2015-01-21, 00:31 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 52
|
Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cześć dziewczyny.
Jakiś rok temu opisałam swoje rozterki dotyczące mojej sytuacji. Pokrótce: rok temu zaczęłam spotykać się z S. Oboje pracowaliśmy i nadal pracujemy w jednej z restauracji dużej kompanii, on jako pastry chef, ja jako kelnerka. Od pół roku razem mieszkamy. S. rok temu założył spółkę ze swoją ex, N. Oni plus dwie jeszcze osoby kupili pub pod Londynem. N, jako znająca się na rzeczy (była managerką w kilku hotelach i restauracjach), jest osobą kierującą całością - zamieszkała w pubie i przez rok ładnie rozkręciła biznes. W planach od początku był zakup następnego pubu, gdy pierwszy zostanie doprowadzony do kompletnego porządku (poprzedni właściciele bardzo go zaniedbali) - dali sobie na to 2-3 lata, czyli teoretycznie nowego pubu zamierzali zacząć szukać za 1.5 do dwóch lat od teraz. Dzisiaj dostaliśmy wiadomość od N. Odezwali się do niej właściciele budynku pubu (firma, która zarządza/jest właścicielami wielu pubów). Powiedzieli, że są pod wrażenieniem, że pub funkcjonuje świetnie, i... chcą im zaoferować następny pub już za pół roku. Zaoferować, tzn sprzedać im kolejny biznes do rozkręcenia, na dobrych warunkach. Na czym polega mój problem? Otóż - S i ja planowaliśmy w przyszłości zrezygnować z naszej pracy w Londynie i, gdy nadszedłby dobry moment na kupno kolejnego pubu - my mieliśmy tam pracować. No i to miało nastąpić za jakieś dwa lata. Mnóstwo czasu... Przez ten rok, odkąd jesteśmy razem, poznałam i polubiłam jego ex (wcześniej, przyznaję, miałam wątpliwości co do ich przyjaźni - teraz ja jestem pewna uczuć S do mnie, a N jest zaręczona z bardzo miłym facetem). Ale teraz nagle te dwa lata skurczyły się do pół roku. A ja nie wiem, czy jestem gotowa zostawić Londyn. Lubię moją pracę (kelnerka w restauracji na poranną/lunchową zmianę, pon-piatek). Restauracja jest częścią prywatnego klubu dla ludzi z show-biznesu. Cała kompania ma kluby, hotele, restauracje, spa itp. na całym świecie, wciąż otwiera nowe - jednym słowem, poważna firma i pewna praca dla mnie (pracuję dla kompanii ponad 10 lat). No i najważniejsze - za 45 godzin pracy biorę na rękę 550 funtów wypłaty tygodniowo. W nowym miejscu najprawdopodobniej nie zobaczyłabym zysku przez ponad rok, a praca świątek, piątek i niedziela, dzień i noc :/ Czy powinnam z tego zrezygnować i iść z S rozkręcać mały pubo-biznes? Zamysł jest taki, że kiedyś trzeba przestać pracować dla wielkiej kompanii i iść na swoje - być swoim własnym szefem, co wiąże się oczywiście z odpowiedzialnością i kosztami. Pierwszy pub dopiero niedawno zaczął zarabiać, musieli w niego zainwestować 50.000 funtów, zysków po pierwszym roku jeszcze nie widzieli, bo wszystko co zarobili, pakowali z powrotem w pub (remont, naprawy, ulepszenia). N pracuje non stop, od otwarcia pubu pierwszy wolny weekend miała po jakichś 8 miesiącach. W nowym miejscu na początku byłaby ona (jako osoba kompetentna), my do pomocy - potem zostalibyśmy tam, a ona wróciła do pierwszego pubu (szczegóły do uzgodnienia). I ja mam teraz kilka opcji: a) Za pół roku rezygnuję z pracy razem z S, zakładamy nową spółkę: S, ja, N i jej narzeczony - wszyscy inwestujemy, bierzemy nowy pub i szukujemy się na ciężką orkę przez kolejne kilka lat. b) Za pół roku rezygnuję z pracy razem z S, i zatrudniam się w nowym pubie, w którym rządzi S i N. c)Za pół roku S idzie do pubu, a ja zostaję w Londynie w mojej starej pracy, inwestując w nowy pub, w którym będa rządzić