Khadi, Herbal Hair Colour, Red (Ziołowa farba do koloryzacji włosów `Czerwień`)

Z tym specyfikiem udało mi się mieć styczność już w czasach liceum i nigdy mnie nie zawiódł. Ba, po tych paru latach z nieukrywaną chęcią do niej wracam.

Jako że jest to dosłownie tylko zielsko, nie zrobi furory na ciemniejszych włosach, ale ma potencjał zmienić nieco odcień (na cieplejszy) lub nadać rdzawego połysku. Najbardziej rudo wyjdzie na jaśniejszych włosach (ciemny blond i jaśniejsze).

Hennę polecę zawsze, każdemu i z czystym sumieniem, nie dlatego, że super farbuje (bo u mnie działa średnio), ale ze względu na to, że wzmacnia i pogrubia włosy. Po rocznej/półtorarocznej przygodzie z tym ziółkiem można liczyć na poprawę kondycji włosów, ale tu polecam poszperać coś o włosomaniactwie. :)
Świetna również jako mechaniczny peeling do skóry głowy.

Jedynym minusem może być zapach. Jest to w końcu produkt naturalny i nie każdemu może przypaść do gustu. Moim zdaniem śmierdzi jak skoszona trawa, do tego ów aromat potrafi utrzymać się przez kilka następnych myć (fe!).

Polecam też robić próby uczuleniowe.
Friendly warning: po rozrobieniu może mieć konsystencję błota i nie da się jej wczesać we włosy. Najlepiej robić dokładne sekcje PRZED farbowaniem - to tyczy się też krótkich włosów.

Nie jest to mój ulubieniec, jako właścicielka wybitnie opornych włosów bardziej lubię hennę od Light Mountain, która idealnie pokrywa mi siwe włosy i przygotowuje je pod drugi etap hendigo. Khadi jednak oferuje o wiele lepiej dostępny produkt doskonałej jakości, dobrze przesiany i bez syfków, dający czerwonawy, intensywny odcień na siwych włosach i piękny refleks na naturalnym brązie. Dla większości osób myślę, że będzie to bardzo dobry wybór, trwałość bez zastrzeżeń.

Przerzuciłam się na naturalną hennę jakiś czas temu i własnie henna Khadi była moją pierwszą. Obecnie stosuję też inne, ale Khadi Red bardzo lubię i naprawdę polecam ją każdemu kto chce uzyskac chyba najlepszy odcień rudości. Henna jest w postaci zielonego proszku, który pachnie sianem. Mnie ten aromat bardzo się podoba, a trzeba zaznaczyć, że włosy pachną tym aż do mycia. Mieszam ją z wodą i niewielką ilością kwasku cytrynowego bądź aceroli, ewentualnie świeżego soku z rokitnika. Po czym odkładam na kilka godzin. Mieszanka to takie błotko, ale nakłada się dobrze, choć u mnie pomoc potrzebna, bo mam długie włosy. No i tak sobie trzymam hennę pod czepkiem i czapką przez 3 godziny. Efektem jest piękny odcień rudości, w którym zakochałam się po pierwszym użyciu. Warto dodać, że włosy po hennie są odżywione i bardziej puszyste co w moim przypadku jest zaletą. Dla mne ta henna nie ma żadnych wad i będe jej używać tak długo jak długo będzie dostępna w sprzedaży.

Używam tej farby już od ponad 2 lat i nigdy mnie nie zawiodła. Doskonale wzmacnia i odżywia moje włosy, nadaje im zdrowy połysk. Po farbowaniu nie tylko wyglądają na dużo bardziej gęste, ale też faktycznie mniej wypadają i szybciej rosną. Dzięki niej za każdym razem uzyskuję piękny, naturalny, głęboki i bardzo trwały kolor. Od jakiegoś czasu łączę ją z odrobiną ciemnego brązu i rezultat jest świetny. Trzeba pamiętać, że efekt końcowy zawsze będzie zależał od wyjściowego koloru włosów.
Wadą dla niektórych może być oczywiście zapach mokrego siana - mnie się on akurat podoba, ale uważam, że mimo wszystko nie jest aż tak ostry, jak w przypadku innych farb tego typu. Sam proces rozrabiania farby i jej nakładania bywa uciążliwy, a fakt, że głowę można umyć dopiero po 2 dniach sprawia, że charakterystyczny aromat może się utrzymywać dość długo. Największym minusem jest dla mnie to, że farba dość mocno zabarwia również skórę głowy i przed pierwszym myciem przedziałek oraz linia włosów mają pomarańczowy kolor - trzeba nosić czapkę albo siedzieć w domu :P Mimo wszystko uważam, że dla rewelacyjnych efektów warto spróbować.

