2006-01-03, 20:07
|
#125
|
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 552
|
Dot.: Samotne...
To i może ja popełnię jakiś drobny "artykuł" na ten temat...
Trudno mówić o samotności i trudno moralizować na ten temat, bo dla osób samotnych często to nic nie znaczy. Uważają samotność za coś okropnego, złego, za coś co świadczy o tym, że są gorsze od tych "zajętych". A przecież tak wcale nie musi być! Samotność często jest darem, dzięki któremu możemy w życiu uniknąć wielu rozczarowań i zawodów, uniknąć wielu cierpień. Co prawda już Adam w Raju cierpiał, bo brak mu było "czegoś", jednak być samemu / samej często bywa wręcz zbawienne.
Doskonale rozumiem, że każdy z nas potrzebuje ciepła i miłości. Potrzebujemy bliskości drugiej osoby. Jednak nigdy nie należy się załamywać faktem, że kogoś "nie posiadamy". Bądźcie szczęśliwi / szczęśliwe, czy jesteście w związkach, czy nie. Nie żyjemy jedynie dla siebie...Życie nie zostało nam dane po to, by rozpaczać z powodu zawodów miłosnych, bo nie ma co ukrywać, miłość czlowieka do człowieka zawsze niesie ze sobą ryzyko zawodu, rozczarowania. Bardzo smutna prawda: Teraz jesteś szczęśliwa, ale któż Ci da gwarancję, że jutro będziesz szczęśliwa nadal u boku ukochanego / ukochanej?
Potrzeba bardzo dużej dojrzałości emocjonalnej i wielkiej (czyt. prawdziwej) miłości do drugiej osoby by stworzyć prawdziwy zawiązek między kobietą, a mężczyzną. Miłość między dwojgiem ludzi dojrzewa przez cały czas ich trwania i nikt nie może powiedzieć, że wie już co to jest miłość po kilku / kilkunastu miesiącach wspólnego bycia ze sobą. Podziwiam ludzi, którzy są ze sobą w związku małżeńskim ponad 50 i więcej lat. I nie wierzę, że są ze sobą już tylko z przyzwyczajenia. To Ci właśnie ludzie wiedzą już co to jest prawdziwa i wielka miłość.
Kolega Feetlover (przy okazji witam ) napisał, iż:
"Niestety natura poskąpiła mi urody Pitta czy Banderasa, ale nie tracę nadziei i wciąż liczę na to, że mimo swoich 24 lat, spotkam kobietę, której nie zależy na księciu na białym rumaku, lecz na zwyczajnym, prostym rycerzu ."
Ale któż powiedział, że te "znakomitości, gwiazdy" są szczęśliwsi? Ile się słyszy o kolejnych parach, kolejnej miłości kogoś tam, o kolejnym rozstaniu. Czy możemy wtedy mówić o miłości?! Oczywiście, że nie. Dlatego najszczęśliwsi są "zwykli" rycerze i "zwykłe" księżniczki. Pamiętajmy o tym, że to w gestii mężczyzny leży by sprawić, iż nasza ukochana będzie się czuła kochana i ubóstwiana.
Bądźmy mądrzy w naszej miłości, jak i samotności. I pamiętajcie, że samotność to nie kara, ale część naszego życia, i często wręcz cudowna część...
|
|
|