Lancome Hypnose Volume-a-porter MascaraTusz do rzęs pogrubiający

Kiedy go zobaczyłam, nie moglam oprzeć się wrażeniu wyjątkowości, doskonałości w każdym calu, urokowi tej niezwykle precyzyjnie wykonanej szczoteczki, elegancji - wszystkie jego cechy zewnętrzne skradły moje serce. Jedynym, poważnym minusem była cena. Pomyślałam: " nie wydam tyle za jakiś tusz".Nie skusiłabym się na zakup, ponieważ należę do bardzo pragmatycznych osób. Otrzymałam go w prezencie w zestawie z płynem micelarnym i czarną kredką. Rzeczywiście, musiałam dużo o nim umówić. Jakież było moje zdziwienie! Po pierwszym użyciu cieszyłam się jak dziecko. Nie grudkuje się po nałożeniu nawet trzech warstw, idealnie rodziela rzęsa obok rzęsy, wydłuża je maksymalnie. Po nałożeniu trzech warstw rzęsy stają się grubsze, pełne objętości, są długie i piękne jak wachlarz. Tusz posiada niezwykle głęboki czarny kolor. Efekt długotrwały, nie brudzi górnej powieki, nie kruszy się w ciągu dnia. Rzęsy są w dodatku elastyczne, a nie twarde, nie usztywnia ich. Nie są obciążone i nie wypadają w trakcie demakijażu. Można nawet zapomnieć, że się ma pomalowane rzęsy. Ten tusz, nie tylko pięknie się prezentuje, jest po prostu wspaniały. Obawiam siłę, że wpadłam po uszy w wielkie zauroczenie tym produktem i teraz już z niego nie zrezygnuję.

Uwielbiam klasyczną maskarę Hypnose, wspaniale, jednocześnie naturalnie upiększającą rzęsy, i zakupiłam ją kiedyś w – wywołującym zamieszki na mieście, znikającym z półek drogerii w ciągu kilkudziesięciu minut - promocyjnym zestawie z miniaturkami trzech innych maskar tej serii, więc miałam okazję przetestować również te Maluchy (także dzieląc się opiniami na Portalu Wizaż), a tym razem pora na "Volume-a-porter". Bardzo dobry tusz – ładnie pogrubiający i podkreślający rzęsy smolistą, ultragładką czernią, do tego nie osypujący się i nie plamiący powiek. Mam tylko wrażenie, porównując użytkowanie obu maskar, że klasyczna Hypnose jednak dłużej utrzymuje efekt podkręcenia rzęs – "otwierający oko", co przy moich nieszczególnie wielkich oczach, jest dla mnie szczególnie istotne. Pozostaję zatem wierna klasycznej Hypnose, którą wręcz kocham – natomiast faktem też jest, że zakochani nie są do końca obiektywni.

