2005-12-10, 19:38
|
#151
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
|
Dot.: Komunikacja miejska
Cytat:
Napisane przez Marilyn
W temacie kierowców MPK...są boscy...takich wiązanek jakie oni wymyślają na drogach to ja nawet pod monopolowym na osiedlu nie słyszałam 
|
Ja byłam kiedyś świadkiem takiej sceny: jechałam tramwajem, któremu na skrzyżowaniu drogę zajechał autobus (nie wiem, czy w innych miastach też tak jest, ale w Warszawie notorycznie skrzyżowania blokują tacy, którym się spieszy, wjeżdżają na środek w ostatniej chwili i ani jedna ani druga strona nie może się ruszyć). Motorniczy wyskoczył na jezdnię i z mordą do kierowcy autobusu "Ty [tu nastąpiła stosowna do okoliczności wspaniała wiącha] codziennie mi to robisz!". Myślałam, że ze śmiechu umrę, tak jak i wszyscy zgromadzeni.
Z kolei moja przyjaciółka jechała kiedyś tramwajem, już dość późno było. Nagle tramwaj staje między dwoma przystankami, motorniczy wysiada i zwraca się do leżącego w poprzek torów pijaczka "Przepraszam bardzo, czy mógłby pan wstać?". Dwa bieguny. Ale niestety w większości wypadków kierowcy są raczej tacy jak w pierwszej historyjce.
Już nie wspomnę o takim, przez którego kiedyś wyleciałam z autobusu, bo zachciało mu się ruszyć, jak ludzie wysiadali. Uszkodziłam sobie wtedy nogę i parę godzin później o mało nie zemdlałam na środku ulicy.
Pewnego wieczora wracałam późną nocą od koleżanki, która mieszka niedaleko i ujrzałam stojący na przystanku ostatni tramwaj. Podbiegłam i jak już doleciałam pan motorniczy uprzejmie zamknął mi drzwi przed nosem. Wściekła (czekało mnie przez to zasuwanie przez pół niezbyt bezpiecznej dzielnicy na piechotę), niewiele myśląc pokazałam panu motorniczemu "digitus infamis". I wówczas... drzwi się otworzyły, a ja wsiadłam godnie. Chamstwo, bo chamstwo, ale przynajmniej nikt mi po łbie nie dał po ciemku, opłaciło się
|
|
|