L'Oreal Paris, Preference (Farba do włosów)

Kupilam odcień 4.0 Tahini

Pokrył równomiernie wszystkie włosy, nawet te siwe. Kolor ciut ciemniejszy niż na opakowaniu, ale i tak wygląda dobrze. Włosy po farbowaniu wyglądają na zdrowe, odżywione i lśniące. Nie wypłukują się, po miesiącu delikatnie zbladł na końcach, ale są to miejsca rozjaśniane więc wybaczam. Bardzo rzadka konsystencja przez co produkt jest wydajny. Kupiłam dwa opakowania, ale wystarczyło jedno by pokryć włosy do ramion. Odzywka dołączona w zestawie jest genialna i wystarczyła na 3 użycia.
Bardzo drażliwy zapach farby, smierdziala okropnie
Łatwo się zmywa ze skóry, bardzo duży plus.
Cena tez przyzwoita, bo na promocji około 25zl

Moje włosy, które są kręcone i farbowane są bardzo wybredne co do łapania farb - albo złapią aż za bardzo, albo...wcale. Ale L'Oreal wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie.

W opakowaniu mamy dwie buteleczki, które mieszamy ze sobą i odżywkę, która pomaga odzyskać blask po farbowaniu.

Farbuję włosy na kolor P78, który wychodzi bardzo wyrazisty- na brudnym blondzie, jasnym brązie, bordowym... przykrył mnóstwo kolorów bardzo skutecznie.

Używałam również brązowego odcienia (Tahiti, 4.0) i był przepiękny, lepszy niż na opakowaniu!

Mówiąc o obydwu kolorach -utrzymują się intensywnie przez ok. miesiąc dobrej pielęgnacji, a farba nie schodzi łatwo przy każdym myciu. Odżywka dodaje naturalnego blasku, wspomaga zmęczone włosy.

Bardzo polecam i na razie - nie zamienię tej farby na żadną inną :)

Kupiłam tą farbę do włosów, ponieważ skusiła mnie korzystna promocja w drogerii. Wybrałam odcień naturalnego blond.

W opakowaniu znajdziemy:
-czarne rękawiczki
-żel koloryzujący
-krem utleniający
-odżywkę

Pierwszy minus farba otrzymała ode mnie gdy po odkręceniu żelu koloryzującego uderzył mnie mocny chemiczny zapach. Niestety zapach był tak intensywny i nieprzyjemny, że powodował łzawienie oczu i musiałam przenieść się z łazienki do pokoju z otwartym oknem.
Mieszanie żelu koloryzującego z kremem utleniającym przebiegło szybko i sprawnie, składniki szybko się połączyły w całość.
Dołączone do zestawu rękawiczki są wygodne, dobrze przylegają do dłoni i dzięki temu można sprawnie nałożyć produkt.

Sama aplikacja niestety była dość uciążliwa i trudna. Farba była bardzo rzadka i z tego powodu często spływała i kapała na wszystkie strony. Nie da się nałożyć tego produktu nie brudząc wszystkiego wokół. Chemiczny zapach cały czas się utrzymywał i szczypał w oczy. W efekcie zmyłam maskę nieco wcześniej niż powinnam, bo już nie mogłam wytrzymać tego zapachu i wycierania co chwilę spływającej farby.

Mimo szybszego zmycia farby, zadziałała ona bardzo dobrze i włosy miały ładny odcień, taki jak obiecywał producent na opakowaniu. Za to zdecydowanie plus.

Trwałość maski oceniłabym na bardzo dobrą, włosy przez 2 miesiące miały ładny ocień, kolor nie wypłukiwał się (myłam włosy co 2 dzień).

Niestety kolejny poważny minus produkt zaliczył przez wzmożone wypadanie włosów, którego doświadczyłam po koloryzacji.

Bardzo szybko się zmyła

Miałam już kiedyś farby od loreal i jestem bardzo rozczarowana tym produktem.
Kolor, który wybrałam to 7.23 Bali, miałam włosy o kolorze ciemnego blomdu.
W sumie kolor wyszedł dobrze, jednak zmył się już za trzecim myciem. Tyle się nacieszyłam.

Farbowałam niewielki odrost ciemny blond i przeciągnęłam na resztę włosów wcześniej farbowanych farbą innej marki.
Oczekiwałam chłodnego blondu.
Uzyskałam kolor bardzo ciepły, żołty kurczak, a nie piękny zimny blond na którym mi zależało.
Żałuje że kupiłam, więcej nie kupię, a z włosami muszę iść do fryzjera by je uratował bo wyglądam jak po tanim rozjaśniaczu.
Numer farby sugeruje rozjaśnienie do poziomu 11 - co się nie wydarzyło.
Numer farby po kropce - 11 sugeruje bardzo dużo zimnego odcienia - nie ma go.
Nie dajcie się nabrać, są lepsze farby i nie dość że lepsze to i tańsze.