S i N. Później może do nich dołączam. W opcji d) rozstaję się z S i problem pracy i pubu rozwiązuje się samoistnie, ale kocham S, więc ta opcja odpada. Gdy dzisiaj S opowiedział mi o niusie, widziałam, jak się cieszy - on po 20 latach w Londynie ma dość i chce się przenieść w spokojniejsze miejsce (sam pochodzi z Cumbrii, pięknie tam jest - jeziora i przestrzeń). Ja jestem w UK od 11 lat, i w sumie dobrze mi w Londynie i w mojej pracy - ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę wiecznie być kelnerką (a managerką w obecnej kompanii nie chcę być - paradoksalnie, mniej pieniędzy i gorsze godziny niż head waitress, praca w weekendy, zamykanie do 5 rano itp). Niby mogę być kelnerką w pubie, ale przyznam - jestem trochę rozpieszczona co do klientów - w klubie to membersi i ich goście, bywają co prawda tacy, którzy "gwiazdorzą", ale jednocześnie wiadomo, że jeśli pogwiazdorzą za bardzo lub będą niemili, zostaną wyproszeni i zabierze się im membership. Poza tym większość jest naprawdę bardzo miła, wielu stałych bywalców. Lunche to w większości spotkania biznesowe, niewiele alkoholu, pełna kultura. W obecnym pubie, gdzie pracuje N, większość klientów to panowie, którzy przychodzą po pracy do pubu, piją 5-10 pint piwa i opowiadają sprośne dowcipy :/ Kolejny pub ma być bardziej nastawiony na jedzenie, więc mogłabym pracować jako hostessa/managerka/kelnerka... Mam mętlik w głowie :/ Co zrobiłybyście na moim miejscu? |
2015-01-21, 00:36 | #2 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 955
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cytat:
__________________
You don’t have to be pretty. You don’t owe prettiness to anyone. Not to your boyfriend/spouse/partner, not to your co-workers, especially not to random men on the street. [...] Prettiness is not a rent you pay for occupying a space marked "female". Diana Vreeland
|
|
2015-01-21, 00:45 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 52
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Tak, wtedy musiałby to być związek na odległość. Ale nie jestem naiwna, wiem, że takie związki nie mają dużej szansy na przetrwanie. Mimo to, to jedna z opcji, które są możliwe. Jestem na etapie układania sobie obrazu sytuacji w głowie.
|
2015-01-21, 02:12 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 657
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Ja bym odkładala kase i popracowala jeszcze troche w tym miejscu gdzie teraz jestes. A S. niech jedzie sam wczesbiej, ty bys np. dojechała do niego po 2-3 miesiącach
Aha i wyślij mi na priva nazwę klubu w ktorym pracujesz )))
__________________
http://www.youtube.com/watch?v=XZBgmb0Yapo |
2015-01-21, 02:13 | #5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 684
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Opcję b) i c) bym odrzuciła. W opcji b) będziesz miała mniej przyjemną pracę (sama mówisz o panach od ,,sprośnych żartów"), a i tak nie będziesz właścicielką (jeśli dobrze zrozumiałam). Wiem, że S. będzie, ale mimo wszystko póki nie jesteście małżeństwem - niewiele Ci to daje (w razie rozstania).
Opcja c) byłaby dużo przyjemniejsza. Mogłabyś jeszcze sobie popracować tam gdzie lubisz - w dodatku inwestowałabyś w coś ,,na przyszłość". Minusem jest związek na odległość. Sama nie bardzo wierzę w takie związki i bym się na to nie zdecydowała. Metodą eliminacji pozostaje tylko a). Choć jest to opcja wymagająca ryzyka. |
2015-01-21, 10:16 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Autorko a masz oszczednosci by wlozyc kase w nowy biznes?
