Pewnie po przeczytaniu tego, co tu napiszę, za Taką mnie właśnie uznacie..
Jestem z swoim chłopakiem ponad 3 lata

Układa nam się w miarę dobrze, wiadomo, jak to w każdym związku, raz są dobre, a raz gorsze dni...
Obecnie nasza sytuacja przedstawia się tak:
JA: szukam pracy z marnym skutkiem..
ON: pracuje w firmie, zarabia ok. 2 tysiące, ale teraz może będzie mniej zarabiać, bo część jego obowiązków przejął jego kolega, bo nie nadawał się na poprzednie stanowisko...
W 2007 roku na wakacje oraz święta Bożego Narodzenia byliśmy razem w Holandi w pracy


Teraz, gdybyśmy tylko chcieli, to by nas spowrotem przyjęli
Mielibyśmy szansę na ciekawe życie tam, i jeszcze dużo byśmy odłożyli
Gdzie w Polsce zarobimy tak, żeby było stać nas na życie na poziomie, mieszkanie razem i jeszcze zaoszczędzimy co rok 50 000 zł
Ale on woli zarabiać 2000, które i tak przepija
Mówi mi, że jak będzie tak dalej źle w firmie u niego to pojedziemy, ale póki ma pracę w Polsce to musi się jej trzymać, bo potem nic nie znajdzie ...
Tylko dlaczego, jeśli mamy szansę zarobić coś to mamy z tego nie skorzystać.,,

nie chcę całe życie żyć z jakiejś marnej pensji, z której trzeba będzie jeszcze spłacać mieszkanie czy dom i ledwo dotrwac do następnej wypłaty... wiem jak to jest, bo nie raz brakuje nawet na jedzenie...
zbesztajcie mnie