Z tuszami firmy Lancome mam relację love - hate. Albo coś mi siądzie i używam do znudzenia albo napotkam totalną katastrofę. Po ostatniej porażce z Monsieur Big zaparłam się i przyrzekłam sobie, że nigdy nie spojrzę nawet na półkę z tuszami od nich, ale .... no właśnie, przyrzekać to ja sobie mogę. W jakimś kolejnym zrywie poszukiwań tuszu idealnego zaproponowano mi w jednej z perfumerii ten właśnie tusz. Trochę z niewytłumaczalną nadzieją a trochę z jej brakiem weszłam w posiadanie tegoż kosmetyku i zaczęłam używać. Natura nie obdarzyła mnie jakoś szczodrze w rzęsy jelonka Bambi. Są raczej średniej długości, proste, ale nie mam ich przynajmniej mało. Lubię kiedy są mocno podkreślone, dobrze wytuszowane, pogrubione, rozdzielone. Używam również zalotki do podkręcenia ich więc od tuszu oczekuję, że utrzyma skręt. Zaczynając od szczoteczki to jest ona silikonowa. Od jakiegoś czasu polubiłam się z tym silikonem i muszę przyznać, że lepiej maluje mi się tego typu szczoteczkami. Jest bardzo dobrze wyprofilowana, można z ogromną dokładnością dotrzeć do najkrótszej rzęsy, nie mażąc sobie powiek dookoła. Kolor czarny tuszu jest w punkt. Czyli nie zahacza to o jakiś grafit czy inną bladość koloru. Jest to ten typ tuszu, jaki musi się rozmalować, czyli za pierwszym razem szału nie ma. U mnie dopiero za trzecim użyciem ujawnił swą moc i przekonał do siebie. Przepięknie rozdziela rzęsy, nie sklejając ich w żaden sposób. W elegancki sposób pogrubia je również. Wydłużenie pozostaje kwestią dyskusyjną w jego przypadku. Owszem, wydłuża, ale nazwałabym to raczej kontrolowanym wydłużeniem, czyli po dwóch warstwach wiesz, że już nic z niego nie wyciągniesz. Jest ono dość eleganckie, czyli jeśli ktoś nie lubi rzęs po brwi to tusz jest w sam raz dla niej/niego. Świetnie się aplikuje, nic się nie rozmazuje. Również rzęsy na dolnej powiece można bezpiecznie malować bez obaw o umazanie ich a nie pomalowanie. Nie zasycha na rzęsach na mat tylko pozostawia bardzo delikatną satynową powłokę (taki szaleniec tuszowy jak ja to widzi). Nie kruszy się. Byłby dla mnie ideałem, gdyby nie jedna jego wada. Mianowicie, nie utrzymuje skrętu moich rzęs. Przed nałożeniem tuszu, zawsze podkręcam je zalotką więc trochę ułatwiam sprawę tuszowi. Niestety niechętnie korzysta on z tego ułatwienia i właściwie po bardzo krótkim czasie rzęsy wytracają nadany im przez zalotkę skręt. Nie jest to jakaś katastrofa wizualna i w dalszym ciągu rzęsy wyglądają bardzo ładnie, elegancko, ale brakuje mi tej wisienki na torcie. Tort jest a wisienki brak. Co do wydajności uważam, ze zachowuje standardy. Malowałam się nim codziennie, zużyłam chyba cztery opakowania i za każdym razem wystarczał mi na około 3 miesięce. Mimo wszystko bardzo polecam go. W moim przekonaniu będą to dobrze wydane pieniądze na tusz z górnej półki.

No niestety mnie ten tusz nie zachwyca. Zawiodłam się całkowicie, prócz wyglądu i samej szczoteczki nie ma dla mnie nic na plus. Cena nie jest gwarancją jakości w tym przypadku. Kolor mało wyrazisty, trochę skleił mi rzęsy i ciężko było go zmyć.

Zacznę od tego, że w swojej kosmetycznej karierze przetestowałam sporą ilość tuszy z róznych polek cenowych, jednak te wysokopolkowe w ogole mi sie nie sprawdzily, wiec pokornie wracalam do Masterpeace Max z Max Factora, ktory do niedawna byl moim ulubiencem. Jednak odkad zmienili szczoteczke, to tez cos stalo sie z formula samego tuszu, poniewaz po dwoch tygodniach niemilosiernie wysychal. Dlatego postanowilam zaczac od nowa poszukiwania tuszu idealnego :D Miałam klasyczną wersje tego tuszu, ale dawal mi sredni efekt. Jakis czas temu podczas zakupow w drogerii internetowej, ten tusz byl w promocji, przejrzalam oceny i uznalam, ze zaryzykuje! Tusz ma mala silikonowa szczoteczke, zwezona na koncu. Troche przypomina pierwotna z Masterpeace Maxa. Jezeli chodzi o odcien to jest to piekna gleboka czern. Co tu duzo pisac - ten tusz robi wszystko - rozdziela, pogrubia, wydluza i niesamowicie wywija rzesy. Moje oko po jego uzyciu robi sie otwarte , spojrzenie jest takie ladne, cala twarz zyskuje. Nigdy po zadnym tuszu nie mialam az takiego efektu. Dwie warstwy wystarcza, by uzyskac pogrubienie rzes. Nie osypuje sie, nue odbija, nie schodzi, trzyma sie na rzesach do demakijazu.Uzywam go juz dosc dlugo i ani nie wysechl ani sie nie skonczyl. Ja jestem zachwycona. Ten tusz daje mi efekt wow, wszystko czego oczekuje od tuszu. Na pewno bede do nuego wracac, bo lepszego nie mialam!