__________________
|
2015-01-21, 10:40 | #7 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cytat:
W życiu czasem pojawiają się szanse. Dla nas. Takie okazje, które można chwycić (choć wymagają odwagi i ryzyka) lub olać ze strachu przed nieznanym. Każdy, kto do czegoś doszedł własnymi rękami, musiał zaryzykować w pewnym momencie. Ty chyba właśnie znalazłaś się w takiej sytuacji. Gdybym, tak jak ty, chciała w końcu, w przyszłości przestać pracować dla kogoś a zacząć dla siebie, wykorzystałabym okazję. Plusem jest, że wspólnikami będą osoby, które poradziły sobie z jednym biznesem, znają się na tym i będą dla ciebie wsparciem, będziesz mogła się dużo nauczyć od tej dziewczyny, która prowadzi pierwszy pub. To więcej, niż przeciętny, początkujący, młody przedsiębiorca może sobie życzyć. Jeśli masz wystarczające środki finansowe, żeby wejść w spółkę, to na twoim miejscu zrobiłabym to. Zakładam, że masz pełne dane, świadczące o wysokości inwestycji i zwrocie, w przypadku pierwszego pubu oraz szacunki w przypadku drugiego. Wiesz więc mniej więcej na co się piszesz. To jest mniejsze ryzko niż w przypadku otwierania pierwszego miejsca. Rozumiem, że dla ciebie może być to skok na głęboką wodę. Dlatego na początku możesz zainwestować w ten nowy pub i jeszcze przez chwilę pracować w obecnym miejscu. A potem dołączyć do swojego chłopaka. Czyli wybrałabym opcję c. O ile naprawdę marzyłabym o własnym pubie. |
|
2015-01-21, 11:09 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Piszesz dobra praca - to ja myślałam, że to jakieś wysokie stanowisko w dobrej firmie.
A ta dobra praca to kelnerka? Bez jaj. Kelnerką można być zawsze.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2015-01-21, 11:10 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Elfir, dla niej jest to dobra praca. Zarabia tyle, ile ją satysfakcjonuje. Lubi ją. Jest pewna pracy. Dobra praca nie zawsze oznacza stanowisko kierownicze.
|
2015-01-21, 11:21 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Ale też nie jest to stanowisko jedyne w swoim rodzaju.
Kelnerką może być niemal każda. Dyrektorem oddziału firmy już niekoniecznie.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2015-01-21, 12:08 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 074
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Sądzę, że musisz sobie odpowiedzieć szczerze na pytanie czy to marzenie o własnym pubie było Twoje, czy po prostu jak Twój facet snuł plany to brzebąkiwałaś cicho, że fajnie by było. Ale tak na świętego nigdy.
Własny pub, w dodatku rozkręcając go od słabo idącego interesu to na pewno skarbonka bez dna i praca 24/7. W dodatku na prowincji, wśród ludzi prostych. Jak sądzisz, będzie Ci to odpowiadać, będzie Ci tam dobrze, wytrzymasz tak ze 2-3 lata nim sytuacja pubu się ustabilizuje? Bo rozkręcanie interesu pod okiem kogoś kto się zna i już to robił jest wielką szansą. Ale za szansą idą krew, pot i łzy. Chcesz tego, jesteś na to gotowa? Jaki masz plan na siebie za 5-10 lat? Niby długa perspektywa, ale szybko zleci. Praca w tym samym miejscu gdzie jesteś, zmiana, otwieranie czegoś? Tylko tak na poważnie, bo jeśli myślisz o własnym biznesie to wg mnie nie ma różnicy czy zaczniesz go już teraz czy za 2 lata. |
2015-01-21, 15:20 | #12 |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Jeśli serio chcesz kiedyś przestać pracować u kogoś i zacząć coś własnego, to skorzystaj z szansy i wybierz opcję a.
Do kelnerowania, nawet w fajnym miejscu - podejrzewam, że możesz kiedyś wrócić jakby pub okazał się niewypałem. |
2015-01-21, 15:26 | #13 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 1 202
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Również wybrałabym opcję a
|
2015-01-21, 16:59 | #14 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 4 689
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
|
2015-01-21, 18:32 | #15 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: srodziemnomorskie
Wiadomości: 1 351
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cytat:
Ja bym sie nie pchala. A co do pogrubionego, to mowa o okolicach podlondynskich, gdzie raczej mieszkaja ci, ktorych na to stac, zeby z Londynu wyjechac. |
|
2015-01-21, 21:27 | #16 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 2 893
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Jesli serio chcesz tego pubu to nie patrz, ze to rok wczesniej tylko dzialaj. Dopilnuj wszelkich formalnosci zanim rzucisz prace i wlozysz w to jakies pieniadze, przygotuj sie na ciezka robote i zaciskanie pasa.
