|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2009-06-27, 10:12 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywistość…
Mam na imię Karolina… Mam 22 lata… „Przygodę” z odchudzaniem zaczęłam w czerwcu zeszłego roku… Dlaczego w ogóle zaczęłam się odchudzać??? Sama nie wiem… Zawsze byłam pulchnym dzieckiem, potem grubą nastolatką… Nie miałam przyjaciół (nikt nie chciał zadawać się z grubasem), siedziałam w domu i płakałam – żale zajadając słodyczami … Potem poznałam grupę ludzi, którzy mnie „zaakceptowali”… Przyjęłam ich „przyjaźń” z wdzięcznością… Dzisiaj wiem, że ich „przyjaźń” wynikała z zupełnie innych pobudek, ale to teraz nieistotne… Ten etap mojego życia na szczęście się zakończył, a klucz do szuflady z tymi wspomnieniami został wyrzucony… Na początku drugiej klasy liceum poznałam wspaniałego Mężczyznę… On pokochał mnie bezwarunkowo, mimo moich „widocznych defektów”… Zawsze powtarza mi, że zakochał się w tym, co mam w głowie i w sercu… Poznałam co to znaczy być szczęśliwym… Wciąż jesteśmy razem… Od kiedy zaczęłam studia, mieszkamy razem… Wszystko jest cudownie… Jedyne co się zmieniło to nasza miłość – jest teraz bardziej dojrzała… Nie wiem co odbiło mi wtedy w czerwcu – dlaczego zaczęłam się odchudzać… Może wróciło to co czułam, kiedy nikt nie akceptował mnie jako człowieka – przecież przeszłość zawsze nas kiedyś dogania… I stało się… Zaczęłam eksperymentować z różnymi dietami – kilkakrotnie kopenhaska, jogurtowa, koktajlowa, kapuściana, proteinowa… Diabli wiedzą co jeszcze… Na każdej z tych diet chudłam… A potem przychodziło yo – yo, bo nie potrafiłam nad sobą zapanować… Moja waga wahała się więc między 60 kg a 51 kg… Kiedy nie byłam na diecie, nadużywam środków przeczyszczających – chociaż słowo „nadużywałam” jest niedomówieniem… Trwało to do marca… Co wydarzyło się w marcu??? Moja głupota osiągnęła swój szczyt… Byłam na tyle zdesperowana, że zaczęłam głodówkę… Trwała 18 dni… Tak, przez 18 dni żyłam wyłącznie na kawie, papierosach i zielonej herbacie… Schudłam owszem – 9 kg… Tylko czy było warto??? Co się stało potem??? Rzuciłam się na jedzenie – jadłam, jadłam i jadłam… A potem kilka dni leżałam w łóżku z okropnym bólem brzucha… I wszystkie zgubione kilogramy wróciły… Zrozumiałam, że to co robię jest głupotą… Zaczęłam się odchudzać trochę mądrzej… Udawało się do Wielkanocy… Wtedy znowu rzuciłam się na jedzenie… A potem przyszły wyrzuty sumienia i kolejne drastyczne głodówki… Trwało to do wczoraj (kilka dni diety – zazwyczaj głodówka, kilka dni totalnego obżarstwa…) – mam nadzieję, że mogę użyć tutaj czasu przeszłego…
Postanowiłam, że dzisiaj zaczynam dietę… Kupiłam kilka dni temu książkę pt. „Dieta płaskiego brzucha”… Pomysł na odchudzanie, podany w tej książce, bardzo mi się podoba… Dieta trwa 32 dni – 4 dni + 4 tygodnie… Podstawą są tzw. MUFA, czyli kwasy tłuszczowe jednonienasycone, zawarte w oliwie z oliwek, oliwkach, orzechach, nasionach, awokado i gorzkiej czekoladzie, które pomagają spalać tłuszcz na brzuchu… Przez pierwsze 4 dni liczba kalorii wynosi 1200, a przez następne 4 tygodnie – 1600… Dodatkowo chciałabym