Tusz zakupiłam na jakiejś promocji w drogerii stacjonarnej, skusiłam się, ponieważ w kółko używam Idole i chciałam spróbować czegoś innego. Jak przystało na markę opakowanie jest eleganckie, minimalistyczne i z dobrej jakości plastiku. Typ szczoteczki jest moją ulubioną - silikonowa, zwężająca się z dużą ilością drobnych włosków. Formuła jest lekko kremowa, aksamitna, wręcz sunie po rzęsach. Tusz bardzo dobrze podkreśla, rozdziela, pogrubia rzęsy, które mają taką cudną miękkość. Nie rozmazuje się, bardzo dobrze nakładają się kolejne warstwy. Dobrze trzyma się w ciągu dnia i nie podrażnia oczu. Ma taki klasyczny odcień czerni. Rzęsy są miękkie, podkreślone.

Nie wiem skąd opinie, że tusz wysechł po miesiącu. Według mnie to fenomen pod tym względem, bo zaczęłam go używać w grudniu 2021 , a skończyłam w maju 2022! Tylko dlatego, że malowanie rzęs zajmowało mi już byt wiele czasu rano, aby uzyskać mocniejszy efekt musiałam sporo namachać się. Nadal go mam i da się nim wykonać delikatniejszy makijaż, więc osoby które lubią taki efekt powinny cieszyć się tuszem przez około 6 miesięcy. Był kupiony w perfumerii stacjonarnej D. Ma wyjątkową konsystencję, jest aksamitny i rzęsy po jego nałożeniu są elastyczne, miękkie. Nie ma tej sztywności jak po innych tuszach, nawet po nałożeniu kilku warstw. Kolor to czerń nie z tej ziemi, wyjątkowo głęboka i intensywna. Oczy są niesamowicie podkreślone nawet gdy nie użyjemy eyelinera czy cieni. Co do objętości to rzeczywiście uzyskujemy efekt gęstych rzęs, które są perfekcyjnie rozdzielone. Wydłuża raczej umiarkowanie. Efekt jaki nim uzyskamy prezentuje się bardzo elegancko, zarówno na dzień i na wieczorne wyjścia. Rzęsy nie są brzydko oblepione i zniekształcone. Szczoteczka jest genialna - silikonowa z krótkimi i gęstymi wypustkami, dotrze do każdej rzęsy. Nie trzeba zbierać nadmiaru tuszu ze szczoteczki. Nie ma mowy o osypywaniu się i jest bardzo trwały. Nie pogorszył kondycji rzęs. Dobrze się zmywa olejkami i płynami dwufazowymi. Miałam całą masę tuszy do rzęs drogeryjnych marek i nigdy nie spotkałam się z tak genialnym tuszem. W dodatku biorąc pod uwagę cenę do wydajności, opłaca się zainwestować. Można go kupić na promocji od ok. 100 zł, a wystarcza na pół roku. W tym czasie musiałabym kupić już 3 tusze z drogerii za około 20-30 zł. Serdecznie polecam.

Pięknie wydłuża i pogrubia rzęsy. Do tego o przedłużonej trwałości. Trzyma się cały dzień, nie zostawia śladów na powiekach, nie odbija się, nie osypuje. Swietnie zastąpi maskarę wodoodporną, bo spokojnie przetrwał niejedną ulewę. A rzęsy wyglądają jak wachlarze. Opakowanie piękne, eleganckie, szczoteczka pięknie rozdziela rzęsy i nie skleja ich. Niestety, tusz szybko zasycha. Jest drogi, o wiele za drogi jak na maskarę, która po ok. miesiącu już średnio nadaje się do użytku. To duży minus, bo znacznie trwalsze pod tym względem okazały się tańsze tusze.

Maskara od Lancome pięknie się prezentuje, ma bardzo ładne, eleganckie opakowanie. Kolor tuszu jest głęboki, czarny. Cudownie wydłuża i pogrubia rzęsy, robi naprawdę niesamowity efekt na moich rzęsach, które są średniej długości, średniej gęstości ale stosunkowo łatwo uzyskać na nich dobry efekt - a z tym tuszem efekt jest zniewalający. Na tyle, że używałam go w czasie, kiedy głównym moim elementem makijażu były właśnie mocno podkreślone rzęsy - w tym momencie mogłabym go używać tylko na jakieś większe wyjścia. Ale sam produkt jest naprawdę świetny i godny polecenia. Na pewno jeszcze się zobaczymy :)

Tusz maksymalnie pogrubia i wydluza,opakowanie przyciaga witam.Kiedy maluje nim rzęsy zawsze dostaje pytania ; co to za tusz,mega czarny kolor. Świetna szczoteczka

