Benton, Aloe Propolis Soothing Gel (Żel łagodzacy z aloesem i propolisem)

Sprawdził się u mnie przy inwazyjnych zabiegach kosmetycznych.
Ale odkryłam to dopiero po kilku miesiącach nieregularnego stosowania.
Kupiłam go na lato jako uspokajacz opalonej skóry, ale nie do końca się sprawdził. Jako samodzielny krem nawilżający też się nie nadaje. Pod makijaż przy mojej bardzo suchej cerze był niewystarczający, przy wrażliwej i atopowej skórze mojego synka też nie zdał egzaminu przez delikatny ale drażniący zapach propolisu.
Przez przypadek nałożyłam go na skórę po depilacji woskiem. Okazał się wybawieniem. Zadziałał jak zimny kompres, złagodził podrażnienia, ukoił skórę. Teraz używam go regularnie właśnie przy tym zabiegu i od tej pory nie zauważyłam żadnych stanów zapalnych, drobnych białych krostek.

Jest wydajny, ma całkiem spore opakowanie 100 ml. Przy nieregularnym stosowaniu może być problematyczna data ważności 6 m-cy po otwarciu. Ale to w końcu całkowicie naturalny kosmetyk.

Aloesowo-propolisowy żel marki Benton trafił do mnie w jednym z pudełek subskrypcyjnych, ale nie trafił przypadkowo, ponieważ był produktem ujawnionym, który zachęcił mnie do zamówienia boksa. Mam cerę tłustą skłonną do rozszerzonych porów oraz powstawania stanów zapalnych, a takie lekkie, ale treściwe składowo nawilżacze zawsze są mile widziane w codziennej rutynie pielęgnacyjnej. Ja osobiście stosowałam go jako serum po toniku, a przed kremem/maską/olejkiem.

Żel nie zawiera w sobie zapachów i barwników, więc jest bezbarwny i bezwonny, co jest istotną informacją dla wrażliwców.
Ma lekką, nieklejącą konsystencję, dzięki czemu żel fajnie się wchłania bez oblepiającej powłoki, przez którą z dystansem podchodzę do żelowych kosmetyków. Nie lubię klejącego filmu, a ten na szczęście wchłania się do matu.
Jest lekki, ale dosyć zwarty, więc po wyciśnięciu z opakowania nie zjeżdża ze skóry. Ładnie się rozprowadza i dobrze dogaduje z innymi kosmetykami do pielęgnacji oraz makijażu. Nie roluje się wraz z kolejnymi warstwami.

Mimo fajnej współpracy podejść do niego naliczyłam aż 3. Do trzech razy sztuka ;-) . Przy dwóch pierwszych już po kilku dniach moja cera zaczynała się buntować i obsypywać stanami zapalnymi. A że nie zmieniałam w tym czasie innych kosmetyków, więc to tytułowy żel winię za ten stan rzeczy. Może to kwestia oczyszczania się cery i wywalania zanieczyszczeń na zewnątrz, bo już za 3 podejściem wszystko się unormowało i przez cały okres stosowania żelu moja cera wyglądała dobrze, a wypryski pojawiały się już tylko przed miesiączką.

Jednak mimo to żel nie zrobił na mnie oszałamiającego wrażenia. Owszem, przyjemnie koił skórę po myciu żelem oraz nawilżał w dobrym stopniu, ale bez efektu wow. Może dlatego, że moja skóra (ta na ciele również) generalnie nie wpada w zachwyt po zastosowaniu aloesowych preparatów. Znam lepiej działające nawilżacze, chociaż jak mówię zauważalnego efektu odmówić mu nie mogę. Fajnie spisywał się i dopełniał pielęgnację przy stosowaniu naturalnych olejków albo mocno emolientowych kremów, które same w sobie średnio nawilżają i po prostu potrzebują humektantów.

Dodatek propolisu ma za zadanie działać przeciwzapalnie, bakteriobójczo oraz przeciwłojotokowo, więc wydaje się być remedium dla takiej cery jak moja. Zmniejszenia wydzielania sebum nie zauważyłam, a jak wcześniej wspomniałam początki miałam z tym żelem trudne. Jednak po wyrzuceniu zanieczyszczeń cera faktycznie się uspokoiła, pory nie zapychały się nadmiernie, a wszelkie wypryski pojawiały się sporadycznie i były one raczej podłoża hormonalnego.

