Estee Lauder Sensuous EDP

Nie jest to może najbardziej odpowiednia pora na pisanie recenzji tych perfum. Mamy bowiem początek lipca, a ten zapach z całą pewnością nie sprawdzi się w upalne samo południe. Dzisiaj jednak mamy dosyć chłodną podeszczową niedzielę (przynajmniej pod Warszawą, gdzie aktualnie przebywam z moją drugą połówką) i Sensous według mnie idealnie pasuje na chłodne letnie popołudnie, kiedy ziemia jest jeszcze wilgotna po niedawnej ulewie. Jest w nim ciepło, ale nie ma przesadnej słodyczy. Ja osobiście mam skojarzenia z miodem dojrzewającym w pasiece w promieniach leniwie zachodzącego słońca pośród brzęczących radośnie pszczół (nie wiem, czy tak dokładnie wygląda produkcja miodu, gdyż po pasiekach nie chadzam, ale to taki opis literacki i literackie skojarzenie). Poza tym wyczuwam jeszcze ambrę, pomieszaną z kilkoma złocistymi kroplami bursztynu, a także suche drewienko. Mój (mało wprawny, przyznaję) nosek wychwytuje również delikatne kremowe nuty. Całość jest niebanalna i nieprzytłaczająca- duży , duży plus , że nie jest to kolejny cukierniczy dusiciel (choć słodziaki generalnie lubię), ani nudny i przewidywalny kwiatowo- owocowy mix. Jest w Sensouss EDP coś kobiecego, coś kojącego, coś kojarzącego się z matczynym ciepłem. Jest to zapach jak najbardziej kobiecy, ale zarazem nie ma w nim drapieżności. Nie lubię przypisywać zapachów konkretnym grupom wiekowym, ale wydaje się mi, że szlachetność i ciepło bijące od Sensous EDP docenią bardziej dojrzalsze Wizażanki, tak od lat 30 w górę (chociaż może się mylę). Jak pisały Poprzedniczki, otula on niczym ulubiony kremowy sweterek, choć ja osobiście nie czułabym się w nim najlepiej mroźną zimową porą. W moim odczuciu najpiękniej on rozkwitnie ciepłą jesienią, kiedy świecić będzie październikowe słońce, a pod stopami będą mienić się kolorowe liście. Jesienny spacer po lesie, miękki sweterek i Sensous EPD- harmonia i poczucie spełnienia... Sprawdzi się też podczas spaceru w czasie chłodniejszych letnich dni nad morzem, kiedy po burzy nie ma zbyt wielu turystów. Są za to niespokojne jeszcze fale i latające, hałasujące mewy. Trwałość oceniam na ok 6-7 godzin, więc jest całkiem nieźle. Sensous EDP- kobiecość w najlepszym wydaniu.

Uwielbiam zapachy korzenne, drzewne i miodowe. Co tu dużo pisać, po prostu ubóstwiam miód i mogłabym go jeść łyżkami. Spadziowy, lipowy, wrzosowy, malinowy, gryczany… mmm… każdy na moich kubkach smakowych to istna poezja wysokich lotów. Długo szukałam wymarzonych korzennych perfum, które przypominają szlachetny domowy miodownik przyrządzony z sercem, gdzie nikt nie żałował prawdziwego miodu ani wonnych przypraw. Sprawdziłam kilka namiarów (w tym Belle de Minut Niny Ricci), ale to nie była TA najpiękniejsza bajka. Pewnego razu przy okazji zakupów w Douglasie podeszło do mnie miłe dziewczę i zapytało czy może w czymś pomóc. Pomyślałam, że jeśli już oferuję swe usługi to trzeba ją chytrze wykorzystać. Powiedziałam, że szukam korzennego zapachu, który rozbrzmiewa miodem, cynamonem i świątecznym piernikiem bez sztucznych spulchniaczy (no mniej więcej tak ). Dziewczyna podreptała do butli Serge Lutensa, po czym zaproponowała Arabie, oraz Daturę Noir. Arabia owszem ciekawa, ostro przyprawiona, ale z miodem ma niewiele wspólnego. Datura to wychłostane migdały, więc maglowałam ją dalej, żeby wysiliła się bardziej ;). Na kolejny ogień poleciał Angel ... kiedy dziewczyna ujrzała żyłę zażenowania na moim czole, krzyknęła nagłe w cieniu podniecenia: „Już wiem!” i pospiesznie spryskała mnie YSL Black Opium, które jest niczym innym jak kawą osłodzoną kilkoma wywrotkami cukru. Pomyślałam sobie, albo ona jest tu nowa, albo nigdy nie jadła piernika, podziękowałam grzecznie za wątpliwą pomoc i poszłam zawiedziona w siną dal. Podczas pisania recenzji o Estee Lauder, Sensuous Noir, które dotkliwie połechtały moje zmysły, dowiedziałam się, że pierwsza wersja o nazwie Sensuous, to najpiękniejsza piernikowa pieśń jaką można sobie wyśpiewać. Wiedziałam, że to musi być to. Zaopatrzyłam się w kilka próbek tego zapachu i odleciałam do krainy pszczelego wosku, jedwabistego propolisu, lejącego się miodu powstałego przy pomocy milionów pracowitych pszczółek, kwiatowych pyłków i bursztynowych żywic, które buzują jak najszlachetniejszy szampan. Do piernikowego domku, w którym nie na żadnej wiedźmy, tylko cynamonowy dywanik, imbirowe szybki, kolendrowe zasłonki, klamki z kardamonu i progi wyścielone goździkami. Sensuous to spiżowe barwy jesiennych liści, ciepły blask popołudniowego słońca, złocisty drzewny sok, który sączy się niczym przenajsłodszy karmel. To sierpniowy ukłon w stronę otulających barw ochry, wibrujących w powietrzu i sprawiających, że temperatura naszego ciała rośnie w górę. Wspaniałe doznanie, które tętni porowatymi plastrami szafranowego miodu, a nie syntetycznymi cuksami, czy mosiężną starą cukiernicą. Ten zapach potrafi rozświetlić każdy, nawet najbardziej szary i ponury dzień. Przegania chmury, wypędza deszcz i pluchę, świetli się i żarzy wprowadzając utulające temperatury z przełomu lata i jesieni. Sensuous jest jednym z bardzo nielicznych zapachów, który rozmiękcza mnie i rozpuszcza jak masło na świeżym gorącym toście przesmarowanym akacjowym miodem. Jestem urzeczona i szczerze wniebowzięta! Używam tego produktu od: tydzień Ilość zużytych opakowań: próbka 2 x 1,2 ml

Bardzo osobisty zapach. Inny niż wszystkie jakie znam. Bliskoskórny, sensualny, ciepły i świetlisty. Niebanalny, co wspaniałe. Mój ulubiony, jestem mu wierna od lat. Bardzo kobiecy, absolutnie niespotykany, niepospolity, wyjątkowy. Dodaje pewności siebie, siły, kobiecości. Głęboki, wysublimowany. Dojrzały. Według mnie dla kobiety świadomej swojego uroku, nie nastolatki. Jest bardzo trwały, pięknie się rozwija. Nie zostawia za sobą długiego "ogona", jednak jest dobrze wyczuwalny - poza tym jest tak seksowny, że dla mnie to zapach absolutnie kojarzący mi się z czasem przeznaczonym wyłącznie dla mojego ukochanego. Mogę mieć na sobie wyłącznie ten zapach, a czuję się jakbym miała na sobie drogą, seksowną bieliznę. Poza tym po czasie on tak cudownie stapia się, zgrywa ze skórą, że tworzy piękną jedność. Sensuous to mój hit, zapach niesamowicie cudowny, zmysłowy i kobiecy. Nie jest ciężki, pomimo iż dość ciepły. Flakon idealnie pasuje do charakteru zapachu, jest bursztynowy, ma wyryte na szkle miękkie linie, tak ten zapach jest pełen bursztynu, światła, miękki, a z ciepłem koloru bursztynu kojarzy mi się ten zapach. Sensuous pachnie drogo, ma pewną nutę perfum męskich, coś pieprznego. Trwałość nie pozostawia nic do życzenia. Jest seksowny, ale nie prowokujący, nie mdląco słodki, tylko ciepły, charakterystyczny. Jest miękki jak kaszmir, ale ma pazur. Mężczyźni zwracają na niego uwagę kiedy nim pachnę. Mój ukochany uwielbia gdy mam go na sobie. Mój absolutny hit, KWC.

