Miss Sporty, Studio Lash The Miaoww (Tusz do rzęs)

Kupiłam tusz z ciekawości, gdy wypuszczono kolekcję nową Miss Sporty, gdzie właśnie ten tusz był jednym z produktów z kolekcji. Nie był drogi więc postanowiłam go przetestować i ... bardzo, ale to bardzo się zawiodłam tym tuszem do rzęs. Po pierwsze jest bardzo nie trwały i nie robi nic na moich lichych rzęsach. Ma dawać efekt "kociego oka" a dawał efekt pajęczych nóg. Albo grafik się machnął, albo na pewno taki beznadziejny jest ten tusz. Bardzo mokry i nie gęstnieje nawet po czasie. Czerń ni jaka. Nie wydłuża, nie pogrubia nie podkręca i w dodatku zauważyłam, że szczypały mnie oczy po nałożeniu tuszu. Szybko się osypuje i tworzą się czarne smugi pod oczami. Szczoteczka drapiąca w powieki. Efekt na moich rzęsach beznadziejny i żałuje tych wydanych paru złotych.

Nie zachwyca

Miałam nadzieję że tusz wydłuży i podkręci moje rzęsy. Jednak zamiast tego sklejał je i zostawiał nieestetyczne grudki. Tusz jest dosyć rzadki. Kolor czarny, ciemny, intensywny. Plusy jakie zauważylam to, że tusz nie kruszy się, nie odbija, nie spływa w ciągu dnia, nie rozmazuje. Nie podrażnia oczu. Mimo tych pozytywnych cech nie kupię go ponownie.

Tusz do rzęs firmy Miis Sporty z tym uroczym kotkim to Studio Lash The Miaoww Look

Bardzo bym chciała, żeby ta recenzja była pozytywna, ale nie tym razem.Tusz do rzęs firmy Miis Sporty z tym uroczym kotkim to Studio Lash The Miaoww Look i skusiłam się na niego podczas promocji -49% w Rossmannie. Skusiłam się wtedy na kilka tańszych tuszy, aby móc przetestować ich jeszcze więcej. Cena regularna tego tuszu to dokładnie 13,99 zł za 8 ml, więc jego cena wydaje się być korzystna nawet w tym układzie. Celowo użyłam tutaj słowa ,,wydaje'', ponieważ w rzeczywistości tego tuszu nie chciałabym nawet gdyby rozdawali za darmo. Jestem wobec nich bardzo wymagająca i krytyczna niezależnie od półki cenowej. Już nawet pomijając moje ,,ostre'' kryteria, to ten tusz nie spełnia nawet założeń producenta. Oczywiście skusiło mnie piękne opakowanie.Ładny miętowy kolor i urocze, kocie oczka ! Ma on za zadanie pogrubiać i wydłużać rzęsy i optycznie otwierać oko stwarzając koci look. Szczoteczka jest silikonowa, a jej kształt niezwykle mnie zaciekawił. Dwa duże grzebienie, dodatkowo półokrągłe, oraz 6 maleńkich. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim układem, więc spodziewałam się czegoś wow, a już to powinno dawać mi do myślenia i uciekać od niego jak najdalej. Sugerując się nazwą, opisem, rysunkiem i wszelkimi obietnicami spodziewałam się przynajmniej zadowalającego efektu i optymistycznie jak zawsze podeszłam do testowania. Kiedy po raz pierwszy nałożyłam ten tusz, dosłownie odebrało mi mowę. Perfekcyjnie zaczął sklejać mi rzęsy jedna przy drugiej tworząc bardziej efekt nóg pająka, a nie pięknego kociego oka. Po kilku minutach walki za pomocą innej szczoteczki udało mi się go wyczesać. Pierwsze użycia zdarzają się czasem dość obfite, więc nie przekreśliłam go na tym etapie. Sytuacja jednak powtórzyła się kilkukrotnie i wiedziałam, że już lepiej nie będzie. Szczoteczka ma straszny problem żeby dobrze pokryć rzęsy. Zamiast je oddzielać i pogrubiać to ona zlepia je w jedną całość, a tusz w tym miejscu po prostu zastyga i nie ma ochoty iść dalej. To też powoduje, że w ogóle ich nie wydłuża. Nawet po poświęceniu sporo czasu, aby dać mu szansę efekt był dramatyczny. Nie wydłużone i w dodatku sklejona rzęsy. Zamiast wielu zostaje ich pięć, bo sklejają się w jedno po przejechaniu szczoteczką. Spokojnie nazwałabym ten tusz DRAMA LOOK, rzęsy w takim stanie są już straszne same w sobie i ma się ochotę usiąść, płakać i jak najszybciej to zmyć. Kilkukrotnie dawałam mu szansę i za każdym razem było tylko gorzej. Mascar miałam już wiele, ale to zdecydowanie mój największy zawód wśród nich. Moim zdaniem to szczoteczka psuje tutaj cały efekt, ponieważ rozkład włosków nie pozwala na ich rozczesywanie. Mam wrażenie, że gdy mam to rzęs mam mniej i są krótkie. Przy mocnym nagimnastykowaniu się jestem w stanie w miarę ułożyć je i sprawić by nie wyglądały tak strasznie, ale zajmuje mi to dużo więcej czasu niż z tuszami, które używałam do tej pory i ratować się innymi szczoteczkami. Niestety, ale nie mogę go polecić, bo uważam, że nie jest wart zakupu nawet na promocji. W tej cenie są inne o wiele wspanialsze tusze, które dają niesamowity efekt, a ten do nich nie należy.