znów zacząć ćwiczyć Callanetics – wiem, że potrafi zdziałać cuda… Ważę 61 kg przy 163 cm wzrostu (BMI = 23)… Niby w porządku, ale ja nie potrafię siebie takiej zaakceptować… Chciałam bym ważyć 52 kg (BMI = 19,6)… A moim największym problemem jest to, że kiedy cokolwiek zjem (ciastko, suchara, owoc…) mój brzuch robi się twardy jak kamień i wielki jak balon… Dlatego dieta płaskiego brzucha jest dla mnie idealnym rozwiązaniem… Mam nadzieję, że tym razem mi się uda… Trzymajcie za mnie kciuki… Strasznie się już rozpisałam, ale chciałabym jeszcze dodać parę słów… Dlaczego zdecydowałam się na zwierzenia na tym forum??? Wierzę, że coś w rodzaju pamiętnika pomoże mi się pilnować… Głupio będzie mi się przyznać przed Wami, że kolejna próba zakończyła się fiaskiem… Poza tym, chyba potrzebowałam się wreszcie komuś wyżalić, opowiedzieć o tym co mnie boli… Bo o moim problemie do tej pory wiedziałam tylko ja… Przepraszam, jeśli Was zanudziłam… ---------- Dopisano o 11:12 ---------- Poprzedni post napisano o 11:03 ---------- Hmmm... Takie małe streszczenie, bo trudno wyłapać z mojego poprzedniego postu kluczowe informacje... Dzisiaj jest 27.06 - zaczynam dietę płaskiego brzucha... Ważę 61 kg, marzy mi się 52 kg... A wymiary??? Następujące: biust - 93cm, talia - 74 cm, biodra - 95cm, udo - 55 cm... |
2009-06-27, 11:52 | #2 |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Wiesz co, czytając Twojego posta w mojej wyobraźni zbudował się obraz osoby która jest naprawdę gruba, otyła (te fragmenty o braku przyjaciół w szkole, o braku akceptacji, o tym, że chłopak mówi, że kocha za to co w głowie i sercu... do tego te nierozsądne i desperackie metody na schudnięcie) a tu nagle okazało się... że wcale nie masz nawet nadwagi! Wcześniej też miałaś BMI w normie?
Kurczę, dziewczyno, czy naprawdę chcesz przez pół życia poświęcać energię na próby zrzucenia kilku kilo...? A może dla odmiany popracuj nad samoakceptacją, rozumiem że Twoje przeszłe doświadczenia wpłynęły na to jak teraz do siebie podchodzisz ale teraz jesteś już dorosła, odpowiedzialna za swoje życie i czas zdać sobie sprawę z pewnych priorytetów w życiu. Jak chcesz się odchudzać to ok, możesz trochę schudnąć byle bez szkód dla zdrowia. Piszesz o tej diecie z książki, życzę Ci powodzenia bo mam wrażenie że trudno Ci będzie wkroczyć na tory tzw zdrowego chudnięcia po tym wszystkim co robiłaś. No chyba, że faktycznie doszło do duuużej zmiany w Twoim myśleniu o diecie Wiesz, przede wszystkim nie powinnaś się nastawiać na jakiś konkretny przedział czasowy w którym masz schudnąć, bo 34 dni to krótko i jeśli będziesz liczyła na zrzucenie wtedy 8 czy 10 kg to się przeliczysz... Tak czy inaczej Twoja waga nie jest problemem, problem leży w psychice, w braku akceptacji, w spaczonym widzeniu samej siebie... Spróbuj przynajmniej popracować nad tym równolegle z dietą. |
2009-06-27, 13:36 | #3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Lexie... Pytasz czy wcześniej miałam nadwagę... Tak... Przy podobnym wzroście w gimnazjum i liceum ważyłam 75 kg... Dopiero na studiach zeszłam do ok. 65 kg - sama nie wiem jak...
