odwołany ślub na 3 tygodnie przed..

[preetamsingh]

Ja sadzę, że facet postapił rozsądnie. Nie czuje się gotowy do ślubu, więc nie pcha się w niego, za wszelką cenę, bo sala opłacona, zaliczki przepadną. Chce z Toba mieszkać, może poznać lepiej...
Tyle jset rozwodów, tyle slubów ludzie biorą za szybko, lub tak naprawdę nie dla siebie, a dla rodziców, rodziny, bo dziecko w drodze, a co ludize powiedzą...., że naprawdę moim zdaniem nei powinnaś na niego naciskać i wmuszać mu coś do czego nei czuje się przygotowany.
Wręcz przeciwnie, ja chyba wolałabym związek bez ślubu, za to fajny, dojrzały, niż planowane na chybcika małżeństwo, gdzie jedna ze stron nie jest pewna tego kroku.
Duzo siły i zdrowia życzę - oby kolano szybko wydobrzało

[blueberry88]

Napisane przez preetamsingh

Ja sadzę, że facet postapił rozsądnie. Nie czuje się gotowy do ślubu, więc nie pcha się w niego, za wszelką cenę, bo sala opłacona, zaliczki przepadną. Chce z Toba mieszkać, może poznać lepiej...
Tyle jset rozwodów, tyle slubów ludzie biorą za szybko, lub tak naprawdę nie dla siebie, a dla rodziców, rodziny, bo dziecko w drodze, a co ludize powiedzą...., że naprawdę moim zdaniem nei powinnaś na niego naciskać i wmuszać mu coś do czego nei czuje się przygotowany.
Wręcz przeciwnie, ja chyba wolałabym związek bez ślubu, za to fajny, dojrzały, niż planowane na chybcika małżeństwo, gdzie jedna ze stron nie jest pewna tego kroku.
Duzo siły i zdrowia życzę - oby kolano szybko wydobrzało

Tylko po co się oświadczał? Rozsądnie by było, gdyby przyjechał i wyjaśnił, przeprosił.

[preetamsingh]

Napisane przez blueberry88

Tylko po co się oświadczał? Rozsądnie by było, gdyby przyjechał i wyjaśnił, przeprosił.

Masz rację - nie powienien się oświadczać jesli nie czuł się gotowy do ślubu, mimo to, ja osobiście sądzę, że lepiej odwołać ślub nawet tydzien przed niż brać go zbyt pochopnie i wbrew sobie.
Jednym słowem - tak, źle postąpił niejako aranżując całą tę sytuację, ale w całym tym zamieszaniu, dobrze, że w porę zorientował się, że jednak tego nie chce, i miał na tyle odwagi by odwołać to. Szczeniackim posunięciem było oczywiście szykowanie wszystkiego, podczas gdy miał poważne wątpliwości (bo nie wierze, że nagle go olśniło i nagle, gwałtownie mu się odwidziało).

[blueberry88]

Napisane przez preetamsingh

Masz rację - nie powienien się oświadczać jesli nie czuł się gotowy do ślubu, mimo to, ja osobiście sądzę, że lepiej odwołać ślub nawet tydzien przed niż brać go zbyt pochopnie i wbrew sobie.
Jednym słowem - tak, źle postąpił niejako aranżując całą tę sytuację, ale w całym tym zamieszaniu, dobrze, że w porę zorientował się, że jednak tego nie chce, i miał na tyle odwagi by odwołać to. Szczeniackim posunięciem było oczywiście szykowanie wszystkiego, podczas gdy miał poważne wątpliwości (bo nie wierze, że nagle go olśniło i nagle, gwałtownie mu się odwidziało).

A to potwierdzam

[agusiajnw]

Napisane przez preetamsingh

Ja sadzę, że facet postapił rozsądnie. Nie czuje się gotowy do ślubu, więc nie pcha się w niego, za wszelką cenę, bo sala opłacona, zaliczki przepadną. Chce z Toba mieszkać, może poznać lepiej...
Tyle jset rozwodów, tyle slubów ludzie biorą za szybko, lub tak naprawdę nie dla siebie, a dla rodziców, rodziny, bo dziecko w drodze, a co ludize powiedzą...., że naprawdę moim zdaniem nei powinnaś na niego naciskać i wmuszać mu coś do czego nei czuje się przygotowany.
Wręcz przeciwnie, ja chyba wolałabym związek bez ślubu, za to fajny, dojrzały, niż planowane na chybcika małżeństwo, gdzie jedna ze stron nie jest pewna tego kroku.
Duzo siły i zdrowia życzę - oby kolano szybko wydobrzało

a moim zdaniem to zwykły dupek - osobiście miałabym w głębokim poważaniu co on chce po czymś takim.
Autorko, odwołaj wszystko i daj sobie z nim spokój, to nie jest mężczyzna, który nadaje się na męża i śmiem twierdzić że nawet na ojca.
Jak będziesz w ciąży spakuje walizki i powie Ci, że nie jest gotowy na dziecko.

