|
Notka |
|
Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo. |
Pokaż wyniki sondy: Czy kolejną część robimy na odchowalni ?? | |||
tak | 22 | 57,89% | |
nie | 16 | 42,11% | |
Głosujący: 38. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia |
2014-02-09, 17:30 | #5011 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 7 496
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
eeeee kto zakłada nowy wątek?
__________________
16.06.2012 |
2014-02-09, 17:33 | #5012 |
Gang Iren
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: Poznań/UK
Wiadomości: 52 313
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Ale to było po tym jak Kacper nie jadł 4 godziny.
Ciekawe jakby im to wyszło
__________________
We all find time to do what we really want to do... |
2014-02-09, 17:43 | #5013 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: Dresden
Wiadomości: 787
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
__________________
14.05.2012 - Razem
15.06.2013 - II kreski 06.11.2013 - Ślub 02.03.2014- Benjaminek |
2014-02-09, 17:54 | #5014 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 453
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
Uwaga, uwaga, wymęczyłam: Opis porodu Koło 3.30 obudziłam się i stwierdziłam że skocze na szybkiego sika. Już w drodze do łazienki wydało mi się że jakoś mokro jakby mam w okolicy majtkowej, oględziny potwierdziły że podpaska nie zdzierżyła, ale ciągle byłam nieufna, że może to jednak pęcherz postanowił zastrajkować. Bezczelnie obudziłam męża, żeby był w gotowości po czym odpaliłam kompa żeby wpisać na forum że chyba odchodzą mi wody i sprawdzić ile mam czasu na wizytę na IP Jak wstałam od klawiatury lunęło całkiem konkretnie, pozbawiając mnie wątpliwości czy to nie pęcherz, a ponieważ zrobiło się mocno różowo stwierdziłam że czekać dalej z wyprawą do szpitala nie będę. Wypiliśmy herbatę, dopakowaliśmy torbę i wyruszyliśmy. W aucie okazało się że mam skurcze co 4min, ale nie były jakieś bolesne, raczej czułam że coś się dzieje i myślałam że te przerwy są dużo dłuższe, dopiero mąż na zegarek zerknął i stwierdził że to tylko 4min. Na Żelazną dotarliśmy koło 4.30, chwilę poczekaliśmy i lekarka zaprosiła mnie na badanie. Wyglądało że nie bardzo wierzyła w poród, bo miałam uśmiech od ucha do ucha, ale jak zbryzgały ją wody przy badaniu na samolocie chyba zmieniła zdanie. Posiedzieliśmy pół godzinki pod KTG, ale ponieważ było bardzo duże obłożenie trafiłam na patologię ciąży w oczekiwaniu na rozwój akcji i wolną salę porodową. Położyłam się na chwilę, bo na patologii mąż nie mógł ze mną być przed 8 rano, później do mnie dołączył. W międzyczasie zostałam obmierzona gigantycznym cyrklem i zamontowano mi wenflon – dopiero za 3 razem wszedł skubany, ale taka uroda moich żył. Zmieniliśmy salę, bo akurat coś mieli naprawiać tam gdzie leżeliśmy i łóżka zostały rozstawione na sąsiednie sale. Dostałam przydziałowe śniadanie i wtrząchnęłam całe, trochę spacerowaliśmy po korytarzu, ale było dosyć ciasno, bo majstrowali akurat w suficie przy naprawach na mojej byłej sali. Skurcze powoli robiły się coraz mocniejsze i częstsze, o dziwo bardziej przyspieszały kiedy leżałam i odpoczywałam między spacerami. Poproszono mnie na badanie, wyszło powoli postępujące rozwarcie i dostałam zalecenie żeby dużo spacerować, masować sutki i skoczyć pod ciepły prysznic. Po kilku kolejnych spacerach skurcze były już całkiem mocne, z czasem jedyną pozycją w której jakoś dawałam radę zostało siedzenie na łóżku i wiszenie na szyi siedzącego przede mną męża. Parę razy próbowałam się położyć między skurczami, ale szybko siadałam znowu bo wtedy mniej bolało, a skurcze były już zbyt często żeby poleżeć. Wtoczyłam się na chwilę pod prysznic, ale