Dabur, Amla, Hair Oil (Olejek do włosów z wyciągiem z owoców amla)

Po narkozie zaczęły mi niesamowicie wypadać włosy. Półdługie, ciemne, mocne i błyszczace zamieniały się powoli w owłosienie stracha na wróble. Chciałam je zapuścić więc tymbardziej byłam przerażona wizją ścięcia ich prawie na łyso, by mogły odrosnąć zdrowe. W ostatniej chwili pomyślałam o olejkach (jako fanka Bollywood i sposobów hindusek na ich pielęgnację). Kupiłam dwa rodzaje. Dabur Amla był pierwszym który wypróbowałam. Na początku posługiwałam się nim bardzo niewprawnie, pomyślałam nawet że to bubel i nic nie uchroni mnie przed fryzjerem i brzytwą. Ostry, babciny zapach, tłuścioch nie do zmycia, włosy jak wypadały tak wypadają. Ale stosowałam dalej. Wprowadziłam modyfikację w sposobie jego stosowania i po połowie butelki wiem, że nie będę musiała żegnać się z włosami. Co wiecej, wyglądają prawie tak dobrze jak przed pobytem w szpitalu. Zciemniały, tzn nabrały niesamowicie głebokiego połysku, lśnią jak lustro (nic nigdy nie dało takich efektów), wzmocniły się, mam wrazenie że są grubsze a co najważniejsze, przestały wypadać. Mozna chcieć czegoś więcej? Nie stosuje ju masek, odżywek, płukanek, ziół... Wystarczy olejek. Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: połowa pierwszego

Olej ma swoje wady i zalety:
+ włosy są odżywione, mięsiste, sprawiają wrażenie grubszych, sztywniejszych, bardziej puszystych, wzmocnionych
+ łatwo się zmywa, wystarczy raz umyć szamponem
+ wydajny
+ lekka konsystencja, łatwo się rozprowadza
+ regularne stosowanie ogranicza łupież
+ nie obciąża, nie powoduje szybszego przetłuszczania
- olej nie nawilża, nie ogranicza puszenia (ale puszenie włosów jest w moich genach ;) )
- jest na parafinie, a można by było zamiast tego jakiś fajny olej naturalny :)
+/- zapach - mi nie przeszkadza, ale moi domownicy nie mogą go znieść
+/- nie zauważyłam zmniejszenia wypadania włosów (wręcz przeciwnie, podczas nakładania wypada ich mnóstwo, ale zdaję sobie sprawę że jest to wynikiem masażu a nie oleju samego w sobie), za to mam dużo nowych włosków, ale też nie mogę jasno stwierdzić, czy to zasługa oleju, drożdży, wcierek, czy jeszcze czegoś innego

Podsumowując: nie jest zły, ale teraz będę szukać olei wyprodukowanych na naturalnych olejach roślinnych.

Używam tego produktu od:kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań:kończę 1

Zafascynowana Indiami i mająca wielkie problemy z włosami kupiłam ten olejek. Nakładam go wieczorem na wilgotne włosy i zmywam rano myjąc włosy szamponem. Włosy po nim świetnie się rozczesują, są miękkie i po pewnym czasie stosowania zauważyłam, że nie łamią mi się końcówki tak bardzo jak dawniej i są mniej rozdwojone. Na efekt trzeba poczekać kilka tygodni, ale warto. Buteleczka bardzo wydajna.

Używam tego produktu od: ponad 3 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: połowa pierwszego
Ponowny zakup: zdecydowanie TAK