Po kilkuletnim odpoczynku od farbowania włosów w salonie fryzjerskim i decyzji o postawieniu na naturalny kolor włosów, postanowiłam zaszaleć. Od zawsze byłam pod wrażeniem wszelakiej rudości, dlatego wybrałam odcień 74- Dublin. Dlaczego postanowiłam przetestować akurat L'Oreal Preference? Proza życia - po prostu była na ten produkt promocja.
W kartonowym opakowaniu mamy żel koloryzujący i krem utleniający które należy połączyć oraz odżywkę. Aplikacja produktu, dzięki buteleczce z dziubkiem, jest banalnie łatwa. W ciągu kilku minut, moje średniej długości włosy, zostały pokryte od nasady po same końce, przy tym nie czyniąc w łazience scen jak z horroru. Pomimo, że producent zapewnia o zastosowaniu kwiatowego zapachu z bursztynowymi nutami, to niestety amoniak jest wyczuwalny i może to na bardziej wrażliwe osoby wpływać negatywnie. Oczywiście, że polecam najpierw sprawdzić farbę czy nie powoduje reakcji alergicznych. U mnie wszystko przebiegło bez problemów. Nie odczułam szczypania, ściągania skóry głowy, pieczenia ani innych niepożądanych reakcji podczas koloryzacji. Po spłukaniu farby kolejnym etapem jest nałożenie odżywki, którą osobiście uwielbiam, gdyż włosy po niej są miękkie, sypkie, świetnie się układają i pięknie pachną . Naturalnie jestem ciemną szatynką, dlatego kolor nie wyszedł identycznie jak na opakowaniu, jednak jestem bardzo zadowolona z tego efektu. To zgaszony czerwony rudy z świetlistymi refleksami. Według mnie to świetny produkt do domowej koloryzacji, ponieważ jest łatwy w użyciu i daje nasyconą barwę przy tym pokrywając siwe włosy. Kolor utrzymuje się na głowie długo i gdyby nie odrosty to nie musiałabym go ponownie nakładać . Każde kolejne mycie lekko wypłukuje farbę, ale nie ma tragedii i nawet po 1,5 miesiąca odcień prezentuje się bardzo dobrze.
Produkt nie należy do najtańszych, ale czy wizyty w salonie fryzjerskim nie są droższe? Uważam, że L'Oreal Preference jest wart poniesienia takich kosztów, a poza tym zawsze można wyczekiwać na promocje w Rossmanie i wydać nieco ponad 33 zł.

Kupiłam farbę bo po swoich eksperymentach z różowymi włosami chciałam wrócić do blondu zrobiłam sobie kompiel rozjaśniającą no ale wybiło mi na żółto chciałam to stonować więc zdesperowana pojechałam do Rossmana bo akurat był weekend więc jedyna opcja farba drogeryjna kupiłam trzy odcienie aby je ze sobą wymieszać. Kiedy po zakupie otworzyłam opakowanie to doznałam szoku nigdy nie widziałam farby w płynie tak śmierdzącej, tak żrącej trutki no ale dobra szkoda kasy to już użyje no i tego pożałowałam. Nie byłam w stanie wytrzymać pięciu minut z tym czymś na głowie bo myślałam że mi wypali skórę i tak o to 30 zł x 3 poszło do śmietnika. Nigdy więcej tego nie kupię. Moim zdaniem powinna być wycofana że sprzedaży bo działa gorzej niż Domestos do wc. Jednak dla mnie farby fryzjerski najbezpieczniejsze.

Na mojej głowie miałam praktycznie wszystkie kolory od jasnego blondu po rude, a na końcu czarne. Farby też testowałam w większości tych dostępnych w drogeriach. Kupowałam nawet w sklepach fryzjerskich toner plus aktywator do samodzielnego tworzenia koloru. W końcu zdecydowałam się wypróbować farbę l'oreal Preference. Mój kolor to 5.25 Mroźny brąz. Uzywam ją chyba od 3 lat i generalnie farbuję już tylko odrosty, na końcu delikatnie przeciągam włosy dla lekkiego odświeżenia.

Farba znajduje się w kartonowym pudełku, w środku butelka z kolorem oraz druga butelka z aktywatorem z wygodnym aplikatorem do nakładania farby. Dołączone są również czarne rękawiczki, instrukcja jak używać farbę oraz tubka odżywki do włosów.

Po wymieszaniu składników można przejść do farbowania. Odkręcamy końcówkę aplikatora i można farbować. Uważam że ta butelka jest wygodna do używania bo ani nic nie chlapie, za dużo z niej nie wycieka. Butelka jest elastyczna więc wykorzystanie farby do końca jest bardzo łatwe. Farba bardzo dobrze pokrywa siwe włosy. Niestety mam dużo siwych włosów. Mając dwadzieścia kilka lat już byłam siwa więc u mnie farbowanie musi być co 3-4 tygodnie.

