Czy mam problem z niskim poczuciem własnej wartości?

[coloredlights_]

Hej, piszę, bo zastanowiło mnie coś.

Zostałam zdradzona przez chłopaka (kilka lat temu, pierwszy chłopak), bo uznał, że nie jestem dla niego wystarczająco atrakcyjna.

No i tutaj przechodzę do sedna sprawy: gadałam z koleżanką kiedyś o tym i ona powiedziała, że nigdy nie była zazdrosna o swojego chłopaka bo wie, że lepszej nie znajdzie i jeśli ją zdradzi to jego strata. Dodam, że mówiła to zupełnie serio, nie była to poza. Ja nie mam takiego nastawienia. Bywam mniej lub bardziej zazdrosna (od zawsze, nawet przed zdradą bywałam), choć staram się tego nie okazywać i z tym walczyć. Nie jest to chorobliwa zazdrość prowadząca do jakichś afer i problemów. Ale mam świadomość, że mimo faktu, że uważam się za osobę atrakcyjną, inteligentną, mającą "wszystko na miejscu" i na powodzenie nie narzekam, to jednak nie każdy musi mieć taki gust i DOPUSZCZAM DO ŚWIADOMOŚCI FAKT, że co z tego, że jestem taka, skoro nagle mojemu facetowi może zawrócić w głowie nawet średnio atrakcyjna laska, bo dla niego będzie miała to coś. Oczywiście nie, że jestem pewna, że tak się stanie, ale dopuszczam taką możliwość gdzieś tam, baaardzo głęboko w podświadomości.

Czy to jest niskie poczucie własnej wartości? Bo ktoś mi tak powiedział. A ja mam wrażenie, że z moim poczuciem własnej wartości wszystko okej.

[260c4d4fdb0e7f4840fc70476d5f7e46d82a0f3e]

Nie widzę w tej konkretnej kwestii objawu niskiej samooceny. Masz zdrowe podejście: uznajesz atrakcyjność za kwestię względną i masz świadomość, że ludzie czasem zdradzają partnerów z mniej atrakcyjnymi (nawet w oczach zdradzających) osobami. O niskiej samoocenie świadczyłoby przekonanie, że skoro tamten chłopak uznał Cię za nie dość atrakcyjną, to jesteś obiektywnie brzydka i nikomu nie możesz się podobać. Koleżanka ma natomiast zawyżoną samoocenę i błędnie uznaje własne kryteria piękna za powszechnie obowiązujące. Chłopak może ją zdradzić/zostawić dla "gorszej" i wcale nie uznać tego za stratę.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez coloredlights_

DOPUSZCZAM DO ŚWIADOMOŚCI FAKT, że co z tego, że jestem taka, skoro nagle mojemu facetowi może zawrócić w głowie nawet średnio atrakcyjna laska, bo dla niego będzie miała to coś.

dlatego wygląd to nie wszystko. tu nie chodzi o to, ze facet nie znajdzie ładniejszej tylko o to, że nie znajdzie lepszej. i nawet jak średnio atrakcyjna laska (czy po prostu brzydka) zawróci facetowi w głowie to nie zdradzi, bo wie, że ma cudowną partnerkę, z którą mu się dobrze żyje i nie będzie chciał jej stracić. a jeśli zdradzi no to cóż, jego strata

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Na tej swojej teorii koleżanka może się ładnie przejechać, to działa tylko kiedy uważasz się za absolutnie najlepszą na świecie.
Ja mam trochę odwrotnie, tzn. wiem doskonale, że mojego chłopaka stać na o wiele wiele więcej jeśli chodzi o fizyczną atrakcyjność, zagadują do niego dużo ładniejsze ode mnie dziewczyny. Ale jeśli nie jest z nimi, tylko ze mną, to uznaję, że łączy nas więź którą byłoby dużo trudniej podrobić osobie z zewnątrz. W ten sposób jestem totalnie spokojna, bo wiem, że mu nagle nie odbije dlatego, że zwróciła na niego uwagę atrakcyjniejsza ode mnie kobieta. Nie jesteśmy razem tylko dlatego, że akurat nie trafiło mu się nic lepszego.
Nie nazwałabym tego 100% zaufaniem, biorę pod uwagę że zawsze i każdemu może się zdarzyć wszystko, ale ja sobie tym po prostu nie zawracam głowy na zapas.