A jesli pubu tak naprawde nie chcesz to zostan tam, gdzie jestes i nie rob nic wbrew sobie. |
2015-01-22, 01:33 | #17 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 52
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Dzięki za komentarze i rady.
@paulinika: z pieniędzmi do zainwestowania nie ma problemu, mam zaoszczędzone prawie 70tys funtów, więc 20-30 tys spokojnie mogę wrzucić w pub. @Elfir: powtórzę za new woman in town: dla mnie to jest dobra praca. Podoba mi się to, co w niej robię, odpowiadają mi zarobki. Po co ten lekceważący ton? Poza tym, na swoje zarobki pracowałam przez 7 lat - a to znaczy, że gdyby nie powiodło mi się gdzie indziej, to owszem - mogę wrócić do kompanii, tam zawsze potrzeba pracowników - ale to powrót do niższej stawki, na inną pozycję, w innych godzinach, i wyrabianie sobie marki od nowa. Kelnerka kelnerce nie równa. @skara: w tym sęk... Pub to marzenie S. Ja myślę, że dobrze byłoby spróbować robić coś innego niż do tej pory, a jednocześnie w podobnej działalności. Okazja do nauczenia się nowych rzeczy pod okiem profesjonalisty. No i to nie taka prowincja, pociągiem 40 minut od centrum Londynu. Właściwie to mogłabym nawet mieszkać tam z S, a jeździć do pracy do Londynu. To nie byłoby głupie na początek. Bo rozstanie i związek na odległość mi się nie uśmiecha. Dzięki raz jeszcze. Edytowane przez all_cats_are_grey Czas edycji: 2015-01-22 o 01:49 |
2015-01-22, 06:15 | #18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Skoro pieniadze masz to ja bym w to wchodzila. Ale tylko pod warunkiem tego ze TY tego chcesz a nie by zrobic TZ´towi przyjemnosc.
__________________
|
2015-01-22, 13:23 | #19 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 074
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cytat:
1) zamieszkać tam gdzie S., ale nie pchać się pub, nie być jego współwłaścicielem. Cały czas pracować tam gdzie pracujesz, a ewentualnie w wolnej chwili i w przypływie chęci pomóc S. i N. w pubie. Docelowo masz chłopaka z własnym pubem. Jak uda mu się go rozkręcić, to za 2-3 lata przechodzisz tam na całość etatu jako barmanka, kelnerka, czy co tam uradzicie. Summa summarum i tak się przy nich uczysz, niejako z doskoku, ale utrzymujesz swoją dotychczasową pensję, niezależność i wcale nie masz obowiązku tyrać w pubie. Pomagasz ile chcesz, wspierasz dobrym słowym i ewentualnie jakimś większym wkładem we wspólny budżet domowy. Jeśli będziecie z S. razem to i tak w zasadzie pub, mimo że nominalnie jego, będzie Wasz. 2) po przeprowadzce dojeżdżać do starej pracy 2-3 miesiące, w międzyczasie wdrażając się i przejmując nowy pub. Figurujesz jako współwłaściciel i tyrasz. Oszczędności masz sporo, więc dasz sobie radę nawet jeśli przez 2-3 lata nie będziesz miała przychodów. 3) wyłożyć pieniądze na pub, ale go nie prowadzić. Stajesz się inwestorem, masz % udziału z zysków, figurujesz jako współwłaściciel. Układ dość wygodny bo z kilka lat powinnaś mieć zyski bez nakładów pracy. Minus? Wiele relacji, koleżeńskich czy partnerskich, kładzie się po przystąpieniu do tego typu układu. Osoba pracująca często mentalnie czuje się wykorzystana przez inwestora. To szybki i niestety częsty sposób do zakończenia przyjaźni lub związku. |
|
2015-01-22, 21:20 | #20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Mój ton nie jest lekceważący. Po prostu uświadamiam, że kelnerka nie jest posadą, dla której nie można zaryzykować.
