Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Zonaty, bogaty i mowi, ze mnie kocha
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2009-01-21, 01:06   #3
Blondyna20
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: **KaToWiCe**
Wiadomości: 5 313
GG do Blondyna20
Dot.: Zonaty, bogaty i mowi, ze mnie kocha

Cytat:
Napisane przez east island Pokaż wiadomość
Mam dluga historie do opowiedzenia...
Juz od 5 lat mam ukochanego, ktory jest o 11 lat starszy, ma duzy biznes i zone. Mieszka sam w wychuchanym mieszkaniu, zawsze ma wyprasowane koszule, czyste spodenki i skarpetki, swieza salatke i mrozone jagody w lodowce.
Mieszka sam, bo zona to jego wspolniczka i pobrali sie tylko z powodow finansowych. wyjasnial mi, ze podatki mniejsze, firme rozwijac latwiej. Kupil dwa lata temu piekne mieszkanie zonie w odleglosci 10 min od swojego. Sa w najlepszych relacjach, ona sie nim opiekuje, on sie nia tez, ona mu gotuje,sprzata, pierze... A ja mnostwo razy prosilam dac mi mozliwosc wykazac sie, zaczac sie nim troszczyc. Pamietam tylko dwie kolacje u niego w domu, ktore gotowalam w ciagu tych 5 lat. On mi mowi, ze nie chce mnie obciazac, ze tak mu lepiej, ona ma klucze od domu. Ze ona jest gospodynia w jego domu, pomoga mu, bo czuje sie dluzna, ze tak duzo jej dal. I ze ja jestem od spraw sercowych, nie materialnych. Ale bedac u niego czuje sie okropnie widzac jej buty, torebki, czy kosmetyki w lazience. Choc nigdy sie nie spotkalysmy!
Piszac to sama sie smieje ze swojej glupoty. Moj ukochany potrafi sie konspirowac.
Jednak ja wierze mu, gdy mowi ze tylko mnie kocha. Ze to ja pozwalam mu marzyc i zycie mu wydaje sie piekniejsze obok mnie. Obsypuje mnie prezentami, mam mnostwo pierscionkow (ale nie zareczynowych), broszek, korali, bylam na wszystkich kontynentach swiata razem z nim... Ale czy to dowod milosci...
A juz 5 lat... Ostatnio chce konkretow - kiedy zamieszkamy razem, kiedy sie rozwiedzie, kiedy bedziemy miec dziecko. Na razie mowi, ze chce pomieszkac troche ze mna, zobaczyc czy sie uda. W 2008 roku pracowalam zagranica (przyjezdzal do mnie co miesiac!), chcialam nabrac dystansu do swego zycia, ale po roku pracy daleko od domu jeszcze bardziej go kocham. Gdy wrocilam w grudniu powiedzial ze od 1 stycznia 2009 roku juz mam sie przeniesc do niego. Ale wyszlo, ze ma duzo pracy, kryzys ekonomiczny, wiec mam sie wprowadzic od 1 lutego...
Zona o mnie wie, mowia ze soba o mnie, a on mi opowiada co ona sadzi o naszym zwiazku.
Calkiem chora sytuacja...
A nie zostawiam go tak od razu, bo kiedy bylo mi trudno, byl przy mnie, kiedy go zdradzilam, zrozumial mnie, i jest mi najblizsza osoba na swiecie... Kazdego dnia chce z nim zerwac, wymyslam rozne sposoby na zycie dalej, bez niego, ale zrobic kroku bez niego nie potrafie, nie chce.

Cięzka sytuacja...jednak mi się wydaje że powinnaś sobie to wszystko przeanalizować od A do Z.Zastanowić się czy takie życie by ci pasowało? Skoro już teraz chcesz zerwać to czy jest sens dalej to ciągnąć?
nie sama miłość jest ważna bynajmniej dla mnie nie miała by wielkiego znaczenia jeśli źle bym się czuła w tym związku.A pomyśl co by było później.
Dzieckiem też byś się dzieliła?
Ta kobieta ma klucz od domu...wszystko tam robi...
Ja bym się czuła na Twoim miejscu jak kobieta do towarzystwa.
Mam wrażenie że bardziej te wyjazdy i to wszystko co masz zrobiło na tobie wrażenie.
Bo tak naprawdę to jeśli chodzi o uczucia to nie bardzo widzę tutaj miłość...zdradziłaś go jeśli dobrze zrozumiałam...
Piszesz że chcesz zerwać....
Tu nie ma ani miłości ani porozumienia.
Radzę ci abyś sobie to wszystko dobrze przemyślała czy warto się angażować w to dalej i ciągnąć to.
Na początku zawsze jest ciężko,ale czas leczy rany...
Blondyna20 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując