Ingrid Cosmetics, Long Lasting Stay, Ideal Cover Foundation with Vitamin E (Długotrwały podkład doskonale kryjący)

Niestety podkład ciemnieje po nałożeniu, co jest bardzo zauważalne przy nałożeniu punktowym, tworzy to nieładne plamy na skórze. Krycie jest średnie, trwałość mimo utrwalenia pudrem również pozostawia wiele do życzenia. Całkowicie przegrywa starcie z potem, po koncercie na twarzy miałam grudy i dziury.

Jestem niezwykle zaskoczona jakością i trwałością - absolutnie nieadekwatną do ceny. Jeden z lepszych podkładów, jaki miałąm przyjemność używać, w dodatku za grosze! Świetna gama kolorystyczna dla bladziochów, nie ciemnieje, nie utlenia się, lekko przypudrowany nie zważył się na mojej tłustej cerze latem. Świetnie kryje (choć moje uparte piegi i tak spod niego wychodzą - ale z nimi nie wygrywa nic oprócz mocnego korektora). Ogólnie super, jestem zachwycona.

Podkład ma na prawdę świetne krycie. Jest bardzo gesty i kremowy dlatego należy go nakładać na prawdę w rozsądnych ilościach.w przeciwnym wypadku zjeżdża dosłownie z nosa i tworzy laty. Takze na ewentualne niedoskonałości lepiej nałożyć korektor niż budować krycie tym podkładkem. Jedna cienka warstwa to klucz do sukcesu. Jedyny podkład w tej półce cenowej który po minucie nie staje się na mojej twarzy pomarańczowy. Zachowuje fajne neutralne tony. Nie jest zastygajacy dlatego należy go dokładnie przypudrowac. Jedyny minus to opakowanie. Preferuję podkłady z pompka. Ale jestem świadoma, że podkład nie kosztowałby wtedy 12 zł na promocji. Podkład na moje cerze spokojnie przeżywa 8-9h. Polecam na mniej zobowiązujące wyjscia.

Mam bardzo jasną cerę dlatego ciężko jest mi znaleźć dobry podkład, na ten trafiłam przypadkiem.Kolor jest jasny i co najważniejsze nie ciemnieje! Dobrze wygląda na skórze, nie podkreśla skórek, ładnie się rozprowadza na twarzy i nie robi plam.

Krycie znika po 2 godzinach i zapchał mnie przeokropnie. Najgorsze jest jednak to, że przy jego ostatnim użyciu skończył mi się puder, dzięki czemu świeciłam się cały dzień w pracy jakbym dopiero co przebiegła maraton.

Ile ja już podkładów wypróbowałam! Po ostatniej klęsce z dermablend i trochę w ramach desperacji zwróciłam się do marki Ingrid. Wybrałam ten podkład bo nie był w szklanej butelce.

Strzał w dziesiątkę mogę drogie panie! A przypudrowany to już w ogóle miodzio. Ładnie zakrywa przebarwienia, pryszcze, czerwoności wszelkiego typu. Nie wchodzi w zmarszczki i bruzdy, ani nie podkreśla porów. Po prostu hit.
Szkoda że bez filtru, ale ja na to puder z filtrem nakładam a pod anthelios 50. I wspaniała współpraca.

I ta cena! Po co wydawałam tyle pieniędzy na Vichy dermablend. Dodam że mam cerę trądzikową super wrażliwą ze zmarszczkami godnymi prawie czterdziestki na karku. Podkład nie wysusza!

Na wstępie powiem, że moja skóra jest mieszana, mam przetłuszczającą się skórę na nosie, reszta ma tendencję to przesuszeń. Jestem mega blada, dlatego dobór podkładu z drogerii jest dla mnie nie lada wyczynem.
Trafiłam na niego w sumie przypadkiem.
Nie byłam do niego nastawiona na początku zbyt dobrze, przy mojej tendencji do przesuszeń, po obietnicach "ideal cover" i "long lasting stay" bałam się że z twarzy pozostanie mi wiór, ale kolor mnie na tyle przekonał, że go wzięłam.
Na początku mieszałam go z kremem otrzymując coś na podobę kremu BB. Nosi się fajnie.
Sam też wygląda bardzo dobrze, moim zdaniem krycie jest naprawdę dość mocne, mat nawet na nosie utrzymuje się do 9-10h (z pudrem ryżowym z wibo). Nie jest niekomfortowy w ciągu dnia, nie przesuszył mi skóry. Mimo matowego wykończenia nie jest ono płaskie.
Nie zapchał mnie, ładnie się rozprowadza na twarzy, nie robiąc plam.
Jestem z niego super zadowolona i na pewno do niego będę wracać!

Przyznaję, że po pierwszym użyciu został zepchnięty w czeluście szuflady, bo wyglądał jak tynk i to w dodatku niezastygający, ale jako fanka produktów z Ingrid po około dwóch miesiącach postanowiłam mu dać drugą szansę. Okazało się, że przy pierwszym użyciu, nie mając doświadczenia z podkładami z założenia kryjącymi nałożyłam go po prostu ZA DUŻO i zbyt śmiało, dlatego efekt był jaki był. Tak więc na pewno dużą ekonomiczną zaletą tego produktu jest to, że wystarczy go naprawdę niewiele i bardzo delikatnie nakładać, żeby mieć efekt ujednoliconej buzi. Zostanie ze mną na pewno, bo jako jedyny nie wysusza mi w ciągu dnia okolic nosa i ust, a zimą każdy podkład niestety mi to robi.

Mam bardzo jasną karnację. Wiele Polek tak uważa, ale przy mnie wyglądają na opalone. Używam podkładów od kilkunastu lat i nigdy (!!!) dotąd nie znalazłam takiego, który nie odcinałby się od szyi. Korzystając z promocji 1+1 w Hebe postanowiłam wypróbować podkłady Ingrid. Otwierałam testery i przy jednym z nich zaniemówiłam. Moim oczom ukazał się niemal biały podkład! Po kilkunastu minutach produkt nałożony na dłoń... nie ściemniał. Szybko wylądował w koszyku razem z innym podkładem Ingrid. Gdy nałożyłam podkład na twarz byłam w szoku. Nigdy w życiu nie miałam tak jasnego podkładu! A teraz wady... Stay nie zostaje na twarzy, co mogłaby sugerować nazwa. Po nałożeniu ładnie kryje i matuje, ale po ok 3 h zaczyna ścierać się i ukazywać wszelkie niedoskonałości, a cera mocno się świeci. Produkt przemieszcza się i warzy. Mimo wszystko uważam, że każda bladolica kobieta powinna wypróbować odcień 11 (cielisty), bo jest to chyba najbielszy odcień fluidu na rynku.