Niewiemjakanazwa_89

Jeśli chodzi o wytrawne śniadanka, to wszelkie jaja, jajeczne muffiny zapiekane z pieczarkami i jakims mieskiem, pasty jajeczne, kabanoski, pasty rybne (makrela, tuńczyk). Wędzony łosoś + awokado. Sery, nabiał. + do tego warzywa, pestki, zielenina (oliwki, papryka, pomidor, ogórek, ogórek kiszony, rukola, sałaty, pestki slonecznika, dyni itd itd). Jeśli nadal jesteś vegan, to może być trochę☠trudniej, ale pewnie coś na bazie tofu by się☠dało pokołować.
Na słodko jest sporo przepisów na placuszki keto + do tego owoce leśne. Fajne przepisy znajdowałam na https://olalalchf.pl/


*A, jeszcze z supli to stosuję błonnik rozpuszczalny guma guar. Psyllium chyba tez jest spoko.

Siemka! Sorki za późną odpowiedź, nie wchodziłam ostatnio na Wizaż
Jeśli chodzi o węgle to jem ostatnio różnie, tak do 50g i jest nadal oki. Wydaje mi się, że super opcją dla Ciebie mogłaby być dieta lchf low carb high fat, gdzie węgle nie są tak drastycznie ucinane, ale utrzymane nisko i tak, by glikemia i insulina nie skakały. Sama docelowo pewnie w kolejnej fazie wejdę w ten tryb Śledzę na insta dietoterapia_lenartowicz - babka ma gotowe jadłospisy low carb, zobaczę, może skorzystam właśnie z jej oferty

Ja właśnie na keto wyszłam z zaparć, które miałam odkąd dopadło mnie SIBO. Ale mam w jadłospisie całkiem sporo warzyw, zieleniny i pestek/orzechów. Pewnie unormowanie insuliny dobrze wpłynęło na motorykę jelit. Na początku miałam jeszcze prokinetyk, który przepisał mi gastrolog (ale muszę przyznać, że sam, bez tej diety, nie pomógł na zaparcia). Dodatkowo dokupiłam sobie suple: triphala i kwas kaprylowy - bardzo polecam na rozruszanie jelit Myślę jeszcze nad berberyną.

Po prawie 5(!) latach męczarni i nowych dolegliwości pomogła mi dopiero dieta ketogeniczna/low carb. Oczywiście dobrze zbilansowana, nie że jem same jaja. Trzy posiłki dziennie. Węgle 20g/dzien. Jest to dla mnie odkrycie, bo wczesniej bylam negatywnie nastawiona do takich(jak mi się wydawało) restrykcyjnych diet. A to bardzo prosta, zdrowa dieta niepowodująca wyrzutów glukozy i insuliny.
Po 2 tygodniach poprawiła mi się cera. Po miesiącu nie było śladu trądziku. Refluks i problemy trawienne nagle zniknęły. Nie pocę się. Wrócił regularny okres. Czuję się też lepiej psychicznie, widocznie takie odżywianie w końcu pozytywnie wpłynęło na florę bakteryjną/psychobiom.
Także takie dwa słowa ode mnie. Wiem, że nie chciałaś porad, ale może coś pomogę. Wiem jak to jest, gdy zdrowie się sypie z każdej ☠☠☠☠a strony i tylko zastanawiasz się, co następne.
Powodzenia!

Hej! Twój post mocno mnie poruszył, gdyż do niedawna było ze mną tak samo. Co chwilę jakaś nowa dolegliwość. Hashimoto, SIBO, trądzik, refluks i zgaga, wzdęcia, nadpotliwość, trądzik, ŁZS, jakieś☠krosty, jednocześnie potwornie sucha skóra na reszcie ciała, okropne zmęczenie itd itd. Mimo bycia szczupłą. Można tak wymieniać. Co chwilę pojawiało się coś nowego, co chwilę chodzenie do lekarzy. Przetrwałam na antydepresantach i polecam - jest łatwiej. Terapia na nic mi się☠nie przydała, bo nie miałam problemów sama ze sobą. Po prostu byłam potwornie wyczerpana i rozwalona kolejnymi kłopotami ze zdrowiem i złym samopoczuciem.
Oprócz leków sumiennie wykonywałam zalecenia wsyzstkich lekarzy, próbowałam wszelkich diet - bezgluten, beznabiałowa, fodmap itd itd. Zero.