Wspaniały zapach! Lekki i świeży, ale nie całkiem kwiatowy, ma przyjemnie ciepłą, drzewną nutę. Bardzo kobiecy, długo utrzymuje się na skórze. Dobra cena w stosunku do jakości

Mam problem z tym zapachem. Kiedy odkryłam go kilka lat temu, zachwycił mnie -było to wczesną jesienią. Wyczuwałam głównie piernik, korzenne przyprawy, może lekko mandarynkę. Jak dla mnie - zapach ideał. I tak zużyłam ponad pół flakonu. Później używałam innych perfum, zapominając na jakiś czas o Sensuous. Po długim czasie, kiedy ponownie ich użyłam, zaczęły mnie drażnić. Już nie wyczuwam tu jesiennej atmosfery korzennych przypraw, a mdlące mydliny z miodem. Nie wiem, czy mój gust zapachowy się zmienił, ale ile razy próbuję do nich podejść, kończy się zmywaniem ich ze skóry. Co ciekawe, używałam ich także latem, i wtedy wydawały mi się ciepłe, ale bardziej świeże, pasujące do białej koszuli. Nie twierdzę, że to brzydki zapach, jednak raczej do niego nie wrócę. Ot, takie dziwadełko.

Zapachy jest wyczuwalny na początku, Trwałość jest przeciętna, sam zapach nie powoduje ogona. Raczej jest wyczuwalny z bardzo bliska. Przez co nie jest idealny, Opakowanie jest praktyczne, wygodne w użyciu.

Jeśli miałbym opisać go jednym słowem to opisałabym go jako ciepły. Jest subtelny, delikatny, ale myśl o jego użyciu od razu przychodzi mi zimowy wieczór, pod kocem, przy kominku z herbatą w ręku. Czuć w nim coś otulającego, dosłownie ciepłego :) I właśnie dlatego jest to dla mnie zapach idealny na chłodniejsze chwile - jesień i zimę. Na wiosnę i lato wg mnie nie sprawdziłby się, bo mógłby być przytłaczający lub (pomimo jego lekkiej formuły) za ciężki na tą porę roku. Polecam, bo jest wart uwagi, chociaż nie będzie to mój ulubiony zapach

to właśnie przychodzi mi do głowy, kiedy wącham ten zapach. Bardzo miękkie, kremowe w odbiorze. Przyjemne. Do otulania. Nutami głowy są Lilia, Jaśmin i Magnolia; nutami serca są Nuty drzewne, Bursztyn i Ylang-ylang; nutami bazy są Drzewo sandałowe, Biały miód, Pieprz i Mandarynka Otulające, ciepłe i zmysłowe :D Trwałość - czuję je około 5-6 godzin.

Dla mnie zapach niezwykły, inny niż wszystkie, bardzo ciepły, przyciągający, a jednocześnie tajemniczy. Kojarzy mi się z rozpalonym kominkiem, ogniem, trzaskającym w nim drewnem. Przy nim na dywanie piękna para i moc uczucia. Ten zapach mnie oczarował. Trwałość bardzo dobra, ale projekcja raczej nie. Nie szkodzi, najważniejsze, że ja go czuję.

Zapach świeży, lekko kwiatowy. Orientalno-kwiatowy. Wyczuwalna nuda słodkiej lilii, magnolii i jaśminu. Zapach przechodzi w wanilię i ambre. Opakowanie przypomina mi trochę JLO. Opakowanie mało zauważalne. Raczej bym go nie wyszukała na półce. Cena nienajgorsza.

Zamówiłam na początek próbkę 5 ml gdyż uwielbiam wyszukiwać różnego rodzaju perfumy i wtedy decydować czy kupuję flakon o większej pojemności. Używałam ich głównie jesienią sądzę że na lato czy wiosnę ten zapach nie sprawdził by się przynajmniej w moim odczuciu. Nie jest to zapach który spotykamy dość często na ulicy, moim zdaniem jest niebanalny ale ma jakiś pierwiastek męski a tego nie lubię w perfumach myślę że jest to drzewo sandałowe. Może innym przypadnie do gustu mi niestety nie...