Dorosły, odpowiedzialny człowiek tak się nie zachowuje

[deily]

Zgadzam się z wypowiedzią powyżej-jeśli ktoś podejmuje poważną decyzję i się zaręcza, wszystko jest w porządku, a potem ni z tego ni z owego "nie czuje się gotowy" to świadczy tylko o kompletnej niedojrzałości tej osoby.
Nie warto namawiać go na ten ślub-potem w każdym waszym kryzysie wypominałby że to ty go zaciągnęłaś do ołtarza.

Moim zdaniem powinnaś porozmawiać z nim, żeby dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi (ale bez namawiania na ślub), jeśli po waszej szczerej rozmowie sam z siebie dojdzie do wniosku że to był tylko moment "przedślubnej paniki" to sam się postara żeby wszystko naprawić. jak głosi stara maksyma: "jeśli facetowi zależy to choćby góry srały, a mury pękały to znajdzie sposób żeby ci to pokazać". Jeśli sam nie dojdzie do wniosku że Cie kocha i chce się z Tobą związać na resztę życia tak jak to było postanowione, to możesz go spokojnie olać i szukać szczęścia z kim innym.

trzymam kciuki żeby jednak okazał się Ciebie wart

[Chatka]

Napisane przez preetamsingh

Masz rację - nie powienien się oświadczać jesli nie czuł się gotowy do ślubu, mimo to, ja osobiście sądzę, że lepiej odwołać ślub nawet tydzien przed niż brać go zbyt pochopnie i wbrew sobie.
Jednym słowem - tak, źle postąpił niejako aranżując całą tę sytuację, ale w całym tym zamieszaniu, dobrze, że w porę zorientował się, że jednak tego nie chce, i miał na tyle odwagi by odwołać to. Szczeniackim posunięciem było oczywiście szykowanie wszystkiego, podczas gdy miał poważne wątpliwości (bo nie wierze, że nagle go olśniło i nagle, gwałtownie mu się odwidziało).

A moim zdaniem z odwagą to to nie miało absolutnie NIC wspólnego. Odważny byłby, gdyby przyjechał do swojej Narzeczonej (której przecież sam się do cholery wcześniej oświadczył, z którą sam wszystko planował, od 3 lat!) i porozmawiał z Nią szczerze o swoich obawach, wątpliwościach. Natomiast to, co robi ten facet to zwykłe tchórzostwo - powiedzenie "nie jestem gotowy na ślub", po czym nie odbieranie telefonów? Po czym łaskawie zadzwonił i zamiast wziąć dupę w troki i przyjechać do chorej, jakby nie patrzeć, ukochanej, kazać Jej z uszkodzoną nogą zapierniczać do siebie 200km? Gnój, gówniarz, tchórzliwy smród - tylko tak bym mogła określić kogoś, kto zachowuje się w ten sposób.

Autorko, mam nadzieję, że dobrze się zastanowisz, zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję. Ja bym z takim człowiekiem być nie chciała, moim zdaniem On Cię nie szanuje.
Bardzo też współczuję Ci tej sytuacji, nawet trudno mi sobie wyobrazić, jak się czujesz. Powodzenia!

[Ania_F]

Ja jestem po swoim ślubie już 6 lat, miałam ten sam problem w tygodniu przed ślubem, dziś naprawde jestem z mężem szczęśliwa ale ta chwila zwątpienia to był koszmar.

Już nie do końca pamiętam do wydarzenie ale pokłóciliśmy sie na sali weselnej przy organizacji naszego wesela, wtedy jeszcze mój narzeczony wyskoczył z tematem że nie będzie wesela, że nie ma sensu, że nie pasujemy do siebie itd... przyznam że jest słodki ale strasznie wybuchowy.

Przeleciał mi cały świat przed oczami, śmiechy ludzi, drwiny, strasznie płakałam ... ale wyjaśniliśmy sobie wówczas wszystko ...

miał obawy czy damy rade ...

Wesele było udane jak gdyby nic, ale on był jakiś sztywny, jednak dziś nie żałuje ślubu i życia z nim.

Nie wyobrażam sobie jak bym przeżyła rozstanie ...

Tak że może facet faktycznie się przestraszył, może faktycznie mało rozmawialiście ze sobą, o przyszłości ... jeśli naprawde się kochacie wzajemnie to przetrwa wasz związek ... bo teraz jest w Was bardziej stan zakochania i zauroczenia sobą ... ta trwała miłośc przychodzi później.

