Uwaga! Recenzja prawdziwej perfumomaniaczki.
Moja miłość do zapachów trwa od wielu lat. Zaczynałam od zapachów świeżych, następnie był okres słodkich zapachów. Obecnie trwa miłość do zapachów ciężkich, intensywnych.
Standardowo już zacznę od opisu opakowania. Uważam, że jest to jeden z ciekawszych flakonów w mojej kolekcji perfum. Faktycznie przypomia kosmitę, ale bardzo eleganckiego, luksusowego, pełnego namiętności. Złote detale podkreślają jego charakter. Na przodzie widoczny jest grawer Alien. Warto zwrócić uwagę czy opakowanie nie jest Refillem. Ostatni flakonik, który zakupiłam nim jest co uważam za ogromny krok na przód. Tak piękne opakowanie zdecydowanie warto jest użyć ponownie, dzięki czemu mamy realny wpływ na ekologię.
Przejdźmy do zapachu. Jest to miłość. Pierwsze co wyczuwam to białe kwiaty (bez problemu można wyczuć nuty jaśminu). Oprócz niego już na samym początku wyczuwam nuty drzewne, korzenne. Projekcja jest niesamowita. Z czasem słodycz opada, jednak intensywność nie maleje. Czuć moc. Jest to zapach, przy którym nikt nie przejdzie obojętnie. Jego trwałość oceniam na od rana do nocy, przy czym na ubraniu aż do prania.
Jest on niezwykle kobiecy, namiętny, pociągający. Jest to zapach gorącej nocy, pewnej siebie, niezależnej kobiety, pragnącej wybić się z tłumu i zdecydowanie wyróżniającej się. Ja osobiście nie traktuję go jako zapachu dostosowanego do którejś z pór roku lub dnia. Używam go idąc na uczelnie, umawiając się na randkę lub wychodząc na imprezę. Odważę się również na określenie go unisexowym. Jest to zapach z ogonem i pazurem.
Przejdź do recenzji