Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nie trzymają się mnie od zawsze żadne przyjaźnie
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2009-01-22, 12:29   #1
The High Priestess26
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 59
Unhappy

Nie trzymają się mnie od zawsze żadne przyjaźnie


Witajcie
Ostatnio, kiedy tak sobie myślałam nad sobą, a było to spowodowane związkiem wiszącym na włosku, odkryłam, że praktycznie nie mam bliskich znajomych, o przyjaciołach już nie wspominając.
Nie potrafię utrzymać żadnej bliższej znajomości z dziewczynami, bo zawsze, zawsze wkrada się tam w końcu zawiść, intrygi, kłamstwa
Nie jestem nastolatką, jestem dorosłą kobietą, a jestem zupełnie sama i kiedy mi źle, nie mam do kogo pójść. Nie miałabym z kim spędzić Sylwestra, gdybym była samotna, nie miałabym z kim pójść do kina - mam jedną, jedyną znajomą z liceum, z którą utrzymuję bliski kontakt, ale tylko dlatego, że przymknęłam oko na to, że kiedy na początku studiów poznałam mojego obecnego faceta, przestała się ze mną kontaktować na 2 miesiące, była tak zazdrosna, bo sama nikogo nie miała.
Prawie wszystkie bliskie znajomości rozpadały mi się z powodu facetów (parę obecnych koleżanek chciało zająć moje miejsce u boku obecnego partnera), o ich zainteresowanie - w ten sposób straciłam nawet moją kuzynkę! To naprawdę straszne, byłyśmy bardzo blisko, ona miała już swojego faceta, ale usiłowała skłócić mnie z byłym, intrygowała...
Wiem, że powiecie, że takie "przyjaciółki" są nic nie warte, że takimi znajomościami nie warto zawracać sobie głowy - ale wychodzi na to, że wszystkie kobiety, które spotykałam na swojej drodze są właśnie takie

Mówi się, że uroda pomaga w życiu, nie wiem czy jestem jakoś szczególnie urodziwa, nie w tym rzecz, ale mogę powiedzieć, że dostaję pewne sygnały od otoczenia, że zwracam na siebie jakąś uwagę i to jest przyczyną tego, że absolutnie wszystkie kobiety w jakimś tam sposób ze mną rywalizują. Zawsze zaczyna się od "przyjaźni", podziwu, mimo, że ja wcale tego nie chcę, potem jest zawiść, zazdrość i koniec znajomości.
Mam tego autentycznie dość! Potrzebuję choć jednej, bliskiej osoby, na którą mogłabym liczyć, a nie mam nikogo takiego Mam faceta, który zawsze był dla mnie najbliższy pod tym względem, ale chciałabym mieć swoje życie, swoje znajome, coś, co by mi zostało, gdyby kiedyś nam nie wyszło (wiem, że to straszne co piszę, ale obecnie liczę się z taką perspektywą) - nie mam nic.

W pracy poznałam 2 fantastyczne dziewczyny i wydawało mi się, że przerwałam ten blok zawiści, bo jedna ma chłopaka, z którym jest szczęśliwa (ale to wpływa na to, że w zasadzie z nikim się nie spotyka po pracy, biegnie do domu i jego), druga też była w związku, niestety nieudanym, jak i mój dotychczas, to nas zbliżyło, lubiłam z nią przebywać, bo miałyśmy bardzo wiele wspólnych tematów, byłyśmy ze sobą bardzo blisko przez rok.
Jednak kiedy się zwolniłam, kontakt podupada Ona ma w pracy inną bliską koleżankę, którą w zasadzie zastąpiła mnie i to mnie bardzo boli. Niedawno miałam potworną sytuację osobistą i tak bardzo jej potrzebowałam, pisałam czy byśmy się nie spotkały, nie napisałam, że o związek chodzi, tylko że bardzo bym chciała pogadać, nie odpisywała miesiąc. Odezwała się dziś, ale ja mam spory żal, chce się spotkać, a ja już sama nie wiem co mam robić. Wiem, że unoszenie się honorem nic nie da, że czasami powinno się powstrzymać żal, tym bardziej, ze tak ją lubię, ale boli mnie to, że mnie wystawiła - pewnie nie chciała, nie wiedziała jak u mnie źle.

Czuję się potwornie samotna, pomimo udanego obecnie układu osobistego - wiem, że nie mam NIC poza nim, nikogo

Obecnie na kursie doszkalającym jest pewna dziewczyna (bo ludzie do mnie jakoś lgną na początku) i już parę razy proponowała wyjście na kawę, bardzo fajnie nam się rozmawia, to jest bardzo inteligentna, miła osoba, ale przy tym usłyszałam już znajome komplementy na mój temat i podziw z jej ust - i to mnie przeraziło prawdę mówiąc, bo boję się, że znowu będzie to samo i znajomość rozleci się, gdy bardziej ją polubię (chociaż może szansą jest to, że ma udany związek). Unikam wracania do domu, gdy jest ona i koledzy z grupy tego kursu, bo jeden już wychwalał mój wygląd, obycie, publicznie, a to mnie obecnie bardziej dołuje i przytłacza. wiem, że nic dobrego z tego nie wyniknie i ona znowu zacznie mnie nie znosić

Nawet nie wiem po co tutaj piszę, bo pewnie i Wy nie znacie magicznej recepty na zmianę tej sytuacji. Ale powiem Wam, ze bardzo często płaczę, bo ja raczej nie mogę się cieszyć koleżankami, które pamiętają o mnie, planują wyjazdy, babskie imprezy. Całe życie mogłam mieć albo związek albo kompletnie nic.
The High Priestess26 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując