Witam wszystkie wizażanki,
Mam problem ze swoją dziewczyną z którą jestem już 1,5 roku, oboje mamy po 20 lat i studiujemy na tym samym wydziale.
Problem, który dotyka naszego związku to jej chorobliwa zazdrość, zazdrość o wszystkich wokół mnie, łącznie z moim dobrym kolegą.
Każda rozmowa telefoniczna rozpoczyna się od wypytania mnie o wszystkie szczegóły mojego dnia. I jeśli piszę wszystkie, to znaczy że WSZYSTKIE:
z kim gadałem, z kim siedziałem, co kto mówił, z kim szedłem na przystanek, o czym ja mówiłem, czy mówiłem o niej, czy mówiły coś do mnie Monika/Klaudia/Kasia/Aneta, czy się uśmiechały. Jeśli gadałem z jakąś dziewczyną na moje nieszczęście, to muszę powtórzyć całą rozmowę kilkakrotnie, a jeśli coś pokręcę, o czymś zapomnę (ciężko opowiadać to samo po raz 2 w dokładnie ten sam sposób), to już moja dziewczyna ma humor z głowy i zaczyna się wiercenie dziury w brzuchu czy ta dziewczyna czasem się do mnie nie przystawiała i czy czasem nie uważam jej za atrakcyjniejszej itp. od niej.
Każdą wolną chwilę na wydziale, kiedy jesteśmy tam oboje, musimy MUSOWO spędzać razem, nie ma takiej opcji żebym pożartował sobie z kolegami, czy powtórzył ekonomię, po prostu ustawowo musimy siedzieć razem na ławce i od czasu do czasu coś powiedzieć patrząc w tym samym czasie w podłogę. Gdybym powiedział „dobra ewelina odprowadzam cię do drzwi bo lecę sobie z Filipem pogadać o meczu”, to byłbym świadkiem takiego tsunami fochów, marudzenia i wyrzutów że wolę już przystać na ten szantaż i posiedzieć w wąskim korytarzu na ławce razem, nie mając nic do roboty, niż być świadkiem tej histerii i resztę dnia mieć takiego kaca moralnego że tak ją zawiodłem. To samo dzieje się kiedy przez tel jej powiem że np. miałbym ochotę poczytać i że pogadamy potem, dokładnie analogiczna sytuacja.
Mamy darmowe rozmowy do siebie i to od jakiegoś czasu jest moim przekleństwem, czasem całe spotkanie, albo wieczór schodzi na sprzeczkach o jej zazdrość, nie potrafię po raz kolejny tłumaczyć jej jaka jest dla mnie ważna, jak ją kocham i jaka jest wspaniała,
bardzo mnie to upokarza jeśli powtarzam jej po raz dziesiąty tego samego wieczora ile dla mnie znaczy, bo wydaje mi się że moje słowa muszą nic dla niej nie znaczyć, skoro musi je słyszeć tyle razy.
Któregoś razu powiedziałem jej w poważnej rozmowie że odejdę od niej jeśli nie przestanie być taka zaborcza, uspokoiła się na jakieś 3dni a teraz wraca do dawnej formy.
Ostatnio jeszcze miała swego rodzaju zabawę w szorstkim zwracaniu się do mnie, nie odpowiadaniu mi na „kocham cię” i tak dalej, powiedziała potem że zastanawiała się czy by ode mnie nie odejść żeby… „odpocząć”, cóż za ironia.
Od paru dni znowu w ten sposób się do mnie zwraca, zrobiła się bardziej drażliwa niż zwykle.
Nie wiem co mam o tym myśleć.
Mój post może przybliża wam moją dziewczynę w negatywnym świetle, ale te kilka zdań nie odda tego jaka to szczera, troskliwa i oddana osoba, a przy tym jaka atrakcyjna

Jesteśmy też wspaniale dopasowani pod względem łóżkowym, dlatego nie mam zamiaru odpuścić, bo wg mnie ten związek ma przed sobą przyszłość.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za trafne porady.