[ruda_beksa]

Jak dla mnie twoje podejście jest w porządku, za to podejście twojej koleżanki jest dziwne.

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;8271771 6]dlatego wygląd to nie wszystko. tu nie chodzi o to, ze facet nie znajdzie ładniejszej tylko o to, że nie znajdzie lepszej.[/QUOTE]

Ale co to znaczy "lepszej"? Bo nie ma obiektywnego, trwałego sposobu ocenienia, kto jest "lepszą" lub "gorszą" partnerką. To zależy od potrzeb osoby poszukującej, które się przecież zmieniają - z wiekiem, z priorytetami, z sytuacją życiową. Dla studenta imprezowa dziewczyna kochająca wycieczki może być "lepsza" od domatorki, a kilka lat później dla faceta który chce założyć rodzinę taka domatorka będzie "lepsza" od imprezowiczki.

---------- Dopisano o 17:37 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;82717776]
Ja mam trochę odwrotnie, tzn. wiem doskonale, że mojego chłopaka stać na o wiele wiele więcej jeśli chodzi o fizyczną atrakcyjność, zagadują do niego dużo ładniejsze ode mnie dziewczyny. Ale jeśli nie jest z nimi, tylko ze mną, to uznaję, że łączy nas więź którą byłoby dużo trudniej podrobić osobie z zewnątrz. [/QUOTE]

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

Napisane przez ruda_beksa

Ale co to znaczy "lepszej"? Bo nie ma obiektywnego, trwałego sposobu ocenienia, kto jest "lepszą" lub "gorszą" partnerką. To zależy od potrzeb osoby poszukującej, które się przecież zmieniają - z wiekiem, z priorytetami, z sytuacją życiową. Dla studenta imprezowa dziewczyna kochająca wycieczki może być "lepsza" od domatorki, a kilka lat później dla faceta który chce założyć rodzinę taka domatorka będzie "lepsza" od imprezowiczki.

bardziej dopasowanej, bardziej mu odpowiadającej, takiej, z którą miałby lepsze życie? obiektywnie nikt tego nie ocenia, wiadomo. owszem, student może woleć imprezową dziewczynę, tak samo imprezowa dziewczyna może woleć studenta. a za parę lat oboje moją woleć domatora, z którym założą rodzinę, nie muszą się od razu rozstawać

[Canttouchthis]

Napisane przez coloredlights_

Hej, piszę, bo zastanowiło mnie coś.

Zostałam zdradzona przez chłopaka (kilka lat temu, pierwszy chłopak), bo uznał, że nie jestem dla niego wystarczająco atrakcyjna.

No i tutaj przechodzę do sedna sprawy: gadałam z koleżanką kiedyś o tym i ona powiedziała, że nigdy nie była zazdrosna o swojego chłopaka bo wie, że lepszej nie znajdzie i jeśli ją zdradzi to jego strata. Dodam, że mówiła to zupełnie serio, nie była to poza. Ja nie mam takiego nastawienia. Bywam mniej lub bardziej zazdrosna (od zawsze, nawet przed zdradą bywałam), choć staram się tego nie okazywać i z tym walczyć. Nie jest to chorobliwa zazdrość prowadząca do jakichś afer i problemów. Ale mam świadomość, że mimo faktu, że uważam się za osobę atrakcyjną, inteligentną, mającą "wszystko na miejscu" i na powodzenie nie narzekam, to jednak nie każdy musi mieć taki gust i DOPUSZCZAM DO ŚWIADOMOŚCI FAKT, że co z tego, że jestem taka, skoro nagle mojemu facetowi może zawrócić w głowie nawet średnio atrakcyjna laska, bo dla niego będzie miała to coś. Oczywiście nie, że jestem pewna, że tak się stanie, ale dopuszczam taką możliwość gdzieś tam, baaardzo głęboko w podświadomości.

