| 
				
				
				Dot.: Jak sądzicie? Ma to sens?
				
			 
 
			
			No właśnie problem w tym, że jak się uprę, to dam radę ze studiami, ale prawdopodobnie:- zacznę nawalać w pracy
 - zapomnę znaczenia słowa "czas wolny" (w sumie już teraz jest z tym kiepsko, dzisiaj na Wizaż się wyrwałam tylko dlatego, że czuję jak mi zaraz chyba głowa pęknie i musiałam przez chwilę odetchnąć)
 - stracę możliwość pomocy przyjacielowi (nie będę mieć czasu)
 - całość spraw związanych ze ślubem, spadnie na TŻ (a on też ma i pracę i studia, tyle że zajęć znacznie mniej niż ja)
 
 Chcę czuć, że żyję, a nie wiecznie nie dosypiać, pić litry kawy i wkładać w oczy zapałki, chcę cieszyć się zbliżającym się ślubem, a nie przeklinać w diabły, bo tyle jest jeszcze do załatwienia. Chcę pomóc przyjacielowi, a nie dowiedzieć się pewnego dnia, że jego już nie ma... Po prostu czuję, że wszystko wymyka mi się z rąk i przestaję nad tym wszystkim panować.
 |