Z pierwszymi próbami, problemami, miłość rodzi się z czasem kiedy trzeba sobie pomóc, wspierać i wybaczać.

[justiii87]

Przykre ale prawdziwe. Powodzenia!

[maruda80]

Napisane przez agusiajnw

a moim zdaniem to zwykły dupek - osobiście miałabym w głębokim poważaniu co on chce po czymś takim.
Autorko, odwołaj wszystko i daj sobie z nim spokój, to nie jest mężczyzna, który nadaje się na męża i śmiem twierdzić że nawet na ojca.
Jak będziesz w ciąży spakuje walizki i powie Ci, że nie jest gotowy na dziecko.

Dorosły, odpowiedzialny człowiek tak się nie zachowuje

Mam takie samo zdanie, facet nie jest dojrzały i szkoda twojego życia na marnowanie go z nim.

[verumka]

Napisane przez preetamsingh

Ja sadzę, że facet postapił rozsądnie. Nie czuje się gotowy do ślubu, więc nie pcha się w niego, za wszelką cenę, bo sala opłacona, zaliczki przepadną. Chce z Toba mieszkać, może poznać lepiej...

Oczom własnym nie wierzę. Rozsądnie?! Matko Boska i wszyscy święci, chrońcie mnie przed takim "rozsądkiem". Ciekawe, że jakoś wcześniej się ten "rozsądek nie odezwał, tylko na 3 miesiące przed ślubem, kiedy już wszystko było przygotowane. Gdyby rzeczywiście był rozsądny, to by się nie oświadczał, skoro nie był gotowy na ślub i nie robił dziewczynie złudnych nadziei. Wtedy nikt by mu nie miał tego za złe. Oświadczyłby się wtedy, gdyby był na to gotowy.

Napisane przez agusiajnw

Jak będziesz w ciąży spakuje walizki i powie Ci, że nie jest gotowy na dziecko.

Dokładnie. Co wtedy zrobisz?

niunia290585, wiem, że to co przeczytasz będzie przykre dla Ciebie, ale mam wrażenie, że chłopak sobie zwyczajnie zakpił z Ciebie i kpi nadal (jechać do faceta z uszkodzoną nogą?! Waćpan nie raczy przyjechać do swojej ukochanej?) Tak nie zachowuje się dojrzały, dorosły i co najważniejsze KOCHAJĄCY facet. wg mnie on nawet nie zasługuje na miano mężczyzny, to niedojrzały, nieopierzony żółtodziób.
Dziewczyny mają rację - szkoda na niego Ciebie, Twojego życia, Twojego cierpienia. Dla prawdziwego mężczyzny łzy i cierpienie kobiety powinny być porażką!
Gdyby to mnie spotkało coś takiego, byłoby po związku - mam alergię na nieodpowiedzialnych, niedojrzałych chłoptasiów.

Trzymaj się

[Molise]

Swoją drogą ciekawe jak się sprawa rozwiązała Droga autorko, jak wynik wczorajszej rozmowy ?

[Magiusa]

No właśnie jak wynik rozmowy?
Ja osobiście zgadzam się z opiniami tych, którzy mówią, że to Twój facet jest nie fair.
Może i lepiej odwołać wszystko nawet tydzień przed ślubem niż pchać się w coś na siłę, ale nie zmienia to faktu, że miał do cholery dużo więcej czasu na zatrzymanie całej machiny przedślubnej.
JEśli się wahał mógł o tym powiedzieć kilka miesięcy przed ślubem, zanim wysłaliście zaproszenia!!!!!
A on co? Zostawił to na ostatnią chwilę, bo nagle się obudził?
Kurka, nie przemawia to do mnie w ogóle

[Miecia85]

Ta cisza ze strony Autorki jest interesująca, ale myślę, że jeszcze nie wróciła od narzeczonego, a wyjaśnienia zakończyły się optymistycznie.

[caamillaa]

Ja tez mam niecałe trzy tyg. do ślubu...nie wyobrażam sobie czegoś takiego...jednak może to i lepiej, że powiedział to wszystko przed ślubem niż zaraz po nim...gadającymi ludźmi ni ma się co przejmować...zawsze będą gadać nawet jak nic nie zrobisz...
Mam nadzieje, że wizyta u twojego TŻ się jakoś wyjaśniła...

Powodzenia!!