Skład prezentuje się fajnie. Pozbawiony jest parafiny, sylikonów, barwników, zapachów, parabenów i reszty niechlubnych konserwantów. Za to z substancji aktywnych mamy już na pierwszym miejscu żel aloesowy, potem glicerynę, propolis, ekstrakt z liści aloesu, betainę, ekstrakt z ogórka, portulaki, liści herbaty, alantoinę, ekstrakt z owoców pieprzu syczuańskiego, sasanki chińskiej, brodaczki oraz argininę. Na bogato i egzotycznie.

Opakowanie w formie elastycznej tuby zamykanej na klapkę, to bardzo wygodne rozwiązanie (miałam wersję największą - 100 ml). Tubka mocno zielona wyłącznie ze skromnymi napisami, nakrętka czarna. Plastik jest nieprzezroczysty, chociaż przez światło widać ilość kosmetyku. Jest estetycznie i funkcjonalnie. Tubka dodatkowo zapakowana jest w kartonik oraz zafoliowana, co daje nam pewność, że otrzymujemy świeży produkt.

Dostępność raczej licha, bo głównie w sklepach internetowych, a i cena niemała. Generalnie Benton nie należy do najtańszych marek koreańskich, ale w przeciwieństwie do wielu z nich ma przyjazne składy, a dla mnie jest to istotna cecha.
Niestety wracać nie zamierzam, bo teraz jestem już w 100% przekonana, że specyfiki aloesowe nie dają u mnie oczekiwanych efektów.

raz sie tak stało, że rozdrapanego pryszcza potarłam kwasem... rozniosło się, poparzyło wysypało. Kiedy skończył się aloes od teściowej... zamówiłam.
Używam na "specjalne okazje" myślę, że dobbry będzie po kwasach, ja akurat lubię sie po kwasach nawilżyć, a nie jakieś bogate konsystencje. Więc tak używany lub jako sos polecam. Fajnie się rozpływa

Skuszona zachwytami kupilam ten wcale nie tani zel. Wielkie rozczarowanie.
Absolutnie nie robi nic zlego. Ale tez nie spelnia zupelnie obietnic producenta.
Ja zadnego nawilzenia nie zauwazylam. Przy uzyciu nawet niewielkiej ilosci maze sie po skorze, po dluzszym czasie zas wchlania, nawet calkiem dobrze, do niemalze matu.
Zero odczuwalnej ulgi i nawilzenia.
Nie kupie nigdy wiecej, kolejny bubel z bentona, ktory nie szkodzi co prawda, ale tez nie pomaga, a kosztuje sporo.

Najlepszy krem jaki miałam. Odkrylam przy kuracji kwasami - skora po byla tak potwornie podrażniona, czerwona i piekąca, ze bardzo potrzebowala nawilzenia i natluszczenia, jednoczesnie nalozenie na nią CZEGOKOLWIEK tak pieklo, ze zaraz trzeba bylo to zmyc, a tlustsze, apteczne specyfiki dodatkowo jeszcze zapychaly i wypryszczaly, czyli niwelowaly efekt osiagniety z bolem kwasami. az do odkrycia tego kremu - trzymam go w lodowce, i pierwsze nalozenie go na zdarta kwasami skore bylo...cudowne. wypila zel do kropelki, zagoila sie w ciagu 48! cudenko.

Bardzo fajny żel aloesowy. Dodatkowo zawiera propolis o właściwościach antybakteryjnych. Żel stosowałam do twarzy.
Bardzo fajnie nawilża, lepiej niż serum hialuronowe. Nadaje się pod makijaż (pod krem), a także na noc (na bezkremowe noce). Rano skóra była wypoczęta, gładka o wyrównanym kolorycie.

Polecam, o ile nie macie uczulenia na produkty pszczele.
Chętnie do niego wrócę.

