Thierry Mugler, Alien EDP

Oj slabiutki zapaszek w przekombinowanej butelce. Nie podoba mi sie, a szkoda, bo myslalam, ze Thierry Mugler znowu nas czyms zaskoczy... Perfumiki bez glebi, polotu, sexappealu. Napewno nie kupie. Rzeczywiscie pachna OBCO. Poprostu wiele halasu o nic.

Butla toporna, jak juz wspomnialam przekombinowana.

Używam tego kosmetyku od/ ilość zużytych opakowań:
proby w perfumerii


Jednak jestem zdecydowanie na NIE! Na mnie pachna kurzem, swidruja. Sa okropne. Nie odejmuje gwiazdki, bo zmienilam zdanie co do buteleczki. Sliczna i ten kolor. Szkoda, bo nigdy nie bedzie ozdoba mojej toaletki...

Od samego początku wydawał mi się bardzo znajomy.Właściwie długo szukać nie musiałam...Moja koleżanka z pracy czesto tak właśnie pachniała...klasyczną Gabrielą Sabatini.
W sumie trochę jestem zawiedziona...Spodziewałam się większej kreatywności, a nie kolejnej "powtórki z rozrywki"

Należy do typu, którego nie znoszę na sobie. Niestety kobiety używające tego typu zapachów przesadzają z ilością wylewając na siebie 'pół flakonika' za jednem przysiadem:(
Jest słodko-duszący, z pobrzmiewającą drzewną nutą (mnie to pachnie jak te choineczki o zapachu sosny zawieszane na lusterku w samochodach).
Podobnie odrzuca mnie Hypnose swą słodkością, ale tu jest ona bardziej...hm...ulepna, wydaje mi się, że zapach się ciągnie jak cukierki ciągutki, zakleja niemiłosiernie, że słowa z siebie wydobyć nie można. Porównanie dość dziwaczne, ale tak go odbieram - do tego pachnie bardzo znajomo, gdzieś już podobną woń czułam, teraz tylko muszę odkopać w pamięci co to było, więc chyba do najoryginalniejszyć nie należy.
Niestety poza flakonem, który przykuwa uwagę niczym mnie nie zachwycił.

Na razie go nie posiadam, ale jesli kupie, to pewnie ze wzgledu na flakonik. Moze nie powinnam go porownywac, ale w porownaniu z Alien wypada raczej slabo... Nie jest to wg mnie zapach dziwny, raczej bardzo mocny i wyczuwalny, ale kwiatowy, klasyczny. Duzo w nim jasminu, nut drzewnych. Przypomina mi cos, ale nie wiem co. Bardzo dobry na wieczor, pasuje do eleganckiej kobiety. To dziwne, ale kiedy pojawil sie Alien, zaczelam sie bardziej fascynowac Angelem:D

Wiedziałam o nowo "nadchodzącym" zapachu Muglera. Ale niespodziewałam się, że tak szybko popadnę w bezgraniczną czeluść tego zapachu w ciągu paru godzin.;) Wierna jak typowa "żona" pozostałym;) pokochałam Go od pierwszego kontaktu. Nie będzie nie na miejscu, jak powiem że od pierwszego spojrzenia;)Zapach zniewalający i odurzający jednocześnie. Jak zawsze oryginalność opakowania wraz z zawartością spowodowały że nareszcie mam swój zimowy zapach. Pewnie powrócę w zimne i chłodne dni by otulić się w Angel'a. Jednak żaden wcześniej nie zdołał uczynić tego co Alien. Alien otula mnie jak puszysty ciepły szal, jednocześnie powodując iż czuję się jak kobieta dystyngowana. Polecam bardzo, tylko dla nie tuzinkowych,odważnych i oryginalnych KOBIET. Nie jest to płaski zapach, więc jeżeli ktoś poszukuje po prostu cd. Angel'a bardzo się rozczaruje. Owszem jest bardzo intensywny i jest zachowana linia T.Mugler'a. Inaczej być nie może. Skądinąd żaden z zapachów nie jest tak bardzo identyfikowalny i rozpoznawalny w trakcie 1 minuty jak linia zapachowa T.M.Jest wyjątkowo trwałym zapachem, 10 godzin to nie zły wynik:)PS. Po pierwszym dniu w pracy, zaraziłam zapachem na jego zakup parę osób, raptem w 20 minut:) Więc coś w nim jest:)
Używam tego kosmetyku od/ ilość zużytych opakowań: Na razie 1 opakowanie 30 ml, i z pewnością będą następne.
Recenzja: ...

