Serge Lutens, Gris Clair EDP

Serge Lutens, Gris Clair EDP

Średnia ocena użytkowników: 4,1 /5

Pojemność 50 ml
Cena 330,00 zł

Opis produktu

Zgłoś treść

Wędrówka po wzgórzach Maroko zainspirowała Serge Lutensa - genialnego twórcę najwspanialszych i najbardziej unikalnych zapachów - do uchwycenia w swej kompozycji zapachu wysuszonej lawendy, pokrywającej spalone słońcem skały.
Tajemnicza i niedookreślona jak skrawki porannej mgły, chłodna jak górski wiatr lawenda rozwija się delikatnie i oszałamiająco w tej czarownej kompozycji.
Ukołysane w jedwabistych płatkach irysa i waniliowym tchnieniu bobu tonka, maleńkie, niebieskie kwiatki odpoczywają w wonnych oparach kadzidła, które nadają im intrygujący, dymny ton.

Nuty zapachowe: lawenda, ambra, tonka, irys, suche drewno, kadzidło

Cechy produktu

Rodzaj
wody perfumowane
Pojemność
50 - 100ml
Nuty
kwiatowe, piżmowe, drzewne
Pokaż wszystkie Schowaj

Składniki

Pokaż wszystkie Schowaj

Recenzje 25

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.

Średnia ocena użytkowników: 4,1 /5
Trwałość:
Zapach:
Flakon:
Więcej ocen Schowaj

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

najlepszy z lutensów

Nie mam tego zapachu w swojej kolekcji:( Piszę to ze smutkiem i wiem,że kiedyś nabędę swoją flaszkę.

Gris Clair kojarzy mi się z kolorem szarym,jest fenomenem-z jednej strony strasznie zimny i surowy,z drugiej gorrrący aż do bólu,palący i żywy.

Ciepła suszona lawenda,spalona wraz z suchym drewnem-jak przyłożę nos do nadgarstka-jakbym czuła pulsujące uderzenie ciepła,a jak odsunę nadgarstek,zapach wydaje mi się surowy jak kamień,szary-ale w pozytywnym znaczenie..OOO Coś jest w tej woni żelazka-jakby żelazko dotykało prześcieradła zdjętego z podwórka,a w żelazku woda lawendowa,słychać buch i pojawia się para-ta ciepła para to byłoby gris clair-dodać do tego opary powietrza w tartaku i coś kojąco wyszukanego,.

Kupię,na pewno-są śliczne.

Używam tego produktu od:testy
Ilość zużytych opakowań:

3 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

lawendowy

W tym zapachu czuc duzo lawendy, a ten skladnik wybitnie kojarzy mi sie ze swieczkami zapachowymi, bo duzo osob jest fanami tego zapachu do pomieszczen. Ale ja do nie nie naleze i tak lawenda w Lutensie nie przypadła mi do gustu. Kadzidła, suchego drewna i irysa nie wyczuwam. Całosc jest własnie slodko-lawendowa i to wszytsko co moge napisac o tym zapachu, bo nic wiecej w nim nie czuje. Nie jest to moj zapach i nie stanie na mojej połeczce.

Buteleczka ładna. Trwałosc dobra.

Używam tego produktu od:testy
Ilość zużytych opakowań:probka

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Ideał

Nie przepadam za kompozycjami Lutensa. Mam wrażenie, że są zbyt przytłaczjące i jednostajne.

Natomiast wyjątkiem jest Gris Clair. To jest kompozycja perfekcyjna.

Początek jest tak krystaliczny jak powiew ostrego powietrza w zimny dzień. Jednak to uczucie nie trwa długo. Za chwilę cały zapach wprost paruje gorącem ze skóry. Czuję jakbym rozcierała w dłoni wysuszone kwiaty lawendy blisko ogniska.

Dzięki Gris Clair, pokochałam lawendę w perfumach.

Ideał!Używam tego produktu od: 2 lat
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego flakonu

5 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Masaż gorącymi kamieniami...

