2009-01-11, 21:29
|
#5
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 9 655
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
to może ja też coś skrobnę 
Do terminu miałam jeszcze tydzien. Wieczorem połozyłam się do łozka o zwykłej porze. Pogadałam trochę z małym ale on był jakis leniwy i nie chciał mnie pokopać więc poszłam spac. Koło godziny 1 w nocy zaczał boleć mnie brzuch jak na @. Mały nadal nie za bardzo się ruszał, zaczęłam się martwić. Połozyłam się znów i około 4 pojawił się ból brzucha. Nie czułam żadnych skurczów ale zaniepokoił mnie synek. Nie ruszał się. Zbudziłam męża i pojechaliśmy na izbę przyjęć. Ospała połozna najpierw dała mi do wypełnienia stos papierków kiedy ja juz ledwo siedzialam tak mnie bolało. Wezwala lekarza, ten mnie zbadał. Wszystko pozamykane na 4 spusty zadnych skurczów na ktg, szyjka zamknieta. Zrobił USG wg niego wszystko było OK. Kazał jechac do domu bo porodu raczej nie będzie. Podczas USG poczułam małe "pyk" ale wstałąm z wyra ubrałam się i wyszłam do Tzta. Zebralismy swoje graty i poszlismy do wyjscia. Zdązylismy wyjsc na podjazd dla karetek kiedy chlupneły mi wody. Zielone.
Przestraszyłam się bo lało się ze mnie jak z wiadra Więc pędem znów na izbę . Pan doktor jeszcze nie zdązył wyjsc Znów badanie. Nadal wszystko poazmykane. Wody zielone. Cała sala zalana Doktor mówi, prosze się przebrac zapraszam na porodówkę 
Brzuch mnie nawalał jak choroba, na porodówce podłaczyli mnie pod ktg. Skurczów brak tętno dziecka średnie. Decyzja mogę rodzić SN lub moge mieć CC. Przy Sn było ryzyko, ze i tak będzie cesarka. Zielone wody były niepokojące więc lekarze sugerowali cc. Zgodziłam się na cc w ciągu 2 sekund bo juz gryzłam z bólu kable od KTG. Połozna do mnie co Pani taka przeciez to dopiero poczatek miałam ochotę ja udusić. Czekałam jeszcze 30 min na cc. Na sali z 15 osob połozyłam sie na stole poobklejali mnie kablami zaplątali w kable rękaw od koszuli. Przyszedł anestezjolog i każe mi dac kolana pod brodę bo będzie się wkuwał. Ja z mega bólem i zaplątanym rękawem nie mogę sobie poradzić mówię im, ze mam rękaw poplątany z kablami a oni na mnie krzycza kolana pod brodę. Omg jaka była wsciekła 5 razy mnie kłuli bo nie mogli sie wkłuć bo ja nie mogłam podciągnać kolan pod brodę !! katastrofa. W koncu się udało ale nie bez powikłań. Ja wreszcie nie czułma nic od pasa w dół, bylo bosko. Pogadali ze mną a po kilku min pokazali mi takiego malucha rózowego, pięknego dałam mu buziaczka w głowkę i wzieli go do mierzenia Mnie zszyli i zawieżli na sale poporodową. Maluszek był z moim Tztem. Pozniej przyszli do mnie. Co do porodu to tyle, to co się działo pozniej ( komplikacje po znieczuleniu) to juz inna historia 
Generalnie poród był ok, kolejne 10 dni to był koszmar. Jednak juz nie mogę się doczekać kolejnego malucha
|
|
|