To znowu ja , czy uda mi sie napisac do was nie wiem. Ale co mi szkodzi próbować. Nie gniewajcie sie że nie cytuje, ale nie wyrabia moj emeryt.
Dzisiaj wam dedykuje piosenkę którą wielbie w tym tygodniu i slucham non stop:

Edyta Górniak i TO nie tak jak myślisz.....jej jaka piękna ta piosenka. Ta nasza Górniaczka niby taka nawiedzona, ale jak zaśpiewa to mi zawsze zaszumi w główce.
A ja wiecznie sisiawkę mam chorą, przeleczona wsiem i wszystkim, i do tego nie współżyje od wieków XIX....na jakis czas spokój mam , a czasami tylko mały wietrzyk i juz przewietrzona moja sikawka na amen. Boli i wiecznie tęksni za muszlą. Nauczyłam się z tym życ, pije leki z żuarwiną, bo niestety bardzo źle toleruje Furagin i wezelakie antybiotyki. Mozna z tym życ, trzeba to tylko pokochac....tak mi doktor powiedział. hihihi i coś w tym jest.
Pobiegałam dzisiaj z siostrą po galeriach, i zauwazyłam dziwny objaw( to chyba wstrząs po wstrząśnieniu mózgu) jak podobały mi sie kolejki, korki , brak miejsc na parkingach. Szok, to byla jak adrenalina...nie mogłam napatrzeć sie na te tłumy i tak mi się oni wszyscy podobali. Każdy z kazdym i dla każdego....Bo jak inaczej nazwać to jak nie szczęściem , że ludzie tak się poświecają dla innych stojąc w tych kolejkach, w tych tłumach, przepychając się tylko po to aby sparwić komus prezencik niespodzianke./ naparwde takie to niesamowite....aż sie wzruszyłam.
I oczywiście nie kupiłam sobie nic........ale wybieram przebieralam prezenty rodzicom i kupilam.......lodówke im. A co ...jak szaleć to szaleć. Nie mam grosza przy duszy, ale wpadłam na pomysł że przecież na raty mozna kupić. No i kupiłam. Rodzice przeszczęśliwi i chyba ja tez.