Wiem, że cały mój problem siedzi w głowie... Zbyt długo żyłam nienawidząc siebie i swojego ciała... Nie bardzo umiem sobie z tym poradzić... Ale nikt nie zabroni mi marzyć, że kiedyś mi się uda... Co do schudnięcia... Wiem, że w tak krótkim czasie nie uda mi się schudnąć tak dużo... Ale wiem teraz, że wolę poczekać na efekt niż schudnąć w dwa tygodnie i potem wszystko odrobić... |
2009-06-27, 15:18 | #4 |
Mamusia Luty 2016
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 122
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
sluchaj ja Ci powiem tak: masz problem dosyc spory w psychickie, w dziecinstwie bylam odrzucona przez swoja wage dlatego kompletnie jej nie potrafisz zaakceptowac. Wydaje mi sie ze nawet jesli byc wazyla 52 to bys szukala dziury w calym. Nie mowie ze masz isc do psychologa bo tu za duzo osob to mowi, a bez przesady.
Powiedz mi tylko czy Twoj TŻ wie o tym co tu opisałaś? Ja bym zrobila tak: po pierwsze, jak mowi lexie, zaczela walke o akceptacje siebie: szukala wsparcia u TŻ, znajomych, rodziny (nie w sensie "czy jestem grruuuuba??" a oni na to "nieeee" tylko po prostu jak Ci smutno wyplakuj im sie, jak CI wesolo ciesz sie z nimi, wylewaj uczucia i mow sobie "mam mojego ukochanego, studiuje , mam peikne wlosy/oczy cokolwiek! i jestem SZCESLIWA"). Po drugie bardzo wazne urwij przeslosc, nie mysl o tym, nie mysl nie mysl! Po trzecie bardzo wazne przejdz na "diete" z tego forum MŻWR czyli jedz mniej i cwicz, ale absolutnie nic ponizej 1500 kcal!!! Ja bym Ci polecala na poczatek duzo spacerow, marszu, unikaj wind i autobusow (np wysiadaj przystanek wczesniej i idz na nogach) , nie musisz sie jakos katowac sportami wyczynowymi jak ich nie lubisz. Do tego skorzystaj z wizażowskich przepisów na redykcje http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=336565 i jedz... hmmm ja bym ci radzila okolo 1600 kacl, schudniesz wtedy TRWALE, zdrowo, bedziesz sie super czula, najedzona i wcale nie bedziesz chudla 1 kg na miesiac tylko wiecej, ale jak mowie najwazniejsze ze trwale i bez smutku No i wywal biale pieczywo, fast food i oczywiscie slodycze. Daje Ci 100% ze schudniesz i bedziesz szczesliwa.
__________________
03.10.2015 żona 22.02.2016 Hania 19.04.2017 Agatka |
2009-06-27, 15:49 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 49
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Zgadzam sie z tym ze powinnas zaczac mniej jesc a wiecej sie ruszac. Jezeli masz jechac na uczelnie autobusem bo tak wygodniej to idz na nogach, wyjdziesz chwilke wczesniej z domu ale sie poruszasz. Skoncz ze slodyczami, tlustym jedzeniem i jedzeniem przed teleizorem lub komputerem.
Ja np zaczelam jesc na malym talerzyku, bo wtedy moje oczy widza pelen talerz, chociaz jest na nim o polowe mniejsza porcja niz zazwyczaj. Czasami ludzie jedza oczami, wiec jezeli oczy widza pelen talerz to sa najedzone Moim zdaniem powinnas byc szczesliwa z tego co masz. Waze 70kg, przez ostatnich pare miesiecy schudlam 6kg - bez diety! Wystarczy sie pilnowac, nie jesc slodyczy i nie wozic tyleczka autobusem tylko rowerem albo isc na nogach Nikt nie mowi ze masz codziennie chodzic na 3 godziny na silownie bo to chore Masz idealna wage, chcesz wazyc mniej? Ok, ale zrob to w madry sposob Powodzenia
__________________
Miliony marzą o nieśmiertelności, równocześnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić w deszczowe niedzielne popołudnie.