[niunia290585]

Cześć dziewczyny! wróciłam dopiero dzisiaj, to kawał drogi w jedną stronę prawie 5 godzin z przesiadkami kilkoma.... zajechałam we wtorek wieczorem i ... musiałam czekać godzinę na dworcu, gdyż Jaśnie Pan nie miał czasu przyjechać , był zły że przyjechałam bez zapowiedzi i zepsułam mu plany... wiec zaczęło sie bardzo miło...... tego wieczora nie było żadnej rozmowy na nasz temat, nie chciał rozmawiać...... Wczoraj zaczęło się od odwiedzin rodziny, jak tylko dowiedzieli się o moim przyjeździe, to obowiązkowo trzeba było zajść chociaż na chwilkę wpaść do dziadków itd
nie po to przyjechałam, ale uwielbiam jego dziadków babcie i nie potrafię nie odwiedzić ich ..... oni mnie uwielbiają, więc tym bardziej..........

do rzeczy... rozmowa z moim narzeczonym skończyła sie oczywiscie kłotnią i łzami, gdyz on nadal nie wie czego chce, a czasu coraz mniej...
czy ja naprawde mam czekac az on powie mi to kilka dni przed...
może powinnam sama wszystko odwołac.... nie wiem co robic to takie trudne.......

On nie wie co dalej robić mówi, że się boi i takie tam.......... do cholery wróciłam totalnie rozbita... myślałam,że wrócę pewna na 100% , a tu nic z tego……. Raz mowi tak raz tak………….

Nie wiem co robic niepotrzebnie pojechałam i kolejny raz udowodniłam mu ze zrobiłabym dla niego wszystko ….

[blueberry88]

Bardzo mi przykro. Niestety najlepsze co możesz zrobić dla siebie, to wziąć się za odwołanie ślubu. Jak dla mnie nie mówi, że nie chce ślubu, bo wolałby, żebyś to Ty podjęła tę decyzję - nawet taki z niego tchórz. "nie miał czasu przyjechać , był zły że przyjechałam bez zapowiedzi i zepsułam mu plany" tragiczne!!! Co to ma znaczyć, że "on nie chciał rozmawiać"? Oburzające. Daj sobie spokój. Jak zajdziesz w nieplanowaną ciążę, to też powie, że zepsułaś mu plany. Naprawdę chcesz ślubować komuś takiemu miłość i wierność do końca życia?

[niunia290585]

Wiem,że to skończony egoista, że zachowuje się podle i że na mnie nie zasługuje... wiem to wszystko, tylko co z tego jeśli ja go tak bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego?
Wiem, że powinnam to skończyć, odwołać wszystko................. Tylko,że jak tylko na niego spojrzę, to od razu myślę tylko o tym,żeby go przytulić...
Wiem, że jestem głupia i że on mnie wykorzystuje...... manipuluje mną i moimi uczuciami.... z jedynaka nic dobrego nie mogło wyrosnąć............

[blueberry88]

Są jedynacy, którzy są normalni. Nigdy nie będziemy w stanie postawić się w takiej sytuacji. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby narzeczony by mi takie coś wywinął. Inaczej, nie wiem, co bym czuła, jak to bardzo musi boleć. Jestem jednak przekonana, że nie dopuściłabym do ślubu - to zbyt poważna sprawa, by się wahać. Zbyt wiele jest tragicznych żyć kobiet - chciałabyś się tak całe życie czuć?

---------- Dopisano o 19:03 ---------- Poprzedni post napisano o 19:02 ----------

Zawsze odtrącona. Z poczuciem, że Tobie bardziej zależy. Może nawet z poczuciem, że do ślubu został zmuszony.

[Lithiumae]

Napisane przez niunia290585

Cześć dziewczyny! wróciłam dopiero dzisiaj, to kawał drogi w jedną stronę prawie 5 godzin z przesiadkami kilkoma.... zajechałam we wtorek wieczorem i ... musiałam czekać godzinę na dworcu, gdyż Jaśnie Pan nie miał czasu przyjechać , był zły że przyjechałam bez zapowiedzi i zepsułam mu plany... wiec zaczęło sie bardzo miło...... tego wieczora nie było żadnej rozmowy na nasz temat, nie chciał rozmawiać...... Wczoraj zaczęło się od odwiedzin rodziny, jak tylko dowiedzieli się o moim przyjeździe, to obowiązkowo trzeba było zajść chociaż na chwilkę wpaść do dziadków itd
nie po to przyjechałam, ale uwielbiam jego dziadków babcie i nie potrafię nie odwiedzić ich ..... oni mnie uwielbiają, więc tym bardziej..........

do rzeczy... rozmowa z moim narzeczonym skończyła sie oczywiscie kłotnią i łzami, gdyz on nadal nie wie czego chce, a czasu coraz mniej...
czy ja naprawde mam czekac az on powie mi to kilka dni przed...
może powinnam sama wszystko odwołac.... nie wiem co robic to takie trudne.......