Ale sądząc z tonu - nie chcesz tego pubu. Więc bądź kelnerką.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2015-01-22, 22:54 | #21 | |
Zadomowienie
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cytat:
Dziewczyna Jest Head Waitress, ma swietne godziny pracy jak na branze, dobra stawke (zarabia wiecej niz niejedna pracujaca tutaj w biurze) i klientow na poziome, stabilna firme. To mysle dosc duzo za granica. Jakby pewnie chciala i poswiecila wygode i czesc zarobkow mogla by awansowac wyzej. Owszem ma co ryzykowac. Takiej pracy nie znajanduje sie w 5 min. Ale nie jest to praca "na zawsze". Owszem kelnerka za najnizsza stawke w jakims lokalu bez napiwkow co tyra do poznych godzin nocnyc, piatki swiatki nie ma za duzo do stracenia. Ja bym z pracy nie rezygnowala, ale wziela wspoudzial w barze i pomagala. Jesli to 40 min to spokojnie mozesz dojedzac do pracy. A wiczorami/lub gdy masz wolne angazowac sie w pub... |
|
2015-01-23, 00:51 | #22 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-01
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 24
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cytat:
Edytowane przez 0f4d7eb2e6c93082f74e89ef7f138a13b7c455c0 Czas edycji: 2018-04-05 o 12:34 |
|
2015-01-23, 23:55 | #23 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 364
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Cytat:
Co do tematu, zawsze lepiej mieć coś swojego i pracować dla siebie - nawet jeżeli miało to by być 14 h na dobę , 7 dni w tygodniu.
__________________
'możesz krzyczeć na mnie, ile chcesz, pokaż, jak w żyłach szybko płynie krew, będę się uśmiechać, bo wiem, że w środku jesteś taki sam- za mocno kochasz, tak, jak ja.' |
|
2015-01-24, 12:37 | #24 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 621
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Ale brałaś pod uwagę, że nawet jeśli zaczniesz pub za dwa lata, to też to będzie praca 24/7, brak urlopu, inwestowanie i brak zwrotu na początku?
Ja też odnoszę wrażenie, że wcale nie chcesz założyć własnego pubu . I trochę nie rozumiem czemu odejście i powrót miałoby się wiązać z wyrabianiem marki na nowo - przecież już byłabyś znana . |
2015-01-24, 19:50 | #25 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 52
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
@paulinika: nie jestem typem ofiary, która chce się poświęcić, bo jej mężczyzna byłby wtedy zadowolony. Tak samo S. nie namawia mnie, żebym wbrew sobie odeszła z pracy i pracowała w pubie - chociaż jak twierdzi, bardzo by tego chciał, bo robilibyśmy coś razem, dla siebie i wspólnej przyszłości. A ja się cieszę, że jest opcja zrobienia czegoś innego. Jestem z natury ostrożna i trzymam się rzeczy, które znam (stąd praca w jednym miejscu ponad 10 lat) - i żeby się ruszyć i zrobić coś nowego, potrzebuję kopa/zachęty. Tutaj mam właściwie podane na talerzu: możliwość zrobienia czegoś fajnego z ludźmi, którzy się na tym znają (to N.), i którzy wiedzą, czego chcą (to S.). Nie muszę tego robić sama, od podstaw, bez doświadczenia w zarządzaniu biznesem - wtedy najprawdopodobniej nigdy w życiu bym się za coś takiego nie wzięła. Ale ponieważ lubię swoją obecną pracę i jestem w niej dobra, to myślę, że spokojnie odnalazłabym się w tym przyszłym pubie i praca tam - nawet 24/7 - przynosiłaby mi sporą satysfakcję.