|
2009-06-27, 17:26 | #6 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Esor... Kanny... Dziękuję za rady... Ja doskonale wiem, że macie rację... Wiem, jak się prawidłowo odżywiać... Co robić, żeby chudnąć... Np. pomagam schudnąć mojej mamie (ma cukrzycę II) i dzięki moim kilku radom schudła już 7 kg... Ale nie potrafię sama zastosować się do tego, co wiem... Poza tym na mnie już niezbyt działa zwykłe ograniczenie pewnych produktów... Mój metabolizm jest kompletnie rozregulowany - pisałam wcześniej, że nawet po kilu sucharach pełnoziarnistych mój brzuch przypomina balonik... Dlatego zawsze, kiedy nawet planowałam zjeść odrobinę, załamywałam się widząc mój brzuch po posiłku i jadłam dalej... Mam nadzieję, że pozbyć się tego "nawyku" pomoże mi właśnie wybrana przez mnie dieta - ja muszę mieć z góry ściśle określony jadłospis, żeby trzymać się diety...
Esor... Napisałaś: "Wydaje mi sie ze nawet jesli byc wazyla 52 to bys szukala dziury w calym..." Masz rację... Ważyłam już 51 kg i wciąż uważałam, że jestem za gruba... Ale teraz chcę osiągnąć 52 kg i poprzestać na tym... Poza tym chcę zwiększyć aktywność fizyczną, żeby trochę wyrzeźbić mięśnie (zaczynają się wakacje, więc powinno się udać...)... Bo wcześniej osiągając wagę 51 kg zgubiłam głównie wodę i mięśnie... Nie chcę więcej popełnić tego błędu... Zapytałaś też czy mój mężczyzna wie o tym, co się ze mną dzieje... Nie... Nikt nie wie... I wiem, że nigdy się nie dowie... Nikt z moich bliskich się nie dowie... Ja nigdy nie potrafiłam mówić o swoich problemach, zawsze chciałam sobie radzić z nimi sama... I tak mi zostało... To mój problem i sama muszę go zwalczyć... |
2009-06-27, 19:12 | #7 |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Koniecznie popracuj nad psychiką, bo niestety jesteś chyba osobą bardzo podatną na wpadnięcie w bagno zwane "zaburzenia odżywiania"... One właśnie mają podłoże przede wszystkim psychiczne. Więc serio - uważaj na siebie bardzo, bo sama widzisz, że nawet ważąc 51 kg uważałaś się za grubą. A stąd już prosta droga do dalszego odchudzania się w nieskończoność...
Ten "okropny" brzuch po posiłku - czy to też czasem nie więcej psychiki, niż fizycznego problemu...? Może wcale nie masz jakiegoś strasznego brzucha, tylko tak to widzisz z powodów emocjonalnych, psychicznych? Zastanów się nad tym, wiadomo że brzuch zawsze, KAŻDEMU po posiłku robi się bardziej twardy bo w końcu coś do niego "wrzucono", więc jaki ma być? Dalej pusty? A może produkty pełnoziarniste albo jakieś inne powodują u Ciebie wzdęcia? I to źle, że nikt nie wie jakie masz problemy sama ze sobą... Ktoś mógłby Ci dać wsparcie, a teraz jesteś z tym całkiem sama. Niezbyt fajnie to wygląda Edytowane przez Lexie Czas edycji: 2009-06-27 o 19:13 |
2009-06-27, 19:29 | #8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 49
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Jezeli masz problemy z metabolizmem to polecam poczytac o tym na internecie
http://www.*******/dietadlaciebie/10...936,0,0,0.html tutaj np masz fajnie to rozpisane
__________________
Miliony marzą o nieśmiertelności, równocześnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić w deszczowe niedzielne popołudnie.
|
2009-06-27, 21:47 | #9 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Kolejna katorga drogą ku czemu?
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Anthony de Mello kocham Cię życie! |
2009-06-28, 08:10 | #10 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Lexie... Napewno nie dopuszczę do tego, by ktokolwiek z moich bliskich poznał ten problem... Oni mają swoje kłopoty, nie będę ich zadręczać moją głupotą...
