Mircalla
nawet nie wiesz jak pragnę uciec od tego wszystkiego. Zacząć nowe życie...Tylko na start też potrzebuję pieniędzy. Jednak chodzi mi po głowie możliwość krótkiego przeczekania a później wyjazdu. Tutaj na wsi piękne są tylko okolice a ludzie nie z mojej bajki, dobrzy ale prości. Żyją bardzo schematycznie a ja się w tym schemacie nie widzę. Wyprowadzka to na pewno dobry pomysł, myśle jak zrealizować ten plan w praktycę. Najgorsze jest to, że mieszkam z mamą, babcią i 13 letnim bratem...Wszyscy oczekują ode mnie że zostanę, znajdę pracę w małej, gminnej agencji pko i wyjdę za mąż, tudzież będę wieść stateczne życie samotnej, starej panny. Boję sie, że z każdą minutą spędzoną tutaj ta wizja mojej przyszłość jest coraz bardziej prawdopodobna...
Mallutka
nigdy nie sądziłam, że bycie DDA tak wpłynie na moje życie. Jednak nie powinno mnie to dziwić, bo nawet teraz kiedy wspominam czasy gdy jako mała dziewczynka nie potrafiłam przespać pół nocy ciągle słysząc krzyki, obelgi, trzaskanie garnkami, walenie pięścią w stół i czując ten przerażający strach...ten strach przed tym by mojej mamie nic się nie stało...to fizycznie czuję mocny ścisk w gardle i a w sercu czuje się tak samo bezsilna jak kiedyś. Wiem, jak jestem krucha psychicznie i dlatego zastanawiam się czy moje życie ma sens, czy jest sens męczyć sie potrójnie (za błedy mojej mamy, mojego ojca i swoje) Wątpie bym zdołała przeskoczyć samą siebie. Zresztą na codzień jestem innym człowiekiem, założyłam już tyle masek, że zdjęcie ich graniczy z cudem. A zresztą nie o to chodzi by całemu światu udawadniać, że jest sie malkontentem.
Co do mojego partnera uważam, że jest dobrym człowiekiem ale mniej wrażliwym, mniej analizującym i współczującym niż ja. Zawsze dawałam mu prawo do bycia innym, dawałam mu czas żeby zrozumiał swoje złe zachowanie, błędy licząc tym samym, że ja również otrzymam odniego właśnie czas... Najbardziej liczy się dla mnie samo wsparcie i zaangażowanie, chęć zrozumienia tej drugiej strony. Niestety mój były Tż nigdy nie mówił o swoich uczuciach, nigdy nie powiedzial w prost co mu przeszkadza, nawet zrywając nie starał mi się wytłumaczyć dlaczego.
Wiem, żeby osiągnąć cel muszę działać (powtarzam sobie to cały czas). Tylko ja nawet kiedy po coś sięgam to z reguły tego nie dostaję. Nie będę namnażać przykładów ale próbowałam już kiedyś zmienić swoje życie, wyjechać z kraju ale nie udało się. Czasem czuje tak jakby ktoś za mną stał i za wszelką cenę próbował...upupić wszystkie moje plany. A im ja jestem silniejsza, im bardziej walcze tym on jest bardziej nieustępliwy... Może mam jakąś manie prześladowczą

Dziękuję ci za Twój post, dobrze znaleźć bratnią duszę napewno poszukam polecaną przez Ciebie książkę i zajrzę na wątek o DDA. Cieszę się, że powoli wychodzisz na prostą i wierzysz w siebie, będziesz mi przykładem. Życzę dużo szczęścia
A przytłaczające to są długości wypowiedzi...ale moich... wybaczcie powinnam być bardziej zwięzła.