Zaczynam rozumieć co miały na myśli Perfumiary pisząc o "kroplówce z Gris Clair" ;)

Ten zapach ma w sobie coś wyciszające, skutecznie uśmierzającego... oczyszczającego umysł.
Gris Clair pachnie dla mnie jak świeże, wonne kwiaty lawendy wylegujące się na bardzo rozgrzanym w słońcu kamieniu spoczywającym na górzystym terenie. Delikatny wiaterek niesie ze sobą smużkę kadzidlanego dymku snującą się z tlącego się nieopodal kadzidełka.

Zachwyca mnie w szczególności to niezwykłe wrażenie idealnego uchwycenie wrażenia zmysłowego jakie daje dotyk gorącego kamienia - po raz pierwszy spotykam się z tym w przypadku perfum.
Kropelka tego zapachu na skronie i kark i mam wrażenie, że leżę zrelaksowana podczas masażu ciepłymi bazaltowymi kamieniami z masy wulkanicznej. Ciepło i spokój promieniuje od górnych partii aż na całe ciało wywołując ogólne rozluźnienie i jasność myśli. Czuję jak każda moja czakra energetyczna ulega odblokowaniu ;)

Zapach ciepła...

Dookoła unosi się jeszcze zapach olejku waniliowego umieszczonego w podgrzewaczach oraz kropli lawendowo - irysowego olejku do masażu wtartego pieczołowicie w skronie oraz nadgarstki.

Ależ zmysłowe odprężenie...

Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: ...

4 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Suchy wiór

Zapach przedziwny - otwiera go mroźna nuta tak ostra jak "-10 w Rio", od której zamarza w nosie i nie można złapać tchu, jednocześnie jest suchy, bo wszystkie kropelki zamarzły:) Początek jest naprawdę fenomenalny - zachodziłam w głowę jak można tak wiernie odtworzyć suche i mroźne powietrze ale później do głosu dochodzą męskie nuty i zapach staje się nudny....

Używam tego produktu od: próbka
Ilość zużytych opakowań: próbka

Wizażanki najczęściej polecają:

2 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Stara faja

Paliłam kiedyś fajkę. Jedną utopiłam w Śniardwach, drugą - po zaniechaniu tej rozrywki - schowałam do strunowego woreczka i umieściłam w pudełku z niepotrzebnymi nikomu śmieciami, których jednak żal wyrzucić.
Po latach przegrzebując kąty odnalazłam owo pudełko i wiedziona sentymentem wydobyłam z niego swój niegdysiejszy skarb.
To, co dotarło do mojego nosa sprawiło, że natychmiast pobiegłam wywalić owo znalezisko, zamknąwszy je jednak przedtem z powrotem w worku.
Zapach aromatycznego niegdyś tytoniu stał się przez lata kwaśnym, stęchłym smrodem - I to właśnie jest nuta, która otwiera Gris Clair. :(

Jakiś szczególny rodzaj pleśni, duszna, odpychająca stęchlizna - nie wypada mi napisać, jaka była reakcja mojego organizmu na tę, niewątpliwie oryginalną, woń.

W mojej wyobraźni natychmiast pojawił się obraz będącego na bakier z higieną, zmumifikowanego wydzielinami i szlachetnymi alkoholami starego dziwaka, kopcącego podpleśniałe cygara w ciemnym, przez lata nie wietrzonym, pełnym butwiejących sprzętów i dawno nie nabijanych fajek salonie.

Z czasem zapach łagodnieje, dostaje nieco powietrza, jak gdyby do owego trupiego salonu weszła niosąca kubek osłodzonej miodem herbaty i chrupiąca anyżowe karmelki pielęgniarka i zostawiła za sobą otwarte drzwi... To jednak nie wystarcza, by mnie przekonać do niego.

Nuty dojrzałego Gris Clair przypominają wywietrzone Douce Amere bez wanilii, ale za to z dodatkiem lawendy - też takiej starczej i pozbawionej życia.

Oto, Mili Państwo, bezsporny zwycięzca mojego jednoosobowego plebiscytu na najpaskudniejsze dzieło mistrza Sheldrakea!