Kanny... Dzięki... Dakas... Chyba ku szczęściu... ---------- Dopisano o 09:10 ---------- Poprzedni post napisano o 09:04 ---------- A wczorajszy dzień zaliczam do udanych... Wszystko odbyło się zgodnie z planem... Myślę, że dzisiaj też powinno mi się udać... Mam jutro egzamin, więc cały dzień muszę siedzieć na tyłku z książką... |
2009-06-28, 10:17 | #11 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 49
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Cytat:
W takim razie gratuluje pierwsze dnia - tylko rób to mądrze
__________________
Miliony marzą o nieśmiertelności, równocześnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić w deszczowe niedzielne popołudnie.
|
|
2009-06-28, 11:40 | #12 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Dziękuję Kanny... Staram się jak mogę... Co do moich bliskich - jestem dobrą aktorką...
|
2009-06-28, 13:15 | #13 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 2 041
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Cytat:
doskonale rozumiem Twój problem, bo miałam podobnie. gdy byłam małą dziewczynką byłam pulchna i wytykali mnie z tego powodu. za odchudzanie wzięłam się na początku pierwszej klasy gim i schudłam ok. 10 kg z odpowiedniej wagi.. do niedowagi. zaczęło się ed, anoreksja itd, byłam za chuda, a wydarzenia z przeszłości nie pozwalały mi spokojnie życ.. dlatego nie widziałam tego, że jestem za chuda. teraz przytyłam, niby jestem nadal chuda, jest ok, ale z moją psychiką i samoakceptacja nie jest ok. i wiesz ? musisz popracować najpierw nad samoakceptacją, później jeśli dopiero chcesz nad figurą, chociaż wagę masz w porządku i wcale nie ma takiej konieczności koło mnie, na biurku leży akurat gazeta.. pogrubieniem na okładce pisze jak byk 'Pokochaj siebie, a sukces przyjdzie sam!' nieważne czy masz kilka zbędnych kg, czy cokolwiek innego staraj się w sobie szukać też zalet, a nie skupiać się non stop na wadach. jeśli będziesz zadowolona sama z siebie inni będąc postrzegać Cię podobnie.
__________________
" taka ludzka natura, że możemy mieć dobry przykład, a i tak potrafimy tylko źle wybrać. " |
|
2009-06-28, 14:36 | #14 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
EwelkaaS... Żeby to takie proste było... Ale próbować mogę...
---------- Dopisano o 15:36 ---------- Poprzedni post napisano o 15:35 ---------- A póki co zrobiłam sobie chwilę przerwy na kawkę, bo już nad kodeksem cywilnym siedzieć nie mogę... |
2009-06-28, 14:50 | #15 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Cytat:
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Anthony de Mello kocham Cię życie! |
|
2009-06-28, 15:09 | #16 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
"Przez noc - droga do świtania,
Przez wątpienie - do poznania, Przez błądzenie - do mądrości, Przez śmierć - do nieśmiertelności..." |
2009-06-28, 16:37 | #17 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
w tym cytacie nie ma 'przez dietę - do szczęścia'
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Anthony de Mello kocham Cię życie! |
2009-06-28, 17:07 | #18 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Sposób interpretacji może być różny...
|
2009-06-28, 20:02 | #19 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych... Jedzenie grzecznie - wszystko zgodnie z planem... Nawet poćwiczyłam... Co prawda nie Callanetics, ale Aerobiczną 6 Weidera... I tak jestem zadowolona... A teraz powtórzę jeszcze kilka rzeczy na jutrzejszy egzamin i do łóżeczka... Chyba, że się jeszcze na spacer wybierzemy...
|
2009-06-29, 10:15 | #20 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Ależ dzisiaj żar się leje z nieba... Właśnie wróciłam z "egzaminu"... Szkoda tylko, że facet nikogo z nas nie zapytał, bo stwierdził, że nie ma czasu... Mamy przyjść w przyszłym tygodniu... I po co ja wstawałam o 4:30???!!!