On nie wie co dalej robić mówi, że się boi i takie tam.......... do cholery wróciłam totalnie rozbita... myślałam,że wrócę pewna na 100% , a tu nic z tego……. Raz mowi tak raz tak………….

Nie wiem co robic niepotrzebnie pojechałam i kolejny raz udowodniłam mu ze zrobiłabym dla niego wszystko ….

Kobieto,wiem że mi łatwo mówić( a raczej pisac) ale rzuć go w cholerę!
Pojechałaś do niego rozmawiać na temat Waszego związku,czujac ból w chorej nodze a tym bardziej ból jaki Ci sprawił a on jeszcze mial pretensje ze popsulas mu plany? Milosc miloscia,ale nawet jesli dojdzie do slubu to będziesz sie wiecznie bac czy znow nie wywinie jakiejs akcji. Albo jak dziewczyny pisaly,czy Ci nie rzuci w twarz slow ze go zmusilas do slubu. Radzę się dobrze zastanowic..

[FioletowyAnanas]

Raczej nie można zmienić zdania z dnia na dzień. Może powinnaś porozmawiać z nim co jest przyczyną zerwania zaręczyn. Bo argument "nie dorosłem" to moim zdaniem nie jest argumentem przed zaręczynami mógł się nad tym zastanowić. Przecież Ty mu się nie oświadczałaś więc wiedział co robi. Myślę że może być to spowodowane jego stresem bo to nie tylko kobieta się stresuje ale również mężczyzna. Spróbuj z nim pogadać.

[blueberry88]

Napisane przez FioletowyAnanas

Raczej nie można zmienić zdania z dnia na dzień. Może powinnaś porozmawiać z nim co jest przyczyną zerwania zaręczyn. Bo argument "nie dorosłem" to moim zdaniem nie jest argumentem przed zaręczynami mógł się nad tym zastanowić. Przecież Ty mu się nie oświadczałaś więc wiedział co robi. Myślę że może być to spowodowane jego stresem bo to nie tylko kobieta się stresuje ale również mężczyzna. Spróbuj z nim pogadać.

Przecież próbowała porozmawiać, nawet do niego pojechała.

[anannke]

Napisane przez niunia290585

do rzeczy... rozmowa z moim narzeczonym skończyła sie oczywiscie kłotnią i łzami, gdyz on nadal nie wie czego chce, a czasu coraz mniej...
czy ja naprawde mam czekac az on powie mi to kilka dni przed...
może powinnam sama wszystko odwołac.... nie wiem co robic to takie trudne.......

On nie wie co dalej robić mówi, że się boi i takie tam.......... do cholery wróciłam totalnie rozbita... myślałam,że wrócę pewna na 100% , a tu nic z tego……. Raz mowi tak raz tak………….

Nie wiem co robic niepotrzebnie pojechałam i kolejny raz udowodniłam mu ze zrobiłabym dla niego wszystko ….

Napisane przez blueberry88

Bardzo mi przykro. Niestety najlepsze co możesz zrobić dla siebie, to wziąć się za odwołanie ślubu. Jak dla mnie nie mówi, że nie chce ślubu, bo wolałby, żebyś to Ty podjęła tę decyzję - nawet taki z niego tchórz. "nie miał czasu przyjechać , był zły że przyjechałam bez zapowiedzi i zepsułam mu plany" tragiczne!!! Co to ma znaczyć, że "on nie chciał rozmawiać"? Oburzające. Daj sobie spokój. Jak zajdziesz w nieplanowaną ciążę, to też powie, że zepsułaś mu plany. Naprawdę chcesz ślubować komuś takiemu miłość i wierność do końca życia?

Popieram że najlepsze to odwołać zbliżający się ślub ale to on powinien to zrobić... ja wiem że stres... ale stres stresem ale nigdy nie słyszałam o czymś takim.. wiadomo można się zastanawiać czy dobrze się robi większość patrzy na to jak na decyzję na całe życie i wiadomo że dużo osób analizuje to dokładnie ale ludzie nie myślą o odwołaniu ślubu w takich sytuacjach mimo wszystko... a skoro on myśli to moim zdaniem coś jest nie tak.. coś co sprawia że nie czuje się pewny..

poza tym to strasznie szczeniackie ślub się zbliża wielkimi krokami a on nie wie co robić? i co ucieknie sprzed ołtarza potem? jak wszyscy przyjadą i odkręcanie tego będzie jeszcze trudniejsze niż teraz? na ten dzień powinniście oczekiwać z niecierpliwością, radością i wspierać się w tym, a nie czekać ze strachem i płaczem i niepewnością... chyba najbardziej bolesne byłoby jak by kiedyś ci to wypomniał że został zmuszony do ślubu bo on go nie chciał... przemyśl to 1000 razy

poza tym jak ty masz być pewna w takiej sytuacji, gdzie zaufanie wsparcie?! ślubu nie powinno brać się w takiej atmosferze...