Skusiłam się na ten produkt przy (bodajże kwietniowej edycji) promocji -49%. Zdaję mi się, że dobrze zrobiłam. Zauważyłam kiedyś go w akcji u siostry mojego przyjaciela. Początkowo się z tym tuszem nie polubiłam i włożyłam na dno szuflady. Nie dawno go zaczęłam używać, gdy mi się tuszę pokończyły.

Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam tutaj opinie na temat tego tuszu. Jest to mój ulubiony :D
Działa na moje krótkie rzadkie rzęsy. Wystarczy nałożyć dwie warstwy i od razu są wydłużone i pogrubione.
Jedynym minusem jest brzydki zapach, ale można to przeboleć.

Love - hate

Tusz czasem się sprawdza, a czasem jest tragiczny. Nie wiem od czego to zależy, może od faz księżyca. Czasem dobrze rozczesuje, a kiedy indziej skleja (może ma w tym udział cudaczna szczoteczka, chociaż staram się malować jedną, ulubioną stroną) Z początku był bardzo mokry, ale im bardziej suchy się robi, tym lepiej wygląda. Nie osypuje się, jest tani, wydłuża, podkręca i rozczesuje, więc mimo jego kaprysów i humorków można go na próbę nabyć.

Tusz kosztuje niewiele, więc kupiłam go kiedyś z czystej ciekawości do przetestowania. Gdybym przeczytała wcześniej opinie na wizażu, pewnie by do tego nie doszło ;)
Co do tuszy mam spore oczekiwania, mają przede wszystkim pogrubiać rzęsy, wszelkie inne efekty mile widziane ;) może poza wydłużeniem, bo tego nie potrzebuję. Ale rozumiem też obecność na rynku tuszy, które mają dawać ot, taki dzienny zwyczajny look, bez szaleństw. Ten tusz do nich należy - trochę podkreśli, nieco pogrubi, choć niewiele.
Umówmy się: to nie jest dobry tusz. To mascara dla niewymagających, potrzebujących lekkiego efektu. Ale takiej tragedii, jak w opisach innych Wizażanek, jednak u mnie szczęśliwie nie wywołał. Nie sklejał rzęs (no, może jeśli uprzemy się stopniować go bardziej, niż mogą znieść tanie, w pełnym znaczeniu tego słowa, tusze). Daje u mnie lekko pogrubione, naturalne rzęsy, nieco otwiera oko. Jest trwały, nie osypuje się. Formuła jest przyzwoita. Nie jest to żaden bubel, w mojej opinii - po prostu przeciętny tusz jakich wiele. Miałam dużo lepsze, ale miałam i gorsze. Taka szkolna trója :) Za taką kasę na promocji można testować, ale efektu Beyonce z teledysku nie ma co oczekiwać. To tusz na dzień pracy w korpo, gdzie obowiązuje dress code ;) dla mnie - akurat na domowe sprawy. Taki lekki podkreślacz.