Używam tego produktu od: Testy - za pierwszym razem nie zdzierżyłam i zmyłam, za drugim wytrwałam.
Ilość zużytych opakowań: Próbka

5 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Nieco męski, bardzo wytrawny.

Chętnie miałabym te buteleczkę na półce. Jakby ktoś mi sprezentował :) Perfumy w odbiorze męskie, wytrawne, jednocześnie ciepłe i suche, kojarzące się z wiatrem niosącym suchą ziemię i wysuszoną na pył lawendę. Ożywczo-orzeźwiające. Czasem jednak wydaja sie plaskie i monotonne. Brakuje jakiegos wykonczenia...

Używam tego produktu od: probka
Ilość zużytych opakowań: probka

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Kryształowy zamek

Lutens czarodziejem jest i basta. Wśród jego zapachów są rzeczy genialne, bardzo dobre, poprawne, czy wreszcie kiepskie, ale jak strzela to prosto w serce. I Gris Clair trafił mnie w serce. Strzał był do tego stopnia celny, że obawiam się o odbiór innych zapachów Serge`a...

Lawenda nigdy nie była moim ulubionym składnikiem perfum, jednak postać jaką przybiera w GC odbiega od lawendowego stereotypu. To nie jest lawenda pyszniąca się w śródziemnomorskim słońcu, która wdzięczy się z kolorowego katalogu zachwalającego wakacje w Prowansji. Wprost przeciwnie - to lawenda wyschnięta, posypana popiołem, północna, mroczna...

Kryształowy monument, czysty i nieskazitelny, z przedziwną, a zarazem zabójczo piękną nutą do złudzenia przypominającą zapach jaki powstaje w chwili, kiedy rozgrzane żelazko styka się ze świeżym praniem.
Gris Clair to zapach, który się wymyka. Nie wiem, czy odbieram go bardziej przez mózg, czy serce. Jego wyrafinowanie (wyrachowanie?) przemawia za pierwszą wersją, jednak jego niezaprzeczalna magia trafia mnie prosto w serce.
To chyba - paradoksalnie - najmniej lutensowski z Lutensów. Klimatyczny kryształowy zamek na szczycie stromej góry.

Edit.: Odkopałam swój opis Gris Clair, który zamieściłam prawie rok temu w wątku Serge Lutens na forum Perfumy i pozwolę go sobie teraz przytoczyć dla pełniejszego obrazu:

Z obawą ale i zaciekawieniem sięgnęłam po GC, bo lawenda nigdy nie była moją miłością. Jednak to co zrobił Serge szczęściem nie ma nic wspólnego z zagonami fioletowych kwiatków skąpanych w południowym słońcu jakie można oglądać w kolorowych katalogach zachwalających uroki wakacji w Prowansji. To lawenda wysuszona, posypana popiołem, zmutowana, "północna".
To monument, chłód, czystość, sterylność nawet. Zapach przynależący bardziej do krainy cieni niż żywych...Sterylność kojarząca mi się ze szpitalnym oddziałem transplantacji, a więc miejscem przywracania do życia. Więc jednak tli się w tym wszystkim jakaś nadzieja...

"Nuta żelazka" o którejj wcześniej pisały dziewczyny pięknie wyłazi też na mojej skórze. Niesamowity zapach, który pojawia się w chwili kiedy rozgrzane żelazko dotyka pachnącego, świeżego prania. Podobne uczucia towarzyszą mi kiedy dotykam rozgrzanym policzkiem pobielonego, chłodnego muru w momencie, kiedy powietrze wokół zamiera w bezruchu od morderczego upału.

Nie wiem, czy odbieram Gris Clair bardziej przez mózg czy serce. Jego wyrafinowanie wskazywałoby raczej na tę pierwszą opcję, jednak cała ta jego magia, niedopowiedzenie, życie które w sobie zawiera trafia mnie prosto w serce.