na krótko, bo już coraz bardziej mnie składało wpół. Wysyłałam męża pytać o salę porodową, bo czułam się coraz gorzej i już po głowie chodziło mi tylko znieczulenie i dyszałam jak miech kowalski przy każdym skurczu, ale ciągle nie było wolnej sali porodowej. W kolejnym badaniu wyszły 3-4 palce rozwarcia i pełna gotowość, ale jeszcze wróciliśmy na łóżko, chciałam iść pod prysznic, ale poproszono żeby już zaczekać do przenosin na porodówkę – mam wrażenie że trwało to wieki. W końcu zwolniła się sala porodowa, pojawiła się położna, pani Magdalena Złotek-Kopacz (ze wstydem przyznaję że nie zarejestrowałam wtedy jak się nazywa, za bardzo już byłam w odlocie, ale jeśli miałabym znowu rodzić to chcę z nią!). Na początek poradziła mi jak oddychać, bo sapałam strasznie i od hiperwentylacji czułam się jeszcze gorzej i ruszyliśmy krokiem zgięto-przerywanym na porodówkę. Rodziłam w sali pomarańczowej, nie do końca kojarzę jak ale znalazłam się na macie przy łóżku porodowym, pani Magda zrobiła KTG, pobrała mi krew do badania i cały czas przypominała że mam robić krótkie i lekkie wdechy, a długie wydechy, zaproponowała żebym wydawała przy tym dźwięki, np. wołała aaaaaa. Klęczałam sobie oparta o łóżko porodowe i aaaaa-łam na skurczach starając się uspokoić oddech, a w nagrodę za jego opanowanie miałam wskoczyć do wanny jeśli badania wyjdą dobrze. Jak się okazało wyszły dobrze, po drodze do wanny pani Magda zapytała czy chciałabym urodzić w wodzie – odpowiedziałam że chciałabym o ile jest taka możliwość i o ile dam radę. Wtoczyłam się do wanny i odzyskałam nieco przytomności. Skurcze nagle stały się o połowę mniej bolesne, zaczęłam rozumieć co kto do mnie mówi. W badaniu wyszło już 6 palców rozwarcia, aż położna dziwiła się że dopiero co miałam wpisane 3 po badaniu na patologii ciąży, także postęp był szybki. W wannie siedziałam sobie i wydawałam dźwięki jak medytujący mnich tybetański, jak dobrze się na tym skupiłam to ból jakoś nie znikał ale jakby się oddalał. Prawdopodobnie wtedy był moment o którym mąż mi potem wspominał, że chciałam go wyrzucić z sali za gadanie, ja mgliście kojarzę że mi faktycznie przeszkadzało to w koncentracji na mantrowaniu, więc mogłam mieć takie zapędy Co jakiś czas pojawiała się p. Magda zbadać tętno maluszka i powiedzieć jaki będzie następny etap porodu i kiedy dać znać, a tak byliśmy sobie we dwoje na sali, w powoli zapadającym półmroku, ciszy i spokoju. Cały poród tak wyszedł, bez świateł w oczy czy inne okolice, tylko gdzieś za ścianką lampka była zapalona żeby jednak nie było całkiem ciemno. Nie jestem pewna ile to zajęło, ale chyba szybko zaczęłam mieć jakieś dziwne wrażenie, jakby opuszczania czegoś. Mąż zawołał p. Magdę i okazało się że jest 8-9 palców, idzie główka i mogę zacząć lekko popierać jeśli czuję już potrzebę. Ostatnim punktem do wołania położnej miała być silna potrzeba parcia, od tego momentu już cały czas była obok. Przy skurczach parłam, a p. Magda dopingowała, dwa razy dotykałam główki żeby poczuć że już coraz bliżej końca, bo parte się przeciągały. Większość czasu siedziałam oparta o brzeg wanny, ale dłuższą chwilę parłam klęcząc w poprzek a nadzieją że grawitacja pomoże. Na końcówce partych była też druga położna, która uczyła się o porodach w wodzie (wcześniej oczywiście zgodziłam się na jej obecność), pamiętam że pokazała w którymś momencie na zegarek i okazało się że niewiele czasu zostało żebym przekroczyła jakąś granicę dla 2 fazy porodu, prowadząca poród zdecydowała że próbujemy jeszcze 15min, co skurcz słuchały serduszka małego a ja próbowałam przeć, ale ciągle cofała się główka. Już siedziała prawie na zewnątrz i w ostatniej chwili się cofała. W pewnym momencie była już chyba najszerszym punktem w kroczu ale nie