@skara: nigdy nie chciałabym sytuacji, w której mój chłopak jest moim szefem (to gdybym za jakiś czas zaczęła tam pracę jako kelnerka/barmanka). Nie wierzę również w "co moje, to twoje, bo jesteśmy razem" - jeśli nie zainwestuję, nigdy nie będę czuła, że moje zdanie w jakiejkolwiek kwestii na temat pubu powinno być brane pod uwagę. Nie odpowiada mi pozycja "dziewczyny szefa". Opcja trzecia byłaby raczej niemożliwa: mieszkając z S i spędzając w pubie sporo czasu (nawet jeżeli pracowałabym w Londynie, to weekendy/wieczory byłabym przecież tam), nie wyobrażam sobie nie pomagać - czy to na podłodze, czy wykonując inne drobne prace (pomoc w robieniu stocku, sprzątanie, jakieś naprawy itp). Teraz, gdy jeździmy z S do obecnego pubu, oboje właśnie to robimy - z tym że jest to jakieś 2 razy w miesiącu, bo oboje mamy pracę tu w Londynie. Simon jest takim "cichym wspólnikiem", ale poczuwa się do tego, żeby pomóc w miarę możliwości. N jest współwłaścicielką, ale jednocześnie managerką i za swoją pracę otrzymuje oczywiście dodatkowe wynagrodzenie, jak każdy inny pracownik (tzn, otrzyma swoją pensję jako extra przy podziale zysków z pubu). @banana84: cieszę się, że ktoś rozumie, że nawet w tak "niewyrafinowanym" zawodzie jak kelnerka można mieć lepsze czy gorsze warunki pracy Jak już pisałam, mogłabym bez problemu zostać managerką, ale wiąże się to z gorszymi zarobkami i czasem pracy (nocki...). Gdybym odeszła i potem chciała wrócić, byłoby mi bardzo trudno wskoczyć na tę samą pozycję - wielu na nią czycha @millenah: ja nie skaczę na aż tak głęboką wodę, żeby zakładać biznes sama i bez wielkiej wiedzy na temat - ale fajnie, że i tak może się udać @wesel: tak, zdaję sobie sprawę, że czy teraz, czy za dwa lata praca w nowym pubie będzie równie ciężka. Chodzi o to, że ten nius spadł na mnie niespodziewanie, gdy myślałam że na podjęcie decyzji mam mnóstwo czasu - a ja, jako osoba kurczowo trzymająca się tego, do czego jest przyzwyczajona i co zna, mam stresa gdy muszę coś w życiu zmienić i potrzebuję duuużo czasu na przywyknięcie do myśli o tak drastycznej zmianie Niektórzy tak mają Po namyśle i rozmowach z S doszłam do wstępnych wniosków. Po pierwsze, na pewno chcę zainwestować w pub. Mam pieniądze, więc niech mi się na coś przydadzą, inwestycja długoterminowa, ale dość pewna. Po drugie, nie zrezygnuję z mojej starej pracy od razu. Postaram się przejść na part time, może dable w pon i wtorek plus lunch w środę, to byłoby jakieś 28-30 godzin tygodniowo, czyli 300-320 funtów. A w pozostałe dni tygodnia będę mogła wdrażać się w pracę w pubie. Plus z tego taki, że wciąż będę miała przypływ pieniędzy, więc nie będę musiała sięgać po oszczędności. Dojazdy będą mnie kosztowały niestety więcej (pociąg), ale z drugiej strony, mieszkanie poza Londynem jest nieporównywalnie tańsze. A jeśli się nam poszczęści, to pub będzie miał pokoje na górze, w których będziemy mogli mieszkać (większośc pubów ma, no ale nie wiemy jeszcze, jaki pub nam zaproponują). Coraz bardziej mi się ten cały pomysł z pubem podoba Nawet z harówką w perspektywie Edytowane przez all_cats_are_grey Czas edycji: 2015-01-24 o 19:59 |
2016-10-28, 22:23 | #26 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 52
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Z perspektywy prawie 5 miesiecy, mam dosc. Moze i ucze sie nowych rzeczy, ale nie ma w tym zadnej radochy... Raczej ciagly stres, przekonywanie sie o wlasnej niewiedzy i braku umiejetnosci. Klientela bardziej wymagajaca niz w centrum Londynu w prywatnym klubie. No i ja - jako kelnerka lubilam swoja prace. Teraz, sama musze uzerac sie z ludzmi ktorymi zatrudniamy - glownie malolaty z okolicy, majacy wszystko w glebokim powazaniu bo to przeciez "tylko praca w pubie". Pracujemy po 12-15 godzin dziennie, jeden dzien wolny. Wiedzialam, ze bedzie ciezko, ale myslalam, ze bede z tego miala jakas satysfakcje. A nie mam. S zapieprza na kuchni, brak chefow, stres.
Przeczekamy rok. Jak nie bedzie lepiej, pewnie rzucimy to w cholere i wrocimy do Londynu. Oczywiscie kompania - wlasciciel pubu - nie powiedziala nam, ze pub ma zla reputacje po zmianach landlordow w ciagu ostatnich 5 lat, i ludzie nie chca do niego przychodzic. Ha-ha-ha. |
2016-10-28, 23:14 | #27 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 227
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Jak ma złą reputację, to zareklamujcie pub w okolicy jako zupełnie nowe miejsce, z nowymi właścicielami, może zmieńcie trochę wystrój?