Jej zakup wynikł z desperacji, bo miałam obrzydliwy odcień żółci na końcówkach włosów, coś ala ombre, a poza tym fazę na niecodzienne kolory. Zarówno henna drogeryjna, jak i farba u fryzjera spłynęły po kilku myciach. Pod względem trwałości Khadi była strzałem w dziesiątkę, bo mam ją na włosach prawie rok i kolor praktycznie się nie zmienił, może troszkę stracił na intensywności od słońca, ale wątpię by bez obcięcia dało się go całkowicie pozbyć. Niestety od początku nie była to czerwień, ale piękny rudy odcień w pełni mnie zadowolił.
Najgorsze w stuprocentowo naturalnej hennie jest to że trzeba się nie lada namęczyć przy farbowaniu. Wyciskać sok z cytryn, potem rozrabiać obrzydliwą, śmierdzącą papkę, trzymać w cieple kilka godzin, potem po nałożeniu na włosy trzymać 6 godzin pod mokrym ręcznikiem...Więc jest z tym trochę roboty. Potem nawet pod dokładnym umyciu przez kilka dni na poduszce i kołnierzykach zbiera się taki zielony pyłek opadający z włosów. Mimo to warto się przemęczyć, bo zafarbuje się raz, i nie trzeba odnawiać, choć nie poleciłabym na całe włosy bo dobranie potem takich samych proporcji by nie wyszedł inny odcień na odrostach jest bardzo ciężkie, tym bardziej z czerwienią. Ale mniejsze powierzchnie jak najbardziej. Niestety słaba dostępność stacjonarna, i dość spora cena, przynajmniej ja za taką kupiłam. Myślę że osobom którym nie chce się co miesiąc malować włosów, trwałość tej farby zrekompensuje wszystkie niedogodności.

Uwielbiam rude włosy i szukałam alternatywy do farb chemicznych, głownie ze względu na to, jak bardzo chemiczne farby niszczą włosy, miedzianymi odcieniami trzeba farbować często, a kolor wypłukuje się do odcienia pt. wyliniały chomik.
Czerwoną khadi zmieszałam z cassia tej samej firmy, zalałam dużą filiżanką rumianku, dodałam kurkumy i słodkiej papryki (pomagają wydobyć miedziane odcienie), wycisnęłam do tego trochę mniej niż 1/2 cytryny i odstawiłam na ponad 6h.
Przed nałożeniem należy umyć włosy oczyszczającym szamponem (ja używałam barwy rumiankowej, familijnego), nie nakładać odżywki. Na moich włosach nie ma różnicy, czy aplikowałam hennę na wilgotne czy suche włosy, na suchych jest wygodniej :)
Sama aplikacja nie należy do wygodnych, henna jest dużo bardziej "tępa" w nakładaniu niż farby, brudzi wszystko, no ale chemiczne też brudziły. Trzeba zwracać uwagę na to, żeby nakładać ciepłą pastę, więc moim zdaniem najlepiej włożyć miseczkę z henną do większej, wypełnionej ciepłą, prawie gorącą wodą.
Nakładam na całą długość od razu, po czym zabezpieczam głowę czepkiem dołączonym do zestawu, owijam ręcznikiem i czekam minimum 2,5h. Najdłużej trzymałam 4.
Zmywanie trwa bardzo długo, używamy do tego tylko wody, drobinki ziół wypłukują się w nieskończoność. Przez 24h nie myjemy włosów, po aplikacji nie nakładamy odzywki, pozwalamy hennie się utlenić, a kolorowi utrwalić. Włosy po wyschnięciu nie są najprzyjemniejsze w dotyku, kompletnie nie podatne na układanie, więc przez najbliższą dobę są splecione w warkocze.
Efekt jest naprawdę wart poświecenia. Miałam rozjaśnione włosy do czegoś pomiędzy blondem a pomarańczowym blondem, mam teraz odcień porównywalny do efektu Mango z L'Oreal albo Płomiennej iskry z Joanny. Włosy są wyraźnie grubsze, po dwóch aplikacjach pojedynczy włos był taki jak trzy razem przy farbowaniach chemicznych. Kolor nie spłukuje się zupełnie, po 2 miesiącach od farbowania jest taki sam jak na początku. Jest dużo bardziej głęboki i wielowymiarowy. Jestem zachwycona odżywieniem. Na odrostach radzi sobie gorzej, ale świetnie gasi mysi blond z siwymi, daje rudy blask, więc nie są one widoczne.
Przed aplikacją polecam dokształcić się ze sposobu nakładania henny, miksowania, jest sporo blogów na ten temat, można eksperymentować z dodatkami (cynamon, kwiat lipy, czerwona herbata zamiast rumianku).
Przy nałożeniu czerwonej henny z cassia nie ma szans, żeby włosy wyszły zielone, to jest możliwe tylko, jeśli nakładamy mieszankę z indygo.
Henna trochę rozluźniła skręt włosów, ale jeśli farbujecie na rudo to naprawdę można mieć luźniejsze zza to zdrowe i piękne loki.
Nie wrócę do farb chemicznych.