Absolutnie, pokochałam ten tusz! Tusz do rzęs, to kosmetyk, którego, że oprócz czegoś do brwi, używam najczesciej i, tak naprawdę, stanowi podstawę, a często również całość makijażu. Mam dosyć długie, przeciętnie gęste rzęsy, jednak zupełnie proste, przez co, bez pomalowania, mało widoczne. Tusz sprawdza się na moich rzęsach doskonale. Na codzień używam jednej warstwy i to w zupełności wystarcza żeby lekko je pogrubić, wydłużyć, podkręcić i "otworzyć" oko (posiadaczki opadających powiek na pewno wiedzą o czym piszę). Kiedy zależy mi na bardziej wyrazistym looku nakładam dwie warstwy - wtedy uzyskuję efekt sztucznych rzęs. Tusz ma niesamowicie wygodna szczoteczkę, która dociera do najkrótszych włosków i pięknie je rozdziela, nie ma mowy o żadnych pajeczych nóżkach, fantastyczna formułę - rzęsy pozostają miękkie i naturalne, wytrzymuje cały dzień bez kruszrnia i obsypywania, piękny, głęboki odcień czerni i moim zdaniem bardzo eleganckie, cieszące oko opakowanie. Tuszu używam od jakiś 9 miesięcy, tak nadal tego samego, i jestem już na finiszu, jednak cały czas jestem z niego tak samo zadowolona, tusz nie gęstnieje i naprawdę można wykorzystać go do samego końca, że w związku z czym cena wcale nie jest jakaś wygórowana. Dziewczyny, gorąco go polecam, jest cudowny!

Każda kobieta chce czasem poczuć trochę kosmetycznego luksusu, ale przy okazji być ze swego kosmetyku zadowolona. Długo myślałam o zakupie tego tuszu ze względu na uraz po drogich kosmetycznych bublach, ale w końcu stwierdziłam, że ten kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. I jestem niezmiernie zadowolona! Tusz świetnie nakłada się na bazę lub na gołe rzęsy. Swoje rzęsy mam dosyć długie, ale niektóre są krótsze i tworzą z większością tuszy nieestetyczne dziury. Z tą mascarą moje marzenie posiadania wachlarza rzęs spełniło się! Idealny zamiennik L’Oreal Paradise Extatic, który nie wysycha po 3 tygodniach na gumę. Tusz z Lancome utrzymuje skręt rzęs, a nawet sam świetnie podnosi rzęski, gdy nie chce mi się bawić z zalotką :D Nie osypuje się w ciągu dnia ani nie zostawia odbitek przy moich tłustych powiekach :) Silikonowa szczoteczka nie drapie tylko milusio nakłada produkt na rzęsy- uważam, że to przez zgranie się konsystencji ze szczoteczką ;) Na pewno kupię ponownie! :)

Bardzo zacny tusz. Formuła tuszu pozwala na uzyskanie miękkich, elastycznych, fantastycznie podkreślonych i rozdzielonych rzęs (od najkrótszych do najdłuższych), ładnie podkreśla rzęsy aż po same ich końce a jednocześnie nie tworzy efektu łodygi, gdyż nie osadza się w nadmiarze na końcach rzęs (co się w tuszach nierzadko spotyka). Za ceną idzie w tym przypadku jakość. Dodam że tusz jest wydajny, naprawdę przyjemny w użytkowaniu. Pozwala uzyskać piękne podkreślenie rzęs bez specjalnego gimnastykowania się, a jeśli chce się uzyskać efekt bardziej teatralny można dołożyć warstwę bez problemu (i tu elastyczność rzęs po użyciu tuszu jest ogromna zaletą ponieważ minimalizujemy ryzyko uszkodzeń cennych włosków ;). Pogrubienie i podkreślenie możliwe do "budowania", co istotne - już za pierwszym pociągnięciem tusz ładnie chwyta większość rzęs. Jedyne co do zastrzeżeń - to nie daje efektu spektakularnej objętości - co prawda wchodzimy w subiektywność oceny, ale można też się domyślić jaka była intencja marketingowa producenta. Niemniej mi osobiście to nie przeszkadza bo unikatowych zalet godnych uwagi jest znacznie więcej, więc warto go chociaż wypróbować. Świetna szczoteczka - mam długie rzęsy, które najdłuższe są na zewnętrznych kącikach oczu i nie jest łatwo je podkreślić bez efektu "pajęczych odnóży". Tusz, nie uczula i nie podrażnia (podatność na alergie), nie osypuje się. Bardzo dobra jakość w stosunku do ceny.