[aszkim]

Kurcze tak mi przykro.Zagladalam tu kilka razy z ta nadzieja ze jednak dojdziecie do jakiegos porozumienia i wyjasnicie sobie te sprawe.A tu tylko gorzej.Malo tego, on zachowuje sie jak jakis maloletni gowniarz.Co to ma byc wogole??On nie wie, on nie chce rozmawiac,psujesz mu plany przyjazdem?! Wiem ze latwo jest nam to pisac co innego jak byloby sie w danej sytuacji, ale on na ciebie raczej nie zasluguje.Nie pokazuj mu ze tobie zalezy, nie dzwon, nie pisz nie melduj sie u niego, a zobaczysz on sam zacznie nawiazywac z toba kontakt i zastanawiac sie o co chodzi. A poza tym glowa do gory, teraz moze byc juz tylko lepiej.Mysle ze juz nic nie jest w stanie cie zaskoczyc .

[marylka80]

Kurcze tak mi przykro, bylam pewna ze jednak dojdziecie do jakiegos porozumienia, albo chociaz ustalicie co robic, odwolywac wszystko czy tylko przesunac o jakis czas...

Wiesz, nie znam twojego faceta, ale ostatnia rzecz jaka by mi przez mysl przeszla to to ze w takim momencie moze nie miec dla ciebie czasu, albo ze jest cos, lub ktos wazniejsze od ciebie... Wiem ze go kochasz, ale uwierz mi ze ten facet ani troche nie zasluguje na twoja milosc. Wg mnie on cos knuje, nie wiem, moze ma kogos...bo to dziwne ze przejechalas taki kawal drogi i musialas na niego godzine czekac...

A rozmawialas w ogole z jego rodzicami? Albo ze swoimi? Bo chyba nie trudno im zauwazyc ze dwa tygodnie przed slubem zamiast w skowronkach chodzisz zdolowana...

Kurcze nie mozesz tego ciagnac, to nie ma najmniejszego sensu, zadzwon do niego i powiedz mu ze wszystko odwolujesz...skoro on sie nie moze zdecydowac, podejmij decyzje za niego. A jesli bedziecie mieli kiedys byc razem ( w co szczerze mowiac watpie ) to i tak bedziecie. Jesli faktycznie tak jak mowisz kocha cie.

Jesli teraz tego nie zrobisz bedzie cie tak traktowal cale zycie, przemysl to czy na pewno tego chcesz...

A tak w ogole co z noga?

[sylvi_86]

Napisane przez niunia290585

Cześć dziewczyny! wróciłam dopiero dzisiaj, to kawał drogi w jedną stronę prawie 5 godzin z przesiadkami kilkoma.... zajechałam we wtorek wieczorem i ... musiałam czekać godzinę na dworcu, gdyż Jaśnie Pan nie miał czasu przyjechać , był zły że przyjechałam bez zapowiedzi i zepsułam mu plany... wiec zaczęło sie bardzo miło...... tego wieczora nie było żadnej rozmowy na nasz temat, nie chciał rozmawiać...... Wczoraj zaczęło się od odwiedzin rodziny, jak tylko dowiedzieli się o moim przyjeździe, to obowiązkowo trzeba było zajść chociaż na chwilkę wpaść do dziadków itd
nie po to przyjechałam, ale uwielbiam jego dziadków babcie i nie potrafię nie odwiedzić ich ..... oni mnie uwielbiają, więc tym bardziej..........

do rzeczy... rozmowa z moim narzeczonym skończyła sie oczywiscie kłotnią i łzami, gdyz on nadal nie wie czego chce, a czasu coraz mniej...
czy ja naprawde mam czekac az on powie mi to kilka dni przed...
może powinnam sama wszystko odwołac.... nie wiem co robic to takie trudne.......

On nie wie co dalej robić mówi, że się boi i takie tam.......... do cholery wróciłam totalnie rozbita... myślałam,że wrócę pewna na 100% , a tu nic z tego……. Raz mowi tak raz tak………….

