[porzeczki]

Szypry, my love

Cieszę się, że ktoś odgrzebał ten wątek, pomimo tego, iż szypry na Wizażu są stanowczo niedoceniane (w przeciwieństwie do zapachów piernikowych/mszalnych, które są stanowczo przeceniane)

Przy zapachach szyprowych jest na KWC mało recenzji i są one na ogół niepochlebne (vide: Y i Rive Gauche YSL). Kontrastuje to mocno z ogromną ilością ekstatycznych wręcz recenzji szyprów, dostępną na serwisach międzynarodowych czy amerykańskich.
Może jest to związane z tym, że tam recenzje piszą często osoby dojrzałe, mające mnóstwo pozytywnych skojarzeń z zapachami z lat 70' czy 80'.
W Polsce niestety wszystkie te cuda były niedostępne; czasem ktoś przywiózł jakiegoś Shalimara lub Opium, które potem kojarzyły się się z paczkami dla mamy od cioci z Ameryki. Albo, tak jak przeczytałam na KWC o Knowing Estee Lauder - po prostu z PRLem.

Tymczasem szypry są coraz słabiej dostępne i ja traktuje je jako zapachy niszowe . Zdobycie do testów Diorelli, Calandre Paco Rabanne, Givenchy III, Gucci III, Estee, Estee Lauder, Trussardi, Ma Griffe nie jest łatwe ale umożliwia cudowną podróż w czasie. Tak pachniały dziewczyny tworzące rewolucję '68 czy robiące pierwsze kariery w stylu power dress.

Niektóre szypry są faktycznie przestarzałe (o dziwo, na ogół te młodsze). Są jednak niezastąpione, gdy chce się pięknie, wyrafinowanie pachnieć. Z klasą a nie jak kociak, pralinka albo księdzowe kadzidełko.

Jest obecnie wiele pięknych zapachów, na przykład z kategorii orientalnej, ale ja czuję, że jestem "przebrana" a nie "ubrana" w zapach, gdy noszę orienty. Mam fenotyp szarej blondynki z wodnistymi oczami i mocne przyprawy do mnie nie pasują. A nie zawsze wypada pachnieć ulubionym świeżakiem"Oui" Lancome.
Wtedy oto wyciągam łapę w stronę witrynki z retro-miniaturami, grzebię chwilę na ślepo i wykopuję jakiegoś boskiego szypra.
Obojętnie jakiego.
Prawie zawsze trafiam w dziesiątkę.