetu pozostanie bez echa. Wybierałam przecież salon z klasą po to, by wybór i przymiarki sukni były niesamowitym wspomnieniem. Teraz już Pani całkowicie nie trzymała języka na wodzy, wykrzyczała coś, że ją szantażuję, a ona się nie da, że za długo pracowała na opinię bym ja jej taką popsuła i rzuciła słuchawką. Oczywiście pociekły mi łzy, bo nigdy nie czułam się tak poniżona i bezradna. Po interwencji mojego narzeczonego Pani łaskawie zgodziła się, żeby sukienka była do mnie dopasowywana i żebym przyszła na przymiarkę za kilka dni. I czy to koniec? Niestety NIE Po przymiarce, gdzie sukienka była już zmniejszona do mnie, ale oczywiście, zgodnie z moimi przewidywaniami, nie wyglądało to dokładnie tak jak powinno (np. fiszbiny za szeroko rozstawione = spłaszczony dziwnie biust; marszczenia na brzuchu powstałe po zmianie kroju). Wyobraźcie sobie jak to jest przymierzać suknię ze łzami w oczach i widząc jak Panie z salonu odnoszą się do Was prawie, że z nieukrywaną wrogością... Postawiona jednak na ostrzu noża narzekałam głośno na to wszystko, ale akceptowałam że sukienka lepiej wyglądać nie może. Pani krawcowa mi potakiwała. Wychodząc dodałam coś, że tego tak nie zostawię, ale że pani właścicielka (której oczywiście nie było) może to wszystko przemyśleć i zadzwonić jeszcze do mnie. I zadzwoniła. Stanowczym tonem oznajmiła, że ona ma dosyć moich narzekań, ONA odstępuje od umowy i mogę sobie przyjść zabrać zadatek, a sukienki już na pewno nie mam. Na moje: nie może Pani odstąpić, powiedziała, że może bo tak jest w umowie i odstępuje. I odłożyła słuchawkę. Tydzień przed ślubem bez sukienki. Wyobrażacie sobie? ! Oczywiście w umowie nie ma takiego zapisu (pytałam o poradę znajomych prawników) i gdyby nie to, że byłam już strzępkiem nerwów, wyglądałam chyba gorzej niż kiedykolwiek, a sukienkę mieć musiałam, to powinnam się odnieść do zapisów kodeksu cywilnego o skutkach niewykonania zobowiązań przy umowie wzajemnej. Według pani rzecznik praw konsumenta (do której oczywiście dzwoniłam), mogłam sobie pójść do dowolnego salonu, kupić dowolną sukienkę za dowolną kwotę, a Pani by musiała mi za tą sukienkę zapłacić. No ale było tak, że narzeczony znów zadzwonił do Pani, jakoś ją przekonał. Miałam siedzieć cicho i grzecznie odebrać to co mi przygotowali. Na końcu podpisać kwit odbioru bez uwag. Kończąc tą opowieść przepraszam, że tak się rozpisałam i zdaję sobie sprawę, że mało kto dobrnął do końca. Jednak obiecałam sobie, że tego tak nie zostawię, gdyż nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takich stresów i przeżyć tuż przed chwilą, która ma być najpiękniejsza w życiu. Proszę zastanówcie się dobrze zanim wybierzecie ten salon - czy choć oferują bardzo ładne suknie, to czy jak wystąpi jakiś problem dacie radę psychicznie przetrwać opryskliwość, niekompetencję i niedojrzałość pani właścicielki, czy na pewno będziecie miały co założyć na swój ślub i nie zostanie Wam występ w białej koszuli nocnej (ja już taką opcję widziałam w swoich koszmarach). I czy później przy odbiorze sukni kilka PLN rabatu wynagrodzi ten koszmar i defekty sukni, których nie da się poprawić. Życzę udanych wyborów Dominika |
Nowe wątki na forum Ślubny wizerunek |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:29.