I jeszcze jedno. Od pierwszej chwili GC kojarzy mi się z...Marlene Dietrich. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć, ale tak po prostu jest. Marlene, która w dzień w zapamiętaniu, na kolanach szoruje podłogę w swoim domu, a w nocy zamienia się w boginię i w blasku reflektorów śpiewa ze sceny "Lily Marleene" prezentując to swoje rozmarzone, nieobecne spojrzenie i najcudowniejsze kości policzkowe na świecie. Podobno lubiła Bandit Piguet`a. Gdyby żyła teraz to pachniałaby Gris Clair.

Używam tego produktu od: wiosna 2007
Ilość zużytych opakowań: jedno

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

urok suchości

Gris Clair to na mojej skórze niestety nie wyczekiwane kadzidło z lawendą,ale jakaś przyzwoita,lekko staromodna męska woda.Troszkę drzewna lawenda z odrobiną tytoniu.
I tyle.Nie rozwija się,nie pięknieje,tylko rozczarowuje.Jest miła,ale niezbyt oryginalna nawet jak na damskie perfumy.Szkoda bo wiele sobie po tej kompozycji obiecywałam.Zdecydowanie najmniej ciekawy z Lutensów jaki poznałam.

Edit.
Podwyższam ocenę do ****.Kadzidła dalej niet,ale coraz bardziej mi się podoba to zaskakujące połączenie lawendowej wody do żelazka z jakąś "suchą" nutą.Początkowo uważałam,że jest jednym z mniej udanych lutków,po bliższym poznaniu dochodzę jednak do wniosku że jest po prostu bardzo inny,z trochę innej (niż ta typowo lutensowka) bajki.

Używam tego produktu od:testy
Ilość zużytych opakowań:testy

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Chlodna lawenda

Jest to zapach, ktory budzi we mnie wiele sprzecznosci. Poczatkowe nutki sa ostre i az wierca w nosie- baaardzo lawendowe. I to wlasnie one niezbyt mnie zachwycaja, bo milosniczka lawendy nie jestem. Pozniej juz jest znacznie lepiej, bo dochodza nutki drzewne, kadzidlano-dymne...
Testuje juz go od dluzszego czasu i raz mnie zachwyca, raz nie. I zmienia sie praktycznie za kazdym razem gdy go nosze. Raz jest pieknie drzewny i cieply, innym razem chlodny i wytrawny.
Nie jest jednak to tak do konca moim zapachem...

Używam tego produktu od:kilku tygodni
Ilość zużytych opakowań:kilka probek

5 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

majstersztyk

Magia sama w sobie. Po prostu majsterszyk, brak mi słow. Zapach prosty, przejrzysty o niespotykanej sile i intensywności. Piekielnie trwały, utrzymuje się na skorze długie godziny, nawet po kąpieli. Początek drzewny, iglasty..pośrodku słodki. W tle mocna lawenda na jasnym kadzidle. W życiu bym się czegos takiego po zapachu z lawendą w składzie nie spodziewała.
5 * to zdecydowanie za mało... mimo tego iz nie do konca mój. Szoda ze dostępny tylko w tak duzych pojemnosciach. Całych 50ml raczej nie kupie..na 10ml chętnie bym się skusiła.
Po prostu perfumeryjne dzieło sztuki.





Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: testy

3 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

DRZEWNY...

Zapach, który ma w sobie coś... Jest ciekawy, intrygujący. Utrzymany w klimacie drzewnym, z szczyptą słodyczy i wytrawny tak, jak dobry alkohol. Leniwy i z charakterem. Niestety nie za bardzo podoba mi się sam początek, od razu po rozpyleniu, kiedy pojawiają się pierwsze nuty... Są zbyt wyraziste i dziwnie ostre, przypominają nawet męskie...
Nie do końca jednak są to moje klimaty :]

Najaktywniejsze recenzentki
  1. 1

    0
    produktów

    0
    recenzji

    306
    pochwał

    10,00

  2. 2

    6
    produktów

    3
    recenzji

    1061
    pochwał

    9,61

  3. 3

    0
    produktów

    2
    recenzji

    1040
    pochwał

    9,50

Zobacz cały ranking