To najpiękniejszy zapach perfum kobiecych jaki znam. Mój ukochany. INNY, i to określenie pasuje do niego jak najbardziej. Świetlisty, wysublimowany, dojrzały. Używam o każdej porze roku, pasuje i do rozgrzanej słońcem skóry - jest lekki, prosty, i do zmarzniętych dłoni kiedy sypie śnieg - "dogrzewa". Niesamowity zapach, głęboki, charakterystyczny. Nie do pomylenia. Pozostaje w pamięci. Ciepły, bardzo otulający, nazywam taki zapach - bliskoskórny, taki... Cielesny. Bardzo osobisty. Seksowny ale nie prowokujący, naprawdę niebanalny. Niby delikatny ale ma w sobie coś ostrego, pieprznego. Intensywny. Do tego bardzo trwały, sweter raz psiknięty Sensuous pachnie naprawdę długo. Mężczyźni go uwielbiają... Na ten zapach naprawdę zawsze reagują. Jest niebanalny i ma w sobie to coś. Bursztynowy, miodowy, szampański, słoneczny, ale i mroźny, piernikowy, aksamitny, satynowy, miękki. Flakon pasuje do niego idealnie. Nawet jeśli czasem zmieniam perfumy, Sensuous to jedyny zapach, do jakiego i tak wracam, zawsze z przyjemnością. Mój Kosmetyk, a raczej Zapach Wszech Czasów.

Najpiękniejsze perfumy jakie znam. Używam ich nieustannie już od 6 lat i za każdym razem kiedy mam ochotę je zmienić na inne, po kilku wąchnięciach w Sephorze wracam z podklulonym ogonem ;) Jest to zapach bardzo dojrzały, ciężki, głęboki.... Nie potrafię go ładnie określić, ale jak dla mnie otulający jak ciepły sweter :) Wszytskie nuty zapachowe są takie ciepłe, pozostające w pamięci... Używam tego zapachu zarówno zimą jak i latem, latem tylko na wieczór i muszę przyznać, że zawsze czuję sie dzięki niemu elegancka i uwodzicielska :) Dodatkowo ubrania skropione tych zapachem pachną nawet po praniu :D Mam nadzieję, ze EL nigdy nie wycofa sie z ich produkcji

Początkowo perfumy wzbudziły moją niechęć. Pierwszy test i pierwsze skojarzenia- suche drewno, jakiś środek do konserwacji drewna i trochę wanilii- to wszystko podane w sposób chemiczny, sztuczny i gryzący. Nijak nie odbierałam tego zapachu jako cielesnego, kobiecego i seksownego. Wiedziona jednak intuicją, że pierwsze wrażenie może być częściowo mylne, nie skreśliłam tych perfum od razu. Kolejne testy potwierdziły, że Sensoues od Estee Lauder coś jednak w sobie ma! Niewątpliwie jest to zapach niebanalny, bardzo charakterystyczny, po prostu nie do pomylenia z jakimkolwiek innym. Z czasem udało mi się w nim nawet odkryć pierwiastek kobiecości ;-) Zapach pięknie się rozwija i dla mnie w sumie najładniejszy jest w końcowej fazie- wtedy za sprawą drzewa sandałowego i wanilii subtelnie się wysładza, nie jest już dla mnie tak gryzący. Całościowo jednak postrzegam ten zapach jako dość dziwny. Nie jest brzydki, na kimś mi się nawet podoba, jednak sama nie będę go nosić. Cały czas czuję nutę, który przywodzi mi na myśl środek do mebli. Pracuję w branży meblarskiej i to skojarzenie jest bardzo mocne- ot, takie zboczenie zawodowe. Nie chcę tak pachnieć, w takim zapachu nie czuję się do końca komfortowo. Daję 3 gwiazdki bo zapach na pewno jest ciekawy i nieszablonowy.

Te perfumy to naprawdę zagadka, kiedy kilka lat temu wywąchałam je u mojej siostry wydawały mi się nijakie.... Naprawdę nie wiem jak mogłam tak uważać! Tłumaczę to tym, że do pewnych zapachów się dorasta :D Teraz to zdecydowanie moje ulubione perfumy. Ciepłe, kobiece, bardzo zmysłowe, uwielbiam drzewno-ambrowe kompozycje, ale ta już w ogóle podbiła moje serce i nos. Mężczyźni dosłownie szaleją za tym zapachem, serio! Lawina komplementów gwarantowana :D. Ja używam go w sezonie jesienno-zimowym, bo wg mnie ich ciepło i zmysłowość najbardziej do tego okresu pasują. Ale wiosną też mi się zdarza po nie sięgnąć, a na wszelkie wieczorne wyjścia absolutny KWC!