Farbuję włosy henną od wielu lat. Hennę Khadi kupuję od kilku lat i zużyłam wiele opakowań. Dobrze farbuje i dodaje włosom połysku. Moim brązowym włosom nadaje czerwony odcień, a po użyciu rozjaśniacza przed farbowaniem uzyskałam całkiem rudy kolor.

Wadą jest niestety cena - w Helfy farba kosztuje 38zł za 100g. Wygodne jest dla mnie to, że mogę ją kupić w sklepie stacjonarnym w moim mieście, ale w pewnym sklepie wysyłkowym można zamówić hennę podobnej jakości w korzystniejszej cenie.

To, że farbę trzeba wymieszać z sokiem z cytryny na 12h przed użyciem, trzymać przez parę godzin na głowie, a przez kilka dni po farbowaniu włosy mają zapach przypominający gnijące siano czy tabakę (który nawet lubię, ale nie każdy podziela moje zdanie), to już nieodłączna cecha henny i nie traktuję tego jako wadę. Trzeba się z tym pogodzić :D

Od jakiegoś czasu bardzo rygorystycznie dbam o włosy i postanowiłam sobie, że póki nie zacznę siwieć, nie będę farbowała włosów wżerającymi się, chemicznymi farbami. Zwłaszcza, że parę lat temu bardzo je sobie w taki sposób zniszczyłam, traktując je czarną, drogeryjną farbą. Niestety z powodu niedoboru B12, na mojej głowie pojawiły się w pewnych miejscach siwe włoski, które gdy urosną, świecą z pomiędzy moich naturalnych, brązowych fal.
Z firmy Khadi używam olejków więc postanowiłam także skusić się na hennę. Nie spodziewałam się jakiegoś spektakularnego efektu, dlatego, że nawet drogeryjne farby traciły bardzo szybko kolor i na dodatek nie potrafiły przykryć moich siwych włosków spowodowanych awitaminozą. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że roślinna farba okazała się od nich o wiele lepsza!
Ponieważ mam brązowe włosy ani nie liczyłam ani nie chciałam czerwonego koloru. Marzył mi się taki mahoniowo-kasztanowy odcień z miedzianymi refleksami w słońcu. Taki właśnie kolor otrzymałam!
Hennę przygotowałam dłuższym sposobem (z sokiem z cytryny i 12h trzymania przykrytej mieszanki w miseczce), dokładnie tak jak było to opisane. Farba pochodzi z indyjskich ziół więc ma specyficzny zapach (mi przypominał mokrą, gnijącą trawę), który albo się komuś spodoba albo nie. Nie mam wrażliwego nosa więc był dla mnie znośny. Henna miała kolor zgniłej zieleni i była konsystencji błota, co nie ułatwiało nakładania jej na włosy, ale nie można na to absolutnie narzekać - należy pamiętać, że to nie chemiczna farba! Aplikacja nie była najłatwiejsza, należy liczyć się z ubrudzoną łazienką. Włosy dosyć mocno się splątały więc powinno nakładać się ją ostrożnie by ich nie powyrywać.
Hennę trzymałam na głowie maksymalną zalecaną przez producenta ilość czasu. Zmywała się bardzo trudno i zajęło mi to dużo czasu, ale.... przy płukaniu wyleciały mi może z 3 włosy, co bardzo mnie zaskoczyło, gdyż ogólnie gubię ich przy myciu sporo. Z rozczesaniem nie było żadnego problemu, choć spodziewałam się, że będzie to ciężkie przedsięwzięcie.
Zgodnie z zaleceniami producenta, nie myłam głowy przez 48h. W tym czasie włosy były jakby przesuszone, ale minęło to po pierwszym umyciu. Stały się lśniące, odżywione, o pięknym kolorze. Siwe włoski zostały przykryte, co mnie bardzo zaskoczyło. Sam kolor trzymał się na głowie bardzo długo, dłużej niż przy drogeryjnych farbach. Miedziane refleksy wciąż mieniły się przy świetle.
Henna znajduje się w szczelnym woreczku. W pudełeczku znajdziemy też czepek i rękawiczki. Cena wysoka, ale produkty Khadi nie należą do najtańszych. Dostępność średnia. Można ją kupić przez internet albo w sklepach, które zostały wymienione na oficjalnej stronie polskiego dystrybutora.
Podsumowując: Jestem bardzo zadowolona z henny Khadi i na pewno nie raz będę do niej wracała. Polecam zdrową i skuteczną koloryzację, która oprócz pięknego koloru na włosach, także je odżywi.