żel kupiłam od znajomej w bardzo promocyjnej cenie i od razu tego samego wieczora nałożyłam na buźkę. Uwielbiam efekt ukojenia jaki daje aloes (swój trzymam w lodówce żeby efekt był jeszcze lepszy). Od ponad roku stosowałam Holika Holika, który był moim HG jednak Benton wygryzie go z tego miejsca przez dodatek propolisu w składzie, który dobrze wpływa na moją cerę. Lubię eksperymentować z kosmetykami, często poddaję ją domowym zabiegom złuszczającym, przeciwtrądzikowym i moja skóra potrzebuje naprawdę porządnej regeneracji. Ten żel nawet solo dawał radę chociaż nie chciałam narazić się na odwodnienie i stosowałam go z kremem lub olejem- bomba nawilżająca gwarantowana!

To kosmetyk funkcjonalny - nie znam drugiego tak uniwersalnego i niezawodnego. Przebija cicaplast, cicalfate, wszelkie nagietkowe i aloesowe mazidła, alantany, panthenole ;).

Przede wszystkim skutecznie i szybko łagodzi wszystkie problemy skórne: podrażnienia po depilacji, swędzącą wysypkę alergiczną, zaognione skórki wokół paznokci, słabo gojące się skaleczenia (np w miejscu gdzie skóra się zgina) czy wypryski; poprawia też stan przesuszonych miejsc na skórze. Szybko działa i przynosi pomoc, łagodzi zaczerwienione i zaognione miejsca, nawilża, wyczuwalnie przyspiesza gojenie.

Preparat ma żelową, nietłustą konsystencję i delikatny zapach "bezzapach" który jest neutralny w kierunku dziwnego ;) - to pewnie ten propolis .
Dobrze się wchłania, nie roluje się, można na niego nałożyć już po chwili konkretniejszą warstewkę kremu czy balsamu.

Używam go punktowo cienką warstwą na problematyczne obszary skóry, a nie jako regularne serum na twarz czy maseczkę . Próbowałam nim wygasić rumieniec naczynkowy na buzi, ale tu się nie sprawdził.

Natomiast na wszelkie inne kłopoty wymienione powyżej - to naprawdę cudny preparat.

Borykam się z cerą wrażliwą skłonną do przesuszeń, która łatwo się zapycha. Szukam przede wszystkim kosmetyków z naturalnym składem, łagodnych, nawilżających i nie powodujących wysypu niedoskonałości.
Żel ma cudowne właściwości kojące i gojące wszelkie wypryski. Nawilża wręcz wzorowo, pozostawiając skórę niewiarygodnie gładką i miękką. Nigdy wcześniej żaden kosmetyk aż tak mnie nie zachwycił. Jest wart każdej złotówki, gdyż wysoką cenę rekompensuje długotrwałe pozytywne działanie, boskie nawilżenie, rozświetlenie i mega wydajność.