Na pewno da się jakoś przyciągnąć klientelę. |
2016-10-29, 08:42 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Jak jestescie razem, to takie decyzje podejmuje sie wspolnie. Ja mam wrazenie, ze on Cie poinformowal, ze bierze ta oferte. Rownie dobrze mozesz chyba powiedziec mu by znalazl ten bar gdzies blizej i nie proponowal Ci ultimatum albo zwiazek na odleglosc, albo rzucasz wszystko dla niego i jedziesz w nieznane. Prace oczywiscie zostaw sobie i nie wykladaj w jego marzenia o lokalu nad jeziorem swoich oszczednosci.
|
2016-10-29, 12:23 | #29 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Np. znajdując niszę - wieczorki z lokalnymi piwami, czy winami, jakieś ciekawe, historyczne przekąski.
|
2018-03-28, 22:39 | #30 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 52
|
Dot.: Czy zrezygnować z dobrej pracy i rozkręcać własny pub? Rozterki...
Z perspektywy prawie dwóch lat.
Od prawie roku mieszkamy w pubie. Czyli, mieszkamy w pracy. N się wyprowadziła, teoretycznie " żeby nam ułatwić pracę i żebyśmy nie musieli wydawać forsy na mieszkanie". Moim skromnym zdaniem, postanowiła się wynieść i przynajmniej po pracy mieć spokój. Ja w dzień wolny wciąż tu jestem, słyszę klientów, dostawców, co jakiś czas ktoś puka do drzwi bo coś potrzeba. Mniej więcej raz w miesiącu mam zalamania nerwowe. S od jakiegoś czasu to samo. Za pierwszym razem, gdy zaczął przy mnie płakać i przepraszać, byłam w szoku. Nie pamiętam czy pisałam wcześniej, na początku mieliśmy head chefa bo S nigdy head chefem nie był, nie miał umiejętności ani doświadczenia. No to musiał "nabyć" w ekspresowym tempie po tym jak nasz head chef okazał się kompletnym dupkiem i musieliśmy poprosić go o odejście w trybie natychmiastowym. Od tego czasu minął prawie rok. Rok ciężkiej harówki dla S, uczenia się na własnych błędach. N ostatnio postanowiła w ogóle tu nie pracować i skupić się na "marketingu", bo to jej ulubiona częśc pracy - chodzenie na meetingi i inne kółka wzajemnej adoracji. Bywa tutaj w niedziele. Na mojej głowie zostaje wszystko inne: począwszy od raportów, zamówień, rozliczania pensji, kontraktów, poprzez odpowiadanie na emaile, płacenie rachunków, organizowanie przyjęć, na serwowaniu śniadań, serwisie i sprzątaniu pokoi kończąc. Ona do niedawna była tu w środy, kiedy ja miałam dzień wolny, i w soboty wieczorem. Ale postanowiła, że lepiej jest wytrenować jednego z pracowników żeby to robił zamiast niej. Oczywiście pracownikowi trzeba płacić. Ona ma więc święty spokój i "pracuje z domu", a ja staram się znowu kowerować jak najwięcej, bo pensje trzeba płacić... Dla nas samych na pensje nie starcza, od prawie dwóch lat praca 6 dni w tygodniu po 16 godzin i zero pieniędzy. Dlaczego wciąż tu jestem? Bo szkoda mi S. Jest idealistą, wciąż uważa, że jak się jeszcze bardziej postaramy, to biznes się rozkręci. I faktycznie jest coraz lepiej, ale w takim tempie, to się prędzej zarobimy na śmierc niż zaczniemy żyć normalnie. No a poza tym... Sama nie wiem. Coś mi to pachnie toksycznym związkiem, jakkolwiek banalnie to brzmi. S zaczął mieć wahania nastrojów. Zawsze był bardzo pozytywny. Dopiero niedawno przyznał się, że jest przerażony tym wszystkim. Że ma poczucie winy, że mnie w to wszystko wciagnął. Że naprawdę myślał, że będzie lepiej, łatwiej. Zupełnie nie przewidywał, że będzie tak jak jest. Ja, ja mam humory, płaczę pod prysznicem, w