Tusz kupiłam na promocji -49 procent w rossmanie . I dobrze . Bo szkoda pieniążków na niego niestety. Tusz ma fatalną szczoteczkę, okropnie skleja rzęsy , kruszy się a do tego śmierdzi. Strasznie musiałam się namęczyć żeby ładnie wytuszować rzęsy, a zazwyczaj nie mam z tym problemu . Nie polecam

Tusz kupiłam w promocji w Rossmanie za ok 7 zł. Okazał się totalną klapą :(
Jedyny plus, o którym mogę wspomnieć to głęboki czarny kolor. Poza tym nie robi z rzęsami nic. Nie pogrubia, nie wydłuża, nie podkręca. Miałam wrażenie, że silikonowa szczoteczka zbiera za dużo tuszu z opakowania, przez co bardzo źle się nakładał, miał zbitą konsystencję. Nie dotrwałam do zużycia opakowania, po ok 2 miesiącach wylądował w koszu.

Okropny i beznadziejny tusz do rzęs. Absolutnie szkoda czasu i pieniędzy na niego. Kupiłam go w promocji za 7 zł (to i tak za dużo), normalnie ok. 14 zł. (szokująca cena). Nie lubiłam go już przy pierwszym użyciu i w miarę stosowania stawał się coraz gorszy. Tuszu jest bardzo dużo w opakowaniu, więc szczoteczka nabiera jej niesamowite ilości. Miałam wrażenie, że się ciapkam w tym tuszu. Szczoteczka jest gruba, siermiężna i toporna. Nigdy nie wiedziałam którą stroną się malować, bo z jednej strony jest krótsza i przypomina grzebyk, z drugiej zaś te włoski są dłuższe. Oczywiście wszystko jest umazane tuszem. Bardzo szybko mnie podrażniła, więc z czystym sumieniem ją wyrzuciłam. Kolor jest ładny, głęboko czarny, tylko co z tego skoro na rzęsach zostają same paproszki, śmietki i inne farfocle. Niesamowicie skleja rzęsy, efekt wygląda tragicznie. Masakra i klapa totalna.

Wspomnę na początku, że nie lubię kosmetyków Miss Sporty i ich nie kupuję, zbyt wiele razy się nacięłam na bubel szczeólnie w kategorii tusz do rzęs. Niestety ten tusz tylko potwierdza regułę, że ta marka nie potrafi wyprodukować dobrej maskary.

Opakowanie jest tandetne, powleczone naklejką, natomiast szczoteczka z jednej strony wygięta, plastikowa z krótkim włosiem i ja osobiście jej nie lubię. Konsystencja może i nie jest wodnista tak jak w innych tuszach tej marki, ale trzeba odczekać przed nałożeniem kolejnej warstwy, bo inaczej rzęsy sa posklejane. Zresztą ta maskara w ogóle lubi sklejać i to chyba wina tej szczoteczki.
Tusz nie pogrubia w żadnym wypadku ani nie wydłuża, czyli wychodzi z tego, ze nie robi nic? Tak, dokładnie tak jest. Moje z natury dość długie i średno geste rzęsy są po nim chude jak patyki i jest ich kilka na krzyż. Myślę, że moga być z niego zadowolone wyłącznie dziewczyny o naturalnie bardzo długich rzęsiskach, które chcą tylko je przyczernić i minimalnie podkreślić, bez wielkiego efektu, ale czy ktoś tak lubi? Zdecydowałam się nawet eksperymentować i nałożyłam 4 warstwy ( nigdy mi się to nie zdaża) po czym zostałam zapytana dlaczego dziś się nie umalowałam. To już wszystko mówi.

Trwałość też jest niezbyd dobra, bo tusz kruszły się w czasie dnia i odbijał na powiekach co jest niedopuszczalne! Koniec końców oddałam go mamie, której się właśnie ta szczoteczka spodobała i po pierwszym użyciu wylądował w koszu. Nie polecam. To kosmetyczny bubel!

Kupiłam go na promocji w Rossmannie, więc dałam za niego grosze. Myślałam, że się sprawdzi, bo ma fajną silikonową szczoteczkę, ale sklejał rzęsy i nie było efektu kociego oka. Nie kruszył się, ale szybko wyschnął, więc nie jest wydajny.