Balsam kupiłam po przetestowaniu wykręcanej pomadki tej samej firmy, z której byłam na maksa zadowolona. Przy wieczornej pielęgnacji twarzy wolę wybierać balsamy do ust w słoiczkach, bo zwykle ich konsystencja jest bogatsza, a i działanie bardziej efektywne. Także już na samym początku miałam dwa argumenty za zakupem.
Opakowanie produktu jest małe i plastikowe, dzięki czemu można zabrać go ze sobą wszędzie bez obaw o brak miejsca czy rozbicie słoiczka. Sam znajdujący się w środku kosmetyk ma bardzo gęstą i zwartą konsystencję. Przed pierwszym użyciem trzeba go nieco rozgrzać palcem, żeby zaczął współpracować. Ale jak on współpracuje!
Moje usta bywają naprawdę problematyczne, a głupi nawyk oblizywania ich na zewnątrz niczego mi nie ułatwia. Dlatego, jak można się domyślić, nie każdy kosmetyk przynosi u mnie pożądane efekty. Tisane jest jednak wyjątkowe! Już po pierwszym użyciu w trakcie wieczornej pielęgnacji moje usta były miękkie, nawilżone i odżywione. Polubiłam ten balsam do tego stopnia, że kilka razy w środku dnia specjalnie szłam do łazienki, żeby posmarować nim usta. A zazwyczaj tego nie robię!
Mogę powiedzieć, że używany wraz z wykręcaną pomadką - to duet idealny. Na pewno jeszcze nie raz go kupię, bo naprawdę ratuje przesuszone usta. Gdyby dwukrotnie podrożał nadal bym go kupowała, serio.
Przejdź do recenzji