Na dodatek piję już dzisiaj trzecią kawę, bo oczy mi się zamykają... A zaraz się muszę wziąć za sprzątanie mieszkania... Przez ten egzamin trochę się w tym wdzięcznym zajęciu opuściłam... |
2009-06-29, 18:46 | #21 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
No to mieszkanko posprzątane... Nawet o jedzeniu zapomniałam... Ale nie jestem w ogóle głodna... Zresztą jak czuć głód, kiedy człowiek się topi... Nie wiem, czy dam radę dzisiaj poćwiczyć... Może później, jak zrobi się ciut chłodniej...
|
2009-06-30, 07:31 | #22 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 12
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Witam wszystkich tego pięknego, choć znów upalnego dnia... Dietka idzie mi całkiem przyjemnie... Tylko się trochę boję najbliższych dni... Jedziemy do moich rodziców, bo już odkładam to od jakiegoś czasu i chyba nie wypada znowu się wymigać... Tylko, że w domu jest jeden problem... Mama zawsze kupuje dla nas mnóstwo smakołyków - tak jakby uważała, że u nas się głodzimy i musimy to wszystko nadrobić u nich... Ale muszę być dobrej myśli... Pociesza mnie to, że jest taki upał (tak na marginesie, nie wiem jak wytrzymam 2 godziny w samochodzie...), że kompletnie nie ma się ochoty na jedzenie... Aha... Dzisiaj jest ostatni dzień pierwszej fazy mojej diety... Więc jutro ważenie (muszę pamiętać, żeby zabrać moją wagę ze sobą...) i mierzenie...
|
2009-06-30, 13:01 | #23 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Miasto Ogrodów
Wiadomości: 3 195
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
moze mama robi to , bo cie kocha po prostu i chce ci dac to, co najlepsze,nawet glupie jedzenie?
mozesz ja uswiadomic, ze nie trzeba, isc z nia na spacer, razem robic porzadki czy, nie wiem, nawet kiszone ogorki. czytalam twoje posty i wiesz,strasznie uzalasz sie nad soba.malo tego,oczekujesz tego od innych.i co niby chcesz?zeby cie glaskac i pociszac? a takie cytaty zostaw dla gimnazjum/przepraszam gimnazjalistki/,jestesmy dorosli, umowmy sie |
2009-07-01, 14:48 | #24 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 25
|
Dot.: Nadzieja nie jest marzeniem, lecz sposobem przekształcania marzeń w rzeczywisto
Neftis życzę Ci z całego serca powodzenia, zarówno w wytrwaniu w diecie, jak i w dążeniu do zaakceptowania siebie. Jeżeli chodzi o to drugie,to będzie to dla Ciebie znacznie trudniejsze niż dieta. Ale ja wierze,że ten dzień nastąpi. Jesteś osobą skrytą,wszystko trzymasz w sobie, dlatego walczysz z tym sama. Ale dobrze,że chociaż napisałaś o tym na forum, na pewno zrzuciłas z siebie troche tego balastu. Sama przeżyłam takie głodówki, efekty jo-jo, brak samoakceptacji. Nigdy też nie zwierzyłam się ze swoich uczuć rodzicom.
Teraz jestem o kilkanaście lat starsza i mądrzejsza. Oczywiście zawsze będziemy dążyć do perfekcji, nigdy nie będziemy z siebie w pełni zadowolone, bo zawsze co się znajdzie, co jest nie tak. Ale skoro masz kochającego mężczyzne, to powinnaś na tym się oprzeć w swojej samoocenie. Skoro dla niego jesteś piękna, a faceci są wzrokowcami, to chyba czas uwierzyć w siebie. Będę śledzić Twoje sukcesy na tym forum i trzymać za Ciebie kciuki Dasz rade!! ---------- Dopisano o 14:48 ---------- Poprzedni post napisano o 13:57 ---------- Jeszcze jedno, co do tego brzucha. Wynikiem tych wzdęć może być albo stres, który często właśnie powduje wzdęcia po zjedzeniu czegokolwiek. Albo jakaś dolegliwość, co może powinnaś sprawdzić u lekarza? Ja mam identyczny problem z brzuchem,po posiłku mój brzuch puchnie na maksa, często brakuje mi skóry, jest taki wielki. Ale u mnie przyczyna jest kamień w woreczku żółciowym. Także spróbuj się wyciszyć psychicznie i poobserwować swój brzuch, albo sprawdź dla swojej pewności jego stan u lekarza. |
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:46.