Zawsze chciałam być ruda, próbowałam chyba wszystkich farb drogeryjnych jak i wizyt u fryzjera- efekt był zawsze ten sam, po kilku myciach kolor zupełnie się wypłukiwał do mojego blondu. Jako że włosy muszę myć codziennie to była kwestia tygodnia. Moje włosy były wykończone ciągłym farbowaniem, zniszczone smutne-poszły do ścięcia...
I wtedy odkryłam henne Khadi (z Amlą i Jatrophą) wyczytałam jak najlepiej nakładać, zrobiłam mieszankę i całą długą procedurę.
Zakochałam się, kolor przepiękny a ja już od miesiąca jestem szczęśliwą rudą Grażyną :D kolor lekko sie zmienia po jakims czasie i jest coraz piekniejszy. Włosy są miękkie, zdrowe, nie sa spalone chemiczną farbą, teraz moge je zapuszczac!
Khadi- dziękuję!!

Załuję, że przetestowałam

Osobiście jestem mega niezadowolona z efektu jaki otrzymałam, marzyła mi się czerwień na głowie( Henna Khadi Naturalna z Amlą i Jatrophą), wcześniej miałam rudawe włosy więc teoretycznie nic nie mogło pójść nie po mojej myśli, jednak tak się stało. Wielką wadą dla mnie jest to, że nie wiadomo czego można się spodziewać jeśli o kolor no i zapach nie należy do najprzyjemniejszych. Jak dla mnie przygoda z henna się zakończyła prawdopodobnie na szczęście udało się odratować włosy Joanna ( wiśniowa czerwień) . W załączniku efekt " czerwieni "

Zdecydowałam się na kolor czerwony, ponieważ miałam ochotę na ekperyment ;). Nakładałam ją na włosy już wcześniej farbowane farbą khadi 'ciemny brąz', kolor na długości wyszedł naprawdę piękny, nasycony, nie był co prawda idealnie czerwony, raczej ciemnorudy, ale prezentował się bardzo dobrze. Niestety przy skórze, gdzie miałam odrosty po farbowaniu odcieniem brązowym, kolor wyszedł marchewkowy, później trochę zbladł, ale i tak wyglądało to średnio. Niestety, ale takie są właśnie uroki farb ziołowych. Mimo, że efekt kolorystyczny nie jest idealny, to stopień odżywienia włosów całkowicie to wynagradza. Od razu po wyschnięciu włosy są wprawdzie suche i odrobinę sianowate, ale po paru godzinach ten efekt mija i włosy stają się niesamowicie gładkie i bardzo błyszczące. Przesuszenie mija już po pierwszym myciu, ja zawsze je wtedy olejuję i nakładam jakąś odżywczą maskę. Kolor jest bardzo trwały wymywa się wolno, trzeba uważać, by nie zabrudzić nią skóry, bo może być problem z jej domyciem. Henna wprawdzie nie pachnie zbyt pięknie, dla mnie to zapach mokrego siana, ulatnia się dopiero po pierwszym myciu i to niestety nie całkowicie. Jest dość trudna w aplikacji, ciężko ją równomiernie rozprowadzić i dokładnie pokryć odrosty, ja zawsze korzystam z pomocy drugiej osoby, nie wiem czy udałoby mi się ją nałożyć samodzielnie. Cena nie jest niska, choć mi jedno opakowanie wystarcza na dwa farbowania. Podsumowując bardzo polecam tą hennę fankom naturalnej pielęgnacji i dziewczynom, którym zależy na maksymalnym odżywieniu włosów, ja raczej jej na razie nie kupię ponownie, gdyż wracam do naturalnego koloru, ale jest to naprawdę świetny produkt.

Od 2 lat nie używam niczego innego do farbowania włosów jak henna Khadi. Zazwyczaj nakładam czerwień z brązem lub obie osobno w krótkim odstępie czasu. Każdy, kto farbował henną wie, że trochę z tym kłopotu - zaparzamy, odstawiamy w ciepłe miejsce (jak ciasto drożdżowe :) potem aplikujemy tę zieloną pastę i znów minimum 2 godziny w worku na głowie...
Ale to wszystko warto znieść dla końcowego efektu, czyli:
1. dla równomiernego koloru od czubka aż po końce (co przy domowej koloryzacji bywało prawie niemożliwe);
2. dla niesamowitego blasku i trójwymiarowości - bo henna nie barwi na 'płasko', tylko 'z głębią'. Trudno to opisać czy nawet oddać na zdjęciach - efekt henny widać w pełnym słońcu, kiedy mienią się wielu odcieniami. Na moich kręconych włosach efekt jest więcej niż zadowalający.
3. rosną szybciej i co ważne - pojawia się całkiem tzw. baby hair, czyli gęstnieją
Jedyny minus to efekt lekkiego wysuszenia włosów po hennie, dlatego trzeba od czasu do czasu aplikować jakiś olejek na włosów - też Khadi, oczywiście.
Zachęcam gorąco do wypróbowania henny!