Schwarzkopf Professional, Igora Royal Absolutes Silver White (Farba do włosów srebrnych i białych)

Jakiś czas temu wpadł mi do głowy genialny plan zrobienia silver ombre hair. Po drodze (dość żmudnej) miałam okazję wypróbować dwa odcienie powyższej serii: Srebrny i Gołębio szary.
Na stronie hurtowni fryzjerskiej znalazłam informację, że farby można nakładać na włosy rozjaśnione do stopnia 6 i wyżej. Tak więc tuż po wstępnym rozjaśnieniu kierując się niepohamowanym optymizmem nałożyłam odcień srebrny. Efekt - włosy przyciemnione do brązu (użyłam zalecany przez producenta oksydant to 3%) i zero śladu wymarzonych szarości. Farba jest półtrwała więc zeszła bezproblemowo przy pierwszej kąpieli rozjaśniającej.
Gołębio szary nałożyłam już na włosy mocno rozjaśnione (Alfaparf 11.11) i znów cała moja praca z rozjaśnianiem poszła w odstawkę.. gdyby się uprzeć można by faktycznie doszukać się szarawych refleksów, ale efekt ogólny był naprawdę mało satysfakcjonujący - była to bardzo brudna szarość, z którą nie byłam w stanie się pogodzić.
Warto podkreślić, że jest to farba do włosów dojrzałych (białych i srebrnych) w związku z czym kombinowanie na innych rodzajach włosów ma prawo wiązać się z nieoczekiwanymi efektami. Jednak na naszym rynku jest tak niewiele odcieni typowo srebrzystych, że dość łatwo pokusić się na to właśnie rozwiązanie. Każdemu kto wpadnie na ten pomysł - osobiście odradzam. Być może w rękach profesjonalisty można by coś z tą farbą ugrać jednak amatorskie próby mogą być bolesne ;)

A miało być tak pięknie

Zakupiłam tą farbę w celu stonowania uprzednio rozjaśnionych jak najmocniej włosów, na kolor chłodny, srebrny.
Docelowo pragnę jak najbielszego, niestety wciąż jeszcze nie ma na rynku farb napigmentowanych bielą. Niestety. Jasna szarość mimo wszystko spełniałaby połowę moich oczekiwań, gdyby to była... szarość, no właśnie.

Recenzuję kolor najjaśniejszy z 4 w tej serii - silver.
Stosunek jakości do ceny spoko, farba jest porządna i wydajna. Może pokazałaby pewien potencjał przy użyciu wody 6 lub 9%. Ja niestety nie chciałam jeszcze bardziej dawać włosom po tyłku, już rozjaśniacz wystarczająco je pali, więc wybrałam oksydant 3%, choć innymi farbami można stonować blond już na wodzie 1,9%. Cóż...

Nałożona na odrost (świeżo rozjaśniony, nieco bardziej żółty od reszty- 1 zdjęcie) farba zaczęła przybierać imponujące barwy. Zawsze mówią, nie sugeruj się kolorem mieszanki. O naiwna ja. Odrost zrobił się fioletowy, a potem przeszedł we wściekły, wręcz jadowity niebieski. Spoko, spiere się, myślę. Producent zaleca trzymać krótko, bo 20 minut.
i spłukałam...
Efekt widać na załączonych zdjęciach. Aparat trochę zjada kolory, ale każdemu któremu się ten efekt spodoba, gwarantuję że na żywo wyglądały obrzydliwie. Włosy przybrały barwę widoczną czasem na głowach młodych dziewczyn, po spraniu się kolorowego tonera - wypłukany niebieski, z rażącą zieloną poświatą (jak po chlorowanej wodzie, niestety nie udało mi się tego uchwycić na zdjęciach), odcień w niczym nieprzypominający srebrnej szarości. Zaletą farby było tylko to że wyszła bardzo jednolicie (ku chwale ojczyzny!).

Próbowałam się z nimi polubić, niestety bez skutku. Zrobiona na następny dzień kąpiel rozjaśniająca przywróciła mi normalny blond... tylko włosów i ich kondycji szkoda.

Przestrzegam przed tą farbą.