Nie wiem co robic niepotrzebnie pojechałam i kolejny raz udowodniłam mu ze zrobiłabym dla niego wszystko ….

kochana bardzo przykro mi to mowic ale jesli facet mowi ze nie wie czego chce to napewno nei chce ciebie, przerabialam to samo dwa razy, niestety chyba musisz odwolac wszystko, to nie fari wobec osob powiadomionych, jesli nie byl zadowoloby z twojego przyjazdu bo mu zepsulas plany to szczerze..on kogos ma, tak mi sie wydaje. ba jestem pewna, u mnie sie tak konczylo, jak facet mowi ze nie wie czego chce czy kocha tzn ze juz sobie znalazl inna

tak bardzo mi przykro, wiem jak to boli chociaz mi to powiedziano nie przed slubem ale jednak

[kat123]

Napisane przez niunia290585

Cześć dziewczyny! wróciłam dopiero dzisiaj, to kawał drogi w jedną stronę prawie 5 godzin z przesiadkami kilkoma.... zajechałam we wtorek wieczorem i ... musiałam czekać godzinę na dworcu, gdyż Jaśnie Pan nie miał czasu przyjechać , był zły że przyjechałam bez zapowiedzi i zepsułam mu plany... wiec zaczęło sie bardzo miło...... tego wieczora nie było żadnej rozmowy na nasz temat, nie chciał rozmawiać...... Wczoraj zaczęło się od odwiedzin rodziny, jak tylko dowiedzieli się o moim przyjeździe, to obowiązkowo trzeba było zajść chociaż na chwilkę wpaść do dziadków itd
nie po to przyjechałam, ale uwielbiam jego dziadków babcie i nie potrafię nie odwiedzić ich ..... oni mnie uwielbiają, więc tym bardziej..........

do rzeczy... rozmowa z moim narzeczonym skończyła sie oczywiscie kłotnią i łzami, gdyz on nadal nie wie czego chce, a czasu coraz mniej...
czy ja naprawde mam czekac az on powie mi to kilka dni przed...
może powinnam sama wszystko odwołac.... nie wiem co robic to takie trudne.......

On nie wie co dalej robić mówi, że się boi i takie tam.......... do cholery wróciłam totalnie rozbita... myślałam,że wrócę pewna na 100% , a tu nic z tego……. Raz mowi tak raz tak………….

Nie wiem co robic niepotrzebnie pojechałam i kolejny raz udowodniłam mu ze zrobiłabym dla niego wszystko ….

Może po prostu wychodzi z niego natura panikarza? Może dotarło do niego, że to wszystko dzieje się naprawdę i się wystraszył...? Wiem, że brzmi to absurdalnie, ale nie wykluczaj tego.

Kiedyś mojego TŻa chrzestny rozmawiał z nami o ślubie (dopytywał kiedy planujemy itd.) i w pewnym momencie zapytał TŻ czy czuje się gotowy, TŻ odpowiedział, że nie (nie jesteśmy jeszcze zaręczeni nawet), a no wuj odpowiedział "No to musisz wiedzieć, że nigdy nie będziesz gotowy, ale i tak trzeba to zrobić".
Strach naturalna rzecz, panikowanie już mniej, ale zdarza się. Chyba, że coś nabroił...

[AgusiekT]

Też tu kilka razy zajrzałam, ale po Twojej ostatniej wiadomości Droga Autorko, muszę się wypowiedzieć.

Przede wszystkim bardzo Ci współczuję, naprawdę.

Każdej z nas łatwo pisać, bo sprawa nas nie dotyczy, ale jednocześnie jesteśmy osobami, które stoją z boku i w miarę obiektywnie oceniają sytuację (oczywiście na pewno nie wiemy wszystkiego, nasza wiedza bierze się z Twoich wypowiedzi).

Dziewczyno, nie znam Cię, ale na Boga... Gdyby ten facet Cię kochał nie pozwoliłby Ci z chorą nogą tłuc się tyle kilometrów autobusem, nie robiłby problemów, żeby wyjechać po Ciebie na dworzec, w ogóle co to za zachowanie- był zły, bo miał inne plany??? Ludzie- TAK NIE ZACHOWUJE SIĘ KOCHAJĄCY MĘŻCZYZNA!!! Nie tłumacz go, że jest jedynakiem, to nie jest żadne wytłumaczenie.

Nie wiem, mi się wydaje, że on może ma kogoś na boku, być może miał przed dłuższy czas, dlatego teraz trochę pali mu się grunt pod nogami, bo ślub za pasem, a on niezdecydowany... Nie wiem, ale kurczę, gdybym spotkała kolesia, to tak by dostał ode mnie po ryju, że klękajcie narody...

Trzymaj się Autorko, pamiętaj, że kochać to piękna rzecz, ale nie za wszelką cenę, nie za cenę szacunku do samej siebie.