Czy to jest niskie poczucie własnej wartości? Bo ktoś mi tak powiedział. A ja mam wrażenie, że z moim poczuciem własnej wartości wszystko okej.

Z Twoim poczuciem wartości i podejściem do tematu jest wszystko ok. Znam całkiem sporo przypadków, gdzie facet wybrał dziewczynę o gorszym wyglądzie /sylwetce/charakterze. Każdy ma swój gust.

Wysłane z mojego EVA-L09 przy użyciu Tapatalka

[malwoz88]

A ja zgadzam się z koleżanką. Trzeba znać swoją wartość i ona doskonale ją widocznie i zna, i ma. Jest pewna siebie - to dobrze! Nie rozumiem, co w tym dziwnego.

[ruda_beksa]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;8272886 1]bardziej dopasowanej, bardziej mu odpowiadającej, takiej, z którą miałby lepsze życie? obiektywnie nikt tego nie ocenia, wiadomo. owszem, student może woleć imprezową dziewczynę, tak samo imprezowa dziewczyna może woleć studenta. a za parę lat oboje moją woleć domatora, z którym założą rodzinę, nie muszą się od razu rozstawać [/QUOTE]

W idealnej sytuacji tak. Ale chodzi mi o to, że podejście "lepszej nie znajdzie" zakłada że 1) w danym momencie ona spełnia wszystkie potrzeby partnera 2) te potrzeby pozostaną takie same, jak teraz i 3) nawet jeśli się zmienią, ona będzie w stanie je spełnić najlepiej. Dla mnie to jest trochę dziwne.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;8272886 1]bardziej dopasowanej, bardziej mu odpowiadającej, takiej, z którą miałby lepsze życie? obiektywnie nikt tego nie ocenia, wiadomo. owszem, student może woleć imprezową dziewczynę, tak samo imprezowa dziewczyna może woleć studenta. a za parę lat oboje moją woleć domatora, z którym założą rodzinę, nie muszą się od razu rozstawać [/QUOTE]

Ale takiej gwarancji nie ma

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8274036 6]
Ale takiej gwarancji nie ma[/QUOTE]
oczywiście, ze nie ma. tak samo jak w związku, w którym osoby są o siebie bardzo zazdrosne nie ma gwarancji, że nie będzie zdrady czy rozstania.

Napisane przez ruda_beksa

W idealnej sytuacji tak. Ale chodzi mi o to, że podejście "lepszej nie znajdzie" zakłada że 1) w danym momencie ona spełnia wszystkie potrzeby partnera 2) te potrzeby pozostaną takie same, jak teraz i 3) nawet jeśli się zmienią, ona będzie w stanie je spełnić najlepiej. Dla mnie to jest trochę dziwne.

no okej, masz prawo tak uważać. chociaż nie wiem, czy nie bierzesz tego za bardzo dosłownie. noi nie wiemy, co konkretnie ta dziewczyna miała na myśli, bo może moje postrzeganie postawy "lepszej nie znajdzie" rozmywa się z jej opinią.

[Adrianna_8]

Twoje podejście wydaje mi się lepsze niż Twojej koleżanki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[balbinnka]

"nie ma miłości bez zazdrości" kiedyś teksty piosenek miały w sobie jakąś mądrość, więc bez powodu taki tekst nie powstał. Faktycznie nie ma miłości bez zazdrości, tak uważam, jeśli nie jest chorobliwa, to wszystko jest ok. A Twoja koleżanka nie powinna tak patrzeć z góry na faceta, że phi, jego strata. Według mnie w fajnym związku też kobieta patrzy na swojego faceta i sobie myśli "kurczę, jaki on jest fajny, nie zdziwiłabym się, gdyby się podobał innym kobietom, ale mam nadzieję, że zawsze wybierze mnie.", a nie "lepszej ode mnie nie znajdzie" to trochę brzmi jak "do pięt mi nie dorasta".