Ogromnym minusem tej farby jest zapach, a raczej smród. Przy zabiegu muszę otwierać okno bo nie idzie wyrobić. Jest bardzo drazniaca. Farbuję nią tylko dlatego, że mi odpowiada kolor jaki uzyskuję, włosy nie są zniszczone/spalone oraz kolor jest trwały.

Po ostatnich podwyżkach jest droga. Zawsze czekam na promocję bo bez promocji średnio się opłaca.

Farbę kupiłam w Rossmanie na promocji za ok 26 zl. Zazwyczaj kupowałam farby innych firm, wyznacznikiem zawsze był kolor fioletowy. Ale że akurat na pułkach nie było nic godnego uwagi, stwierdziłam, że warto sięgnąć po kolor zbliżony do mojego naturalnego, tym sposobem wybór padł na Loreal Paris preference. I przyznam, że to był strzał w dziesiątkę :) w farba po wymieszaniu dobrze i szybko się nakłada, nawet bez specjalnego sprzętu, opakowanie spokojnie wystarczyło na pokrycie gęstych włosów o długości delikatnie za ucho i jeszcze trochę jej zostało. Zapach specyficzny dla farb do włosów, nie ma się tutaj czego przyczepić, to w końcu produkt mocno chemiczny mający nam zmienić kolor włosów a nie perfumy. A efekt? Tego naprawdę się nie spodziewałam. Kolor wyszedł idealny, utrzymuje się już 2 miesiące, włosy nadal są lśniące i gdyby nie siwe włosy, to naprawdę nie można odróżnić go od naturalnego. Włosy po farbowaniu są w dobrej kondycji, odżywka dołączona do zestawu w przypadku nich włosów wystarczyła na jakieś 6-7 użyć. Farba skutecznie przykryła i wyrównała kolor włosów, które były rozjaśnione, następnie zafarbowane na czerwono i fioletowo ( po fioletach czerwień zawsze wychodziła po kilku myciach). Uważam, że jest to naprawdę świetny produkt.

P37 Budapest - śliczny odcień długo się trzymający

Kiedyś w farbach L'oreala był odcień I10 Babylone. Niestety został wycofany. Zazwyczaj farbuję włosy Joanną Naturia nr. 232, ale że trafiła się promocja w Hebe w okolicy moich 33 urodzin - zamiast 30 kilka zł 25zł to kupiłam L'oreala.

I nie żałuję.
Zawiera butelkę z dziubkiem pozwalającą na aplikację bez problemową farby. To ułatwia jej nakładanie. Farby wystarczy na średniej długości włosy - moje są krótkie i bez problemu starcza 1/2 opakowania.
Farba nie chlapie. Ma kremową konsystencję.
Ładnie pokrywa włosy, mało śmierdzi amoniakiem przy nakładaniu.
Co ważne kolor jest trwały - na moich jasno brązowych włosach wychodzi śliczny burgund z delikatną czerwoną poświatą. No cudo. Trzyma się już miesiąc, więc polecam.
Cena - warto czekać na promocje.

Przy okazjach typu urodziny będę polować na odcień P37 Budapest.

Lubuję się w odcieniach czerwieni ,więc jeszcze nie znając cudownych farb fryzjerskich wybrałam najjaśniejszy odcień czerwieni jaki oferuje preference. Krycie z jasnobrązowych włosów było dobre. Włosy nie przesuszone, dosyć Dobra odżywka dołączona do zestawu. Może i nie zapewnia efektu jak z kartonika ,ale odcień wyszedl dosyć ładny. Nie mam zbyt wielkich oczekiwań co do tego rodzaju farb, ale wyszło całkiem nieźle.

Obecnie używam odcienia 9.1 bardzo jasny popielaty blond, a kiedyś jaśniejszego 10.21, zdarzyło mi się parę razy innych przybliżonych odcieni blondu. Zawsze wychodzą mi włosy jak od fryzjera, a nawet ładniejsze. Wybieram odcienie zimne i żeby ten efekt podtrzymać od czasu do czasu stosuję fioletowy szampon. Kolory są ładne, żywe i naturalne. Nie wypłukują się za szybko, choć przy blondzie, jak wspominałam, pomaga mi fioletowy szampon. Najważniejsze dla mnie, że nigdy nie zniszczyła i nie przesuszyła mi włosów. Żeby ją rozrobić trzeba do butelki z kremem utleniającym dodać żelu koloryzującego, butelkę mocno potrząsnąć i z tej butelki precyzyjną końcówką nakładamy farbę. Bardzo jest to wygodne, również potem łatwe do sprzątnięcia wszystkiego za jednym razem. Nie jest za bardzo gęsta ani rzadka, taka akurat. Owszem zapach żelu koloryzującego jest ostry, ale cały schodzi od razu po umyciu włosów. Nigdy nie podrażniła ani nie za farbowała mi skóry. Do zestawu dołączone są jednorazowe rękawiczki oraz odżywka, która jest świetna i starcza jeszcze na około 6 aplikacji. Włosy mam do ramion i jedno opakowanie starcza mi w całości. Polecam!