[szamanka82]

Boże Dziewczyny, mam kryzys.
Moje Dziecko non stop płacze, a raczej ryczy, od piątku jak nie śpi i nie je to wyje, ja juz nie mam siły. Z jednej strony mi jej żal i smutno mi, że Moja Córka jest tak nieszczęśliwa, a z drugiej mam ochotę wystawić ją na blakon i stamtąd nie ściągać. Pół godziny temu jakby ktoś wszedł do nas do domu zobaczyłby płaczącą kobietę z jeszcze głośniej płaczącym niemowlęciem na rękach, koszmar. Już nie mam pomysłu jak jej pomóc, mam wrażenie że z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej, zamiast się uspokajać, uśmiechać to Ona jest coraz bardziej niespokojna i niezadowolona. Walczyłam o Tego Malucha rok, a teraz nie wyrabiam, czuję się jak wyrodna Matka, bo zostawiam ją taką rozpłakaną w pokoju i wychodzę bo inaczej chyba bym nie wytrzymała. Jutro idziemy do lekarza, może Ona coś mi poradzi, może Mała przestała tolerować mleko, które je (NAN HA 1), może ją coś boli, jest chora czy coś... Jak po szczepieniach ma być jeszcze gorsza jazda to mnie chyba wywiozą w kaftanie
Ja się nie nadaję na Matkę

Musiałam się wyżalić...