Świetna mascara! Jestem jasną blondynką, mam rzęsy krótkie i rzadkie. Długo nie mogłam znaleźć tuszu, który sprawiłby, że wyglądają ładnie. Lancome Hypnose Volume-à-porter może nie pogrubia ich w jakiś spektakularny sposób, ale bardzo ładnie rozdziela i wydłuża. Oko wygląda bardzo atrakcyjnie, a jednocześnie nie sztucznie. Jestem bardzo zadowolona, myślę, że będę wracać do tego produktu.

W końcu pozwoliłam sobie na luksus i... jestem zachwycona!!! Najcudowniejszy tusz do rzęs, jaki posiadałam. Jest wart ponad 100zł. Przede wszystkim delikatny i miły dla naszych rzęs- to to, co najbardziej mnie w nim urzekło- jest mięciutka wspaniała szczoteczka, tusz nie szarpie, tylko delikatnie gładzi nasze rzęski.... luksus!! Czynność malowania nim się, stałą się pięknym rytuałem, delikatnym i wspaniałym. Do tego cudownie podkreśla, nie skleja, jest super czarny i bosko można nim budować długość naszych rzęs- nakładając kilka warstw. Już teraz wiem, że zawsze będę na niego polowała. Bez porównania np. z tuszem z Benefitu, który robił swoje ale był baardzo nieprzyjemny dla rzęs przy aplikacji. Polecam każdej kobiecie!!!

Mój ulubiony tusz na co dzień i przy mniej intensywnym oku. Ogromny plus za szczoteczkę, która jest silikonowa i pięknie rozczesuje rzęsy, nie skleja. Zwężona końcówka pozwala bez problemu wytuszować rzęsy w wewnętrznym kąciku oka. Nie osypuje się, wytrzymuje cały dzień, łatwo się zmywa. Da się uzyskać zarówno delikatne podkreślenie rzęs, dające wrażenie jakby wcale nie były malowane, jak i nieco mocniejszy efekt wydłużenia i pogrubienia - mimo wszystko wygląda to bardzo ładnie i naturalnie.Nie daje efektu sztucznych rzęs, więc nie polecam do mocniejszego oka, ale na co dzień jest najlepsza, po prostu fenomenalna. Zdecydowanie warta swojej ceny, przy czym innych kosmetyków używam raczej drogeryjnych.

Jedyny tusz który zrobił na mnie takie pozytywne wrażenie ! Długo szukałam idealnego tuszu do rzęs który będzie miał naturalny efekt i nie będzie się kruszył (zawsze miałam oczy pandy po kilku godzinach). Zaczęło się od próbki otrzymanej chyba w Douglasie i tak używam go już kilka lat :) Wiele moich koleżanek również sobie go bardzo chwali i wspólnie uważamy że jest wart swojej ceny.

Zastanawiam się dlaczego jeszcze nie napisałam opinii. Okazało się , że zrobiłam to dawno...wersji doll eyes. Volume-a-porter jest jeszcze lepsza. Od 2017r. użyłam już wszystkich wariantów poza big monsieur i wersji hypnose drama. Wszystkie tusze są świetne. Najbardziej lubię Volume-a-porter, baby doll i hypnotic, Gdyby ktoś zaproponował produkt za np. 95 zł nie pytałabym, który to z nich. Kupuję ten, który jest w promocji. Testuję szczoteczki dzięki dołączanym miniaturom. Tusz w każdej wersji można stopniować i od delikatnego efektu przejść do drama. Ja lubię dobrze podkreślone oko, więc nakładam kilka warstw. Nie ma owadzich nóżek, nie osypuje się, rzęsy są geste, mega czarne i bardzo wydłużone. O zapachu i elastyczności nie wspomnę. Możliwe, że efekt uzyskuję poprzez malowanie rzęs góra-dół (z dwóch stron). Robię tak od zawsze i nawet nie wiedziałam, że ktoś robi inaczej... Dobrze się zmywają, nie uczulają. Można kupić za 100 zł. w drogeriach internetowych, często z dodatkowymi produktami. Porównując z ceną innych tuszy w stacjonarnych popularnych drogeriach nie ma się nad czym zastanawiać. Polecam.