Kupiłam ten kosmetyk w grudniu i dopiero teraz czuję się jakkolwiek kompetentna, by napisać coś o nim. Miałam wcześniej kupiony żel aloesowy z jakiejś firmy oferującej półprodukty, ale go wtedy zużyłam przede wszystkim do maseczek. Teraz plan był inny.
Miałam trochę nadmiaru gotówki, więc chciałam sprawdzić akurat ten, ponieważ widzę ogromnie pozytywny wpływ na moją cerę propolisu i miodu (maseczka miód+kurkuma robi cuda, polecam dzieciom). Tu jest tego propolisu dużo, więc spodziewałam się równie dużo.
Kosmetyk zakupiłam także z polecenia Czarszki i ona nakłada bardzo grubą warstwę jako maseczka i trzyma nawet do 40 minut. Próbowałam parokrotnie i to wykorzystanie totalnie się u mnie nie sprawdza. W sensie koi i lekko nawilża, ale nie nawilża tak, jak bym się tego spodziewała i ogólnie w przypadku mojej mieszanej zdecydowanie w kierunku tłustej cery (i do tego trądzikowej) to była zbędna rozrzutność. No i wtedy też miałam mieszane uczucia do kosmetyku, połączone z nawet lekkim zawodem.
Potem tuba gdzieś sobie leżała w szufladzie i raczej używałam produktu jako zagęstnika do maseczek. Sprawdzał się i działał świetnie jako jeden ze składników maski. Ostatnio dałam mu kolejną szansę (czytając komentarze do produktu tutaj i na innych platformach), używając w małych ilościach po prostu jako serum, albo do rozcieńczania zbyt ciężkiego kremu(ten z Hagi z truskawką). No i bingo!
Mam teraz cerę super wyciszoną, właśnie zauważyłam, że zaczyna mnie DZIWIĆ jak na twarzy wytworzy mi się czerwony pryszcz (a przez 14 lat raczej co rano zadawałam sobie pytanie "ile", a nie "czy"), czasem tylko pojawiają się takie małe białe krostki, które są w ogóle nie problemowe przy poligonie, do którego przyzwyczaiła mnie moja cera. Teraz bardzo żałuję, że próbowałam użycia tego produktu jako maska :( W ogóle nie wpływa moim zdaniem na wyrównanie kolorytu, przy stanach drastycznych wymaga też pomocy innych produktów (w szczycie alergii nie radził sobie z obtarciami przy nosie, no ale alergia + retinoidy to naprawdę trudne warunki). Natomiast w takim codziennym stosowaniu prewencyjnym, to jest to cudo. Wszystkie pryszcze są wyciszone, nie rosną wielkie dzięki temu, szybciej się goją i jest ich z tygodnia na tydzień coraz mniej.
Niestety średnio mi się sprawdza pod makijaż. Nie źle, a średnio. To znaczy używam go rano także, ale muszę długo poczekać przed makijażem (od pielęgnacji do nakładania makijażu mija mi koło 40 minut) i muszę obetrzeć twarz rozwarstwioną chusteczką, gdyż buzia bardzo się lepi (co ciekawe, wieczorem nie mam aż takiego problemu, gdy mieszam serum z ciężkim kremem z Hagi). I naprawdę muszę się napracować, żeby zdjąć tę lepkość i móc bez obaw nałożyć minerały, ale da się to zrobić.
Niedługo z resztą, przy efektach które osiągam, nie będę potrzebowała nakładać podkładu, więc to nie jest duża wada.
Żel też dobrze się sprawdza jako składnik serum czy kremów, a także dodanie go w małej ilości do domowej esencji/ nawilżającego toniku przynosi zadowalające efekty.
Dużą barierą dla mnie jest cena. Sprawdzę po tej tubie żel aloesowy z innej firmy i porównam sobie efekty. Z przyjemnością jednak przetestowałabym efekty, jakie daje wykorzystanie całej tuby w formie serum na twarz. Wtedy produkt nie wychodzi tak okrutnie drogo bo... No powiedzcie, która przyzwoita firma da wam 100ml serum za 80 zł? Można też szukać promocji, ja swoją zakupiłam na stronie dystrybutora w promocji za 63 zł ;) To w tej cenie kupowałam sera 30 ml, więc to nie aż tak zaporowo drogo, więc pewnie w przypływie gotówki będę patrzeć na promocje!

Wprawdzie miałam tylko próbkę w malutkiej tubeczce która wystarczyła mi na kilka użyć to i tak zakochałam się w tym żelu wręcz od pierwszego użycia! Aloesowy żel o delikatnej, wodnistej konsystencji szybko się wchłania, nie zostawia tłustej ani lepiącej się warstwy na twarzy - także wielki plus! Oczywiście to nie jedyne plusy. Żel dobrze nawilża, wygładza i sprawia że cera wygląda znacznie lepiej każdego dnia! Zdecydowanie sięgnę po pełnowymiarowy produkt. Polecam ;)

Używam tego produktu codziennie wieczorem. Najpierw myję twarz, potem nakładam tonik, na to żel aloesowy Benton, a na koniec wklepuję troszkę olejku jojoba. Po takiej pielęgnacji moja skóra trądzikowa bardzo się poprawiła. Żel doskonale nawilża skórę, ma również działanie łagodzące. Zauważyłam, że po nocy moje niedoskonałości są podgojone i zmniejszone. Kosmetyk bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Opakowanie jest wygodne, produkt jest bardzo wydajny, niewielka ilość wystarczy na całą twarz, bardzo łatwo się go rozprowadza. Żel ma na początku bardzo delikatnie odczuwalny zapach. Używam go od dwóch miesięcy, ale wydaje mi się, że wystarczy go jeszcze następne 3 miesiace, a może nawet więcej.