Kiedyś gdzieś przeczytałam, że kiedy ktoś prosi o miłość- wtedy to jest piękne, ale gdy ktoś żebrze, wtedy on sam godny jest politowania. Dbaj o siebie

[gadunia]

Niunia.... ja podobna sytuacje tez przerabialam (tyle, ze nie przed slubem) i tez zdarzylo mi sie, tak samo jak Tobie "nie wyobrazac zycia bez tego czlowieka". Tez( jak to napisala autorka powyzej), żebrałam o milosc i wierz mi, że dziś, po latach kiedy o tym mysle, to mi siebie zal!
NIE WARTO!!! To cholernie boli, wiem, wierz mi ze wiem, ale teraz po latach widzę, ze rozstanie bylo najlepszym, co moglo mi sie przytrafic, i nie chce nawet myslec gdzie teraz bylabym, kim bylabym i co by sie ze mna dzialo, gdyby nie rozstanie.
Powinnaś Bogu dziękowac, ze wyszlo to przed slubem!!!
Ty kompletnie NIE MOZESZ NA NIM POLEGAC, on Cię nie wspiera, nie szanuje, NIE KOCHA!!! I błagam Cię, nie usprawiedliwiaj go, bo dla jego zachowania nie ma usprawiedliwienia. On Cię KRZYWDZI KAŻDEGO DNIA i każdym swoim słowem i zachowaniem. Chcesz takiego zycia? Powiedz mi, czy naprawde chcesz takiego zycia?

Jednego jestem pewna: zasługujesz na PRAWDZIWA Miłość. Na dojrzałego faceta, ktory stanie na rzęsach jesli zajdzie taka potrzeba, żeby TOBIE było dobrze. Teraz już wiem, że tacy faceci naprawde są i to właśnie na takich zasługujemy! I tego sie trzymaj!!!!

Nie przejmuj się gadaniem ludzi. Ja rozegralabym to tak: poinformowalabym wszystkich zaproszonych gości, że slubu nie bedzie, bo facet za ktorego miałas wyjść okazał sie jeszcze dzieciakiem, a nie męzczyzną, a Ty nie zamierzasz marnowac zycia na takiego palanta. Jesli chca wiecej wyjaśnień: podaj numer telefonu do tego dupka, i niech sam sie tlumaczy. Pamiętaj jedno: TO NIE JEST TWOJA WINA.
Sprobuj się wziac w garsc i po prostu przezyj to rozzcarowanie i ten bol i zobaczysz ze wtedy bedzie lepiej. Ja w kazdym razie trzymam mocno za Ciebie kciuki i mam nadzieje, ze otworza Ci sie oczy i bedziesz miala na tyle odwagi, żeby odwołac to wszystko. Inaczej, mozesz bardzo zalowac swojej decyzji o wyjsciu za niego na siłę (!).

Rozumiem, że każdy ma swoje zdanie i ma prawo je wypowiadać. Szanuję zdanie każdego ale niestety NIE ROZUMIEM tych osob, ktore tutaj staraja się jej byłego narzeczonego usprawiedliwic. NIE MA usprawiedliwienia na jego zachowanie. Bo watpliwosci owszem, moga sie pojawic i pojawiaja sie, bo to wazny krok w zyciu, ale zachowanie tego dzieciaka, jest niewybaczalne i wybaczcie, ale na pewno nie wynika ze strachu czy watpliwosci!!!! Nie mieszajcie dziewczynie w glowie juz wiecej. Ona i tak ma zbyt wiele stresu i przezyc teraz.

Niunia...trzymaj się mocno i koniecznie daj znac jaka byla ostateczna TWOJA decyzja. Trzymam bardzo mocno kciuki za Ciebie (nie za niego!).

[AgusiekT]

Wątpliwości...

Ostatnio znajoma katechetka zapytała czy nie mam wątpliwości przed ślubem. Odpowiedziałam, że mam, a ona mi na to, że to dobrze.

Ale moje wątpliwości dotyczą: czy będzie mu smakowało jak mu obiad ugotuję, czy nie będziemy się kłócić o głupoty, jak on wytrzyma ze mną jak będę miała humory w ciąży, jak podzielimy się obowiązkami domowymi, itp. Ale nigdy w życiu to nie były wątpliwości czy to ten facet! Bo ja na 100% wiem, że to ten i nie chcę innego.

Strach, stres przedślubny jest, to normalne, ale po to mamy siebie, żeby się wspierać, a ten ewidentnie kombinuje jakby tu zwinąć manatki i jeszcze częściowo w dziewczynie wzbudzić poczucie winy za powstałą sytuację. Weźcie, zdenerwowałam się, chyba sobie zapalę, ktoś powinien temu kolesiowi nabić rozumu do głowy