Lekarz zajrzal do srodka, czulam jakby mi cos chcialo wyjsc ale nie moglo, zrobil sie taki jakby korek...zawinela papier na cos metalowego i zaczela poruszac i cos ciagnac (to widzial moj chlopak oczywiscie ja nie mialam sily na nic)wyciagnela cos malutkiego, okazalo sie ze to bylo moje malutkie dziecko
tak jeszcze zagladala ze3 razy az w koncu brzuch przestawal bolec. Tak lezalam z 4 godziny.Lekarka zapytala czy chcemy sami skremowac czy oddac do kremacji, moj dzidzius bedzie lezal ze wszystkimi nienarodzonymi dziecmi w uk. Dostalam informacje odnosnie poronienia i pojechalismy do domu. Zdazylam wejsc do wanny i zaczelo wszystko leciec ten widok mnie przerazil az zaczelam krzyczec, nikomu tego nie zycze
teraz juz lekko krwawie, i mam nadzieje ze bedzie coraz lepiej przynajmniej z moim cialem, bo z psychika to nie wiem czy kiedykolwiek sobie z tym poradze, jest mi strasznie zle, ale dzieki mojemu chlopakowi ktory zawsze jest przy mnie jest troszke lepiej.