chciała wyjść i miałam wtedy moment kryzysu, stwierdziłam że ja już nie chcę i niech ktoś małego zabierze, ale niech to się już skończy. Wokalnie przerobiłam wszystko od niemego krzyku, przez zwierzęcy wrzask do prawie śpiewu. Na szczęście to już naprawdę był koniec, p. Magda uzupełniła wodę cieplejszą, cały czas instruowała kiedy przeć najmocniej a kiedy się powstrzymać, i zaraz Grześ dał nura – do tej pory wg słów położnej po pierwszej kąpieli woli cieplejszą wodę niż zwykle dzieci lubią Okazało się że pępowinka była dosyć krótka a Grześ chwycił ją jak imadłem i wciągał się na niej z powrotem między skurczami, trzeba było mu rozwierać łapkę żeby puścił, ale dostał 10/10 ocenę od razu, na szczęście nie przerwał sobie dopływu składników w trakcie porodu. Na koniec w nagrodę za trudy sama przeciełam pępowinę Dostałam oksytocynę i od razu wylazło łożysko, przy okazji zaliczyliśmy instruktaż dla położnych na temat oceny krwawienia i kompletności łożyska przy porodzie do wody Potem Grzesia dostał na klatę tata, usiadł z nim w fotelu, a ja zostałam opłukana i przeprowadzona na fotel porodowy do szycia. Wyszły same otarcia śluzówki, ale dostałam dla pewności jeden szew, więc mam wpisane pęknięcie 1st. Wg. wypisu rodziłam 2h I fazy i 1,5h II fazy, ale wydaje mi się że to czasy takie z samej sali porodowej już, Grześ wylazł o 16.20. Po szyciu dostałam Grzesia do cyca, mąż siedział obok i tak we troje już trochę czasu znowu spędziliśmy sam na sam, ciesząc się sobą, dobre 2h. Na koniec wzięłam prysznic i dostałam odgrzany obiad, a mąż asystował w mierzeniu, ważeniu i badaniu Grzesia. Oprócz dwóch momentów kryzysowych – przed przyjściem p. Magdy Złotek-Kopacz i na końcu przy ostatnich parciach – poród wspominam jako naprawdę niecodzienne ale piękne wydarzenie. Mogę rodzić kolejne dzieci |
|
2014-02-09, 17:55 | #5015 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 954
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
5 lutego przez cesarskie cięcie przyszedł na świat Mikołaj, waga 3850, 55 cm. Jest on najcudowniejszym stworzeniem na świecie. Już jesteśmy w domu i uczymy się karmić
__________________
wymiana kosmetyczna : https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...0#post48628710 MIKOŁAJ |
2014-02-09, 18:01 | #5016 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 917
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Gratuluję!
__________________
21.05.16
|
2014-02-09, 18:09 | #5017 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 7 496
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Cytat:
gratulacje ---------- Dopisano o 19:09 ---------- Poprzedni post napisano o 19:03 ---------- super opis mój Adaś też miał krótką pępowinę i też się cofał tak jak Twój Grześ. Tylko mnie dłużej zajęło wyciśnięcie mojego królewicza opis napiszę ale jakoś zebrać się nie mogę na razie
__________________
16.06.2012 |
|
2014-02-09, 18:14 | #5018 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: woj.śląskie
Wiadomości: 3 870
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
juz zakladam sekundke
__________________
sent from iphone |
2014-02-09, 18:16 | #5019 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: opolskie
Wiadomości: 523
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
Gratuluje wszystkim nowym mamusiom
Gosia powodzenia (i dużo cierpliwości jak się domyślam) podczas wizyty teściowej. Mam już dość... nawet najgorsze tortury (mój śpiew w Kościele) nie podziałały na moją córkę. |
2014-02-09, 18:17 | #5020 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 6 350
|
Dot.: Noworoczne Mamusie - STYCZEŃ/LUTY 2014 cz. 11
widzę, że macie już kolejną część, więc zamykam
|
Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:03.