Przewąchałam, przetestowałam, nosiłam i zrecenzowałam dziesiątki a może i setki zapachów. Ledwie kilka z nich skradło moje serce w całości. Tak, temu udało sie to w 100% i sama jestem tym faktem ogromnie zdziwiona. Zacznę od tego, że Sensuous to pierwszy zapach, który zużyłam od deski do deski (wypsikałam na siebie całe 50 ml, nie znudził mi się podczas używania i nie puściłam go dalej w świat). Przy moim zamiłowaniu do poznawania nowego, to nie lada wyczyn :) Sensuous poznałam zaraz po premierze i zasadziłam się na niego głównie z powodu cynamonu. Ale, proszę szanownego państwa, to, co dostałam w tej niepozornej flaszeczce, przerosło moje najśmielsze oczekiwania! Od prawieków szukałam pięknego cynamonu i nigdy nie mogłam trafić na odpowiedni (albo za słodki albo za mało słodki, albo za syntetyczny albo za mało naturalny, słowem: nie dogodzisz). Otóż, tu cynamon jest idealny: trochę słodki, trochę naturalny, ale nie przytłacza piernikową dosłownością. To, co jest piękne i unikatowe w tych perfumach to to, że na mojej skórze pachną tak, jakby to moja skóra pachniała latem, słońcem, ciepłem, morzem, piaskiem, olejkiem do opalania i wiatrem. Czy może być coś ładniejszego? I do tego ten cynamon! Nic dziwnego, że przepadłam! Zapach jest ciepły, świetlisty, słodki, ale wszystko ma w idealnych proporcjach. Muszę dodać, że, jak nigdy nikt nie zwraca uwagi na moje perfumy, tak ten zapach zebrał największą ilość komplementów (Madzik :D ). Utrzymuje się długo i cudownie miękknie w kontakcie ze skórą. Tak, to mój KWC i jak tylko uporam się przytłaczającą ilością perfum w szafce, to wrócę do Sensous z dziką przyjemnością!

Z tego co czytam, większość Pań decyduje się na te perfumy w sezonie jesienno-zimowym - żeby się dogrzać i osłodzić sobie fakt obcowania z pluchą i sypiącym śniegiem. Ja z kolei z niekłamaną rozkoszą rozpakowałam nowiutki, własny flakon żeby uczcić widok kartki w kalendarzu zwiastującej nadejście wiosny ;) Jestem zadeklarowaną amatorką słodkich i ciężkich perfumeryjnych klimatów (Angel Muglera i Addict Diora spijam butelka za butelką) a Sensuous to naturalny i oczywisty wybór kiedy chcę wybrać coś zdecydowanie lżejszego i korespondującego ze słońcem ;) Krótko po premierze (kiedy ledwo skończyłam dwudziestkę) wydawały mi się zbyt dorosłe. Potrzebowałam kilku lat żeby poczuć, że mogę z przekonaniem nosić coś, co jest nie tylko miodowo słodkie, ale i drzewne i ambrowe. Te perfumy są magiczne a jednocześnie wydają się czymś najnaturalniejszym na świecie. Pachną hedonizmem i rozgrzaną w słońcu skórą, jednocześnie zachowując swoją transparentność. Unoszą mnie co najmniej 30 centymetrów ponad chodnikami ;) Podsumowując - przyjemne. Ciepłe lecz lekkie, kremowe ze szczyptą pieprzu, kuszące, bardzo uniwersalne.

Zupełnie inaczej odbieram Sensuous niż większość tutaj Wizażanek. Dla mnie to nie jest seksowny, słodki(?!) cudowny zapach. Jest lekko słodkawy, ale z dużą ilością czegoś wiercącego (jeśli to pieprz, to tutaj jest fatalny), po jakiś czasie robi się cierpki, drażniący. Nijak nie skojarzyłabym go z kobiecością, seksem, namiętnością, zmysłowością itp. ogólnym zachwytem. Nawet nie powiedziałabym o nim elegancki. I przyznam szczerze nie rozumiem zachwytów. Dla mnie jest bardzo irytujący, im dłużej trwa, tym gorzej. Męczę się mając go na sobie. Ani ciężki, ani lekki, ani delikatny. Mógłby być w sam raz, ale ... no właśnie. Zupełnie nie mój typ. Tak samo czasami jest z modą, większość zachwyca się czymś tam, a ... ja wybałuszam oczy. O co chodzi:) Butelka ok, nie zachwyca, ale nie odrzuca. Używam tego produktu od: miesiąca, dwóch Ilość zużytych opakowań: kawałek próbki