Jestem zaprzysięgłą wielbicielką Muglera i jego dwóch pierwszych propozycji zapachowych. Angel i Angel Innocent zawsze mają zapewnione miejce na mojej toaletce. Nie ukrywam, także że chociaż przedostatnie propozycje tej marki nie są w stanie przebić starej miłości, to może w przyszłości ubrałabym się w którąś z nich. Niestety najświeższe pachnidełko z mojego punktu widzenia jest niewypałem. Flakon jest aż nierealny w swojej urodzie i jak zwykle u Muglera bardzo oryginalny. Z wonią perfum jest już gorzej. Przychylam się w pewnym stopniu do opinii swojej poprzedniczki która obrazowo nazwała Allien dusiołkiem. Po ustabilizowaniun się zapachu nabiera on ostrości która nie tyle odurza ile drażni. Pierwsza faza oddziaływania jest dużo milsza, trwa jednak krótko. W tym zapachu nie ma dla mnie tajemnicy ani atmosfery nastrajającej do refleksji. Jest dosłowność, która w dodatku jest mi dziwnie znajoma. Mugler nie odkrył niczego nowego - tak już pachną jakieś starsze perfumy, muszę tylko dociec jakie. No, ale perfumy ocenia się trochę inaczej niż krem do twarzy, wię zwolenniczki Allien pojawią się na pewno.
Testowałam zapach w perfumerii

Tak jak flakon jest piękny tak zapach beznadziejny..Jest jednym z tych zapachów od których dostaję niestrawności.Ja w nim żadnego jaśminu nie wyczuwam a jeśli już to jest to jaśmin zdecydowanie zwiędły.Dusiołek z tego zapachu i tyle i tak jak Angela jestem w stanie tolerować tak tego nie znosze i już..a szkoda bo czekałam na niego bardzo długo i miałam ogromne nadzieje;)..I jeszcze jedno-jak wywietrzał zaczął pachnieć...CYGAREM!!..Kropka w kropkę taki zapach wyczuwam:)

Zapach w ktorym tak naprawde spodobal mi sie flakon.Po tym przyszla chec posiadania go na wlasnosc- wiec kupilam w ciemno;)
Z poczatku myslalam, ze bedzie sie ciekawie rozwijal- 1 nutka irysa (dla mnie ten jasmin pachnie jak irys) zlamana delikatna nutka drzewna.Po pewnej chwili jasmin staje sie ..plastikowy , nuty drzewne ustepuja cieplej ambrze.Czuje jeszcze jakis nieokreslony kwiatowy zapach..cos slodkiego i z lekka podduszajacego.Oczekiwalam albo czegos zdecydowanie ostrego, chlodnego- albo wszechogarniajacej mocy jasminu z ambra z dodatkiem jakiegos magicznego skladnika (moze ciekawa nuta drewna?)- cieplo, otulenie,wrecz matczyna troske.
Dostalam plastikowy jasmin , ktory kojarzy mi sie z irysem, ktory nie otula - wrecz odstaje do skory..nie chce wspolgrac i rozwijac sie na mnie.Ja go nie pokochalam a on pewnie sie tym nie przejmuje.Przeciez zapach firmowany taka kontrowersyjna marka napewno znajdzie zagorzale wielbicielki.Niezaleznie od tego, iz jest poprostu ..kompletnie akobiecy...

Genialnie skorelowano nazwe z zawartoscie flakonika. Alien jest wprost obledny! Nie jest to ckliwy Alien jak ze starego hiciora TSA, jest w nim cos przestrzennego. Cos niedotykalskiego,niedostepnego ...wlasnie taki outsider. Kojarzy mi sie wielkomiejsko ale czysto...tak jakby Alien byl stworzony dla ludzi z rozmachem, ludzi zyjacych w duzych pudelkach... Nie jest to zapach-przytulaczek,swojski i cieplutki...nie ma w nim czulosci..tak jakby przez nazwe skazywal na dystans...jest nieinwazyjny,nienachalny ale intrygujacy.
Kompletnie rozny od Angeli i wlasnie jego sila lezy w tej odmiennosci. Graja w nim nutki jasminu, ale tylko pojawiaja sie by ustapic miejsce innym komponentom...ociepla sie /ambra/staje sie miekki...ale ciagle krystaliczny. Moge z nim obcowac bez specjalnych fajerwerkow, nie narzuca krynolin i sukni z pokazu Houte Couture...jest intrygujacy ale swietnie sie w nim czuje w zwykly wrzesniowy dzien. Od 4 dni nosze probke;) moze skusze sie i na flakonik
Butelka przepiekna, ametystowa, monolityczna, obledna!! Na razie 4 gwiazdki za zapach, bo musze oswoic go dluzej.