wolny dzień nie wstaję z łóżka. On utrzymuje dobry humor, do momentu, gdy się załamuje. Przyznał się, że ma dość tego życia. Że nie ma przyjaciół (zostali w Londynie), że czuje że jest gówniany w tym co robi (nie jest). Że najlepszą częścią jego dnia jest zatrzymanie się samochodem gdzieś na polu gdy wraca z zakupów i zjedzenie kupionej w supermarkecie kanapki :/ Bo oprócz tego jest tylko praca, wieczna praca, ja niezadowolona, wciąz tyle do zrobienia, wieczne zmęczenie... Po pracy tylko gapimy się w tv. Nie mamy siły na nic więcej. Nasze mieszkanie to bajzel, nigdy się do końca nie rozpakowaliśmy. Tylko tu śpimy wlaściwie. Ja wiecznie noszę te same ciuchy, wizja bycia landlady w sukience szybko prysła, gdy co rano muszę czyścić toalety i myć podłogi. Dzinsy, szybka zmiana na jakąś koszulę i jestem barmanką/kelnerką/managerem. No a kochana N już dawno uznała, że jestem najbardziej negatywną osobą jaką w życiu widziała. Moje stresy, moje załamania, to wg niej brak pozytywnego nastawienia, i na dodatek zatruwam tym S... Że to przeze mnie on zaczął się też załamywać. Nie dlatego, że ona na niego na siłę pakuje coraz więcej i więcej obowiązków (on nigdy nie chciał by head chefem - ona od początku mu wmawiała żeby jednak był bo da radę). Nie, to moje negatywne nastawienie jest największym problemem. Nikogo nie obchodzi, że ja się w tej piep.zonej wiosce czuję jak na pustyni: do najbliższego miasteczka jest 15 minut samochodem - nie mam prawa jazdy. Nie mam zresztą czasu na rozjazdy. W wiosce jest jeden village shop, gdzie serwują sniadania i można kupić chleb. To wszystko. Ja jestem dziewczyna z miasta, urodziłam się we Wrocławiu, potem 14 lat spędziłam w Londynie. Od dwóch lat nie byłam sama na głupich zakupach w supermarecie, są tylko szybkie wypady z S samochodem na zakupy pracowe podczas dwugodzinnej przerwy gdy pub jest zamknięty. Może to wydaje się mało ważne, ale gdy się straci te zwykłe rzeczy które się miało na codzień, to można po jakimś czasie zwariować! Moja przyjaciółka (jest w PL) radzi mi po prostu odejść. Spakować się, pojechać na lotnisko, złapać lot do Wrocławia, wrocić do rodziców. Odpocząć. Zastanowić się, co robić dalej. Rodzice namawiają mnie do tego samego. Ale ja nie chce zostawić S samego w tym bagnie. Wybaczcie, musiałam się wyżalić. Nie liczę na porady, raczej musiałam się wygadać, bo mnie rozsadza od środka. Gdy pracuję, nie myślę, jest w porządku - pogadam z klientami, pośmiejemy się w kuchni itp. Ale gdy mam tak jak dzisiaj dzień wolny, S pracuje, a ja siedzę tu na górze i czuję się nagle przytłoczona tym wszystkim. Nie potrafię się nawet na niczym skupić, wybrać filmu do oglądania, zająć się czyms - myślę o tym, że jutro czeka na mnie co najmniej 70 maili i wszystkie inne obowiazki... Nie potrafię się zrelaksować. Czuję się gorzej, niż gdy pracuję. Stres mnie zjada. Zaraz S przyjdzie na górę, zobaczy moją minę i spyta się What's wrong? Noż do cholery całe nasze życie jest wrong, ale gdy to powiem, to on się zdołuje, odbędziemy kolejną bezowocną rozmowę jak to musimy być pozytywni, ja się rozryczę, on walnie pięścią w ścianę... Więc zamiast tego, ja się uśmiechnę, i będziemy oglądać jakis głupi serial. Trzeba udawać, że jest ok. Ciekawe, ile jeszczy wytrzymam. Edytowane przez all_cats_are_grey Czas edycji: 2018-03-28 o 22:48 |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:43.